Nowa parafia pw. Zwiastowania Pańskiego na poznańskim Edwardowie jest położona kilka minut jazdy samochodem od naszej redakcji. Zaznaczmy ją na mapie jako miejsce, gdzie wzrasta kult Matki Bożej Pompejańskiej.
Została ona wyodrębniona z parafii pw. Objawienia Pańskiego. Jej zasięg terytorialny nie jest zbyt wielki, tym bardziej budowa nowego kościoła oznacza zwiększony wysiłek dla księdza proboszcza i dość nielicznych parafian.
Proboszczem parafii pw. Zwiastowania Pańskiego jest ks. Grzegorz Zbączyniak (na zdjęciu, z księgą pamiątkową). Budowa wciąż trwa. Mimo że budynek jest w stanie surowym i nie jest całkowicie pokryty dachem, stoi już w nim ołtarz i są odprawiane msze i nabożeństwa. Wskutek pewnych problemów musiano ponownie położyć dach na kościele. Przypomina się tu historia pompejańskiego sanktuarium, którego fundamenty trzeba było kłaść dwukrotnie. Boże dzieła, jak widać, są okupione podwójnym wysiłkiem.
Do parafii Zwiastowania wybraliśmy się z relikwiami bł. Bartola, na zakończenie miesiąca różańcowego. Relikwie pozostały w parafii na wieczorną i poranną Mszę św. z poprzedzajacym je różańcem. Trzeba tu zaznaczyć, że w kościele znajduje się malowana kopia obrazu Matki Bożej Pompejańskiej. Jej historię przedstawiają poniższe świadectwa Barbary i Beaty.
Kiedy z powodu otwartego dachu, obraz nie mógł pozostać na zimę, rozpoczął peregrynację po rodzinach, o czym przeczytać można w świadectwie Ewy. Ksiądz proboszcz pokazał nam piękny dokument tej peregrynacji: księgę pamiątkową, gdzie wpisywane są wspomnienia, podziękowania i prośby. Wśród nich znaleźliśmy dwa wpisy naszych redaktorów: o. Krzysztofa od Miłosierdzia Bożego oraz pani Kasi. Jest też wpis ks. Jacka Skowrońskiego, który wygłaszał misje w budującej się parafii (jego artykuł znajdziemy w 3. numerze „Królowej Rózańca Świętego”).
Kościół, jak widac na zdjęciu na następnej stronie, wymaga jeszcze sporo pracy i ofiar. Jeśli Czytelniku, zapragniesz dołożyć swoją cegiełkę dla budującego się kościoła, to niech to będzie przede wszystkim modlitwa. A choćby najmniejszą ofiarę można wpłacać na konto parafii, podane w ramce na następnej stronie.
ŚWIADECTWO BARBARY
O nowennie pompejańskiej usłyszałam od mojej przyjaciółki Beaty, choć nie od razu podjęłam się tej modlitwy. W Wielkim Poście 2010 r. podczas misji świętych w kościele, prowadzonych przez trzech misjonarzy, ponownie usłyszałam o Bartolu Longo i o nowennie, w której odmawiamy 150 razy Zdrowaś Maryjo, i która jest zwana nowenną nie do odparcia. Wtedy rozpoczęłam pierwszą nowennę, a potem drugą i… to był początek mojej przemiany duchowej. Przemiany, która dokonuje się przez modlitwę. Poza nowenną, razem z Beatą biorę udział w Seminarium Odnowy w Duchu Świętym i rekolekcjach charyzmatycznych. W święto Zesłania Ducha Świętego przystąpiłam do spowiedzi generalnej w parafii Zwiastowania Pańskiego w Poznaniu. Ksiądz proboszcz udzielił mi cennych wskazówek na moje dalsze życie. Odtąd staję się nowym człowiekiem, zaczynam nowe życie. Czuję, że Duch Święty przyprowadził mnie do tej parafii, i że w niej mam wypełniać swoje zadanie.
Pragnąc dowiedzieć się jak najwięcej o nowennie pompejańskiej, kupiłam książkę B. Longo „Cuda i łaski Krolowej Różańca Świętego w Pompejach” oraz książkę o. Kałdona „Nowenna do Najświętszej Maryi Panny z Pompei”. Czytając książkę „Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego” otrzymałam natchnienie, aby nabyć lub namalować obraz Matki Bożej Różańcowej. Oczywiście, zaraz pojawiło się wiele wątpliwości, m.in. czy dobrze odczytałam to natchnienie? Przekazałam tę książkę Beacie z prośbą, aby podzieliła się ze mną swoimi przemyśleniami. Wieczorem otrzymałam od niej wiadomość, że widząc zdjęcie obrazu na okładce, zapragnęła mieć taki obraz u siebie w domu, i w tym celu skontaktowała się z malarzem, który podjął się jego namalowania.
W święto Matki Bożej Gromnicznej, 2 lutego 2011 r., razem z Beatą zleciłyśmy namalowanie tego obrazu z pragnieniem, aby został on przekazany parafii Zwiastowania Pańskiego. 13 marca 2011 r. w tej parafii, w darze dla papieża Jana Pawła II, rozpoczął swoją działalność Żywy Różaniec, którego zostałam zelatorką. A 26 maja 2011 r. nastąpiło poświęcenie obrazu. Ponieważ kościół jest wciąż w budowie, obraz został przekazany rodzinom, które pragnęły się przed nim modlić.
26 maja 2012 r. w kościele Zwiastowania Pańskiego zostało zapoczątkowane nabożeństwo pierwszych dwudziestu sobót. Wcześniej otrzymałam znak, który był związany z rozpoczęciem tego nabożeństwa. Zakończyło się ono 6 października 2012 r., w wigilię święta Królowej Różańca Świętego. Od tego dnia obraz pozostaje w parafii.
W lipcu 2012 roku odbyła się pielgrzymka z parafii Zwiastowania do sanktuarium w Pompejach. Miała charakter dziękczynny. Jej owocem dla mnie była decyzja wstąpienia do III zakonu franciszkańskiego, która dokonała się w Asyżu i San Giovanni Rotondo. Barbara
Najpiękniejsze świadectwa
Byłoby zaniedbaniem wielkiego dobra, powstrzymywanie się od głoszenia łask otrzymanych dzięki Matce Bożej! Tymi łaskami dzielimy się poprzez czasopismo „Królowa Różańca Świętego”, strony internetowe, a także niniejszą książkę. Blisko 200 stron świadectw pogrupowanych tematycznie, wraz z indeksem.
ŚWIADECTWO BEATY
W 2008 r. podjęłam się z mężem odmawiania nowenny pompejańskiej ponieważ bardzo pragnęliśmy doczekać się potomstwa. O nowennie powiedział mi mój kierownik duchowy. Wcześniej o niej nie słyszałam.
W 2009 r. począł się nasz pierwszy synek, którego Pan Bóg po 3 miesiącach od poczęcia powołał do siebie.
Podczas ciąży miałam taki sen, że mam zaopiekować się chorą osobą, i że dostanę za to 300 zł na obraz. W tym śnie odpowiedziałam, że nie chcę obrazu ale chcę krzyż. Po śmierci synka tłumaczyłam sobie ten sen, że chciałam krzyż to dostałam, ale nie mogłam zapomnieć o tym śnie. Wiele razy wracał mi w myślach. W rodzinie często wtedy ktoś chorował i prosił mnie o pomoc, a to przupominało mi o nim.
Na początku 2011 r. poproszono mnie abym zaopiekowała się osobą chorą. Za opiekę rzeczywiście dostałam 300 zł. W tym samym czasie Basia przyniosła mi książkę o nowennie pompejańskiej. Poczytałam ją, zamknęłam i od razu wiedziałam że pragnę mieć taki obraz, jaki znajduje się na okładce książki, czyli dokładnie taki, jaki jest w Pompejach, z jego wymiarami i kolorami. Czułam, że spełnię to, co mi się śniło, i co nie dawało mi spokoju.
Zaraz zadzwoniłam do malarza i zamówiłam obraz. Nie miałam problemu z jego znalezieniem, gdyż będąc w szpitalu na jednej sali leżałam z jego matką. Wtedy, biorąc od niej numer telefonu do syna, powiedziałam jej, że zamówię u niego obraz. Basia podzieliła się ze mną że ona ma takie samo pragnienie, ale że chce obraz ofiarować do kościoła.
