Apostołowie Maryi

Różańca nie wypuszczają z dłoni. Czas, jaki oddają modlitwie, owocuje coraz liczniejszymi dziełami, które podejmują. W kościele w Pogórzu odbył się 13. Pompejański Dzień Skupienia. Stał się też okazją do dziękczynienia za dynamiczny rozwój misyjnego zaangażowania czcicieli Matki Bożej Pompejańskiej, od Czech po Tanzanię i Madagaskar.

Po pandemicznej przerwie w regularnych kontaktach organizatorzy przewidywali, że liczba uczestników może być mniejsza niż zwykle. – To było niezwykłe, że nie tylko nie ubyło nas, ale widać było jeszcze większe pragnienie tej wspólnej modlitwy – podkreślali z radością animatorzy tego dzieła, Lidia Wajdzik i Kazimierz Chrapek z Apostolstwa Dobrej Śmierci.

W obszernej świątyni modlili się pielgrzymi z wielu parafii naszej diecezji i archidiecezji katowickiej, a także goście z Czech. Przy ołtarzu, podczas mszy św. koncelebrowanej pod przewodnictwem ks. dr. Marka Studenskiego, wikariusza generalnego, stanął też ks. Marcin Wróbel, diecezjalny moderator ADŚ, ks. kan. Ignacy Czader, ks. kan. Marian Mazurek, ks. kan. Marian Kubecki i ks. Waldemar Niemiec. W modlitwach polecali wszystkich, którzy podejmują modlitwę różańcową, zawierzali opiece Matki Bożej rozpoczynający się rok formacyjny ADŚ, a także posługę misjonarzy i osób podejmujących misyjną adopcję serca.

Ksiądz dr Studenski przekazał też podziękowania bp. Romana Pindla za dar modlitwy w intencji kapłanów. – Zdarza się, że kilkanaście osób jednocześnie podejmuje nowennę pompejańską za kapłana i za tę modlitwę z całego serca dziękujemy – mówił ks. Studenski.

Zdjęcia z misji w Shirati pokazała dr Romana Caputa
Zdjęcia z misji w Shirati pokazała dr Romana Caputa. © Fot. Alina Świeży-Sobel

Jak prymas zawierzmy Maryi

W Pogórzu ks. Studenski wygłosił konferencję „Zwycięstwo przyjdzie przez Maryję”. Przywołał w niej drogę duchowego oddania życia i wszelkich swoich starań Matce Bożej, jaką przeszedł kard. Stefan Wyszyński, którego beatyfikację właśnie przeżywamy. Ważną wskazówkę odnajdujemy, już obserwując postawę prymasa, który został przez komunistów oddzielony od wiernych i uwięziony.

– Ten schorowany człowiek przetrzymywany był w odosobnieniu, w bardzo surowych warunkach i mógł uznać, że teraz przecież nie może niczego zrobić. Tymczasem on narzucił sobie wymagający plan codziennej modlitwy, lektury, pisania. W czytanych książkach znajdował inspiracje. I już w Stoczku Warmińskim całe swoje życie i swoich diecezjan oddaje w ręce Maryi. Dalej można obserwować, jak działa Pan Bóg. Komuniści myśleli, że oddzielą kard. Wyszyńskiego od diecezjan i pozbawią wpływu na ludzi, a on każdą minutę uwięzienia wykorzystał, by jak najlepiej przygotować plan odnowienia Jasnogórskich Ślubów Narodu, Nowennę przed Millenium Chrztu Polski i peregrynację obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Gdyby normalnie pracował w diecezji, bierzmował, wizytował parafie, pewnie nie miałby na to czasu, a tak działanie przeciwników wykorzystał do realizacji swojego planu – mówił ks. Studenski.

Niewolnik Matki Bożej

W ostatnim miejscu uwięzienia, w Komańczy, prymas Wyszyński podjął kolejną ważną decyzję, o której napisał w ostatnim liście z tego miejsca. Postanowił, że nie będzie modlić się o swoje uwolnienie. „Wyrzekam się dobrowolnie wszystkich starań o wyzwolenie. Dobrowolnie przyjmuję dalszą udrękę, byleś tylko ty, Matko, mogła okazać w pełni swoją chwałę!” – pisał kard. Wyszyński. – I kiedy 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze milion ludzi uczestniczy w odnowieniu Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, kard. Wyszyński nie może tam jechać, choć bardzo tego pragnął. Wciąż jest uwięziony. Jak wyznaje, przeczuwał, że wielka chwała Królowej Polski i duchowe odrodzenie narodu musi kosztować – dodał ks. Studenski.

Wśród wielkich zwycięstw Maryi, które wymodlił wkrótce błogosławiony kard. Wyszyński, był także ponty­fikat polskiego papieża, św. Jana Pawła II. – Kardynał Wyszyński wspominał, że podczas konklawe w kaplicy sykstyńskiej patrzył na wielki fresk „Sądu Ostatecznego” i dostrzegł postać Matki Bożej. Wtedy przypomniał sobie słowa swojego poprzednika, kard. Augusta Hlonda: „Zwycięstwo, jeśli przyjdzie, będzie to zwycięstwo Matki Najświętszej”. A kiedy odchodził, zamiast testamentu zostawiał wyznanie: „O sobie nic nie mówię, bo wiem, że Matka Boża może zrobić wszystko. Ja jestem Jej niewolnikiem i zawierzyłem Jej na wszystkie strony. Wszystkie nadzieje – to Matka Najświętsza” – kontynuował ks. Studenski, zachęcając czcicieli Matki Bożej Pompejańskiej, by czerpali z tego przykładu.


Królowa Różańca Świętego nr 54
Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma! Mnóstwo ciekawych tekstów o duchowości pompejańskiej oraz świadectwa!

Zobacz Zamów PDF

Jesteś misjonarzem

W Pogórzu ks. Marcin Wróbel dziękował też wszystkim, którzy ufając Maryi, otworzyli swoje serca na potrzeby dzieci z misji w Shirati, w Tanzanii, gdzie duszpasterzem jest ks. Konrad Caputa z Żywca-Zabłocia. O aktualnej sytuacji misji opowiedziała dr Romana Caputa, siostra misjonarza, która przywiozła też zdjęcia pokazujące codzienność w Shirati, gdzie obok potężnego sanktuarium powstał też dom dla sierot i dzieci z głodujących rodzin oraz szkoła. Do tamtejszej świątyni wspólnota ADŚ z czcicielami MB Pompejańskiej naszej diecezji ufundowała tabernakulum.

– Kiedy ks. Caputa poprosił o pomoc dla dzieci, myślałam, że będzie ich kilkoro. A teraz adoptowanych jest już prawie sto dzieci, które dzięki waszej pomocy mogą się uczyć i codziennie otrzymać posiłek. Członkowie ADŚ z Istebnej i Jaworzynki mają już pod opieką także młodzież studiującą. Pomagamy też klerykom z Shirati. Dzięki tej pomocy i wy stajecie się misjonarzami! – podkreślała Lidia Wajdzik.

– Zawsze chciałam mieć więcej dzieci, a mam jednego syna. Słysząc relację pani Lidzi o sytuacji w Tanzanii, zdecydowałam się na adopcję serca. Wiem, że była tam osobiście i poznała potrzeby, cierpienie oraz biedę tych dzieci. Pomyślałam, że mogę mieć też córkę. Zaadoptowałam więc 3-letnią Serafinkę i jestem szczęśliwa. Całą rodziną zaadoptowaliśmy też 13-letniego chłopca Babofasa – mówi Katarzyna Mielczarek z Mysłowic.

Ratować grzeszników

W imieniu grupy przybyłej z Czech, z Jabłonkowa, gdzie od pięciu lat rozwija się zapoczątkowana przez zelatorki naszej diecezji wspólnota ADŚ i modlitwa nowenną pompejańską, za dar modlitwy dziękowała Urszula Martynkova. Od kilku miesięcy otaczają nią jedną z zelatorek, Zofię Grocholovą, która zmaga się z ciężkim przebiegiem COVID-19. Dziś cieszą się, że odzyskuje zdrowie.

Z wielką radością opowiadają też o jednym z niedawnych doświadczeń, kiedy niewierzący, choć kiedyś ochrzczony, mężczyzna, na wieść o swojej śmiertelnej chorobie, poprosił wspólnotę ADŚ o modlitwę. W ateistycznej rodzinie nie mógł się nawet przyznać do tej prośby, ale po prowadzonych ukradkiem rozmowach udało się go zachęcić do pojednania z Bogiem. W prywatnym mieszkaniu spotkał się z kapłanem, wyspowiadał, a następnego dnia trafił do szpitala i już nie wrócił. – Zdążył! – mówiły uradowane członkinie ADŚ z Jabłonkowa.

– Jestem w ADŚ od 10 lat i co roku tu przyjeżdżam. To, że możemy modlitwą wspierać i tak skutecznie pomagać w ratowaniu grzeszników, jest naprawdę wspaniałe i bardzo cenne. Przekonuję do tego innych – mówi Teresa Karaszewska z Mysłowic.

– Staram się być w Pogórzu co roku, bo tu nabieram nowych sił do życia. Sama doświadczyłam bliskości śmierci w 2002 roku. Widziałam siebie wędrującą tym tunelem w stronę światła. Potem usłyszałam słowa lekarza: „Mamy ją!”. Wróciłam i pomyślałam, że skoro znalazłam się tu z powrotem, to mam jeszcze coś do zrobienia. Dlatego teraz modlę się, ile mogę, za tych ludzi, którym po śmierci grozi cierpienie – tłumaczy Jadwiga Morawska, zelatorka ADŚ z Cieszyna-Mnisztwa.

– Straciłam męża, mając 23 lata i półroczne dziecko. Zatruł się czadem, odszedł nagle. Być może dlatego czułam taką potrzebę modlitwy o dobrą śmierć i za ludzi konających. Szukałam takiej wspólnoty modlitewnej i trafiłam do Apostolstwa Dobrej Śmierci. Wielu ludziom o tej modlitwie mówiłam i wiele osób też odczuwało takie pragnienie, by przez wytrwałą różańcową modlitwę powierzać Maryi tych, którzy potrzebują ratunku – mówi Irmina Ciemała, zelatorka ADŚ z Hażlacha.

Alina Świeży-Sobel

1.7 14 głosów
Oceń ten tekst

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x