Święty Józef dla nas, współczesnych katolików, to bliski, znany i często przyzywany Święty. Od wieków utrwalił się pogląd, nazwijmy go już więc tradycją, że imię św. Józefa oznacza człowieka pracowitego, odpowiedzialnego i opiekuńczego. Te cechy miał święty, dlatego w tajemnicy obcowania świętych ma moc udzielać tych cnót swoim imiennikom. Zresztą już w starożytności nadać imię – znaczyło określić sens życia człowieka, nazwać jego przeznaczenie. Ewangelie odkrywają przed nami zalety świętego Józefa i to właśnie w ich treści ma swoje źródło zażyłość ludu Bożego z nim.
Pan pozostawił nam wiele wzorów, ale zachwyt nad tą postacią możemy odnaleźć już w III wieku w pismach Orygenesa, św. Ambrożego, św. Jana Chryzostoma, św. Hieronima, św. Augustyna. Bliższa naszym czasom św. Teresa Wielka polecała świętemu Józefowi intencje fundacji kolejnych klasztorów karmelitańskich. W „Księdze życia” zapisała: „Obrałam sobie za orędownika i patrona chwalebnego świętego Józefa, usilnie jemu się polecając. I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w innych pilniejszych jeszcze, w których chodziło o cześć moją i o zatracenie duszy, Ojciec ten mój i patron wybawił mnie i więcej mi dobrego uczynił niż sama prosić umiałam”. Nasz rodak św. Jan Paweł II poświęcił św. Józefowi adhortację apostolską „Redemptoris Custos – o świętym Józefie i jego posłannictwie w życiu Chrystusa i Kościoła”. Warto czerpać z niej naukę.
Imponuje mi walka świętego Józefa ze sobą samym, w której zwycięża posłuszeństwo Bogu, a nie ludziom, kiedy zamierzał odprawić brzemienną Maryję. Jest to dowód na to, że Bóg zna nasze myśli i zamiary i daje nam moc przezwyciężania słabości. Bardzo mi się spodobał czyn pewnego proboszcza o imieniu Józef, który udzielając chrztu, nie pobierał ofiar wtedy, kiedy dziecku nadawano imię Józef. To jest prawdziwe szerzenie kultu świętego Józefa!
A teraz właśnie obchodzimy Rok Świętego Józefa. List apostolski papieża Franciszka na Rok Świętego Józefa ma tytuł „Patris corde” – „Ojcowskim sercem”. Jak to cudownie, że w moim kościele świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie w każdą środę, przez cały rok, sprawowana jest Msza święta wotywna ku jego czci, a wierni odmawiają litanię do tego świętego.
Potężny patron we wszystkich potrzebach
Świętego Józefa zaprosiłam do mojego codziennego życia blisko 35 lat temu, kiedy to Bóg obdarzył mnie łaską przynależności do wspólnoty Apostolstwa Dobrej Śmierci. Wpis do księgi Stowarzyszenia Matki Bożej Patronki Dobrej Śmierci zobowiązuje do odmawiania rano i wieczorem trzy razy „Zdrowaś Maryjo” oraz wezwań: „Matko Boża, Patronko Dobrej Śmierci – módl się za nami; święty Józefie – módl się za nami”. Odmawiałam tę modlitwę z wiarą i ufnością. Codzienne wezwania odkrywały przede mną cnoty świętego Józefa tak bardzo, że w milczącym oblubieńcu Niepokalanej Dziewicy Maryi dostrzegłam potężnego patrona umierających, szczególnego opiekuna dusz czyśćcowych, opiekuna rodzin, wspomożyciela i orędownika u Boga we wszystkich potrzebach. Od wieków, o czym już kiedyś wspominałam, z pokolenia na pokolenie przekazywany jest zwyczaj pisania listów do świętego Józefa z prośbami doczesnymi oraz duchowymi. Ja również napisałam wiele listów do chwalebnego patriarchy Nowego Testamentu, prosząc go o wstawiennictwo u jego przybranego syna, Jezusa Chrystusa. Polecałam mu sprawy rodziny, ciężko chorych, pracę syna za granicą w czasie wakacji, uciążliwe kontrole wydziału, którym kierowałam, a nawet kupno samochodu. Pisząc list, każdorazowo rozpoczynałam czy to 9-dniową nowennę, czy miesięczne nabożeństwo do świętego Józefa. Listy wkładałam pod obraz Świętej Rodziny. Dołączałam do nich modlitwy, a czasem nawet Msze święte za dusze czyśćcowe, aby ulżyć im w cierpieniu, i Msze za konających, zwłaszcza za zatwardziałych grzeszników, błagając dla nich o życie wieczne z Bogiem.
Kiedy powracam pamięcią do tamtych listów sprzed 20 lat, a także późniejszych, widzę wyraźnie, że święty Józef czytał każdy list skrupulatnie, zawsze bowiem, tak jak prosiłam, przychodziło dobro, a nawet zachwycająco precyzyjne rozwiązanie. Nigdy nie zostawił mnie samej z problemem. Czułam, że był w ciągłej gotowości, aby pomóc mnie i mojej rodzinie żyć według woli Bożej. Zawsze w modlitwie nowenną doświadczałam jego ojcowskiej troski i miłości. O jego niepojętej miłości często dawałam świadectwo innym. Teraz pragnę wam opowiedzieć o pomocy świętego Józefa, jakiej sama doświadczyłam.
Kierowałam kiedyś wydziałem o bardzo różnorodnej działalności społeczno-gospodarczej. Zadania wykonywaliśmy zgodnie z przepisami. Kilkutygodniowa kontrola skutecznie burzyła nam porządek wykonywania zadań bieżących. Pracownicy i ja byliśmy tym zmęczeni. Podjęłam wtedy nowennę, prosząc świętego Józefa, aby zapanował nad kontrolą i nad jej wynikami. W rezultacie pokontrolny zapis brzmiał: „Nie stwierdzono nieprawidłowości”.
