Pisał tak: „Ekscelencjo! Jestem kapłanem, mam lat dwadzieścia siedem i nieco dobrej woli. Jeśli chodzi o zdolności, nie wybijałem się specjalnie w żadnym kierunku. Zdrowie, chociaż nie nadzwyczajne, nie przeszkadzało mi dotychczas w postępowaniu tak jak inni śmiertelnicy i jestem przekonany, że będzie mi odpowiadało życie misjonarza na wolnym powietrzu. Już od dwunastego roku myślę o życiu misjonarza i uważam je za życie człowieka, który chce się poświęcić i ofiarować dla zbawienia dusz, w jednej chwili, albo kropla po kropli, to nie ma znaczenia.
Jeśli jednak wolno mi wyrazić moje osobiste upodobanie, wybrałbym pierwszą ewentualność. To znaczy, proszę Ekscelencji, że moja głowa nie jest zbyt mocno osadzona na karku. Mam tego zresztą ważne dowody. Nie chcę być zarozumiały, lecz jeżeli Ekscelencja ma jakieś bardziej niebezpieczne stanowisko, na którym trzeba zaryzykować życiem, mówię po prostu: Oto jestem”.
Daniel Brottier urodził się 7 września 1876 roku w La Ferté-Saint-Cyr w diecezji Blois. Już w młodości postanowił zostać księdzem. Mając dziesięć lat, przyjął pierwszą Komunię świętą, a rok później wstąpił do Niższego Seminarium Duchownego diecezji Blois. Około 13 roku życia przechodził zakaźną grypę, na którą nie zwrócono uwagi. Pozostało mu po niej zatrucie komórek mózgowych i bolesne skutki tego zatrucia odczuwał przez całe życie. Mimo choroby Daniel ukończył pomyślnie naukę w niższym seminarium, a w roku 1892 wstąpił do Seminarium Diecezjalnego w Blois. Przed święceniami wyższymi miał dwie roczne przerwy: pierwsza – na służbę wojskową w latach 1896-1897, druga – spowodowana nieustannymi bólami głowy.
Po ukończeniu teologii biskup posłał go jako nauczyciela do szkoły katolickiej w Pontlevoy i tutaj objawił się talent pedagogiczny Daniela. Pomysłowością i energią szybko zyskał sobie serca uczniów.
Z czasów seminaryjnych zachowało się wiele wspomnień, w których klerycy podziwiali jego przywiązanie do Maryi. W kręgu gorliwych seminarzystów zainicjował małe stowarzyszenie, dzięki któremu wraz z Matką Bożą mieli przygotować się do kapłaństwa. „Właśnie dziś, 8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, zaczynamy poważnie jednoczyć nasze wysiłki. Pierwszą patronką naszego stowarzyszenia jest oczywiście Przenajświętsza Panna:
„O Maryjo, z całej gorliwości naszych serc, prosimy Cię, czuwaj nad nami, chroń nasze serca, dodawaj odwagi naszym staraniom i racz je przyjąć, bo dziś wybieramy Cię jeszcze szczególniej na naszą Matkę.
O Jezu, który wznieciłeś w nas myśl złączenia się przeciwko Szatanowi, daj nam siłę konieczną do pokonania go i do dobrego wypełnienia wszystkich obowiązków, jakie sobie narzuciliśmy.
O Panno Święta, Niepokalana, ponieważ jesteś naszą patronką, wstawiaj się za nami u twojego Syna, aby zachował czystymi nasze serca”.
27 maja 1899 roku Daniel otrzymał diakonat, a 22 października tego samego roku – przyjął święcenia kapłańskie w Blois. Biskup ordynariusz młodego kapłana ponownie posłał do Pontlevoy. Ksiądz Daniel pozostał tam trzy lata, zbierając cenne doświadczenia jako wychowawca młodzieży. Zajęcia były dla niego wielka trudnością z powodu bólów głowy. Skarżył się biskupowi, który dwukrotnie chciał go mianować proboszczem. Brottier nosił jednak w sobie pragnienie poświęcenia się misjom.
