Różaniec po mszy świętej, czyli o polskich sanktuariach maryjnych słów kilka

Autor: Maria Łączkowska

„Szkaplerz noś, na różańcu proś” – jedno z takich prostych zdań, które wyrażają wszystko, mogłoby stać się początkiem tego artykułu. Chodziło mi po głowie, gdy zastanawiałam się nad rozwinięciem tematu. Pojawiła się też inna myśl: osoby niezwiązane z duchowością katolicką pytają czasem, ile my mamy tych „matek boskich”, dziwiąc się bogactwu wezwań, pod którymi czcimy Maryję, i liczbie jej wizerunków. To fakt, słyszymy o Matce Bożej Śnieżnej, Dobrej Rady, Nieustającej Pomocy. Jest Matka Boża Języka Polskiego w Henrykowie, a poza granicami Polski – w Genui – istnieje nawet Sanktuarium Matki Bożej Wyborczej. Ciekawa jest też Matka Boża Hallerowska z fary w Mińsku Mazowieckim, nazwana tak z powodu modlitwy generała przed bitwą warszawską i dziękczynienia po cudzie nad Wisłą, a także ryngrafu, który nosił, i modlitw żołnierzy w czasach późniejszych. Warto poznać tę historię dokładniej.

Pomnik kard. Stefana Wyszyńskiego na Jasnej Górze

Pomnik kard. Stefana Wyszyńskiego na Jasnej Górze © Fot. M. Woś

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

„Szkaplerz noś, na różańcu proś” – jedno z takich prostych zdań, które wyrażają wszystko, mogłoby stać się początkiem tego artykułu. Chodziło mi po głowie, gdy zastanawiałam się nad rozwinięciem tematu. Pojawiła się też inna myśl: osoby niezwiązane z duchowością katolicką pytają czasem, ile my mamy tych „matek boskich”, dziwiąc się bogactwu wezwań, pod którymi czcimy Maryję, i liczbie jej wizerunków. To fakt, słyszymy o Matce Bożej Śnieżnej, Dobrej Rady, Nieustającej Pomocy. Jest Matka Boża Języka Polskiego w Henrykowie, a poza granicami Polski – w Genui – istnieje nawet Sanktuarium Matki Bożej Wyborczej. Ciekawa jest też Matka Boża Hallerowska z fary w Mińsku Mazowieckim, nazwana tak z powodu modlitwy generała przed bitwą warszawską i dziękczynienia po cudzie nad Wisłą, a także ryngrafu, który nosił, i modlitw żołnierzy w czasach późniejszych. Warto poznać tę historię dokładniej.

Oprócz tego, że w różny sposób nazywamy tę najbardziej niezwykłą kobietę, która kiedykolwiek chodziła po ziemi, to jeszcze niektórzy dziwią się, w ilu wizerunkach ją przedstawiamy.

Jak się w tym wszystkim połapać?

Figurki, obrazy, rzeźby – jak się w tym wszystkim połapać? Chyba tak, jak w przypadku kolekcji zdjęć ważnej dla nas osoby. Na każdym wygląda trochę inaczej, prawda? Bo przecież została uwieczniona w różnych okresach życia, w różnych okolicznościach itp. Tak dokładnie jest z Matką Bożą – wszystkie jej wizerunki i wiążące się z nimi wezwania tworzą coś na kształt albumu zdjęć jednej i tej samej osoby. Nawiasem mówiąc, polecam gorąco albumy z reprodukcjami maryjnych obrazów. Nie wiemy, jak Maryja wyglądała. Kiedyś się przekonamy, jaka naprawdę jest piękna i które z jej przedstawień były najbliższe rzeczywistości. Wspaniale byłoby poczuć na sobie to piękne spojrzenie oczu znane nam z częstochowskiej ikony. Tak jak fotografie ukochanej osoby przypominają nam o niej, przywołują wspólnie przeżyte chwile, tak wizerunki Maryi pomagają naszej modlitwie za jej wstawiennictwem. Stąd te liczne przymioty: cierpliwa, łaskawa, słuchająca – tak jak zdjęcia pokazują nam czyjś uśmiech, kolor oczu itp. Ludzie przychodzą przed maryjny wizerunek, powierzają Maryi swoje sprawy, a Bóg działa. Gdy dzieje się to w sposób spektakularny lub pojawiają się w danym miejscu łaski określonego rodzaju, wtedy rozwija się kult. 