Kolejny przykład. Syn, będąc studentem, wybrał się w czasie wakacji do Wielkiej Brytanii z myślą o podjęciu tam pracy. Po około tygodniu zadzwonił, mówiąc: „Mamo, nie znalazłem pracy, pomóż modlitwą”. Znów udałam się do świętego Józefa. Modliłam się nowenną o miłosierdzie dla syna i jego przyszłego pracodawcy oraz za zmarłych, dodając słowa: „Niech się stanie według woli Bożej”. W ostatnim dniu nowenny syn zadzwonił, wołając: „Mamo, jutro podejmuję pracę, a jak wrócę, zamówimy Msze święte dziękczynne i za dusze w czyśćcu”. Do dziś pamiętam naszą wspólną radość, jaką zawdzięczaliśmy świętemu Józefowi.
Przytoczę jeszcze świadectwa interwencji oblubieńca Maryi. Młody GOPR-owiec po raz kolejny przyszedł do naszego biura załatwiać sprawy służbowe. Po kilku dniach od jego wizyty w telefonie rozległa się smutna wiadomość: Marek miał wypadek, leży na OIOM-ie i walczy o życie. Kolejne rozmowy były tej samej treści, młody człowiek wciąż był nieprzytomny. Rozpoczęłam więc z moimi współpracownikami szturm do nieba za wstawiennictwem świętego Józefa przez wysyłanie „telegramów wołających o ratunek dla Marka”. Mówiąc językiem GOPR-owców, Marek odpadł od ściany. Błagaliśmy dla niego o życie, a w przypadku śmierci – o niebo. Na pogrzebie dowiedziałam się, że tuż przed śmiercią na krótką chwilę odzyskał przytomność, poprosił o krzyż i z krzyżem odszedł do Pana. W tym odczytałam znak świętego Józefa.
Chciałam z mężem zmienić samochód. Znów uczepiłam się świętego Józefa miesięczną nowenną. W liście zaznaczyłam markę auta, mały przebieg, możliwości finansowe; marzyłam, aby miał kolor maryjny. Jechałam z księdzem jego nowym samochodem na przegląd do salonu. Zauważyłam na placu wymarzony samochód: wszystko się zgadzało z listem, tylko marka była inna. Na drugi dzień auto należało już do nas. Zrozumiałam, że nawet tak przyziemne sprawy nie są obojętne świętemu, który nieustannie obcuje z Synem Maryi.
reklama
Piękne różańce z kamienia
Piękne i wytrzymałe różańce z wzorem Matki Bożej Pompejańskiej. Znajdź coś dla siebie!
Jeszcze dodam świadectwo Oli, którą Pan postawił na mojej drodze życia. Podarowałam jej obraz z wizerunkiem Świętej Rodziny i zachęciłam do zażyłej przyjaźni ze świętym Józefem. Otrzymałam od niej następujące świadectwo: „Niewielki obraz z osobistą dedykacją schowałam do szuflady, aby dokładnie rok później ponownie go dostrzec i na dłużej się nad nim zatrzymać. Ta sytuacja wywołała we mnie pragnienie rozpoczęcia miesięcznego nabożeństwa do świętego Józefa w intencji znalezienia męża i założenia rodziny. Nowennę rozpoczęłam 1 maja, a przyszłego męża poznałam w podróży służbowej trzy miesiące później w Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku. Było to bardzo krótkie spotkanie, ale dokładnie w miesiąc później mogliśmy się ponownie zobaczyć już w Polsce. Długo nie musiałam czekać na zaproszenie do Izraela, ponieważ to właśnie stamtąd pochodzi mój mąż. Trzy lata później pobraliśmy się w Krakowie w kościele świętego Józefa na Podgórzu. Ale to nie był wcale koniec jego opieki i wysłuchanych próśb. Kiedy dowiedziałam się, że moje miejsce pracy jest zagrożone ze względu na zwolnienia globalne spowodowane skutkami pandemii, ponownie rozpoczęłam nowennę do świętego Józefa, aby ocalił moje zatrudnienie w obecnej firmie. Niestety straciłam miejsce pracy, ale od momentu otrzymania wypowiedzenia mogłam szukać zatrudnienia i uczestniczyć w rekrutacjach wewnątrz firmy. Po wielu próbach otrzymałam pracę. Wiem, że to zasługa Świętego. Nie ustaję więc w ufności i patrzę z nadzieją w przyszłość. Świętemu Józefowi chcę powierzać wszystkie sprawy: zarówno te trudniejsze, skomplikowane, jak i te najbardziej przyziemne, codzienne.
Zaproszenie do Bożej współpracy
Zobacz, Czytelniku – święty Józef, opiekun i żywiciel samego Boga, z sercem wypełnionym miłością i z rękami wyciągniętymi ku Tobie pragnie być także Twoim opiekunem, pocieszycielem, orędownikiem oraz przekazicielem łask od samego Boga, wspieranym przez Matkę Jezusa. A kiedy doczesna pielgrzymka dobiegnie kresu – z pewnością nas nie opuści, zaniesie naszą duszę wraz z Maryją przed oblicze ich Syna Jezusa.
Nie mów, że nie masz czasu. Zapamiętaj: Bóg pomnaża czas. Nie odrzucaj przyjaźni ofiarowanej prosto z nieba. Zaufaj…
Piekny artykul!
sw. Jozefie, prosze, wymodl mi przyszlego dobrego meza. Dla ktorego zostawiam tu kontakt, zeby mnie znalazl;) 3j.k9@wp.pl
O Jozefie, ratuj nas, w zyciu smierci, w kazdy czas.