Niech ciało się modli! 

Skoro jesteśmy jednością, to dlaczego tak mało wiemy o tym, jak w modlitwie używać naszego ciała?

Dzieci ze złożonymi rękami

O postawach na Mszy świętej słyszą już dzieci przed pierwszą Komunią: ręce złożone, patrzyć prosto i nie kręcić się w ławkach! Ci, którzy dalej formują się w Kościele, usłyszą też o postawie siedzącej, która oznacza słuchanie, o postawie klęczącej wyrażającej pokorę, cześć i szacunek oraz o pozycji stojącej – gotowości do działania. Ministranci prędko przyklękają, przechodząc przed tabernakulum, co – jak uczy mszał rzymski – oznacza uwielbienie. 

Jakie gesty wykonywał Jezus?

Mszał zwraca też uwagę, że postawy ciała są ważne, bo „wyrażają i kształtują duchowe przeżycia uczestniczących”. Sama Biblia również jest kopalnią przykładów na temat postaw w czasie modlitwy. Abraham stał w czasie modlitwy: „Wtedy to ludzie ci [towarzyszący Bogu aniołowie] odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed Panem” (Rdz 18). Psalmista woła: „Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą jak kadzidło; wzniesienie rąk moich – jak ofiara wieczorna” (Ps 141). Jezus spoglądał w niebo: „Jezus, spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego [do głuchoniemego]: Effatha, to znaczy: Otwórz się!” (Mk 7,34), modlił się, klęcząc: „Jezus oddalił się od uczniów na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22,41-42). Ludzie uzdrowieni często składali Mistrzowi głęboki pokłon (Łk 17,15-16). 

Co zgubił Zachód

Wiele z tych gestów przetrwało i rozwinęło się na chrześcijańskim Wschodzie, gdzie zmysłowy aspekt przeżycia duchowego jest obecny w codziennej praktyce. Są ikony, na których składa się pocałunki, jest kadzidło i święte oleje. Praktykuje się metanie: małą (ukłon z dotknięciem ziemi) i wielką (upadnięcie do stóp z dotknięciem ziemi głową).

Mam wrażenie, że na Zachodzie jest to temat sprowadzony do kilku postaw w czasie liturgii, zaś w szerszym sensie zupełnie się go pomija. Akcentując duchowość i rozum, gubimy to, co w nas pierwotne, czyli cielesność. Ks. Jan Wojciechowski pisze o „tradycyjnej nieobecności ciała w kulturze Zachodu”, którą wywodzi aż od Kartezjusza. Skutkiem myśli filozofa jest przyporządkowanie obszaru kultury, religii i moralności wyłącznie sferze duchowej.

Poskramianie ciała kojarzy się głównie z przezwyciężaniem bólu kolan (to dla tych najwytrwalszych) lub pleców, ewentualnie tych części ciała, które stykają się z twardą kościelną ławką. Ci, którzy włączają do modlitwy elementy jogi, są przez wielu traktowani jako odszczepieńcy czy osoby wchodzące w groźny alians z niechrześcijańskimi bóstwami. Boimy się nowych wpływów i inności. 

Poszukajmy!

Okazuje się jednak, że nie odchodząc od katolickiej tradycji, również możemy znaleźć sporo elementów dowartościowujących ciało. Ma to przecież silne podstawy teologiczne. Po pierwsze, od kiedy Bóg stał się ciałem, wysoko wyniósł jego godność. Po drugie, w myśl doktryny creatio continua Bóg nieustannie nas stwarza, podtrzymując nas w istnieniu. Ciało więc jest jego stworzeniem, o które cały czas się troszczy. 

Ojcowie Pustyni zwracali uwagę, że modlitwa zawsze musi łączyć się z uwagą. Każdy, kto się modli, bywa rozproszony lub przysypia. Długie doświadczenie modlących się mówi, że pionowy, prosty kręgosłup pozwala utrzymać uwagę. Trudno o nią w miękkim fotelu czy w pozycji z podpartą głową. „Siadamy więc i delikatnie łączymy modlitwę z oddechem, po prostu nieustannie wracając do chwili obecnej”, pisze o. Maksymilian Nawara OSB w książce „Oddychać Imieniem”. Może w tym pomóc krzesełko modlitewne, które pozwala długo klęczeć z wyprostowanymi plecami, poduszka (tu zareklamuję te uszyte przez braci benedyktynów z Lubinia) lub zwykły stołek. Skupienie się na oddechu nie powinno być modlitwą do samego siebie, a zwróceniem uwagi na to, co zostało nam dane przez Stwórcę i co od nas nie zależy – przecież nie kontrolujemy rytmu oddechu przez całą dobę. Tym samym oddech, jeśli można tak powiedzieć, jest o wiele pokorniejszy od naszego intelektu. Nie kwestionuje, nie podważa, po prostu jest. 

Dlaczego nie umiemy się modlić?

Wielkie znaczenie ciała w modlitwie kontemplacji podkreślał o. Franz Jalics SJ, zmarły w tym roku wybitny węgierski kierownik duchowy i rekolekcjonista. Jego doświadczenie modlitwy wykuwało się między innymi w czasie pięciu miesięcy, kiedy był uwięziony i torturowany przez juntę wojskową w Argentynie. W książce „Praktyka modlitwy. Szkoła oglądania Boga” podkreśla on, że droga modlitwy wymaga spokojnego, pełnego akceptacji przygotowania, które zaczyna się od uspokojenia ciała. „Nowoczesne życie z jego walką o chleb powszedni, o sukces i władzę wymaga coraz większego zaangażowania. (…). Ta nazbyt wielka nerwowość zatruwa nasze życie. Świat stale żąda czegoś nowego, nie zostawiając wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. Wzmaga to niezadowolenie” – pisze. Co ciekawe, Jalics podkreśla, że kumulowane przez stresujący tryb życia nerwowe napięcie nie pozwala się modlić w pokoju serca, a nawet „jest pierwszym i najbardziej podstawowym grzechem głównym”, bo zrywa więź z Bogiem i staje się przyczyną wielu innych grzechów. 

Spacer lub rower przygotuje Cię do różańca

Co zatem robić, aby stawać się gotowym do modlitwy? O. Jalics wskazuje na bardzo nieoczywiste sposoby, które pomogą w dobrej modlitwie: ruch fizyczny (w miarę możliwości) i dobre relacje z bliźnimi. Aktywność pozwala na odprężenie, wyładowanie nagromadzonej energii, a pielęgnowanie relacji stawia nas w prawdzie; pokazuje, jaka jest jakość naszej relacji z Bogiem. Jeśli nie kochamy bliskich nam osób, z pewnością nie umiemy też kochać Boga. 

Jezuita zachęca do pewnych ćwiczeń przygotowujacych do modlitwy. Można się wyciszyć, przebywając w spokoju wśród przyrody, i patrzeć na nią, pozwalając myślom się uspokoić. Drugą formą jest trening odprężenia: należy wygodnie się położyć lub usiąść i bardzo powoli, delikatnie wyobrażać sobie ciężar poszczególnych części ciała – począwszy od stóp, a skończywszy na czubku głowy. Takie ćwiczenie pozwala rozluźnić mięśnie i wewnętrznie się wyciszyć, rozładować stres, uspokoić myśli. Może być wstępem do modlitwy, medytacji, różańca czy innej formy. 

Próbujmy!

Zapewne skrótowo przypomniane przeze mnie myśli znakomitych autorów to tylko delikatne muśnięcie bardzo ważnego i szerokiego tematu. Serdecznie Państwa zachęcam do własnych poszukiwań w tym zakresie. Poniżej lista lektur wymienionych w artykule. Dobrej drogi!

  • Franz Jalics SJ, Praktyka modlitwy. Szkoła oglądania Boga, WAM, 2020.
  • Maksymilian Nawara OSB, Oddychać Imieniem. O medytacji chrześcijańskiej, wyd. W drodze, 2017.
  • Ks. Jan Wojciechowski, Dotknąć Boga. Krótka refleksia o stworzeniu, duszy, ciele i modlitwie w: „Manreza. Pismo poświęcone duchowości ignacjańskiej” 1/2020.
0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Bartlomiej

Kuczyński


Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x