Rok Jubileuszowy zachęca do świętowania i odkrywania pięknych miejsc związanych z naszą wiarą. Dlatego dziś wybierzmy się na szlak znaczony sanktuariami – szczególnymi miejscami kultu. Przyciągają wiernych z powodu świętych, którzy są w nich pochowani lub przechowuje się tam ich relikwie, szczególnie czczonych wizerunków i wreszcie objawień. Sanktuarium ma swoje umocowanie prawne. Kodeks Prawa Kanonicznego stanowi: „przez sanktuarium rozumie się kościół lub inne miejsce święte, do którego – za aprobatą ordynariusza miejscowego – pielgrzymują liczni wierni, z powodu szczególnej pobożności”. To ważne miejsce kultu staje się sanktuarium mocą decyzji władzy duchownej. Warto też pamiętać o kontekście pielgrzymowania i jego efektach – bardziej lub mniej spektakularnych. Niezależnie od tego, co widoczne, zawsze dokonuje się coś niewidzialnego – przemiana serca. 

Wpisanie w wyszukiwarkę hasła „sanktuaria maryjne” przynosi niezwykłą obfitość odpowiedzi. Można sobie spokojnie zaplanować podróże maryjnym szlakiem po całym świecie i do końca życia tras nam nie zabraknie. Dziś skupię się na pewnej grupie sanktuariów, tych związanych z Matką Bożą Różańcową, choć oczywiście kult maryjny w sposób naturalny z różańcem się nam kojarzy i we wszystkich sanktuariach maryjnych na pewno go nie brak. Zachęcam gorąco do odwiedzenia Skarbca Jasnogórskiego i przyjrzenia się przepięknym różańcom tam zgromadzonym. 

Sanktuaria

Z jasnogórskim wizerunkiem wiąże się pierwsze z sanktuariów, do którego czytelników zapraszam. Znajduje się ono w Bochni – tam znajdziemy obraz Maryi o pięknych oczach: zmęczonych, zapłakanych, współczujących, które bezimienny artysta namalował na przełomie XV–XVI wieku, według bardzo niepewnej wersji – w Krakowie, w trakcie renowacji obrazu Czarnej Madonny po najeździe Husytów, ale to chyba fantazja. Trafił do dominikanów w Bochni, bo w Wieliczce nie chciano go umieścić w głównym ołtarzu zgodnie z życzeniem ofiarodawcy – mieszczanina Krzysztofa Bąkowskiego. Jakie on miał zaufanie do Maryi! W trakcie wielkiego pożaru modlił się przed tym wizerunkiem i nie poddał się lękom, a po uratowaniu czuł się niegodny posiadania go tylko w swoich rękach. W dominikańskim kościele przy obrazie najpierw modlili się członkowie bractw różańcowych, potem zaczęli przybywać pielgrzymi, a dominikanie odnotowywali otrzymywane łaski, wspominano także o maryjnych łzach jako znaku troski o kraj, który w XVII wieku dotknęły znane nam dobrze wojny. Po kasacie zakonu dominikanów w czasie zaborów obraz znalazł się w kościele św. Mikołaja, a jego kult ożywił się dopiero w XX wieku z powodu zakazu organizowania pielgrzymek, wydanego przez cesarza Józefa II. Obraz ukoronowano dopiero w 1934 roku, a miał szansę na pierwszą koronację w Polsce, przed Częstochową. W czasie drugiej wojny przybywali do Bochni nie tylko katolicy, by czerpać siły z łagodnego spojrzenia Maryi. Ufali Jej i miasto nie zostało zniszczone, mimo iż wydawało się to nieuchronne. Lata powojenne to czas kolejnych prób ograniczania życia religijnego i ruchu pątniczego. Peregrynacja obrazu po domach na tysiąclecie chrztu Polski wzmocniła kult, a wiele lat później, w 2003 roku, miejscem jego przechowywania stało się sanktuarium. 

To jeden z przykładów kultu maryjnego. Pokazuje, jak bardzo pobożność Polaków wiąże się z historią naszego kraju. Uczy też, że nie wartość artystyczna przyciąga ludzi, ale wiara, choć oczywiście nie powinno to być zachętą do kiczu czy bylejakości współczesnej sztuki sakralnej. I takich przykładów znajdziemy więcej.

Szczególnie poruszające są dla mnie sanktuaria, gdzie kult związany jest z przedstawieniami Maryi, które przybyły w nowe, powojenne granice Polski z ludźmi, którzy odtąd do spraw powierzanych Matce Boskiej mieli dołączać także tęsknotę za utraconym własnym miejscem na ziemi, a przypominało je czasem już tylko właśnie to czułe, współodczuwające spojrzenie Maryi. Zatrzymajmy się na chwilę w Nowolesiu (archidiecezja wrocławska), które przyjęło po II wojnie światowej Polaków z Trembowli, Łoszniowa i Komarna. To ostatnie miejsce wiąże się ze zwycięstwem hetmana wielkiego koronnego Jana Sobieskiego nad Tatarami, uwiecznionym obeliskiem z napisem Mors mea – vita tua. Właściciele Komarna to rodziny Ostrorogów, Wiśniowieckich, Ogińskich, Lanckorońskich – nazwiska znane dobrze z kart historii Polski. Obraz Matki Bożej Różańcowej pochodzi mniej więcej z czasów, gdy w miejscowości wybudowano drugi już kościół – barokowy, murowany, obronny, jak tego połowa XVII wieku wymagała. Przez stulecia wypraszano u Maryi liczne łaski, co odnotowano w księdze wizytacji, nic więc dziwnego, że Matka Boża w tym wizerunku towarzyszyła tułaczom, którzy, osiedliwszy się w Nowolesiu, zadbali o Jej nowe miejsce kultu, hojnie wspierając odnowę świątyni, która od 1997 roku jest sanktuarium, gdzie dziś mogą modlić się potomkowie darczyńców z nadzieją, że dzięki opiece Maryi nie powtórzą nigdy losu przodków. 

Podobną historię możemy odkryć u dominikanów we Wrocławiu. To tu trafiła Matka Boska z Podkamienia na Podolu, w którym ojcowie pracowali już od XIII wieku i rozwijali kult Matki Bożej Różańcowej. Sam Jan III Sobieski chciał w tym miejscu stworzyć drugą Częstochowę. W tragicznym roku 1944 udało się obraz ocalić – zwinięty trafił do Lwowa, potem do Krakowa, stamtąd do Wrocławia.

Są sanktuaria głęboko zanurzone w naszej historii, o długim, utrwalonym kulcie i licznych świadectwach otrzymanych łask. Są też takie, które odnoszą się do czasów współczesnych i pokazują, że kult maryjny jest wciąż żywy. Może naprawdę mamy go w genach. Zaledwie w 2023 roku na mapie sanktuariów polskich pojawiło się Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej Pośredniczki Wszelkich Łask w Piasecznie. W dekrecie je ustanawiającym czytamy, jaka jest jego misja i zadania: „Niech wierni przybywający do sanktuarium doświadczają przemożnego wstawiennictwa Matki Bożej, doznają pociechy w strapieniach i umocnienia w radościach, a przez ufną modlitwę wypraszają potrzebne łaski dla siebie i całego Kościoła”. Na stronie sanktuarium możemy przeczytać słowa metropolity warszawskiego przekonujące, że istotą sanktuarium nie są ani cuda, ani objawienia, nie są one konieczne do jego ustanowienia. Natomiast fundamentalne są trzy cele: modlitwa jako spotkanie z Trójcą Świętą, nauka przyjmowania woli Bożej i kształtowanie odważnej postawy chrześcijanina we współczesnym świecie. I po to też mogą przybywać pielgrzymi przed obraz Matki Bożej Pośredniczki Wszelkich Łask namalowany przez Mariusza Grądmanna do parafii w Piasecznie. Zaczęła ona swoją historię w latach 90. ubiegłego wieku na terenie, który miał być typową peerelowską, podwarszawską miejscowością, rozrastającą się dynamicznie w latach powojennych. I cóż: „bez Boga ani do proga”. 

Ograniczony dostęp

Całość przeczytasz w "Królowej Różańca Świętego". To wydanie jest wciąż dostępne w sprzedaży, dlatego ma ograniczony dostęp. Nasze czasopisma możesz nabyć w cenie już od 2 zł. Zamów i wspieraj różańcowe inicjatywy!

Maria

Łączkowska


Mogą zainteresować Cię też:

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments