Rozmawiamy z ks. Wojciechem Pyrzewskim, kapelanem zakładów karnych w Grudziądzu.
To ciekawa idea, żeby kaplica w zakładzie karnym otrzymała wezwanie Matki Bożej Pompejańskiej!
To wszystko zaczęło się parę lat temu, kiedy do naszego zakładu trafił pewien osadzony, który odmawiał nowennę pompejańską. I w zasadzie od niego dowiedziałem się, że takie nabożeństwo istnieje i że jest takie sanktuarium w Pompejach. Potem przyszła od waszej Fundacji paczka dla więźniów z materiałami dotyczącymi właśnie nowenny pompejańskiej. W ten sposób zaczął się rozszerzać kult Matki Bożej Pompejańskiej. Wiele osób było tym zainteresowanych, wielu brało broszury i czasopismo „Królowa Różańca Świętego”. I myślę, że kiedy powstała potrzeba utworzenia nowej kaplicy w odrębnej części zakładu, to nie mieliśmy wątpliwości, że powinna być ona pod wezwaniem Matki Bożej Pompejańskiej. Także dlatego, że wśród osadzonych mężczyzn jest taki szczególny kult matki, w tym także Matki Bożej. Ksiądz Biskup Wiesław Śmigiel poświęcił kaplicę i obraz namalowany przez jedną z osadzonych. No i stało się: mamy kaplicę Matki Boskiej Pompejańskiej, która funkcjonuje od 8 maja 2018 roku.
Skąd inspiracja u autorki obrazu do jego namalowania?
Poprosiłem ją o to. Wiedzieliśmy, że ma zdolności malarskie. Dostała zdjęcie i po prostu namalowała. To była raczej moja prośba niż jej inicjatywa.
Jak widzimy, obraz nie jest wierną kopią, ale ciekawą interpretacją oryginału pompejańskiego. Swoją oryginalną stylistyką wyróżnia się spośród tych wszystkich wariacji, jakie znamy.
Tak, chodziło mi o to, żeby właśnie to nie było jakieś zdjęcie, żeby to nie było kupione w sklepie, tylko żeby to powstało tu, w tym środowisku. To ktoś z osadzonych namalował dla osadzonych ku większej chwale Matki Bożej.
Jak to wygląda z nowenną pompejańską, z różańcem w zakładzie karnym, w którym ksiądz jest kapelanem?
Trudno powiedzieć w liczbach, bo nie każdy się chwali, że odmawia nowennę pompejańską czy różaniec. Przyjąłem zasadę, że różaniec zawsze odmawiamy w tej kaplicy, po każdej Mszy Świętej. Jedną część: radosną, chwalebną lub bolesną. Kaplica jest pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej, więc nie uważam, żeby to było jakieś nadużycie. Niektórzy pewnie tej modlitwy różańcowej dopiero się nauczą. Rozmawiałem kilka razy o tym i niektórzy mówili, że już zaczęli nowennę pompejańską, inni zabierają broszurki z tą modlitwą, ale jeszcze nie odmawiają.
Jaki jest osobisty księdza stosunek do różańca?
Jest to modlitwa, którą właściwie odmawiam od dziecka. Były takie momenty, kiedy człowiek może zasłaniając się nadmiarem obowiązków, ją zaniedbywał. Ta modlitwa jednak jakoś zawsze przy mnie trwała. Pamiętam, że kiedy chodziłem jako dzieciak na pielgrzymki, to zapisaliśmy się z całą grupą do rodziny różańcowej na Jasnej Górze. Ta modlitwa zawsze była w moim życiu. A teraz przez osadzonych, którzy mnie nauczyli właśnie nowenny pompejańskiej, staram się tę nowennę odmawiać.
To jest dość nietypowe, że sami osadzeni wyszli z inicjatywą nowenny pompejańskiej.
