„O przyjdź już, słodka Dzieweczko, Zabłyśnij wreszcie, Panienko, Bo kwiat słodyczy masz przynieść: Chrystusa, Boga–Człowieka…”8 września przypada święto Narodzenia NMP. Tradycja przekazuje, że Jej rodzicami byli Anna i Joachim, którzy nie mieli potomstwa. Małżonkowie gorąco modlili się o dar dziecka. Ich prośby musiały być niezwykle żarliwe, skoro Bóg nie tylko ich wysłuchał, ale dał im dziecko, które wybrał i przeznaczył na Matkę swojego Syna. Nowo narodzonej dziewczynce nadano imię Maryja, czyli „Pani”. Od samego początku było to dziecko niezwykłe – wolne od grzechu pierworodnego, dziecko, w którego sercu mieszkał Bóg. Niewiele wiemy o dzieciństwie Maryi. Tradycja przekazuje, że gdy miała Ona 3 lata, rodzice oddali Ją na służbę do świątyni jerozolimskiej. W rzeczywistości jest to mało prawdopodobne – w Izraelu tylko chłopców oddawano na służbę Bogu, nigdy zaś dziewczęta, i to jeszcze w latach dziecięcych. Sama zaś osoba Maryi, jako Matki Syna Bożego, wyłania się nieco później z kart Pisma Świętego.Fragment hymnu brewiarzowego na święto Narodzenia NMP
Zapomniany romantyk katolicki
Motyw narodzenia NMP był popularny wśród malarzy, którzy dość często ukazywali na płótnach swoje wyobrażenie tego wydarzenia. Jednym z nich był mało dziś znany artysta – Józef Buchbinder, pochodzący z rodziny żydowskiej. Urodził się 17 grudnia 1839 roku w Mordach k. Siedlec. Jego ojciec był prowincjonalnym malarzem, dekoratorem i kopistą. Już jako mały chłopiec Józef zwrócił uwagę otoczenia swoim talentem – doskonale kopiował sztychy Napoleona, księcia Józefa i T. Kościuszki, a także malował portrety. Przez jakiś czas chłopiec przebywał w klasztorze bernardynów w Łukowie, gdzie spędzał czas na malowaniu obrazów religijnych. Zdolności chłopca dostrzegli również panowie Zembrzuscy – właściciele Mord oraz ks. Aleksandrowicz, którzy w 1856 roku wysłali go do Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie zamieszkał u kapucynów i pobierał nauki u R. Hadziewicza i K. Kaniewskiego. Naukę malarstwa kontynuował w Dreźnie, następnie w Monachium, gdzie poznał przebywającego tam wówczas J. Matejkę. Prawdopodobnie w 1863 roku przeniósł się Buchbinder do Rzymu. Przebywał tam głównie w środowisku księży zmartwychwstańców, zaprzyjaźnił się z ks. H. Kajsiewiczem oraz ks. P. Semenenko i malował pod ich wpływem, snując marzenia o wolnej Polsce. W Wiecznym Mieście Buchbinder zetknął się również z grupą artystów, których nazwano nazareńczykami. Mieszkali oni w klasztorze San Isidoro i prowadzili życie zakonne, malując we wspólnym refektarzu. Ich celem stało się malarstwo monumentalne, mające znaczenie dla kultury, podejmujące rozbudowane wątki religijne, nawiązujące do ideałów średniowiecza, do twórczości Rafaela i Dürera. Manierę tę przejął Buchbinder. Uwidacznia się ona głównie w jego obrazach religijnych. W Rzymie artysta kopiował między innymi obrazy Rafaela i malował kompozycje religijne na zamówienie miejscowego duchowieństwa. Po wyjeździe z Włoch artysta krótko przebywał w kraju, a następnie podróżował po Europie, zwiedzając Paryż i ponownie Italię. W 1870 roku zamieszkał na stałe w Warszawie. Był kierownikiem działu artystycznego „Tygodnika Ilustrowanego”. Dla potrzeb pisma wykonał kilkaset ilustracji. W tym czasie otrzymywał również wiele zamówień na obrazy religijne do kościołów; jego malarstwo było wysoko cenione przez polskie duchowieństwo. Warto dodać, że artysta pogłębiał ciągle swoją wiedzę, czytając. Do jego ulubionych lektur należała Biblia, dzieła ojców Kościoła, żywoty świętych, legendy katolickie, pamiętniki, monografie, wreszcie dzieje sztuki…Na pograniczu dwóch światów…
W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku kapituła katedralna z Sandomierza zamówiła u Buchbindera obraz do ołtarza głównego w katedrze sandomierskiej. Został on ukończony w 1897 roku, a jego temat koresponduje z dedykacją świątyni poświęconej Narodzeniu NMP. Przedstawienie artysty ukazuje pierwsze chwile ziemskiego życia NMP. Otaczają Ją kobiety, które najprawdopodobniej asystowały przy Jej narodzinach. To one umyły dziewczynkę i owinęły Ją w pieluszki. Teraz właśnie z radością i zaciekawieniem przyglądają się niemowlęciu. Zapewne za chwilę oddadzą Je matce, która odpoczywa po porodzie. Anna została przedstawiona w głębi obrazu – leży nieco z boku, na łożu z baldachimem, a młoda dziewczyna podaje Jej kubek ożywczego napoju. Matkę Maryi artysta ukazał jako starszą już kobietę, której ubiór w niczym nie przypomina stroju położnicy.
Izabela Marcinak