Poznanie i zrozumienie trzeciej osoby Trójcy Świętej jest dla wiernych nie lada wyzwaniem i trudnością. Można jedynie domniemywać, jakie są przyczyny tego stanu rzeczy. Nie będzie to dla nas ujmą, gdy padnie stwierdzenie, że cierpimy podobnie do uczniów Jezusa. W nich prawdopodobnie też wzbierało rozgoryczenie, gdy słyszeli, że po swojej śmierci Mistrz „pośle im swego Ducha”. Co dopiero musieli myśleć odbiorcy treści starotestamentalnych!
Czy społeczność Izraelitów żyjąca w czasach przed nadejściem Jezusa, Jego publiczną działalnością, podczas której objaśniał „słowa Pisma”, miała jakiekolwiek szanse na zrozumienie rzeczywistości Trójcy Świętej? A może nie ma takich teologicznych treści w księgach składających się na kanon Starego Testamentu? Jeśli jednak się pojawiają, to skąd brak tej wiary i ufności w trzecią osobę Trójcy Świętej wśród Żydów? Nurtujące są owe pytania i na część z nich uda się zapewne odpowiedzieć.
Dziś, po wiekach doświadczeń teologicznych i filozoficznych, rozumiemy ducha jako pewną niematerialną rzeczywistość. I nie ma w tym nic złego, gdyby tylko nie zapomnieć o ważnym aspekcie tej niematerialnej rzeczywistości. Idea Ducha Świętego jako Ożywiciela nie wzięła się znikąd, lecz rozwinęła z myśli starożytnych, którzy postrzegali ducha Bożego jako siłę tchnącą życie, „dech”, „tchnienie”, a wreszcie może i „dawcę życia” (pochodzącego, rzecz jasna, od Boga).
Ożywcza moc Ducha
Już na pierwszych kartach biblijnych pojawia się jeden z cudowniejszych opisów Bożej ingerencji w życie ludzkie. Oto bowiem Wszechmocny „ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia” (Rdz 2,7). To „tchnienie życia” to właśnie ruah, grecka pneuma, pewna duchowa rzeczywistość, która pojmowana jest często właśnie jako trzecia Osoba Boska. Bóg obdarowuje człowieka swoim duchem, by ten mógł żyć. Ten sam duch pojawia się już wcześniej – w opisie sytuacji świata pierwotnego. Obecnie, gdy ów opis zdaje się kompletnie nie współgrać z obrazem świata przedstawianym przez nauki ścisłe, to pozostaje w samym tekście Księgi Rodzaju pewna niezbywalna prawda.
Prawda o Bogu, którego Duch utrzymuje wszystko przy życiu, a więc ożywia, uświęca i umacnia. Chyba na ukazaniu tej teologicznej prawdy bardziej zależało autorowi biblijnemu niż na enigmatycznie brzmiących wyjaśnieniach tego, w jaki sposób pojmuje świat u jego fizycznych początków. Warto zwrócić jeszcze uwagę na miejsce, w którym znajduje się ów Duch Boży. Porusza się on „ponad wodami”, a więc nie styka się z nimi. Dzieje się tak, gdyż odmęty wodne były kojarzone przez starożytnych z siedliskiem mocy sprzeciwiających się Bogu, dlatego Jego Duch nie mógł mieć z nimi „fizycznego” kontaktu. Unoszenie się (podobnie jak unosi się arka Noego ponad wodami) miałoby sugerować kompletne odseparowanie tych dwóch niematerialnych rzeczywistości. Nawet mimo że Bóg ma władzę na tymi wodami, które wkrótce uporządkuje, tworząc harmonijny świat.
Bóg stwarza świat poprzez wypowiadane przez siebie słowa, które niejako porządkują materialną rzeczywistość. Temu wyraz daje także psalmista, gdy stwierdza, że „przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego” (Ps 33,6). Podobnie wyraża się w Ps 104,30, potwierdzając moc stwórczą Ducha. Autor używa wtedy znamienitego czasownika: „posyłać”. Widać zatem, że idea teologiczna nie tylko się nie zmienia, ale konsoliduje w nauczaniu Jezusa, który Ducha postrzega jako „Obietnicę” (Łk 24,49).
Życiodajne działanie wiatru
stnieje jeszcze jedno, równie sugestywne tłumaczenie hebrajskiego terminu ruah. To „wiatr”. Ten sam wiatr, którym posłużył się Bóg, gdy osuszał ziemię po potopie, by przywrócić życie na ziemi. Jak już wspomniałem, odmęty wodne symbolizowały dla starożytnych miejsce zamieszkania złych mocy. Woda mogła również posłużyć Izraelitom jako symbol siły nieprzyjaznej człowiekowi, co uwidacznia się w opowieści o potopie. Żywioł niszczący wszystko na swojej drodze został zesłany przez Boga, by oczyścić ziemię ze zła i plugastwa, lecz pełnia oczyszczenia przychodzi dopiero za sprawą Bożego wiatru, powiewu harmonii i dobra, co dopełnia aktu odnowy. Podobnie też i Duch Święty jest Odnowicielem ludzkiej kondycji duchowej. Duch Święty w znaku wiatru ma pojawić się także w Wieczerniku, gdzie zgromadzeni uczniowie Zmartwychwstałego próbują przeczekać zawieruchę. Dochodzi do ich odnowy i wzmocnienia, czego skutkiem jest działanie wręcz niebywałe – glosolalia.
W dwóch jeszcze wydarzeniach z historii starożytnego Izraela, jaką przedstawił na kartach ksiąg natchnionych autor biblijny, duch staje się narzędziem, dzięki któremu Bóg wyswobadza swój lud. Dzieje się tak, gdy naród wybrany opuszcza Egipt, dom niewoli, kierując się ku wolności. Wtedy to niezbędna okazuje się Boska interwencja, polegająca na rozstąpieniu się wód morskich przed podążającą do ziemi obiecanej dosyć dużą grupą Izraelitów (Wj 14,21; 15,8.10). Ta sama wolność, tak bardzo upragniona, do której jednak Izraelici zaczynają mieć obiekcje, staje się odleglejsza przez podniesiony przez nich bunt. Przyczyną tego miał być brak pożywienia, co rozsierdziło Izrael. Przepiórki przygnane zostały przez Boga za sprawą wiatru – umocnienie fizyczne za sprawą duchowej strawy (Lb 11,31).
Duch Święty w darze prorokowania
Jeden z najbardziej dobitnych argumentów za specjalnym posłannictwem Jezusa przekazuje ewangelista Łukasz, gdy przedstawia scenę z synagogi, kiedy to Chrystus, wziąwszy zwój Pisma do ręki, wyczytał wobec zgromadzonych tekst z Księgi Izajasza (Iz 61,1-3). Duch Pański jest istotny w przepowiadaniu nie tylko proroka Izajasza, lecz także wielu innych starotestamentalnych wieszczy. Po tym można rozpoznać Pomazańca Bożego, że spoczywa nad nim Duch Pański, a widocznym tego przejawem jest zdolność do czynienia dobra poprzez wykorzystywanie mądrości, rozumu, rady, męstwa, wiedzy i bojaźni (Iz 11,1-5). Być może to, co wydarzyło się w Wieczerniku w dzień Pięćdziesiątnicy, zostało już zapowiedziane przez proroka Joela, gdy oznajmił on słowa Boga, pisząc: „Wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą” (Jl 3,1). Prorokowanie może tu oznaczać przemawianie do wszystkich w zrozumiałych dla nich językach. Prorok dobitnie wskazuje, kiedy ów dzień ma nadejść: „Wyleję Ducha mego w owych dniach” (Jl 3,3). Wydaje się zatem, że „owe dni” nadeszły za sprawą misterium paschalnego Jezusa, gdy oddał się na śmierć i zmartwychwstał. Prorok Joel traktuje też o uniwersalizmie tego wydarzenia. Pisze bowiem, że Duch Pański zostanie rozlany „na wszelkie ciało”, a więc na wszystkich ludzi. Rys ten realizuje się w wydarzeniach, które stały się udziałem wczesnego Kościoła, pierwszej wspólnoty wierzących w Chrystusa. Najpierw dotyczyło to zebranych w Wieczerniku uczniów, a później ogarnęło także „pogan”, ludzi spoza wspólnoty Izraela, spośród których pierwszym był setnik Korneliusz (Dz 10,45). Boża obietnica została zrealizowana i Duch został posłany. Ten sam, o którym przepowiadali prorocy jeszcze w VII i w VI wieku przed narodzinami Chrystusa. Wtedy obietnica dotyczyła odnowienia przymierza i nastania nowej wspólnoty, która w czasach Chrystusowych objawiła się w młodym Kościele, dzięki czemu obietnica „wylania Ducha” zrealizowała się wobec wszystkich ludzi. Obietnica Ojca stała się realna dzięki Jezusowi i żyje nią cały Nowy Testament.