Pomimo ogromnego bólu związanego ze stratą synka, trwaliśmy z mężem na nowennie wierząc, że wstawiennictwo Maryi pomoże nam doczekać się upragnionego dziecka.
Matka Boża o nas nie zapomniała. W dniu odebraniu obrazu od oprawienia, począł się nasz drugi synek, po 12 latach małżeństwa – nasza ogromna radość i cud, za który codziennie dziękujemy.
Zgodnie z wolą księdza, obraz był przez rok w naszym domu i peregrynował wśród znajomych i przyjaciół, a obecnie jest w kościele. Pragnienie aby taki obraz był w naszym domu jest nadal i myślę, że kiedyś je zrealizujemy. Beata
ŚWIADECTWO EWY
Pragnę podzielić się historią związaną z cudownym obrazem Matki Bożej Pompejańskiej, która wydarzyła się ponad rok temu.
Od momentu wydania pierwszego numeru „Królowej Różańca Świętego”, abonujemy ten kwartalnik ponieważ to, co nas spotkało oraz wydanie KRŚ zbiegło się w tym samym czasie. Czytając artykuły w 3. numerze „Królowej Różańca Świętego oraz wspaniałe świadectwa, pomyślałam: „Maryjo też kiedyś napiszę świadectwo o cudownym działaniu łask, którymi nas obdarzyłaś i nadal obdarzasz w życiu i w rodzinie”. Następnego dnia zatelefonowała do mnie przyjaciółka (pani Beata – przyp. red) i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu poprosiła, abym napisała świadectwo na temat nawiedzenia cudownego obrazu Matki Bożej Pompejańskiej naszego domu. Powiedziałam Jej o myśli, którą miałam poprzedniego dnia czytając „Królową Różańca Świętego” i nie mogłam uwierzyć, że ma się ona już teraz zrealizować.
W 2008 r. dotknęło mnie wielkie cierpienie, utraciłam miejsce pracy wraz z całym dobytkiem, jednak Pan dał mi dużo sił i był przy mnie, aby dźwigać ze mną ten ciężar. Modliłam się też do Maryi o pomoc w tej trudnej sytuacji. Problemy zaczęły się powoli pomyślnie rozwiązywać, jednak pozostał jeden ważny aspekt nierozwiązany i wtedy dowiedziałam się o cudownej nowennie do Matki Bożej Pompejańskiej nie do odparcia w trudnych sprawach. W tym samym czasie otrzymałam też książkę „Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego w Pompejach”. Postanowiłam spróbować i odmówiłam całą nowennę. Po jej odmówieniu czekałam natychmiast na cud. Minął rok i nic się nie wyjaśniało. Jednak Matka Boża miała inne plany, o których bym nie pomyślała i nie marzyła. Najpierw sama postanowiła nawiedzić nasz dom i tym samym pokazać, że o nas pamięta, troszczy się o nas w odpowiednim czasie i w sposób najwłaściwszy.
Cała ta historia jest długa, więc postaram się ją streścić. Rozpoczęła się tak: ze wspomnianą przyjaciółką rozmawiałyśmy na temat natchnienia, które dostała jej przyjaciółka, pani Barbara, aby namalować obraz jako wotum wdzięczności za beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II. Dokładnie wiedziała, że ma to być obraz Matki Bożej Pompejańskiej. Wkrótce znalazł się malarz, którego mama mieszka w tej samej miejscowości co ja.
Po namalowaniu obraz został poświęcony przez kapłana z parafii Zwiastowania Pańskiego, a ponieważ kościół był jeszcze w budowie i z powodu otwartego dachu obraz nie mógł pozostać w nim na zimę, zaczął on peregrynować wśród rodzin w tej parafii.
W tym czasie odwiedziłam Beatę i jej męża, u których wtedy właśnie był obraz Matki Bożej Pompejańskiej. Zapragnęłam wówczas bardzo, aby nawiedził on również naszą rodzinę, choć mieszkamy w sporej odległości od tej parafii.