Dnia 26 września 1902 roku rozpoczął nowicjat w Chevilly pod Paryżem w Zgromadzeniu Ducha Świętego. Rok próby utwierdził księdza Daniela w powołaniu misyjnym i pragnieniu ofiarowania się Bogu aż do męczeństwa. 30 września 1903 roku ksiądz Brottier złożył śluby zakonne, a 27 listopada był już w Saint-Louis w Senegalu. Mianowany wikariuszem, znalazł się w sytuacji trudniejszej niż w jakiejkolwiek parafii miejskiej we Francji – przez antyklerykalizm, który według słów Leona Gambetty do kardynała Lavigerie „nie jest towarem na eksport”. Za rządów Combes’a niechęć do kleru przybrała w koloniach ostrzejszą formę niż w metropolii. Ze szpitali usunięto siostry zakonne, zlaicyzowano szkoły, a administracja kolonialna okazywała wrogość wszystkiemu, co łączyło się z religią.
W 1908 roku misjonarz zaprzyjaźnił się z młodym pułkownikiem Gourandem, który po 25 latach przypinał na jego sutannie Krzyż Oficerski Legii Honorowej. W czerwcu 1911 roku o. Daniel Brottier miał poważny wypadek samochodowy i opuścił Afrykę, by już do niej nie wrócić.
Po powrocie do Francji zamierzał oddać się życiu kontemplacyjnemu. Prośba biskupa Dakaru o. Jalaberta, jego wcześniejszego proboszcza, by zorganizował we Francji fundusz na budowę katedry w Dakarze, obudziła jednak drzemiącą w nim energię. Oddał się z zapałem zbieraniu środków na budowę katedry, które przerwała I wojna światowa, a po wojnie kontynuował je jako zasłużony kapelan wojskowy. Będąc kapelanem 26 Dywizji Piechoty, której towarzyszył przez całą wojnę, był dla wszystkich najlepszą moralną podporą swoją heroiczną postawą, zimną krwią i godnym podziwu poświęceniem. Nadano mu przydomek „kapelana, którego kule się nie imają”. Po wojnie wrócił do Paryża. Spotkał się z biskupem Jalabertem, od którego otrzymał obrazek jeszcze wówczas nie beatyfikowanej Teresy od Dzieciątka Jezus z napisem „Siostrzyczko Tereso, strzeż mi ojca Brottiera, bo go potrzebuję”. I tak oto Mała Święta zajęła ważne miejsce w życiu o. Daniela. Kilka lat później była mu wielką pomocą w opiece nad sierotami w Auteuil. Do listopada 1923 roku misjonarz zdobywał fundusze na budowę katedry w Dakarze.
Następnie dnia 10 listopada 1923 roku przełożony generalny zgromadzenia, arcybiskup Le Roy, mianował o. Daniela dyrektorem sierocińca w Auteuil, a młodszego od niego o piętnaście lat ojca Pichona – jego pomocnikiem i zastępcą. Już 1 grudnia 1923 roku o. Daniel ogłosił, że otrzymał pozwolenie na budowę pięknej kaplicy ku czci bł. Teresy od Dzieciątka Jezus, patronki sierot z Auteuil.
Budowa kaplicy rozpoczęła się bardzo uroczyście poświęceniem kamienia węgielnego dnia 13 lipca 1924 roku. Wówczas arcybiskup Le Roy wypowiedział prorocze słowa: „To miejsce stanie się małym Lisieux, paryskim sanktuarium błogosławionej Teresy”. Rzeczywiście każdego roku o. Brottier organizował w pierwszą niedzielę października wielką uroczystość zwaną „hołdem Paryża dla św. Teresy od Dzieciątka Jezus”. Do przewodniczenia uroczystościom zapraszał arcybiskupa Paryża, nuncjusza apostolskiego lub któregoś z bardziej znanych arcybiskupów Francji. Gromadziło się na tych uroczystościach od 30 do 50 tysięcy czcicieli Małej Świętej. Wreszcie 5 października 1930 roku kardynał Verdier w otoczeniu czternastu biskupów konsekrował wykończoną i wyposażona kaplicę. Wierni przychodzili, by uczcić świętą karmelitankę, a przy tej sposobności okazywali szczodrobliwość sierotom, które ją sobie obrały za patronkę. W tym samym czasie, gdy rosły mury kaplicy, zwiększała się również liczba chłopców w sierocińcu.