Tak nam się wydaje, że wszystko może ksiądz i wszystkiego ksiądz może nauczyć, ale jak to mówił mój rektor, najwięcej można się nauczyć od tych, których się uczy. Myślę więc, że wsłuchując się także w osadzonych, którzy mają różne historie, też się można wiele nauczyć. Choćby właśnie o nowennie pompejańskiej, o której dowiedziałem się od osadzonego, który ją odmawiał. I myślę, że także niektórzy osadzeni mogliby zawstydzić wielu porządnych ludzi na zewnątrz, że oni mają czas, chęci, przede wszystkim chęci, bo to jest problem chęci do odmawiania modlitwy pompejańskiej, często już którejś z rzędu. A wielu ludzi na zewnątrz zasłania się tysiącami innych powodów. Zawsze tak jest: jak ktoś kocha, to szuka sposobu, a jak ktoś nie kocha, to szuka powodu.
Co może zrobić przeciętny człowiek, który odczuwa potrzebę zaangażowania się w działania ewangelizacyjne w zakładzie karnym?
Przede wszystkim trzeba ogarnąć modlitwą tych osadzonych, bo nie każdy może tu przyjść. Po drugie funkcjonuje także wiele instytucji, wspólnot, bractw, które zajmują się ewangelizowaniem w zakładzie karnym. Przychodzi do nas Odnowa w Duchu Świętym, czasem przyjeżdża Arka, od dwóch tygodni mamy kurs Alfa. Takie możliwości konkretnego oddziaływania więc istnieją. Także pomoc charytatywna. Zdaję sobie sprawę, że ludzie czasem mówią, że skoro siedzą w więzieniu, to niech swoje odsiedzą. Mamy jednak na przykład oddział kobiet zaburzonych psychicznie. To są osoby i zaburzone, i bardzo biedne. Jeśli poznaje się ich życiorysy, to czasem człowiek się zastanawia, kto jest ofiarą, a kto jest przestępcą. Dam taki przykład. Była dziewczyna, która była gwałcona regularnie przez swojego ojca i jego kolegów. W końcu nie wytrzymała, zabiła kogoś w afekcie. To straszne przeżycia. Ona poszła do więzienia, a ten ojciec jest nadal w domu, pewnie ogląda telewizję i popija piwo. Pytanie – kto tam powinien siedzieć?
Rozmawiał Marek Woś
Dziękujemy księdzu za rozmowę i zaproszenie do Zakładu Karnego w Grudziądzu.
Świadectwo: Odkryłam wolność!
Czytałam wiele książek o żywotach świętych, o niebie, o piekle i o czyśćcu. Mogę śmiało stwierdzić, że będąc w zakładzie karnym, czułam się jak w czyśćcu. Odczuwałam ciągły głód Boga, ciągłą tęsknotę za Nim, która rozdzierała duszę.
W moim życiu było za dużo „nawarzonego piwa”: okultyzm, karty tarota, New Age, prawo przyciągania, hazard, zdrady w małżeństwie, alkohol, awantury, bójki… Aż w końcu miarka się przebrała. Chciałam skończyć ze sobą i wtedy zaczęłam poszukiwać… Chciałam się nawrócić, odbyłam spowiedź z całego życia, uczęszczałam na msze o uzdrowienie, nie wyobrażałam sobie niedzieli bez Mszy świętej i komunii. Zły szalał. Każdy biznes, jaki otwierałam, okazywał się strzałem w dziesiątkę, ale po pewnym czasie zaczęły się schody.
Postanowiłam odmówić nowennę pompejańską. Wtedy w ogóle nie umiałam odmawiać różańca, a co dopiero tak długa nowenna. Odmówiłam ją. Potem trafiłam do więzienia w Grudziądzu, ale dzięki temu jeszcze bardziej pogłębiłam swoją wiarę. Mam kolejne sprawy w toku, które są zagrożone karą pozbawienia wolności, ale wiem, że z pomocą Matki Najświętszej nie trafię już do więzienia. Przewartościowałam całe życie, nie pędzę za niczym, za blichtrem, za pieniędzmi, za uznaniem w oczach innych. Dzięki głębokiej modlitwie na nowennie pompejańskiej odkryłam, co to jest wolność, prawdziwa wolność, jaką daje nam Bóg.
Wszystko, czego pragnę, to duża rodzina. Mam już troje dzieci, ale pragnę jeszcze dwojga lub więcej, jak Bóg zechce. Mam kochającego męża i dzieci. Pragnę poczuć to ojcowskie prowadzenie przez Boga. Niczego więcej nie pragnę od tego, aby poczuć Jego opiekę nade mną.