Maryja z sosnowego lasu
Dziesięć lat po objawieniu się Matki Bożej Juanowi Diego, podczas którego został nam zesłany cudowny wizerunek Maryi z Guadalupe, do historii maryjnych objawień wkroczył inny Juan Diego.
Rok 1541 był rokiem katastrofalnej epidemii ospy w Meksyku. Niegdyś największe miasto tego kraju Tlaxcala zostało zdziesiątkowane. Na skutek choroby zmarło 90% mieszkańców.
W mieście tym we franciszkańskim zakonie pracował prosty Indianin o popularnym nazwisku Juan Diego. Jego bliscy z pobliskiej wioski zachorowali na ospę i Juan udał się do rzeki Zahuanpan, której Indianie przypisywali lecznicze właściwości. Nabrał wody do dzbana i ruszył do umierających krewnych. Gdy przechodził przez sosnowy las, nagle ujrzał piękną kobietę o królewskiej postawie, która samotnie stała pośród drzew. Pani uśmiechając się, pozdrowiła go niebańskim głosem: „Bóg z tobą, mój synu. Dokąd idziesz?”. „Idę po wodę z rzeki dla mych krewnych, którzy umierają na ospę” – odrzekł Indianin. Na to piękna pani odpowiedziała: „Chodź ze mną, a dam ci wodę, która uleczy chorobę. Me serce zawsze jest gotowe pomagać chorym”. Juan podążył za nieznajomą. Doszli do zagłębienia w ziemi, z którego wytrysnęło źródło. Nad tym miejscem pani powiedziała: „Kto wypije tę wodę, będzie uzdrowiony”. Indianin opróżnił dzban z wody z rzeki i nabrał wody źródlanej. Następnie nieznajoma przekazała mu wiadomość: „Powiedz mnichom, że w tym miejscu znajdą mój cudowny wizerunek, przez który będę rozdawać hojne łaski. Niech zbudują też kaplicę dla mnie”, po czym zniknęła.
Chora rodzina Juana po wypiciu wody nagle ozdrowiała. Wiadomość o cudownej wodzie szybko się rozeszła, sprowadzając do źródła wiele osób. Nastąpiły cudowne uzdrowienia, a wieść o objawieniu pięknej pani dotarła do władz kościelnych. Franciszkanie, choć nie uwierzyli w opowieści skromnego Indianina, chcieli jednak na własne oczy zobaczyć cudowne źródło. Aby nie wzbudzać zainteresowania, wyszli nocą z klasztoru, kierując się ku sosnowemu lasowi. Tutaj zaskoczyło ich dziwne zjawisko. Pośrodku lasu płonęła jedna, najwyższa sosna. I tylko ona. Jako że panowała susza, uciekli, bojąc się spalenia. Nazajutrz wyruszyli ponownie, a ich oczom ukazał się zdumiewający widok. Las wcale nie spłonął, a najwyższa sosna była tylko osmalona. Jeden z mnichów przyniósł siekierę i rozrąbał pień sosny. Wewnątrz znaleźli piękną figurę Matki Bożej. Tak oto słowa prostego Indianina zostały cudownie potwierdzone. Nikt już nie miał wątpliwości co do jego przekazów.
Figurę Maryi procesyjnie przeniesiono do klasztornej kaplicy. I od tej pory jest ona jedną z najbardziej znanych i czczonych w Meksyku. Potwierdziła to papieska koronacja z 1906 roku. Statua liczy 148 centymetrów wysokości. Obecnie jest przepięknie ubrana w kosztowne szaty drogocenne pierścienie. To wyraz miłości Meksykanów do Matki Najświętszej. Matka Boża Sosnowa – ponieważ taki jest oficjalnie Jej tytuł – króluje w jednej z najwspanialszych bazylik w Meksyku. Ściany świątyni oślepiają ogromną ilością rzeźbień, otoczonych i pokrytych złotem. Ten być może niezrozumiały dla Europejczyków przepych jest dla Meksykanów czymś zwyczajnym. Oddając Matce Bożej doczesne dobra, oddają Jej hołd, podkreślając, że Ona jest ich Królową.
Grób Juana Diego w odróżnieniu od św. Juana Diego, którego miejsce pochówku pozostaje nieznane, mieści się obok ołtarza Pięknej Pani z sosnowego lasu. Ona na swych posłańców nie wybiera mądrych i roztropnych, lecz prostaczków. Tak też mówi nam Pismo Święte: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. Chciejmy stać się takimi prostaczkami.
Redakcja
Więcej tekstów tego autoraMogą zainteresować Cię też: