W poprzednim artykule pytałem prowokacyjnie: czy katolik może być ekologiem? Odpowiedź jest oczywiście twierdząca, o czym nauczali ostatni trzej papieże. Zostawmy na boku spory ideologiczne, które zaledwie szkicowo zaznaczyłem w poprzednim artykule.
Zastanówmy się: jak my dzisiaj możemy troszczyć się o stworzenie? Jak praktykować „ojkofilię”, czyli miłość do własnego domu, o której pisał filozof Roger Scruton w książce „Zielony konserwatyzm”? Skupmy się na tym, co dotyczy nas wszystkich od urodzenia aż do śmierci, czyli… na śmieciach. Sensowne postępowanie z nimi opisuje zasada „3 R”: reduce (ogranicz), reuse (użyj ponownie), recycle (przetwórz).
Ogranicz
Po pierwsze, aby produkować mniej śmieci, należy ograniczyć konsumpcję. Kupować, pochłaniać i wyrzucać mniej. Przedmioty w naszych czasach są tanie, ogólnie dostępne i niskiej jakości. To zachęca, by kupować ich więcej i więcej – szczególnie że zakupy można zrobić w internecie, a wytwory „made in China” kosztują naprawdę niewiele. Pojawia się jednak pytanie, czy to nie jest droga donikąd. Czy konsumpcja bez pohamowania da nam faktyczne spełnienie i poczucie szczęścia? Czy zdobywanie przedmiotów bez hamulców stoi w zgodzie z chrześcijańskim punktem widzenia?
Szczerze w to wątpię, dlatego sam staram się szukać alternatyw wobec kupowania kolejnych rzeczy.
Zachęcam, by na przykład zamiast kolejnych plastikowych samochodzików dla dziecka zafundować mu wspólną wycieczkę, a zamiast pistoletu na strzałki – wspólnie wystrugać łuk z leszczyny. A jeśli mówimy o rzeczach dla dorosłych, warto mocno zastanowić się trzy razy, zanim kupimy nowy przedmiot. Poddać takie decyzje rozeznaniu: czy nie mogę tej rzeczy zastąpić czymś innym? Czy naprawdę jest mi potrzebna?
To bardzo trudna zasada, bo stoi nieco wbrew działaniom całych działów w firmach, które przy użyciu rozmaitych narzędzi marketingowych, znając nasze zwyczaje zakupowe i sposoby podejmowania decyzji, projektują zachowania konsumentów – tak, by kupowali więcej i więcej. Stąd wszystkie „potrzebne” przedmioty przy kasie, wyskakujące nagle z przeglądarki reklamy (przy okazji oglądania tego, co akurat nam faktycznie potrzebne), kolorowe gazetki z promocją na schab czy reklamy, od których trudno uciec.
Chociaż jestem daleki od zachęcania Czytelników do porzucenia wszelkich dóbr, myślę, że skoro Jezus, powołując uczniów, zachęcał ich do całkowitego pozbycia się tego, co posiadali, to znaczy, że stosunek człowieka do dóbr ma jakieś istotne znaczenie. Intuicyjnie czujemy, że wszystko, co mamy, jest dla nas pewnym obciążeniem, nomen omen: bagażem i przywiązaniem.
Ciekawym, choć skrajnym, przykładem wyrzeczenia się dóbr jest całkowicie świecki ruch minimalistów. To ludzie, którzy żyją w swego rodzaju laickiej ascezie, ograniczając liczbę wszystkich posiadanych przedmiotów na przykład do stu (!) sztuk. Pokazują, że tak się da, i swoim stylem życia głośno wołają, że z systemem produkcji i kupowania jest coś nie tak.
Chciałbym poznać kogoś, kto dochodzi do takiej sytuacji przez świadome kształtowanie swojej drogi chrześcijańskiej. To częste u zakonnic i zakonników, ale szczególnie ciekawe byłoby u świeckich. Swoją drogą, przejrzenie się w wyborach minimalistów jak w lustrze może być dla nas dobrym rachunkiem sumienia! Czy faktycznie rozumiem, co znaczy „oddaj wszystko, co masz”?
