Romantyk czy niekanonizowany święty? Rzecz o ks. Karolu Antoniewiczu

Photo of author

Autor: Izabela Marciniak

Karol Bołoz Antoniewicz żył w I połowie XIX wieku. Jego krótkie, bo raptem czterdziestopięcioletnie życie, było wypełnione służbą Bogu i bliźniemu, ale stanowiło również pasmo bólu i cierpienia…

Czarno-biała ilustracja księdza w ornacie z kwiatowymi wzorami Polska kościół katolicki Maryja chrześcijaństwo czasopismo dla katolików duchowni przypowieści

Ksiądz Karol Antoniewicz, Fot. © Wikicommons

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

Karol Bołoz Antoniewicz żył w I połowie XIX wieku. Jego krótkie, bo raptem czterdziestopięcioletnie życie, było wypełnione służbą Bogu i bliźniemu, ale stanowiło również pasmo bólu i cierpienia…

Wiem, że mnie dobrą drogą poprowadzisz…

Karol urodził się we Lwowie w 1807 r. w zamożnej rodzinie ormiańskiej. Jego ojciec był prawnikiem, a matka zajmowała się domem i wychowywała troje dzieci (Karol miał dwie siostry: Albinę i Katarzynę). Początkowo uczył się w domu, gdzie podstawy wykształcenia zdobył dzięki prywatnemu nauczycielowi. W 1818 r. rodzina przeniosła się do majątku ziemskiego w Skwarzawie koło Lwowa. Karol odnalazł się bardzo szybko w nowym miejscu, spędzając czas nie tylko na nauce, lecz także na konnych wyprawach. 

Po śmierci ojca podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim, uczęszczając jednocześnie na wykłady z literatury i muzyki, które były jego pasją. Doskonalił też naukę języków obcych, biegle władając niemieckim, angielskim, francuskim, włoskim oraz łaciną (niewykluczone, że znał również grekę). Po ukończeniu studiów – wzorem swoich romantycznych rówieśników – podróżował po Europie, odwiedzając m.in. Wiedeń, Kraków, Karpaty, a także Mołdawię, gdzie w Jass miał krewnych, i rozmyślał nad napisaniem historii Ormian.

Kiedy Karol miał 23 lata, wybuchło powstanie listopadowe. Antoniewicz wstąpił w szeregi wojska polskiego, dowodzonego przez gen. Józefa Dwernickiego. Wziął udział w kampanii na Podolu i Wołyniu. Po rozbrojeniu żołnierzy przez Austriaków w Chlebanówce, Karol powrócił do rodzinnej Skwarzawy. Obawiając się jednak – i słusznie – popowstańczych represji, wyjechał na kilka miesięcy do Wiednia i Wenecji.

Tyś mi szczęście po szczęściu odbierał… 

Po powrocie z krótkiej emigracji, Karol poznał we Lwowie swoją kuzynkę, Zofię Nikorowiczównę. Połączyły ich wspólne pasje i wzajemna miłość. Po uzyskaniu papieskiej dyspensy w 1832 r. młodzi stanęli na ślubnym kobiercu. Zakładając w Skwarzawie wspólne siedlisko, z nadzieją patrzyli w przyszłość. 

Jednak już wkrótce doznali największej boleści, jaka tylko może spotkać rodziców. W przeciągu siedmiu lat pochowali pięcioro swoich dzieci. Wszystkie ich latorośle umierały w wieku niemowlęcym. Zrozpaczeni poszukiwali pociechy w Bogu i – w niemalże pozytywistycznej – pracy na rzecz społeczności Skwarzawy. We dworze nauczali dzieci włościan. Karol uczył ich synów, a Zofia – córki. Pielęgnowali też chorych wieśniaków. W 1838 r. przenieśli się do Lwowa i pomagali w przytułku prowadzonym przez siostry miłosierdzia. Zofia zapadła na gruźlicę i gasła w oczach, mimo starannej opieki lekarskiej. Małżonkowie złożyli ślub czystości, przyrzekając uroczyście, że „jeżeli śmierć ich nie rozłączy, wstąpią oboje do klasztoru, ona do sióstr miłosierdzia, on zaś do jezuitów. (…) Zofia umarła dnia 31 VII 1839 r., po wielkich cierpieniach, które ani na chwilę nie zdołały jej odjąć anielskiej słodyczy i pokoju duszy”. Dopuszczona na łożu śmierci do ślubów zakonnych, spoczęła w trumnie odziana w habit szarytek.

W jednym z późniejszych wierszy Antoniewicza przeczytamy następujące wersy, będące poetyckim podsumowaniem tego okresu życia poety:

Życie twe pełne żalu i goryczy, A dusza tęskni łzami przepełniona, Serce zranione groby tylko liczy, A na tych grobach twych dzieci imiona. Nie chcę się więcej sprzeciwiać Twej woli, Panie! 

Jak później Antoniewicz zapisał w swoich pismach, powołanie zakonne pukało do jego serca od wczesnej młodości. Teraz, po śmierci żony, postanowił je zrealizować, tym bardziej że takie były wspólne plany małżonków. Z błogosławieństwem wciąż żyjącej matki (która zapewniwszy wcześniej los dzieciom, wstąpiła do klasztoru benedyktynek we Lwowie, co często zdarzało się w owych czasach) już jesienią 1839 r. zapukał Karol do furty jezuitów w Starej Wsi k. Brzozowa. Ze świata, w którym dotąd żył, zabrał ze sobą jedynie dzienniczek zmarłej żony i… książki. W nowicjacie spędzał czas nie tylko na modlitwie. Uczył współbraci francuskiego, przekładał na polski Historię wygnania Towarzystwa Jezusowego z Portugalii i… pisał. Tworzył wiersze religijne i okolicznościowe. Sprowadził też do klasztoru fortepian, aby przy jego akompaniamencie komponować melodie do swoich pieśni. 

Przed ślubami zlikwidował majątek, rozdając go rodzinie, ubogim i na tzw. dzieła pobożne, m.in. na pokrycie kosztów sprowadzenia z Francji do Lwowa sióstr Najświętszego Serca. Śluby wieczyste złożył 12 września 1841 r., ofiarując Matce Bożej swoją ślubną obrączkę. Wyjechał do Tarnopola, gdzie studiował filozofię, a następnie, w Nowym Sączu, teologię. Tu również 10 września 1844 r. przyjął święcenia kapłańskie. Chwili tej nie doczekała już matka Karola, choć było to jej wielkim pragnieniem. Zmarła kilka miesięcy przed święceniami syna. 

Neoprezbiter praktycznie od razu dał się poznać jako doskonały kaznodzieja. Jednym z pierwszych jego kazań była mowa z racji założenia Bractwa Wstrzemięźliwości w Nowym Sączu, a terenem ówczesnej jego działalności stało się Podhale, gdzie swoimi kazaniami wyrywał piekłu alkoholików i nakłaniał ich do składania ślubów abstynenckich. Ponadto inicjował akcje charytatywne, głosił egzorty, katechizował dzieci i nauczał lud. Jednocześnie wciąż dużo pisał. To właśnie w Nowym Sączu, przy sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, powstały m.in. Pieśń majowa, zaczynająca się słowami: „Chwalcie łąki umajone…” i mało, niestety, dziś znane pieśni: Nie opuszczaj nas czy O Maryjo przyjm w ofierze.

Rok 1846 przeszedł do historii m.in. jako czas tzw. rabacji galicyjskiej. Małopolska spłynęła krwią. Chłopi dopuścili się tysięcy mordów na szlachcie i służbie dworskiej. Władze austriackie zwróciły się do jezuitów z prośbą o wysłanie misjonarzy do parafii, gdzie miały miejsce te wydarzenia. I tak ks. Antoniewicz trafił na ponad pół roku do miejsc dotkniętych największymi zbrodniami. I chociaż nienawiść do księży była powszechna, misje te zakończyły się sukcesem. Chłopi przystępowali do spowiedzi, błagali o przebaczenie, sami oddawali się w ręce sprawiedliwości, wreszcie wyruszyli w pielgrzymce ekspiacyjnej na Jasną Górę.

