Dwie Heleny
Dwie Polki, dwie emigrantki, dwie religie. I dwa różne światy. Między nimi przepaść. Heleny, polskie dziewczyny urodzone w drugiej połowie XIX wieku. Dzieliło je równo 16 lat.
Obie przyszły na świat w najpiękniejsze chrześcijańskie święto – Boże Narodzenie. Jedna w biednej chłopskiej rodzinie w Korczynie w roku 1888, druga w biednej kupieckiej żydowskiej rodzinie na Kazimierzu w Krakowie w 1872 r.
Obie doznały biedy, obie od dziecka ciężko pracowały. Ich rodziny nie były w stanie dać im ani wykształcenia ani posagu. Praktycznie nie otrzymały nic na swoją drogę życiową.
A jednak Helena urodzona w biednej wsi Korczyna otrzymała coś co sprawiło iż modlą się do niej tysiące rodaków. Zaś Helena Rubinstein urodzona na biednym Kazimierzu otrzymała coś co sprawiło iż stałą się synonimem luksusu i bogactwa. Co to było?
Były to wartości wyniesione z domu. Helena Pelczar wyniosła z domu głęboką pobożność i wiarę. Od dziecka nauczona różańca i modlitw uczyła wiejskie dzieci pacierza i katechizmu. Była przykładem cierpliwości i spokojnego znoszenia cierpień, głodu i niewygód. Zachowała także prawdziwą pogodę ducha i radość Bożego dziecka gdy biegała po łąkach pasąc krowy ze śpiewem i modlitwą na ustach.
Helena Rubinstein także wyniosła wartości z domu. Były to rywalizacja, ambicja, dążenie do posiadania jak największych dóbr. Uczona od dziecka handlu musiała być sprytna i przebiegła. Nauka dotyczyła także oszustw i kłamstw, z których Helena słynęła. Często, jak mówią ci co ją znali, gubiła się w kłamstwach na których budowała swoją pozycję w świecie.
Obie Heleny musiały wyjechać za chlebem na emigrację. W różnych kierunkach. Pelczar do USA, Rubinstein do Australii. Co zrobiły z wartościami wyniesionymi z rodzinnych domów?
Helena Pelczar żyła skromnie, w cichości pomagając i pracując w sklepie u swojej rodziny w Cleveland. Codziennie uczestniczyła w Mszy św., należała do III Zakonu Franciszkańskiego. Z Ameryki wspomagała rodzinę w Polsce. Jej duchowe przeżycia były tak samo mocne jak i głęboko skrywane przed wszystkimi. Oprócz najbliższych nikt nie wiedział iż Helena otrzymała dar stygmatów, że miała widzenia Pana Jezusa i Matki Najświętszej, że cierpiała za dusze czyśćcowe i grzeszników, była w zaświatach i potrafiła czytać w duszach.
Helena Rubinstein chciała błyszczeć i zdobyć wielkie pieniądze. Posiłkując się kłamstwami na temat swojego pochodzenia, wykształcenia i znajomości, budowała fałszywą fasadę swojego kosmetycznego imperium. Liczył się dla niej tylko pieniądz, nim rządziła niepodzielnie w swojej rodzinie, którą zatrudniała w firmie. Dla niej cel uświęcał środki. Zamawiała stosy sukien od najdroższych projektantów, oraz naręcza biżuterii, którą uwielbiała się obwieszać. Wspięła się na szczyt światowej elity. Jej kosmetyki zawojowały świat. W swoim nowojorskim apartamencie miała 26 pokoi obwieszonych obrazami Picassa, Salvatora Daliego, Chagalla i innych najsłynniejszych malarzy na świecie, którzy malowali jej portrety. Posiadała wspaniałe domy w Paryżu, Londynie, Cannes, w Buenos Aires. Jakże to wszystko różniło się od życia jakie prowadziła Helena Pelczar w swoim pokoiku na poddaszu.
Helena Pelczar zmarła w 1926 roku, Helena Rubinstein w 1965 r. Pelczar zostawiła po sobie trochę osobistych rzeczy, notatek, które zaginęły, oraz ukochany obraz Matki Bożej Bolesnej z Panem Jezusem. Rubinstein zostawiła 100 milionów dolarów, firmę i posiadłości. Z czym obie stawiły się w wieczności?
Helenę Rubinstein do trumny ubrano w piękny kostium z brokatu od światowego projektanta Yves Saint-Laurenta. Założono jej na szyję kosztowne czarne perły i pięknie umalowano. Jej śmierć nie wywołała głębszych uczuć u tych co ją znali. Była opisywana głównie jako fenomen kariery na światową skalę. Została po niej marka luksusowych kosmetyków na które nie stać przeciętnych kobiet.
Helena Pelczar została pochowana w skromnym habicie III Zakonu Franciszkańskiego ze szkaplerzem na szyi i różańcem w rękach. Zostawiła w sercach i pamięci tych co ją znali niezatarte wrażenie obcowania z osobą świętą. Kto ją poznał, pragnął z nią przebywać, prosić o modlitwę. Nawet dusze czyśćcowe do niej przychodziły wiedząc jak wielka jest jej pokora i dobroć.
Helena Pelczar była ziarnem które obumarło by dać plon stokrotny. Im dalej od jej śmierci tym jej kult się nasila. W przyszłości może zostać ogłoszona błogosławioną…
Helena Rubinstein nie był ziarnem, które obumarło. Nie dała żadnego duchowego plonu. Jej śmierć była medialną sensacją. Pozostała napisem na drogim kremie…
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.” Jan 12,20-33
Mogą zainteresować Cię też: