Niejednokrotnie zdarza nam się w codziennym życiu ocenić kogoś po tym, w jaki sposób jest ubrany, wyrazić słowa zachwytu wobec kunsztownie skrojonej tkaniny lub też bezgranicznie się obrazić ze względu na szpetotę czyjejś garderoby. Świat mody prezentuje coraz to bardziej wymyślne stroje, których raczej nie uraczymy na zatłoczonej miejskiej ulicy. Ubiór i wszelkiego rodzaju dekoracje nadal jednak niosą ze sobą ogromny ładunek wiedzy o przywdziewającej je osobie. Nie inaczej było w czasach starożytnych. Sprawdźmy, jak przez autorów biblijnych pojmowana była symbolika stroju i co myśleli o nagości.
Na wstępie warto zaznaczyć, że ubranie i tkaniny miały ogromną wartość nie tylko dla Izraelitów. W starożytności królowie przesyłali starannie przygotowane materiały jako prezent dla swoich sojuszników lub jako gest uległości wobec silniejszego władcy. W skład królewskiej służby wchodziły nawet osoby, których zadaniem było strzec szat władcy (2 Krl 22,14). Samo zaś obdarowanie szatą oznaczało również uznanie kogoś w sposób szczególny i podkreślenie jego pozycji w jakiejś grupie. Tak dzieje się chociażby wtedy, gdy Jakub, patriarcha Izraela, obdarza swego najmłodszego syna Józefa „długą szatą z rękawami” (Rdz 37,3). Józef, będąc najmłodszym synem patriarchy, uzyskuje drogocenny prezent, symbolizujący jego najwyższy status pośród wszystkich braci. Stało się to przyczyną zazdrości pozostałych synów Jakubowych.
Pamiętne są słowa Jana Chrzciciela, przywołane przez ewangelistę Łukasza, o tym, w jaki sposób ułatwić sobie wejście do królestwa Bożego: „Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni” (Łk 3,11). Czytając te słowa dzisiaj, można złapać się za głowę, gdyż przywykliśmy już do szaf pełnych ubrań. Okazuje się jednak, że wystarczy jedna szata! W starożytnych czasach posiadanie dwóch szat było oznaką majętności i piastowania wysokiej pozycji w społeczeństwie.
Nagość i liche okrycie
Stan pierwotnej szczęśliwości, w której znajdowali się pierwsi ludzie, Adam i Ewa, nie wymuszał na nich okrywania swych nagich ciał. Nie chodzi tu rzecz jasna o żadną bezwstydność, lecz o stan łaski, w którym nie był odczuwany wstyd. Ten zaś nie mógł zaistnieć, zanim nie został w pełnej wolności ludzkiej popełniony pierwszy grzech. Wtedy to „otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy. Spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski” (Rdz 3,7). Zastanawiające jest, dlaczego to akurat gałązki figowe zostały wykorzystane do tego, by uczynić z nich okrycie dla ich ciała.
Ponadto malarskie przedstawienia sugerują nam niejednokrotnie, że Adam i Ewa okryli sobie jedynie części intymne, choć w tekście biblijnym nie zostaje podana informacja, jaka część ich ciała została zasłonięta. Jedynie z naszego doświadczenia suponujemy, że to właśnie te części ciała powinny zostać w sytuacji wstydu jak najszybciej zakryte. Czyż to niesamowite, że w naszej świadomości często utrzymujemy, że Adam i Ewa zakrywają właśnie miejsca intymne? Starożytni żydowscy komentatorzy zwracają uwagę na to, że wstyd za swoje ciało pojawia się wtedy, gdy człowiek przestaje służyć Bogu. Wstyd ten ma nam przypominać o naszej odmienności od zwierząt.
Żydowski midrasz (komentarz rabiniczny) podaje, że Adam i Ewa stali się nadzy, ponieważ chwała Boga, która ich dotychczas okrywała, odeszła od nich. Ta niezwykle głęboka teologia ciała wprost mówi też o strukturze grzechu – kiedykolwiek popełniamy jakieś zło, pojawia się w nas uczucie odkrycia lub strach przed zdemaskowaniem nas i naszego występku. Czy to czasem nie opuszcza nas wtedy łaska Boża?
Okrycie ciała, jakie przygotowali sobie Adam i Ewa, wydaje się mizerne, podobnie też jak banalne stają się nieraz nasze usprawiedliwienia i próby usankcjonowania dopiero co popełnionego zła. Człowiek wydaje się zakryty przed ludźmi, ale staje nagi w obliczu Boga. Dopiero nieco później Adam i Ewa dostają oni solidne okrycie ciała, tunikę ze skóry wytworzoną przez Boga. Sam Boski Krawiec ubiera ludzi w wytworzoną przez siebie szatę! Moment ten symbolizuje pełnię Boskiej opieki nad człowiekiem grzesznym.
Motyw zmiany nakrycia ciała symbolizuje w Biblii zmianę statusu danej osoby. W tym przypadku działanie podjęte przez Boga utwierdza nas w przekonaniu, że stan pierwotnej szczęśliwości, czyli raju, został przez człowieka utracony. Człowiek, przywdziewając na siebie skóry zwierząt, zaciąga na siebie jakby śmierć. Wymowny to obraz, a jeszcze bardziej dobitny staje się, gdy zestawimy go ze scenę powrotu syna marnotrawnego. Wtedy to ojciec w wielkiej radości okrywa swego syna „najlepszą szatą” (Łk 15,22). Doskonale widoczna jest zmiana statusu pogubionego wcześniej młodzieńca.
Bóg odziewający we wstyd lub zbawienie
Związek wstydu z procesem ubierania człowieka przez Boga został potwierdzony przez psalmistę. W jednym z psalmów królewskich autor biblijny ogłasza, że Bóg „okryje wstydem” wszystkich przeciwników króla Dawida i jego potomków (Ps 132,18). Chwilę wcześniej pojawia się zapowiedź „ubrania zbawieniem” kapłanów podległych królowi Izraela (w. 1). Stanie się to jednak dopiero wtedy, gdy sami „przyodzieją się w sprawiedliwość” (w. 9).
Sprawiedliwość to istotna cnota w teologicznym dyskursie Starego Testamentu. Dbałość o nią ma być tak widoczna niczym gorliwość o własną garderobę. To ona ma przede wszystkim odznaczać człowieka poświęconego Bogu. To plastyczne przedstawienie niesie ze sobą ważne przesłanie: chcąc zyskać Bożą łaskę w postaci zbawienia, trzeba podjąć się konkretnych zobowiązań. Tym, co pozwoli skutecznie realizować postulaty sprawiedliwości jako cnoty, będzie spełnianie przykazań Bożych.
Purpurowy płaszcz Jezusa
Stosowanie purpury tyryjskiej i bisioru było w starożytności wyznacznikiem statusu społecznego. Autorytet króla miał być widoczny dla wszystkich, którzy nań spoglądają, dlatego nie powinno dziwić, że władcy dbali o strój, w którym występowali przed podwładnymi lub dyplomacją obcych mocarstw. Podczas wykopalisk archeologicznych dowiedziono, że królewska tkanina była barwiona na purpurowo, a używano jej w Izraelu za czasów panowania króla Dawida i później jego syna, Salomona. Istnienie purpury tyryjskiej zostało poświadczone przez archeologów podczas ekspedycji w Timna. Purpurowy barwnik był często uważany za cenniejszy od złota, a błękit królewski był niewiele tańszy – działo się tak z kilku powodów.
Przede wszystkim kolor ten cechował się dużą trwałością, nie ulegał szybkiemu blaknięciu, wręcz przeciwnie – promienie słoneczne intensyfikowały jego odcień, jego uzyskanie zaś było niezwykle kosztowne. Mięczaki, z których śluzu pozyskiwano barwnik – drapieżne ślimaki morskie z rodziny rozkolcowatych, zwane purpurowcami lub szkarłatnikami, zawierają go w znikomych ilościach, dlatego też do otrzymania pigmentu w ilości pozwalającej zabarwić 1 m2 tkaniny potrzeba było kilkunastu tysięcy ślimaków. Proces uzyskiwania purpury tyryjskiej i błękitu królewskiego ze ślimaków zajmował wiele dni i stanowił nie lada wyzwanie. Połów ślimaków w tak dużej liczbie wymagał dużych nakładów pracy. Złowione ślimaki pozbawiano muszli i rozgniatano, po czym podgrzewano przez kilka dni w roztworze soli, w którym następnie zamaczano tkaniny, a potem wieszano je na słońcu do wysuszenia.
Co ciekawe, mięczaki te żyją w przybrzeżnych wodach morskich, co oznacza, że królowie zamieszkujący Jerozolimę musieli dbać o kontakty handlowe z oddalonymi o wiele kilometrów portami i ośrodkami wymiany towarów. Mając w pamięci ograniczenia (np. komunikacyjne i logistyczne), jakie zaprzątały głowy starożytnym, należy przyznać, że pozyskanie purpurowej tkaniny przez królewski dwór w Jerozolimie było zabiegiem naprawdę kosztownym i skomplikowanym.
Szaty noszone przez Jezusa, mimo iż jest królem świata, nie odznaczały się wyjątkową kunsztownością w wykonaniu czy bogatym zdobieniem. Jednak ubiór Zbawiciela nie był aż taki zwyczajny, ponieważ Szata Jezusa, która po obnażeniu Jego ciała stanie się przedmiotem konkursu dla rzymskich żołnierzy, była cała tkana. Podobna jest szata Józefa Egipskiego, z której umiłowany syn Jakuba zostaje również odarty. Także stojąc przed sądem Piłata, Jezus nie był ubrany w drogocenny płaszcz, a purpura zostaje mu dopiero zarzucona przez rzymskich żołnierzy, którzy w ten sposób naigrywali się z Niego. Zbawiciel nie potrzebuje drogocennej tkaniny dla okrycia swojego ciała, ponieważ jako prawdziwy Bóg odziewa się majestatem, pięknem i światłem (Ps 104,2-3).