Tymczasem ks. Antoniewicz po pobycie w uzdrowisku w Pasiecznej przybył do Tarnopola na tzw. trzecią probację, czyli na studia duchowości i prawa zakonnego, a następnie zamieszkał we Lwowie i głosił kazania w kościele św. Piotra i Pawła. Jego uregulowane, zakonne życie przerwało niespodziewanie rozporządzenie carskie, znoszące na terenie Austrii zakon jezuitów. Ksiądz Karol opuścił więc Lwów i udał się na Górny Śląsk i Podhale, aby i tam ponownie głosić słowo Boże. Gdy w 1850 r. wielki pożar nawiedził Kraków, ks. Karol przybył tu, wzywając lud do nawrócenia i pokuty. Sam wiele czasu spędził wówczas na modlitwie w Staniątkach, u stóp Matki Bożej Bolesnej. Rok później ponownie wyruszył na Górny Śląsk, gdzie na misje, które głosił ze współbraćmi, przybywały tłumy wiernych. Duchowe owoce tej pracy były tak wielkie, że arcybiskup gnieźnieńsko­-poznański Leon Przyłuski zaprosił najpierw ks. Antoniewicza do Wielkopolski, a następnie zapragnął mieć jezuitów u siebie na stałe i podarował im pocysterski klasztor w Obrze. Pierwszym przełożonym tego domu został ks. Antoniewicz. 

Czas, kiedy ks. Karol podejmował pracę w Wielkopolsce, zbiegł się z epidemią cholery. Nie troszcząc się o swoje życie i zdrowie, jezuita niósł pomoc duchową potrzebującym. Jeden ze świadków wspominał, że gdy ks. Karol po przygotowaniu na śmierć trzynastu chorych, przyszedł do niego, aby chwilę odpocząć, i usłyszał, że w chlewiku znajduje się jeszcze chora rodzina, natychmiast wstał i poszedł do niej. „W środku zastał męża i żonę, leżących na gnoju w ostatnim stopniu cholery. Obok siedziało dwoje skulonych dzieci. Ks. Antoniewicz zaczął zaraz spowiadać chorych. Ale gdy żadne z nich ze słabości nie mogło się podnieść, kładł się kolejno przy każdym z nich na gnoju, żeby ich spowiedzi wysłuchać i nie opuścił ich, aż wydali ostatnie tchnienie. Teraz wyprowadził z chlewa dwoje zanieczyszczonych (…) dzieci. Sam je umył przy studni i poprosił mnie, abym miał o nich staranie, póki się kto z krewnych nie znajdzie”. Pełniąc tak oddaną posługę, jezuita zaraził się cholerą i zmarł 14 listopada 1852 roku. Pochowano go w krypcie obrzańskiego kościoła.

Na miarę wielkich romantyków… 

Ksiądz Antoniewicz był poetą na miarę Mickiewicza czy Słowackiego. Jego poezję cenił bardzo wysoko Zygmunt Krasiński. Zaś w twórczości literackiej jezuity dominują dwa motywy: temat cierpienia i kult Matki Bożej, który wyraził w wielu pieśniach Jej poświęconych. Był nazywany przez biografów piewcą i miłośnikiem krzyża, z tej przyczyny, że doświadczał w swoim życiu dość specyficznej drogi krzyżowej i że sam o krzyżu wiele powiedział i napisał. Jego utworem, bodajże najpełniej wyrażającym teologię krzyża, jest pieśń W krzyżu cierpienie…. 

W jego biografii można wskazać cechy charakterystyczne dla pokolenia romantyków: umiłowanie matki, wrażliwość, podróże, walka o wolność ojczyzny, nieszczęśliwa miłość, której owoce, niczym ojciec zadżumionych z poematu Słowackiego, pieczołowicie pochował, grzebiąc w ziemi na koniec i ukochaną żonę. Wreszcie, gdy wszystko zawiodło, pozostał Bóg, któremu wiernie służył do ostatnich chwil życia. Jest zatem ks. Antoniewicz romantykiem, dzieckiem swoich czasów, ale jest też i z pewnością wielkim świętym, jednym z tych, o którego świętości wie tylko sam Bóg…

Photo of author

Izabela

Marciniak

Polonistka, w "Królowej Różańca Świętego" pisze głównie na temat sztuki sakralnej oraz o literaturze religijnej.

Mogą zainteresować Cię też:

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments