W ostatnim okresie wiele osób, szczególnie młodych, odwraca się od Kościoła. Nie ulega wątpliwości, że istnieją zarzuty, którym należy się przyjrzeć, zweryfikować, a nawet surowo ukarać osoby, które zawiniły. Jednak Kościół to coś więcej niż instytucja, niedoskonała jak ludzie. Zapytaliśmy kilka osób świeckich i duchownych o to, dlaczego według nich warto zostać w Kościele. W ten sposób dokładamy swoją cegiełkę w walce o tych, którzy wciąż szukają swojej drogi duchowej.
Dziś już niemal wszyscy znamy to uczucie, kiedy ktoś nam bliski nie chodzi do Kościoła, a wręcz deklaruje, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Przyczyn tego stanu rzeczy jest mnóstwo, ale w tej zawierusze warto poszukać powodów, by zostać. Choć dla wielu osób to oczywiste, bo nie wyobrażają sobie życie bez Kościoła, to szukają argumentów, aby wesprzeć swoich bliskich. W rozdziale pierwszym Katechizmu Kościoła Katolickiego znajdujemy jednak kilka słów, które dotkną każdego: „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka: Szczególny charakter godności ludzkiej polega na powołaniu człowieka do łączności z Bogiem. Człowiek jest zaproszony do rozmowy z Bogiem już od chwili narodzin: istnieje on bowiem tylko dlatego, że stworzony przez Boga z miłości jest zawsze z miłości zachowywany, i nie żyje w pełnej zgodności z prawdą, jeżeli w sposób wolny nie uzna tej miłości i nie odda się Stworzycielowi. (27)”
Dlatego też niekiedy ludzie, którzy przestają chodzić na mszę, wciąż deklarują pragnienie bliskości z Bogiem. Nawet psycholodzy wskazują na to, że człowiek potrzebuje mieć w swoim życiu uregulowaną kwestię wiary. Również osoby nieidentyfikujące się z nauką Kościoła Katolickiego poszukują odpowiedzi na pytanie, co będzie z nimi po śmierci, rozważają sprawy etyczne i moralne.
Za Jezusem. Ścieżka jednokierunkowa
Czy to prawda, że wszyscy młodzi odchodzą z Kościoła? Zdecydowanie nie. Przykładowo 25-letnia Marcelina* przyznaje „Jeszcze niedawno myślałam o tym, żeby przestać chodzić do Kościoła. Nie zgadzam się z wieloma rzeczami, które słyszę z ambon. Nie podobają mi się złe rzeczy, do których dochodzi w tych kręgach. Ale modlitwa była w moim życiu od zawsze, a do kościoła w pobliżu mojego domu chodzę pomyśleć, porozmawiać z Bogiem, wyciszyć się. Trudno byłoby mi złożyć wniosek o apostazję i się tego wszystkiego wyrzec. Czy w Kościele Katolickim znajduję Boga Żywego? Nie wiem, ale wiem, że wiele osób Go znajduje, więc może i moje życie duchowe z czasem ulegnie przemianie”.
Z kolei w rozmowie z 45-letnim Januszem padają inne argumenty. „Kiedy w moim życiu było bardzo źle, znalazłem pomoc właśnie w Kościele. Nie w ludziach, tylko w Nim. Ludzie to tylko byli Jego wysłannikami. Wcześniej wiele razy wątpiłem, że On w ogóle mnie słyszy, ale kiedy stanąłem naprawdę nad przepaścią, pomoc przyszła dosłownie z nieba. Jak mógłbym być teraz takim niewdzięcznikiem i sobie pójść z Kościoła?”.
*Żadna z cytowanych osób świeckich nie czuła się bezpiecznie, aby podawać swoje nazwisko. Osoby te argumentowały prośbę o anonimowość obawą przed reakcją otoczenia.