Chrzest święty jest zanurzeniem w śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa Chrystusa, który uwalnia nas od grzechu pierworodnego oraz daje nam uczestnictwo w życiu Trójcy Przenajświętszej. Jest to więc niepojęty dar, ale też wielkie zobowiązanie, co wyrażamy przy sprawowaniu sakramentu, kiedy przed wyznaniem wiary w zbawczą moc Pana Boga wyrzekamy się grzechu, wszystkiego, co do niego prowadzi, i szatana.
Niepojęty dar i odpowiedzialność
Fakt, że chrzest święty jest przyjmowany jeden raz w życiu, może się przyczyniać do zapominania o tych zobowiązaniach. Wiemy też, że sakrament nie działa magicznie, ale wymaga naszej współpracy, czyli troski, aby w życiu pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu; to jest relacja osobowa, dlatego raz wybrawszy Pana Boga we chrzcie świętym – „zawsze wybierać muszę”.
Praktyka odnawiania przyrzeczeń chrzcielnych
Odpowiedzialność za przyjęty sakrament chrztu świętego przyczyniła się do praktyki odnawiania przyrzeczeń chrzcielnych, m.in. w liturgii wigilii paschalnej czy podczas chrztu świętego dzieci, a także przez przeżegnanie się wodą święconą, co ze swej istoty jest przypomnieniem tego sakramentu, a więc i zobowiązań. Poza tym zasadne jest, aby także w wielu innych okolicznościach odnawiać przyrzeczenia chrzcielne.
Wyrzeczenie się grzechu i wszystkiego, co do niego prowadzi
Odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych jest szczególną okazją do usuwania zaniedbywanych przeszkód w życiu duchowym. Chodzi przede wszystkim o powracanie do tych samych grzechów i lekceważenie okoliczności, które do nich prowadzą. Na ogół mamy takie ciemne przestrzenie życia, które nie bardzo chcemy oddać Panu Jezusowi.
Dwa ujęcia przeszkód w uczestnictwie w życiu Bożym
Grzechy trzeba pojmować konkretnie, czyli jako przekroczenie przykazań Bożych, kościelnych, obowiązków stanu i powołania, ale też należy ocenić je w świetle powołania nas do uczestnictwa w życiu Bożym, do czego wprost odnosi się właśnie sakrament chrztu świętego. Na mocy jego łaski jesteśmy uzdolnieni, aby wejść w relacje wzajemnego oddania się Osób Boskich, a Ojciec niebieski znajduje w nas upodobanie na tyle, na ile jesteśmy upodobnieni w miłości do Jego Syna. Można mówić o dwóch skrzydłach tego upodobnienia. Pierwszym jest ustawiczne wchodzenie w relację modlitewną z Bogiem Ojcem, przez Syna, w Duchu Świętym. Drugie skrzydło to udział w posłuszeństwie Syna, który mówi, że „kto pełni wolę Ojca Mojego, ten mi jest bratem, siostrą i matką”. Związek obydwu aspektów zjednoczenia z Panem Jezusem wyraża porównanie nas do latorośli, które nie mogą przynosić owocu same z siebie, jeśli nie trwają w krzewie winnym. Dosadnie wyraża to też ewangeliczna scena, gdzie widzimy św. Piotra idącego po wodzie, który dopóki patrzy w oczy Jezusa, jest bezpieczny. Podobnie św. Benedykt pisze w regule: „jeśli coś dobrego zamierzasz, módl się najpierw gorąco, aby Bóg sam to do końca doprowadził”.
Podsumowanie
Na zakończenie możemy stwierdzić, że upodobnienie do Syna Bożego wymaga, aby wszystko, co czynimy wewnętrznie i zewnętrznie, czyli myślenie, wyobrażenia, pragnienia, decyzje i czyny – było uczestnictwem w posłuszeństwie Pana Jezusa, który powiedział: „Ja zawsze czynię to, co się Ojcu podoba”. To jest podstawa do wnikliwości sumienia, aby w świetle Ducha Świętego dostrzegać przeszkody w prowadzeniu nas przez Niego. Wielką pomocą może tu być praktyka odnawiania przyrzeczeń chrzcielnych, które przypominają o konieczności wyrzeczenia się nie tylko grzechu, ale i wszystkiego, co do niego prowadzi, a co łatwo zaniedbać.
Zbawiciel na krzyżu w testamencie przekazał nam swoją Najświętszą Matkę, dlatego należy w niej szukać pośrednictwa we wszelkich zmaganiach duchowych.