Papież Benedykt XVI pisał, że to, co było święte dla poprzednich pokoleń, również dla nas pozostaje święte i wielkie. Postaram się ukazać, jak dawna msza może stanowić inspirację w przeżywaniu odnowionej po soborze. Nie chcę skupiać się na różnicach w obu formach liturgii, lecz na tym, co je łączy, a także, jakie elementy zaczerpnięte ze starej mszy, uczą lepiej przeżywać nową.
Rozpoczyna się Liturgia Słowa. W odnowionej mszy Kościół podaje nam czytanie (w niedziele i uroczystości dwa czytania), psalm i Ewangelię. Łatwo zauważyć, że teksty powtarzają się, powracają falami jak echo znanej pieśni. Istnieją dwa cykle czytań: niedzielny, podzielony na lata A, B i C, oraz tygodniowy z rokiem I i II. Z ich konstrukcji wynika, że co trzy lata w niedzielę słyszymy ten sam zestaw czytań. Chciałoby się rzec: nic nas już nie zaskoczy, niczego nowego nie usłyszymy.
Jednak ta powtarzalność ma swój głęboki sens i piękno. Powracając po torach roku liturgicznego do tych samych tekstów biblijnych i ukrytych w nich tajemnic Bożych, wnikamy coraz głębiej w ich treść. Nie jesteśmy jak szaleniec kręcący się bez sensu w kółko. Bardziej pasuje do nas obraz spirali, po której – chociaż okrężnie – wciąż się wspinamy.
Kiedy słyszę po raz kolejny te same teksty, staram się unikać myślenia, że już znam ich treść albo wiem, co Bóg w nich mówi. Pomaga mi w tym myśl św. Efrema, zadziwionego niemożnością pojęcia jednego słowa Boga. Święty porównuje słuchającego słowa do spragnionego, który pije ze źródła – przecież nie jest zdolny wypić całej tryskającej z niego wody, więcej pomija, niż przyjmuje. Tak jest z nami, zwłaszcza wobec głębi Słowa Bożego. „Pan bowiem przyozdobił swe słowo różnobarwnym pięknem, aby każdy, kto je zgłębia, mógł zobaczyć to, co go zachwyca. W swym słowie Pan zamknął różnorodne bogactwo, aby każdy z nas mógł w tym, co rozważa, znaleźć dla siebie pożytek” – wyjaśnia św. Efrem.
Słowo Obecnego
Odczytywanie tekstów biblijnych w czasie mszy świętej to nie tylko przekaz informacji, jak w czasie szkolnych lekcji. Głoszenie Słowa prowadzi do spotkania z Tym, który jest odwiecznym Słowem Ojca, które stało się Ciałem. Tradycja Kościoła nazywa Go Verbum abbreviatum, Słowem skróconym – całością tego, co Bóg Ojciec chciał nam powiedzieć.
Podkreśla to gest okadzania Ewangelii w czasie uroczystych celebracji. Nie oddajemy czci księdze. W przeciwieństwie do muzułmanów nie jesteśmy „religią księgi”. Nasze uwielbienie kierowane jest nie do „słowa spisanego i milczącego, ale Słowa Wcielonego i żywego”, jak wyjaśniał św. Bernard z Clairvaux. Słuchając więc mszalnych lekcji, spotykamy się z Osobą, z Panem Jezusem.
Przez Słowo Pana powstały niebiosa
(Ps 33,6)
W języku hebrajskim na określenie słowa używa się terminu dabar, oznacza on także wydarzenie. To, co wypowiedziane, staje się konkretem, wydarzeniem, na którym można polegać. Widać to wyraźnie w biblijnym opisie stworzenia: Bóg wypowiada słowo – staje się to, co wypowiedział. Stwórcza cecha Bożego Słowa towarzyszy mu cały czas. To, co Bóg mówi do nas w czasie liturgii, mocą Jego łaski ma stać się wydarzeniem w naszym życiu. Jeśli mówi „będziesz miłował Pana, Boga swego całym swym sercem (…), a bliźniego swego jak siebie samego” (Mt 12,30-31), nie tylko daje nam przykazanie, ale także stwarza w nas zdolność do takiej miłości.
Zdolność do formułowania stwórczego słowa w pewien sposób odziedziczyliśmy po Ojcu Niebieskim. John Austin, dwudziestowieczny filozof języka, wyodrębnił takie akty, które przez ich wypowiedzenie przynoszą konkretną zmianę w rzeczywistości. Nazwał je wypowiedziami performatywnymi. Przykładowo, kiedy małżonkowie ślubują sobie miłość aż do śmierci, tworzy się nowa rzeczywistość, czyli małżeństwo. Kiedy sędzia mówi: uznaję NN za winnego i skazuję na karę – tworzy nowy stan prawny i faktyczny. Skoro ludzkie słowa to potrafią, co może zrobić w nas wszechmocne Słowo Boga?
Śpiew jak bukiet kwiatów
O ile czytania skierowane są głównie do umysłu, śpiew pozwala chwalić Boga także emocjami i ciałem. Pieśni między czytaniem a Ewangelią różnią się nieco między sobą w klasycznej i posoborowej mszy. Mają jednak wspólny korzeń – żydowską liturgię synagogalną, w której śpiew miał ułatwiać rozmyślanie nad usłyszanymi tekstami i chronić przed monotonią wielu czytań. Dzisiaj, kiedy włączamy się w śpiew psalmu responsoryjnego i alleluja, dajemy naszą odpowiedź na usłyszane Słowo. Śpiewając, wyrażamy radość z bycia kochanymi i odkupionymi przez Krew Jezusa. Śpiew odwołuje się do tego, co w nas zmysłowe, aby także zmysły przeniknąć nadprzyrodzonością. Jego piękno jest jak bukiet kwiatów dla ukochanego – może niekonieczne, ale przecież wyrażające miłość.
Wykonując psalm w czasie liturgii, trzeba pamiętać, że należy on do Słowa Bożego. Nie jest to zwykła pieśń. Kantor wykonujący psalm głosi Słowo Boże. Dlatego właśnie tak jak nie odczytujemy chóralnie czytań, również psalm powinien być śpiewany przez jedną osobę.
Oczyść moje serce
Specjalne miejsce w liturgii ma czytanie Ewangelii. Kapłan po raz kolejny oznajmia „Pan z wami!”, a my odpowiadamy „I z duchem twoim”. Przypominamy sobie nawzajem, że za chwilę przemówi sam Chrystus. Pięknie pisał o tym święty Josemaria Escriva: „Przybywam do ołtarza i pierwsza moja myśl to: Josemaria, ty nie jesteś Josemaria Escriva (…) jesteś Chrystusem. My wszyscy kapłani, jesteśmy Chrystusami. Użyczyłem Panu mojego głosu, moich rąk, mojego ciała, mojej duszy”.
To wielkie zadanie, dlatego przed głoszeniem Ewangelii celebrans modli się: „Wszechmogący Boże, oczyść serce i usta moje, abym godnie głosił Twoją świętą Ewangelię”. W mszy trydenckiej modlitwa ta zawierała jeszcze odwołanie do sceny z Księgi proroka Izajasza, kiedy serafin oczyścił jego wargi rozżarzonym węglem z ołtarza. W liturgii Wschodu przed ewangelią śpiewany jest Trisagion (Święty Boże, Święty Mocny…). Aby odczytać święte Słowo, należy być świętym, oczyszczonym przez wszechmocnego Boga. To dobra wskazówka dla nas – sumienie obciążone grzechem staje się nieczułe wobec Słowa Bożego. Warto wraz z kapłanem prosić: „Oczyść serce moje”.
Błogosławieni, którzy słuchają
(Łk 11,28)
Czytaniu Ewangelii towarzyszą wykonywane przez kapłana i wiernych gesty. Pierwszy z nich, choć piękny, nie został zachowany w liturgii odnowionej po ostatnim soborze. W klasycznej formie rytu rzymskiego cała liturgia dzieje się ku wschodowi, gdyż oczekujemy na przyjście Chrystusa w chwale jak wschodzącego Słońca. Ewangelia natomiast odczytywana jest w kierunku północnym. Północ w Biblii to strona świata symbolizująca mrok, ludzi oddanych duchowej ciemności, którzy nie poznali jeszcze Zmartwychwstałego. To w ich stronę głosi się Dobrą Nowinę. To także pełna nadziei wieść dla nas. Ożywiające Słowo Boga daje się nam usłyszeć, aby działać w tym, co jest „północną stroną” naszego serca, co jeszcze tkwi w nas w ciemności, abyśmy stali się czyści dzięki Słowu (por. J 15,3).
Kolejnym gestem jest znak krzyża, najpierw ten kreślony przez kapłana na tekście Ewangelii. Wskazuje on po raz kolejny, że czytane Słowo jest Słowem Chrystusa, którego prawdziwość potwierdził swoją męką i zmartwychwstaniem. Następnie wszyscy – kapłan i my – kreślimy trzy małe znaki krzyża na czole, ustach i piersi. Prosimy w ten sposób o łaskę przyjęcia Ewangelii umysłem, umiejętność głoszenia jej ustami i życiem, a także umieszczenie jej w centrum serca.