Nowenna za dzieci

Piszę, aby dać świadectwo i uwielbić Boga. Na stronę www.pompejanska.rosemaria.pl natrafiłam dwa lata temu, kiedy szukałam wsparcia modlitewnego w intencji mojego syna. Miał wtedy 16 lat, unikał spowiedzi św., potem przestał chodzić do kościoła.

Byliśmy bezsilni

Ponadto, całymi dniami oddawał się słuchaniu agresywnej muzyki heavy-metalowej, o bluźnierczych, nihilistycznych, przepełnionych kultem śmierci tekstach. Nosił koszulki i bluzy z nadrukiem nazw zespołów „muzycznych” z symboliką satanistyczną, które sam sobie kupował. Syn stał się bardzo agresywny, nie chciał z nami rozmawiać, popadł w złe towarzystwo, kilka razy wrócił do domu nad ranem. Zaczął palić papierosy. Wiem, że miał problem z zachowaniem szóstego przykazania, bo wcześniej sam o tym z nami rozmawiał, a my jako rodzice staraliśmy się mu pomóc. Nie chciał modlić się z nami. W pokoju przeszkadzały mu przedmioty kultu, jedynie krzyż na ścianie nie został przez niego zdjęty, ale pomimo swojego stanu ducha nosił święty szkaplerz,który przyjął gdy miał cztery lata. Niestety w tym czasie kryzysu, niejednokrotnie chciał go zerwać z szyi.

Byliśmy bezsilni. Jednak, nie upadaliśmy z mężem na duchu, ale serce nam pękało gdy widzieliśmy, jak dusza naszego dziecka dosłownie umiera. Nieustannie modliliśmy się, był czas, że przez wiele miesięcy przyjmowałam codziennie Ciało Pańskie błagając o uzdrowienie duszy dziecka. Prosiłam o modlitwę różne wspólnoty i zgromadzenia. Poszłam na Karmel, gdzie odbyłam spowiedź z całego życia, jakiej do tej pory jeszcze nie miałam, to były moje drugie narodziny po chrzcie świętym. W międzyczasie mąż przeszedł dwie operacje, i stracił pracę (z tzw. przyczyn politycznych). Przyznaję, że wiary nie straciłam, ale załamałam się.

Wtedy natrafiłam na waszą stronę, po raz pierwszy dowiedziałam się wtedy o nowennie pompejańskiej. Od razu zrozumiałam, że Maryja daje mi do rąk broń, dzięki której, za Jej przyczyną i wstawiennictwem pokonane zostanie zło. Odmawiałam nowennę pompejańską, ale wcale nie było poprawy, mój syn stawał się jeszcze gorszy, agresywny, niczym opętany. Nawet prosiłam o radę, księdza egzorcystę, ale nie było mowy, żeby syn poszedł ze mną do niego. Przychodziły mi do głowy myśli, że moja modlitwa nie jest miła Bogu, że źle się modlę, co oczywiście było wiadomym działaniem złego ducha.

W wigilię zakończenia nowenny, w 53. dniu, była to sobota, moje dziecko poprosiło, aby umówić go na spowiedź z zaprzyjaźnionym księdzem. Naszej radości wtedy nie da się opisać, moja dusza śpiewała, Maryja jak zawsze spełniła obietnicę, czułam obecność Bożą. W ostatni dzień nowenny, po ponad roku, przystąpiliśmy wspólnie wraz z mężem i synem do stołu Pańskiego. Łzy szczęścia strugami lały się po moich policzkach. Spowiedź ucięła wszystko. Stopniowo mój syn zrozumiał, jakie spustoszenie robi w duszy człowieka słuchanie złej muzyki i noszenie symboliki szatańskiej.

Raz tylko, od czasu zakończenia nowenny, mój syn miał przerażające doświadczenie – w trakcie modlitwy poczuł duszący go ucisk na szyi i usłyszał słowa, które nakazywały mu zaprzestania modlitwy i obietnicę, że jeśli tak zrobi, to nie zostanie uduszony. Syn zaczął wzywać imienia Pana Jezusa, wypowiadając słowa „Jezu ufam Tobie!”, ucisk na szyi zniknął. Przybiegł do naszego pokoju przerażony i mokry od potu. Tłumaczyliśmy mu, że Maryja wręcz wydarła go złu, i ma się czuć bezpiecznie, bo przed Nią uciekają wszelkie duchy nieczyste.

Stopniowo nasze dziecko zmienia się. Dzisiaj wspomina ten czas jako coś okropnego, czego sam nie potrafi zrozumieć. Pamięta, jak pałał do mnie nienawiścią, dlatego, że się modliłam. Sam nadal nie potrafi tego wyjaśnić, że tak nagle poczuł pragnienie wyspowiadania się. Teraz wie, że to była wielka łaska. Mój syn zaczął chodzić na oratorium, właśnie skończył czytać Dzienniczek św. s. Faustyny, spowiada się, chociaż zawsze jest to dla niego trudne, chodzi na Msze św. Zmienia się na lepsze. Maryja wyprosiła tę łaskę mojemu dziecku. Jak zawsze dała dowód swej niezmierzonej miłości i niewyobrażalnej miłości i potęgi Boga.

Dlatego nie sposób milczeć, widząc jak wielkie rzeczy uczynił nam Pan. Jezus żyje, ma moc uwalniać nas od wszelkiego zła. Maryja, to sama miłość i dobro. Nawet kiedy jest źle, zanurzenie się w miłości Jezusa Eucharystycznego, trwanie na adoracji i modlitwa różańcowa przynoszą wielkie ukojenie, a jakie cuda dzieją się w duszy, tego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało.

I jeszcze jedno, niech nikt nie lęka się odmawiać różańca, nawet trzy części dziennie. Jest to możliwe. Niech nikomu nie przyjdzie do głowy, że nie jest godzien – to szatańska dykcja. Bez łaski Bożej nikt nie jest godzien, wszyscy jesteśmy słabi i grzeszni, dlatego nie wolno ustawać w modlitwie, trzeba ufać Bogu i wiedzieć, że Jego mocą góry można przenosić. Bóg zna nasze myśli. On wie, czego nam potrzeba zanim go zaczniemy prosić. On pragnie naszej miłości, bo z miłości nas stworzył, a jeśli nie od razu nas wysłuchuje, to nie znaczy, że źle się modlimy. Faktem jest, że noszony w sercu brak przebaczenia stanowi barierę. Dlatego najpierw trzeba prosić o łaskę przebaczenia, nawet sobie samemu!

– Aneta

NIC LEPSZEGO NIE MOGŁEM ZROBIĆ

mogłem zrobić! Trudno pisać o sprawach tych najważniejszych. Odejście moich dwóch synów od wiary i Kościoła było dla mnie i mojej żony czymś tak niespodziewanym, jak nic nigdy przedtem i na tyle druzgocącym, że długo nie mogliśmy się po tym pozbierać. Pewnego zimowego wieczoru w lutym tego roku gdy wróciliśmy ze spotkania towarzyskiego nasi dwaj synowie oświadczyli nam zgodnie, że oni nie są już ludźmi wierzącymi. Nasze zdziwienie mieszało się z przerażeniem, i niedowierzaniem. W tej jednej chwili zmieniło to nasze życie, naszą rodzinę niesamowicie.

Następne dni, tygodnie to był koszmar. Z ogromną rezygnacją myśleliśmy odtąd o naszym ponad 20-letnim ich wychowaniu. Po prostu rozpacz, przerażenie i łzy. Gorączkowo zacząłem się zastanawiać, gdzie i jak szukać ratunku. Po pewnym czasie coraz częściej zacząłem myśleć, że Pan Bóg nie oczekuje naszych łez tylko czegoś zupełnie innego. Modliłem się do Matki Bożej o jakiś znak, jak i gdzie szukać pomocy. Szukając już w tej chwili nie wiem czego dokładnie w internecie, zwróciło moją uwagę sformułowanie nowenna nie do odparcia. Zacząłem czytać o tym i po kilku dniach podjąłem decyzję o tej modlitwie. Dodam, że zawsze przedtem myślałem o różańcu, że to modlitwa chyba nie dla mnie, że moja wiara nie jest wystarczająco dojrzała itp.

