Anielskim szlakiem na Aralar

Podążając za miejscami objawień anielskich, dotarliśmy do Kraju Basków, na północnym krańcu Hiszpanii, gdzie – jak wskazuje książka „Wielkość świętego Michała Archanioła” – znajduje się sanktuarium ku jego czci. Książka podaje, że „objawienie świętego Michała w Królestwie Nawarry było niezwykłe. Na wierzchołku wysokiej góry został wybudowany kościół pod Jego wezwaniem. ­Powstanie świątyni w tym miejscu związane było z objawieniem. Wydarzyło się ono w czasie, gdy Maurowie przybyli, aby spustoszyć Hiszpanię.” W tym zwięzłym komunikacie brakuje dat, miejsc, osób i okoliczności objawienia. Zaczęliśmy szukać przekazów historycznych i tak dotarliśmy do fantastycznej historii, spisanej 1000 lat po wydarzeniu. Naleciałości fabularne są widoczne gołym okiem. Kto czytał sławną powieść „Don Kichot” Cervantesa ten wie, że jest ona w istocie parodią gatunku literackiego, w którym rycerz o nazbyt bujnej wyobraźni toczy walki ze smokami (czy też z przysłowiowymi wiatrakami, jak właśnie Don Kichot), a wszelkie zwykłe okoliczności nabierają fantastycznych kształtów. Oto prosta wieśniaczka wydaje się Don Kichotowi damą, a właściciel oberży – kasztelanem zamku. Rozbujała wyobraźnia głównego bohatera jest przyczyną zabawnych przygód.
Aralar kościół
Sanktuarium w Aralar
Musimy jednak wiedzieć, że choć „Don Kichot” jest satyrą, to przez wieki funkcjonował właśnie taki styl pisania utworów rycerskich, który miał im nadawać głębi i niezwykłości. I tak też jest z historią spisaną po tysiącleciu przez anonimowego autora. Jest to najmłodsze źródło wiedzy o objawieniu Michała ­Archanioła na Aralar, pełne metaforycznych naleciałości.
Aralar Michał Archanioł
Relikwiarz Michała Archanioła
Bohaterem jest rycerz Teodozjusz mieszkający w Nawarze wraz ze świeżo poślubioną żoną, Konstancją. W 707 roku udał się on na wyprawę krzyżową. W tym czasie muzułmanie zajęli niemal cały półwysep iberyjski, a chrześcijaństwo opierało się w trudno dostępnych górach baskijskich. Wracając po wojnie, objawił mu się diabeł mówiąc, że żona zdradza go ze sługą. Teodozjusz dotarł do domu bez zapowiedzi, bladym świtem i zabił dwie osoby leżące w jego małżeńskim łożu. Jak się okazało, tymi osobami byli jego rodzice, ponieważ Konstancja odstąpiła teściom swój małżeński pokój. Przerażony Teodozjusz udał się do biskupa Pampeluny, który nakazał mu udać się do Rzymu, aby tam prosić papieża o rozgrzeszenie. Otrzymał je, ale jako pokutę miał nosić na szyi łańcuchy aż do dnia, w którym Bóg odłączy ich od nich, czyli do śmierci. I tu zaczynają się pojawiać wątki fantastyczne. Otóż wedle podania, w jednej z jaskiń gór Aralar mieszkał smok, który atakował pasterzy i mieszkańców. Na „przebłaganie” smoka co rok ofiarowano mu jedną osobę na pożarcie. I kiedy wybrano jakiegoś nieszczęśnika, rycerz Teodozjusz postanowił go zastąpić i oddać za niego życie. W nocy, w czasie burzy, Teodozjusz został wrzucony do jaskimi. Słysząc straszne pomruki padł na kolana, mówiąc: „Zasłużyłem na to”, ale i prosząc o ratunek Michała Archanioła. I wtedy objawił mu się sam święty Michał, trzymający krzyż na swojej głowie. Michał pokonał smoka z okrzykiem „Któż jak Bóg!”. Zrzucił z Teodozjusza łańcuchy dał mu relikwię krzyża świętego. Uwolniony rycerz wrócił do domu, gdzie czekała na niego żona. Wdzięczni Bogu małżonkowie wznieśli na szczycie Aralar świątynię, którą nazwano San Miguel in Excelsis.
Aralar łańcuchy
Łańcuchy rycerza Teodozjusza
Kiedy dotarliśmy na miejsce zapytaliśmy pewnego gorliwie modlącego się człowieka, czy wierzy w tę opowieść. Odrzekł nam, że nie, ale i tak przyjeżdża do sanktuarium na Aralar, by modlić się do świętego Michała Archanioła. Spróbujmy tę legendę oczyścić z wątków fantastycznych. Prawdą jest, że chrześcijaństwo było w tamtym czasie i miejscu zagrożone. Rycerze udawali się na wojnę, by bronić swoich rodzin i ziem przed najazdem muzułmańskim. Nie można wykluczyć, że żył rycerz Teodozjusz, który działając pod impulsem złego ducha omyłkowo zabił swoich rodziców. Pokuty cielesne w tamtym czasie były częstą praktyką. Problem pojawia się ze smokiem w jaskini: domyślamy się, że autor ubrał w piękną metaforę sakrament pokuty – proces oczyszczania się z grzechu. Oto najpierw rycerz uznaje swoją winę, przyjmuje karę, w zadośćuczynieniu oddaje swoje życie za niewinną osobę, przeżywa próbę aż w końcu zawierza się całkowicie Bogu. I tu przychodzi pomoc od Bożego posłańca. Postać Michała Archanioła wołającego „Któż jak Bóg” przynosi uwolnienie i przywraca właściwy porządek w życiu Teodozjusza. Można też zinterpretować to nieco inaczej: w podaniach smok często symbolizuje pogaństwo, a rycerz – chrześcijaństwo. Być może Teodozjusz udał się na kolejną krucjatę, co też mogłoby tłumaczyć przywiezienie relikwii krzyża świętego? Może dokonał jakiegoś chwalebnego czynu, którym odkupił dawną zbrodnię? To wszystko jest juz jednak w sferze domysłów. Kiedy spotkaliśmy się na szczycie Aralar z ks. Mikelem Garciandim w celu nagrań do naszego filmu o Michale Archaniele, prawie w ogólne nie nawiązywał on do legendarnej opowiesci o Teodozjuszu. Za to położył olbrzymi nacisk na dwie sprawy. Pierwsza to ta, że anioł trzyma krzyż Jezusa nad głową. To pokazuje, że jest postacią pomocniczą, że bez względu na to, jak wielki mamy kult do Michała Archanioła, to jest on „tylko” posłańcem, a to Bóg jest na najwyższym miejscu. Druga: zauważył, że wielu ludzi zachowuje się jakby sami byli bogami i dlatego potrzeba, aby ktoś im wskazał prawdziwego Boga. Możemy to uczynić słowami świętego Michała: „Któż jak Bóg”.
0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Woś

Redaktor naczelny KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od "brudnej roboty".

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x