Angielski pisarz i poeta religijny John Oxenham napisał wiersz, w którym zawarł myśl wyboru wzniosłych ideałów przez każdego człowieka:
„Przed każdym człowiekiem otwierają się
Liczne drogi i ścieżki.
Wielkie dusze kroczą po górzystych szlakach,
Małe zadowalają się dreptaniem w dolinie.
A pomiędzy nimi, na zamglonych równinach,
Inne kroczą to tu, to tam.
Przed każdym człowiekiem otwiera się
Droga w dół i droga w górę,
I każda dusza może sama wybierać,
Którą drogą pójdzie”.
Drogę w górę wybrała czcigodna Sługa Boża Edel Mary Quinn (1907-1944), legionistka Maryi, młoda Irlandka, która zmarła 12 maja 1944 roku w wieku 36 lat w Nairobi, stolicy Kenii.
Edel Quinn urodziła się w święto Podwyższenia Krzyża Świętego 14 września 1907 roku w Greenanne w parafii Castlemangner, niedaleko Kanturk w hrabstwie Cork. Była najstarszą z pięciorga dzieci Karola Quinna i Louisy Burke Browne. Ochrzcił ją 18 września proboszcz, o. Greene. 1 czerwca 1916 roku przyjęła pierwszą Komunię świętą w kościele parafialnym w Cahir w hrabstwie Tipperary, a sakrament bierzmowania – w katedrze Enniecorthy dnia 27 października 1923 roku, przyjmując imiona Josephine Eucharia. Ojciec Edel był urzędnikiem bankowym, przez co często zmieniał miejsce pracy i zamieszkania. Zawsze przeprowadzał się ze swoją niewielką rodziną; ostatecznie osiadł w Monkstown w hrabstwie Dublin w 1924 roku.
Pierwszą pracę Edel podjęła około 1925 roku; była to posada stenotypistki. Młoda kobieta wciągnęła się w wir dużego miasta: pracę, rozrywki, aktywność religijną. Od 19 roku życia codziennie rano uczestniczyła we Mszy świętej, a potem udawała się do pracy. W niedzielne przedpołudnia w godzinach od siódmej do dwunastej, z przerwą na śniadanie w gronie rodzinnym, przebywała w kościele, gdzie brała udział w wielu Mszach świętych. Niedziela była dla niej nieprzerwanym zjednoczeniem z Eucharystią. W wieku 20 lat napisała: „Jeden dzień bez Mszy świętej i bez Komunii świętej jest strasznie pusty”. Na dwa lata przed śmiercią, podczas pobytu w szpitalu, zanotowała: „Jakże samotne byłoby życie bez Eucharystii! Dlatego też stale musimy dziękować Trójcy Świętej za ten dar, zjednoczyć się z Nim i w pełni Mu się ofiarować. Nasza wiara mówi nam, że jest Bóg ukryty w Eucharystii i tam chcemy Go szukać. Gdybyśmy wiedzieli, gdzie na ziemi możemy Go znaleźć, uczynilibyśmy wszystko, aby do Niego dotrzeć”.
Oprócz głębokiej miłości do Chrystusa Eucharystycznego Edel miała również wielką miłość do Maryi. Swej bliskiej więzi z Matką Bożą strzegła jak największej tajemnicy. Dla Edel Maryja była Matką życia każdej duszy: „Musimy zwracać się do Matki Bożej ze wszystkim, aby nauczyła nas kochać Jezusa i służyć Ojcu, oraz przyjąć postawę Jej dziecka”. Miłość do Jezusa i Maryi były dla niej nierozłączne. Pisała: „Maryja nas kocha, ponieważ Chrystus nas jej zawierzył. Aby w pełni należeć do Chrystusa, oddajmy się Maryi. Maryja kocha Jezusa we mnie, pieści Go i współczuje Mu za wszystkie Jego rany, ale przede wszystkim wyraża wdzięczność za Eucharystię i dziękuje Ojcu Przedwiecznemu za ten dar”.
Około 1927 roku znajoma przyprowadziła ją na zebranie Legionu Maryi. Po tym spotkaniu Edel stwierdziła, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Legion ujął ją od razu za serce i związek ten nie osłabł, ale z każdym dniem się zacieśniał. W systemie Legionu znalazła to, czego potrzebowała. Cokolwiek jej powierzano, Edel wykonywała dobrze, a szybko przekonano się, że nawet bardzo dobrze. Znana była ze swojej nieposkromionej radości, którą wszystkich zarażała, z odwagi, dzięki której nic nie było w stanie jej powstrzymać, oraz z siły, którą potrafiła opanować największe słabości fizyczne. Dostrzegano też jej umiejętności planowania i organizacji, pracowitość i wytrwałość w nieustannej pracy, ale przede wszystkim – altruizm i miłość, dzięki którym zdobywała serca wszystkich. Członkowie prezydium zauważyli, że była wspaniałą legionistką. Niestety nie na długo. Chodziły bowiem pogłoski, że Edel ma inne plany. Zawsze żywiła nadzieję, że zostanie klaryską. Teraz zbliżała się chwila, kiedy wreszcie mogła zrealizować swoje zamierzenia. Miała wyjechać do Belfastu, jakkolwiek jej pierwszym celem było wstąpienie do klasztoru w Donnybrook na przedmieściu Dublina. Siostry klaryski uważały jednak, że nowicjuszka będzie bardziej przydatna w Belfaście. Zakończono wszystkie wstępne przygotowania, ale w przeddzień wyjazdu Edel zachorowała i stwierdzono u niej gruźlicę. Została natychmiast wysłana do sanatorium w Newcastle w hrabstwie Wicklow. Spędziła tam około półtora roku. W sanatorium pozostawiła po sobie niezatarte wrażenie. Gdy stamtąd wyjechała, wróciła do domu i pracy, a także do Legionu Maryi.
Wkrótce w konsylium Legionu zrodził się pomysł wysłania Edel do Afryki. Była to dobra nominacja ze względu na jej dolegliwości, a ponadto dałaby jej poczucie misji całkowitego zrealizowania się w Legionie. Tę propozycję przyjęła z wielką radością. Wypłynęła 30 października 1936 roku i po trzytygodniowym rejsie statek dopłynął do Mombassy. Zgodnie ze wskazówkami biskupa Heffernana CSSp, Edel jeszcze tego samego dnia wyruszyła w długą podróż do Nairobi, miasta oddalonego około 560 km. Tu rozpoczęła się dla niej, delegatki Legionu Maryi, ciężka praca.
4 kwietnia 1937 roku, w pół roku po przybyciu do Afryki, odbyło się pierwsze doroczne święto Legionu („Acies”), w czasie którego członkowie odnowili poświęcenie się Maryi Królowej nieba. Okazało się, że Edel dokonała czegoś niemożliwego: Europejczycy, Afrykanie, Goańczycy, których w świecie dzieliły wrogość i przesądy rasowe, kroczyli ramię przy ramieniu do ołtarza Matki Bożej, aby złożyć jej ślubowanie wierności. Odmawiali modlitwy w narzeczu kisuaheli, kikuju i po angielsku. Był to jeden z najszczęśliwszych dni w życiu Edel. Po pewnym czasie otrzymała nieoczekiwane poparcie. Arcybiskup Riberi, delegat apostolski na wschodnią Afrykę, który już dawniej poznał Legion Maryi w Dublinie, a teraz mógł się przekonać o jego skutecznej działalności w Afryce, skierował latem 1937 roku list do wszystkich biskupów wschodnioafrykańskich z gorącym poparciem dla Legionu Maryi. Ten list otworzył przed Edel 33 diecezje Afryki Wschodniej! Wciąż podróżowała, przedzierając się przez dziewicze lasy wśród niewyobrażalnych trudności i cierpień, apostołując wśród trędowatych i na dalekiej wyspie Mauritius na Oceanie Indyjskim. Ostatnią swą podróż, którą miała odbyć z Nairobi, trwającą osiemnaście godzin, musiała przerwać. Powróciła do klasztoru niemieckich sióstr Najdroższej Krwi w Nairobi, które już poprzednio ją gościły. Każdy mógł się przekonać, że zbliża się jej ostatnia godzina. Piękne blond włosy osiwiały, a z kobiety pozostał tylko cień. Nie straciła jednak promiennego uśmiechu i radosnego usposobienia. Kiedy snuła plany dalszych podróży, doznała ciężkiego ataku serca. Po odzyskaniu przytomności zapytała: „Co się stało? Czy nadchodzi Jezus?”. Przyjechał kapłan i udzielił jej sakramentu chorych. Od czasu do czasu odzyskiwała przytomność i mówiła wyraźnie: „Mamo, mamo”, patrzyła na zapalone świece i uśmiechnęła się dwa lub trzy razy. Figurę Matki Bożej Legionu trzymał ksiądz, który odmawiał modlitwy za konających. Wkrótce potem Edel zmarła z krzyżem w ręku, wypowiadając ostatkiem sił słowa: „Jezus, Jezus”.
W niedzielę 14 maja 1944 roku jej szczątki spoczęły na pobliskim cmentarzu niedaleko grobu biskupa Shanahana. Kardynał Leon Suenens powiedział o niej: „Była tak pełna radości i dobrego hu- moru, była jak promień słońca oślepiający każdego, kto ją spotkał. Zachowała dla siebie ciernie życia, zaś kwiat i zapach podarowała innym”.
Arcybiskup Nairobi, John Joseph, rozpoczął w 1957 roku w swej archidiecezji proces beatyfikacyjny Edel Mary Quinn. 15 grudnia 1994 roku ojciec święty Jan Paweł II, potwierdzając jednomyślną decyzję Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o heroiczności cnót Edel Quinn, nadał jej tytuł czcigodnej Sługi Bożej.
Konsylium Legionu Maryi w Dublinie w Irlandii od wielu lat otrzymuje listy o łaskach, które ludzie zawdzięczają jej wstawiennictwu. Tylko potwierdzenie cudu, uzyskanego za pośrednictwem Edel, dzieli tę heroiczną delegatkę Legionu Maryi w Afryce od beatyfikacji, o którą proszą Boga w swych modlitwach legioniści na całym świecie.