Pierwszą nowennę ukończyłem 27 kwietnia. Ukończyłem i cisza. Chłopcy kolejny raz przyjechali ze studiów, znowu nie poszli z nami do kościoła w niedzielę, znowu w rozmowach zapewniali, że to nie jest tak, że nie myślą o tym, że już mają to za sobą. Cóż z tego skoro dalej trwają w swojej niewierze. Po z początku burzliwej dyskusji odwiozłem ich do autobusu i pojechali do szkół. Po kilku dniach starszy syn zadzwonił do matki, aby mu załatwiła numer telefonu do księdza, który ich uczył religii w szkole średniej. Potem dowiedziałem się, że spotkał się z nim kilka razy, dał się namówić na wyjazd do Lednicy. Chyba po dwóch tygodniach przyjechał do domu. Było mu trudno zacząć, ale opowiedział, jak tam, gdzie studiuje, w wielkim mieście, było mu ciężko, źle, jak któregoś dnia poszedł na spacer, jakoś tak wstąpił do kościoła, jak, jak sam to określił, spotkał Pana Boga, jak następnie zaczął codziennie chodzić na Mszę świętą. Chciałem spytać, po co ta Lednica, tam to ma sens wtedy, gdy jest się sakramentalnie przygotowanym. Uprzedził mnie – pojechał przygotowany.

Jeszcze zanim to się odmieniło, zacząłem drugą nowennę – mam dwóch synów. Już ją ukończyłem. Jak będzie trzeba, pomodlę się kolejny raz. Matka Boża jest ze mną, jest z nami, nigdy w to nie wątpiłem. Jeszcze dokładnie nie wiem, dlaczego Bóg dopuścił coś takiego. Często myślę, że po to, abym ja się zmienił. Być może po coś jeszcze, nie wiem.

Nie jest łatwa ta nowenna, ale nic lepszego dla swoich dzieci nie mogłem zrobić. Jest jeszcze jeden problem: jak zrealizować swoją obietnicę zawartą w części dziękczynnej? Bogu dzięki, że jest internet. Może w ten sposób wszystkim głosić będę…

– Janusz

BĘDĘ ŚWIADCZYĆ O JEJ MIŁOSIERDZIU

Pragnę tak pokrótce powiedzieć o wielkiej łasce doświadczonej z pomocą nowenny pompejańskiej. Rozpoczęłam ją 15 sierpnia. Moja intencja – o cudowną opiekę Matki Najświętszej nad rodziną. Aby zdążyć ze wszystkimi modlitwami wstałam raniutko i rozpoczęłam modlitwę w tej intencji. Gdy skończyłam część radosną części błagalnej, dzwoni córka z płaczem, by się modlić, bo jej roczna córeczka, spadła z pierwszego piętra ze stromych schodów na półpiętro i następnie na parter.

Nie będę się rozpisywać, ale powiem, że po dwóch dniach po obserwacji dziewczynka na ciele nie ma nawet żadnego siniaka! Tego samego dnia wykorzystawszy nerwową atmo­sferę spowodowaną wypadkiem, starsza cztero i pół letnia wnuczka wyszła sama z domu otworzywszy sobie dom i furtkę, i nie zauważona poszła o kilka przecznic do sklepu z jednym groszem po loda. Nadmieniam, że była to bardzo ruchliwa ulica w dużym mieście.

Pani ze sklepu przyprowadziła ją do domu. Cudem nie wpadła pod samochód. Także w jednym dniu otrzymałam dwie przeogromne łaski, powiem więcej, cuda za przyczyną mojej ukochanej Matki.

Już wcześniej złożyłam świadectwo, jako to mój syn alkoholik nie pije. Modlę się też w nowennie o pracę dla mnie lub męża. Narazie dostał bezrobotny zięć! Widać jemu była bardziej potrzebna. Ufam, że i ja będę pracować. Otrzymuję wiele cudownych łask za przyczyną Królowej Różańca z Pompejów i dlatego będę wszędzie świadczyć o Jej miłosierdziu… Myślę, że jeszcze niejeden dam świadectwo, bo taką odczuwam cudowną opiekę na każdym kroku. Jestem w Apostolacie Nowenny Pompejańskiej i to jest moim – powiedziałabym nawet – obowiązkiem. Dziękuję Ci, Maryjo!

– Magdalena

5 2 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x