Skorzystaj ponownie
Drugi filar zasady „3 R” to ponowne użycie. Tutaj otwiera się wielkie pole do twórczego działania. Wielu z nas pamięta takie podejście z domów mam i babć, które potrafiły docenić najprostsze przedmioty w czasach, gdy trudno było o cokolwiek. Jeśli dana rzecz przestała działać, szukano sposobu, by ją naprawić lub znajdowano dla niej nową funkcję. Kto nie widział donic zrobionych ze starych opon lub kwiatków zasadzonych w kubeczkach po jogurcie?
Jest też wiele inicjatyw oddolnych, w ramach których można dać przedmiotom drugie życie. Ośrodki socjoterapeutyczne i świetlice, w tym często prowadzone przez zakony, chętnie przyjmą działające zabawki, meble czy ubrania i przekażą je potrzebującym rodzinom. Pojawiają się też na przykład warsztaty rowerowe, które przyjmują rowery, przygotowują do jazdy i przekazują na cele charytatywne. Coraz częściej można też oddać przedmioty do sklepu charytatywnego.
Można by tutaj mnożyć przykłady i szukać sposobów, ale tak naprawdę najistotniejsza jest myśl każdej i każdego z nas: jak mogę użyć jakiejś rzeczy ponownie? Co zrobić, by nie wyrzucać czegoś, co jeszcze może się przydać?
Jeśli już potrzebujemy się zaopatrzyć w jakiś nowy przedmiot, warto poszukać używanej rzeczy na aukcjach internetowych. Nie tylko zaoszczędzimy pieniądze, ale też skorzystamy z czegoś, co już zostało wyprodukowane i nie napędza spirali konsumpcji.
Kolejna sprawa to samo opakowywanie przedmiotów i zakupy. Przejście na torby tekstylne i pojemiki wielorazowe to zmiana, będąca w zasięgu każdego. Warto zaznaczyć, że „ekotorby” są „eko” tylko wtedy, jeśli używamy ich wiele razy. Podobnie jest między innymi z samochodami. Lepiej wciąż jeździć starym dieslem niż kupować nowe auto elektryczne, bo właśnie samo wyprodukowanie auta ma największy negatywny wpływ na naturę.
Przetwórz
Trzeci filar to segregacja. Dzięki niej udaje się odzyskać wiele plastiku czy aluminium. Ważne, żeby zadbać o dobre jej zasady. W sieci można znaleźć liczne poradniki czy wyszukiwarki: co wrzucać do zmieszanych, co do plastików itd. Na przykład surowiec z nakrętek okazuje się cennym budulcem. Warto też pamiętać, że przedmioty przez nas wyrzucone nie trafiają w „niebyt”. Muszą być gdzieś składowane lub przetworzone. Stosunkowo mało mówi się na przykład o elektrośmieciach, które masowo wysyła się do Ghany.
Jesteśmy zupełnie zieloni
Wymienione zasady to właściwie elementarz świadomego gospodarowania własnymi śmieciami. W wielu środowiskach zasada „3 R” jest już powszechna i coraz bardziej staje się normą. Jestem przekonany, że takie podejście powinno być dla nas tak naturalne, jak dbanie o zdrowe odżywianie się, odpowiednią ilość snu czy szacunek do bliźnich. Podobnie jak wymienione obszary, nie jest to przedmiot zainteresowania lewicy czy prawicy, a wszystkich ludzi.
Obserwacja środowisk kościelnych pokazuje, że niestety – w kwestii dbania o stworzenie – jesteśmy jako wspólnota zupełnie zieloni. Brakuje nam wspólnych nawyków, zasad, narzędzi, które pomogłyby wprowadzić zasadę „3 R”, choćby w małej skali. A sprawa jest nagląca, o czym pisałem w poprzednim numerze, przywołując między innymi kwestię wszechobecnego, zalegającego na całym świecie, niepotrzebnego nikomu plastiku. „Trzeba działać już dziś!” – mówił Franciszek, bijąc na alarm. Niech słowa ojca świętego będą dla nas zachętą i poważnym rachunkiem sumienia:
„(…) musimy pilnie działać. Każdy z nas może odegrać cenną rolę, jeśli wszyscy już dziś wyruszymy w drogę. Nie jutro, dzisiaj. Ponieważ przyszłość buduje się dziś, i to nie samotnie, ale we wspólnocie i w zgodzie”.
(Papież Franciszek, przesłanie do uczestników konferencji „Countdown”, maj 2020)