Mistrz z Norymbergi – Bylem tylko miał drzewo,
A do drzewa narzędzie!
K. I. Gałczyński
Wpisał się w dzieje kultury polskiej. Zachwycił sobie ówczesnych, zadziwił, zauroczył kolejne pokolenia Polaków i nie tylko… Nietuzinkowy artysta, który dzieło swojego życia stworzył w Krakowie…
Wit Stwosz – bo o nim mowa – urodził się w prowincjonalnym miasteczku Horb nad Neckarem, w Badenii-Wirtembergii. Nie jest znana dokładna data jego narodzin, nie wiemy, gdzie się kształcił i jakie odbył studia. W młodości prawdopodobnie przebywał w Konstancji, Bazylei, Strasburgu i Wiedniu, gdzie wykonywał zlecenia kamieniarskie. Inne szczegóły z tego okresu życia artysty na zawsze pozostaną już spowite mgłą tajemnicy.
Wiemy jednak, że przybył do Polski z Norymbergi, przypuszczalnie na zaproszenie Elżbiety Rakuszanki, która prawdopodobnie decydowała o inicjatywach kulturalnych ówczesnego Krakowa. Kiedy Stwosz przyjechał tutaj w 1477 roku, miał niespełna trzydzieści lat. Był więc stosunkowo młodym artystą. Wśród krakowian przeżył lat dwadzieścia, działając w cechu malarzy, snycerzy i szklarzy oraz inspirując innych twórców. Przypisuje się mu autorstwo m.in. kamiennego krucyfiksu (mistrz z Norymbergi jest autorem wielu takich przedstawień!), znajdującego się obecnie w barokowym ołtarzu kościoła Mariackiego, rzeźb św. Anny Samotrzeć oraz nagrobków K. Jagiellończyka, Piotra z Bnina i Z. Oleśnickiego. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że dziełem jego życia zdecydowanie pozostaje ołtarz Zaśnięcia Matki Bożej.
Kilka lat po jego ukończeniu Stwosz opuścił Kraków i powrócił do Norymbergi. Po jakimś czasie wdał się w niekorzystne transakcje finansowe, stracił wiele pieniędzy, a nie mogąc ich odzyskać przed sądem, podrobił weksel, na którym złożył fałszywy podpis i pieczęć. Kiedy fałszerstwo zostało wykryte, artyście groziło spalenie na stosie. Ostatecznie został jedynie publicznie napiętnowany – przypalono mu czoło i policzki. Na dłuższy czas utracił pracownię i zamówienia. Jednak w 1506 roku cesarz Maksymilian ułaskawił go i przywrócił mu prawa obywatelskie. Odtąd Stwosz znowu otrzymywał zamówienia, m.in. wykonał ołtarz przeznaczony dla świątyni karmelitów w Norymbergi, który ostatecznie trafił do kościoła w Bambergu, gdzie znajduje się do dziś.
reklama
Piękne różańce z kamienia
Piękne i wytrzymałe różańce z wzorem Matki Bożej Pompejańskiej. Znajdź coś dla siebie!
Ostatnie lata jego życia, podobnie jak i młodość, pozostają owiane tajemnicą. Zapewne jego twórczość została zahamowana przez rosnącą falę reformacji. Poza tym Stwosz był już w takim wieku, że nie mógł pracować jak dawniej. Podobno też stracił wzrok. Zmarł w listopadzie 1533 roku w Norymberdze, gdzie został pochowany.
Prawdziwy cud w lipowym drzewie –
czas stanął i nie mija:
Pachnący niebem i modrzewiem Syn Boży i Maryja.
Z. Książek
Kult Matki Bożej cieszył się ogromną popularnością w średniowieczu. Człowiek tej epoki, który wręcz nie śmiał zanosić swoich próśb bezpośrednio przed oblicze Stwórcy, właśnie w Maryi dostrzegał doskonałą Pośredniczkę, mogącą uprosić potrzebne łaski u Bożego tronu. Dlatego też w wiekach średnich powstawało mnóstwo świątyń dedykowanych Matce Bożej. Jedną z nich jest kościół pw. Wniebowzięcia NMP, bardziej znany jako kościół Mariacki w Krakowie, gdzie możemy wciąż podziwiać perłę sztuki późnego gotyku, ołtarz Wita Stwosza, największy tego typu zabytek gotyckiej Europy. Artysta pracował nad nim w latach 1477-1489. Jest on poświęcony Maryi, patronce świątyni i ukazuje m.in. ostatnie chwile Jej ziemskiego życia oraz akt Wniebowzięcia i ukoronowania, co koresponduje z dedykacją świątyni.
Uwagę modlących się niewątpliwie przykuwa monumentalna, centralna kompozycja Zaśnięcia Matki Bożej. Maryja została ukazana w pozie klęczącej. Choć jest Matką dorosłego już Syna, została przez artystę ukazana jako młoda, piękna dziewczyna, umierająca na rękach apostołów. Podtrzymuje Ją św. Jakub. Święty Maciej z załamanymi rękoma został umieszczony najwyżej. Najbliżej Maryi stoją św. Piotr z księgą w ręku (wcześniej niewątpliwie trzymał gromnicę, na co wskazuje układ dłoni) i św. Jan Ewangelista. Pozostałe postaci apostołów dopełniają scenę Zaśnięcia. Większość z nich skupia się na ziemskim dramacie Maryi, tylko niektórzy wznoszą swe głowy, aby dostrzec Jej triumf w niebiosach.
Warto tu zwrócić uwagę na dłonie Madonny. Historycy sztuki zgodnie podkreślają, że są to najpiękniejsze dłonie w sztuce polskiej, jeśli nie w sztuce światowej! Tak często składane do modlitwy, opadają teraz jak powoli więdnący kwiat.
Stwosz połączył w swoim ołtarzu wątek Zaśnięcia i Wniebowzięcia, wychodząc z założenia, że zabranie Maryi do nieba stanowi drugi akt tego samego wydarzenia. W scenie tej dostrzegamy Chrystusa i Jego Matkę. Jako ciekawostkę warto pamiętać, że wcześniejszy wariant Wniebowzięcia przedstawiał w sztuce Jezusa zabierającego do nieba duszę Matki, ukazaną najczęściej jako małą dziewczynkę. Pod koniec średniowiecza w ikonografii pojawia się „cielesne” Wniebowzięcie. I takie właśnie przedstawienie prezentuje nam Wit Stwosz. Maryja stoi obok swego Syna, który podtrzymuje Jej płaszcz. Otacza Ich promienista mandrola (czyli aureola obejmująca całą postać), wokół której unoszą się muzykujące anioły. Nie tylko one wskazują na rzeczywistość pozaziemską. Chrystus i Maryja stoją pod wielołucznym baldachimem – symbolem królewskości i boskości.
W ażurowym zwieńczeniu ołtarza dostrzegamy scenę Koronacji Matki Bożej. Bóg Ojciec i Syn Boży w geście ukoronowania podtrzymują koronę nad głową Maryi. W górze unosi się gołębica Ducha Świętego. Obok stoją posągi patronów Polski: św. Wojciecha i św. Stanisława. Ich obecność niejako stanowi zapowiedź uznania Maryi Królową Korony Polskiej.
Poszczególne figury tego swoistego tryptyku, pełne ekspresji i dynamiki, ciasno przylegają do siebie. Uwagę zwracają szaty apostołów i Maryi. Zostały one „ułożone” w dekoracyjne draperie, które przypominają ozdobne fale i przedziwne kaskady. W scenie Wniebowzięcia płaszcze Jezusa i Maryi u dołu układają się jakby w tafle i są podtrzymywane przez dwa anioły; wyżej – zamieniają się w niespokojne, wręcz poskręcane fałdy, które sprawiają wrażenie szat targanych przez wiatr, co zresztą poetycko wyraził K.I. Gałczyński we fragmencie poematu o Stwoszu: „[…] a te szaty wiatr targa, bo wiatr też wystrugałem”. Taki sposób przedstawienia w okresie późnego gotyku niektórzy z historyków sztuki określili mianem tzw. „baroku gotyckiego”.
Ołtarz Zaśnięcia Matki Bożej po raz pierwszy został uroczyście odsłonięty 15.08.1489 roku. Krakowianie przyjęli go z uznaniem i radością, a dzieło Stwosza stało się największym skarbem miasta. Niestety, jego losy, podobnie jak biografia twórcy, pozostają owiane mgłą tajemnicy. Niewątpliwie ołtarz poddawano konserwacji, polegającej głównie na przemalowaniu rzeźb. Wiadomo jednak, że w XVIII w. proboszcz bazyliki Mariackiej, ks. J. Łopacki, postanowił usunąć ołtarz i zastąpić go nowym, typowo barokowym. Na szczęście nie doszło do tego.
W XIX w., kiedy sztukę romantyzmu niemal zdominował styl neogotycki, późnogotycki ołtarz Mariacki ponownie znalazł się w centrum uwagi, a krakowski księgarz i historyk, A. Grabowski, przypomniał światu zapomniane nazwisko Wita Stwosza. W tym czasie oraz w latach 30. XX stulecia próbowano przeprowadzić gruntowną renowację ołtarza. Jednak z braku odpowiednich decyzji i funduszy prace renowacyjne wykonano połowicznie.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej polscy uczeni, świadomi niebezpieczeństwa zagrażającego dziełu Stwosza, nakazali zdemontować figury, które barkami spławiono w kierunku Sandomierza. Niestety, transport wpadł w ręce hitlerowców i wraz z szafą ołtarzową, pozostawioną w kościele Mariackim, został wywieziony najpierw do Berlina, a następnie do Norymbergi, gdzie był przechowywany w nieodpowiednich warunkach. Do odnalezienia arcydzieła przyczynił się m.in. prof. Karol Estreicher. Wiosną 1946 roku ołtarz przywieziono do Krakowa, gdzie poddano go gruntownej renowacji. W maju 1957 roku został przekazany bazylice, a krakowianie ujrzeli go w niemal takiej samej postaci, w jakiej podziwiali go ich przodkowie.
informacja
Wspieraj różańcowe inicjatywy
Czy wiesz, że poza czasopismem "Królowa Różańca Świętego" mamy wiele innych inicjatyw? Jeśli podoba Ci się nasza praca, to wspieraj nasze inicjatywy.