Ojciec Daniel starał się, aby dzieci z wielką ufnością zawierzały się Matce Bożej. Mówił o niej ze wzruszeniem i prosił, by traktowano ją i modlono się do niej jak do matki. Bardzo lubił chodzić do kościoła Matki Bożej Zwycięskiej i tam się długo modlił. Jego wiara była jednocześnie głęboka i prosta, a przez to promieniująca. Najbardziej był oddany Eucharystii. Przejawiał także szczególne nabożeństwo do dusz czyśćcowych. Wydawało się, jakby miał bezpośredni kontakt ze świętymi, do których się zwracał. Był zawsze do dyspozycji dla wszystkich.
Nigdy nie zaniedbywał różańca świętego, który lubił odmawiać, spacerując po podwórku. Ojciec Daniel
mówił chłopcom, że trzeba „całe życie rozważać w świetle Magnificat”. Sam to robił, gdyż dobro, które czynił, przypisywał Bogu, a nie sobie. Przez całe życie był zwrócony do Boga.
„Zobowiązuję was wszystkich do żarliwego przyjęcia Komunii świętej. Nosząc Jezusa w swoim sercu, upodabniacie się bardziej do Maryi, gdyż najlepszą oznaką miłości jest naśladowanie.
Mówcie często Zdrowaś Maryjo, pierwszą modlitwę wypowiedzianą przez wasze dziecięce wargi, i szeptajcie ja razem z waszą ziemską matką.
Pytajcie Matkę Boga, jak Ona to robiła, by wytrwać, nie tylko pod Krzyżem, ale przez dwadzieścia lat według Tradycji, kiedy to w samotności serca pomagała w kształtowaniu się rodzącego Kościoła.
Tradycja nie ukrywa również łez wylanych przez Matkę naszego Boga nad najdoskonalszym z synów.
Drogie dzieci, postanówcie poprawić się z takiej czy innej wady, którą sygnalizują wam wasi wychowawcy. Nie uda to się wam z dnia na dzień, ale nie poddawajcie się. Jeśli wydaje się to wam zbyt trudne, módlcie się do waszej Matki Niebieskiej oraz do waszej opiekunki św. Teresy od Dzieciątka Jezus, one dodadzą wam koniecznych sił.
Niech chroni was Najświętsza Panna: niech Jej miłość otoczy was troską! Niech Jej matczyne spojrzenie towarzyszy wam i chroni w każdym miejscu! Niech Jej moc sprawi, by były owocne wasze wysiłki!”.
Ojciec Brottier regularnie odmawiał modlitwę biskupa Millot: „W godzinie mojej śmierci, o Maryjo, do której często zwracałem się, bądź przy moim łożu śmierci. Bądź przy nim, jak byłaby moja mama, gdyby jeszcze żyła. Być może mój sparaliżowany język nie będzie już mógł wypowiedzieć Twojego imienia, ale moje serce ciągle będzie je powtarzać. Czy będę sam, umierając z dala od wszelkiej pomocy, bez kochającej ręki, która zamknęłaby mi oczy? To nie ma znaczenia. Umrę z uśmiechem w Twojej obecności, bo, Maryjo, tu będziesz. Mam taką nadzieję, wierzę w to, jestem tego pewien”.
Ojciec Daniel Brottier zmarł w piątek 28 lutego 1936 roku. Tego samego dnia radio paryskie podało wiadomość o jego śmierci. W niedzielę 1 marca wystawiono ciało zmarłego w kaplicy w Auteuil. Od południa i przez następny dzień oddało mu cześć około piętnastu tysięcy osób. Wielu pocierało różne przedmioty o trumnę, by zachować je jako relikwie. Ojca Daniela pochowano w kaplicy św. Teresy w Auteuil u stóp ołtarza Matki Bożej. Ceremoniom pogrzebowym przewodniczył arcybiskup Paryża, kardynał Jan Verdier w otoczeniu biskupów pomocniczych, licznego duchowieństwa i sióstr zakonnych. Przemawiając do kilku tysięcy zebranych ludzi, kardynał użył kilkakrotnie słowa „święty” na określenie zmarłego – jego życia i działalności. Była to opinia nie tylko kardynała, ale także wszystkich, którzy o. Daniela znali i żegnali. Przenikało ich uczucie, że odszedł bezpośrednio do Boga.
25 listopada 1984 roku ojciec święty Jan Paweł II wyniósł o. Daniela na ołtarze. W Zgromadzeniu Ducha Świętego po Jakubie Lavalu jest on drugim błogosławionym.