Dnia 6 sierpnia 2011 r., w pierwszą sobotę miesiąca, obraz z wizerunkiem Najświętszej Maryi Panny Różańcowej z Pompejów zagościł w naszym domu. Wzruszenie, które towarzyszyło temu wydarzeniu, było ogromne. Już tego samego dnia miało miejsce wspaniałe wydarzenie, niespodziewanie odwiedzili nas nasi znajomi, z którymi przyjechał kapłan z Włoch i pierwszy raz gościł w naszym domu. Pomyślałam wtedy, że to niezwykły zbieg okoliczności przyjąć w domu w tym samym czasie gości z Włoch, postacie, które uwiecznia obraz, i kapłana.
Każdy następny dzień był przede wszystkim czasem modlitwy i skupienia z osobami, które w cudowny sposób Matka Boża sama zapraszała. Przyjeżdżali nasi znajomi z osobami, które chciały się pomodlić. To był czas zaplanowany przez Maryję. Gdy modliliśmy się przed tym cudownym obrazem, modlitwa stawała się łatwa, jakby płynęła, nie bolały kolana, starczało chęci do odmawiania wszystkich tajemnic różańca, nie czuliśmy znużenia.
Trzeciego dnia modliłam się z mężem i moimi siostrami w szczególny sposób za naszego brata, który od paru lat pracuje za granicą. W związku z rozłąką nasze relacje się oziębiły, a właściwie od 6 lat straciliśmy całkowity kontakt ze sobą i jego rodziną. Wieczorem tego dnia w szczególny sposób prosiliśmy Maryję o uzdrowienie relacji i zgodę pomiędzy nami wszystkimi. Parę dni później niespodziewanie spotkałam na ulicy brata z bratową – akurat byli w Polsce! Chciałam to spotkanie zignorować, nagle jakaś siła cofnęła mnie w ich stronę i zaczęliśmy rozmawiać. Na pożegnanie zaprosiłam ich do naszego domu w dogodnym dla nich czasie. Pomyślałam, że pewnie nie przyjadą i tu się pomyliłam. Dokładnie 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia NMP, mój brat z rodziną zawitał w naszym domu. Zdziwienie nasze było ogromne. Przywitaliśmy się serdecznie i poczuliśmy, że mur spowodowany rozłąką runął. Spotkanie przebiegło w atmosferze pełnej ciepła, życzliwości i radości, jakby ten kilkuletni czas, który nas dzielił zupełnie nie istniał. Zaciekawił ich obraz wiszący na ścianie i wtedy opowiedzieliśmy im całą jego historię. Powiedzieliśmy też, że parę dni wcześniej modliliśmy się przed nim o pojednanie w naszej rodzinie. Wszyscy wspólnie odmówiliśmy różaniec i modliliśmy się w intencjach brata i jego rodziny.
Cóż powiedzieć: cud… Pragnę dodać, że nasze relacje do teraz – choć często telefoniczne – są podtrzymywane. Nadal modlimy się za brata, teraz jednak o to, by wrócił do ojczyzny, do domu, do rodziny.
Każdy dzień obecności kopii cudownego obrazu obfitował w cuda, każdego dnia była inna grupa osób na modlitwie. Pewnego dnia zaprosiliśmy mamę wspomnianego malarza, która była niesamowicie szczęśliwa widząc dzieło swego syna. Na prośbę ks. Grzegorza Zbączyniaka z parafii Zwiastowania założyliśmy księgę wpisów.
Czas nawiedzenia był dla nas wspaniałym czasem łaski od Boga, za który z serca dziękujemy. Obraz gościł w naszym domu do dnia 26 sierpnia, czyli do święta Matki Bożej Częstochowskiej.
Wracając do mojej prośby, myślę, że Maryja na pewno o niej nie zapomniała, głęboko ufam, że spełni ją w najlepszym dla mnie czasie. Jej odwiedziny były tego potwierdzeniem. Usłyszałam również takie przesłanie: „Ojciec Święty Jan Paweł II przyjechał z Polski do Włoch, aby mi służyć. Teraz ja przyjechałam z Włoch do Polski, aby czynić cuda i ratować Was przez różaniec”.
Królowo Różańca Świętego – módl się za nami.
Twoja czcicielka Ewa