Chciwość czyli pieniądze

Wraz z tym numerem KRŚ rozpoczęliśmy cykl artykułów o zagrożeniach duchowych, czyli… siedem grzechów głównych. Początkowo pojawiła się myśl, że skoro temat ma dotyczyć zagrożeń duchowych, to trzeba opisywać niebezpieczne symbole. Stąd wyrastało pytanie: który znak najpierw opisać? Który niesie za sobą największe zagrożenie duchowe?

Z tą myślą udałem się pod gablotę jednego z pobliskich kościołów, gdzie wisi spory plakat „Czy wiesz, co nosisz?” z listą amuletów i talizmanów. Owszem, kilka grafik było mi znanych, jednak zdecydowaną większość widziałem pierwszy raz w życiu. I – jak mi się wydaje – przeważająca część Polaków nie miała z nimi nic do czynienia. Po co więc ten plakat, pomyślałem, czyż nie ma większych niebezpieczeństw?

Wtedy przyszła ciekawa myśl. Jest bowiem pewne zagrożenie, które obejmuje każdego z nas. Jest dla nas symbolem pożądania wszystkich dóbr tego świata. Znakiem, który rozpala złe emocje, a nade wszystko chciwość – jeden z grzechów głównych. Niebezpieczeństwo to jest wciąż w zasięgu ręki i chyba nie ma osoby na świecie, która przynajmniej raz życiu nie pomyślałaby o tym, jak to byłoby być bajecznie bogatym!

Pieniądze jako zagrożenie

Tak, tym zagrożeniem są pieniądze. Jak wielkim? Niech świadczy o tym intencja, jaką dostaliśmy w Radiu Różaniec. Ktoś napisał, by w modlitwie prosić Matkę Bożą Pompejańską, którą najwyraźniej uznaje za „najskuteczniejszą Maryję”, żeby sprawiła, by wygrał „kilka milionów w Eurolotto, lub chociaż w polskim Lotto”. Mam nadzieję, że intencja była tylko kiepskim żartem… a jeśli jednak nie? – Spójrzmy, jak niezamierzenie złe postawy wypływają z tej intencji.

Pierwsza to chciwość. Żądza pieniądza, która jest „wstrętną chorobą duszy”, jak to określił św. Anzelm. A święty Paweł przestrzega: „Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie” (Hbr 13, 5). Przesadne myślenie o zabezpieczeniu finansowym czyni z nas niewolników materializmu. W pogoni za szybkim zyskiem jesteśmy w stanie brać na siebie olbrzymie ilości dodatkowych obowiązków, co odbywa się zawsze kosztem czegoś. Czego? Relacji w rodzinie – bo mało to małżonków oddalonych od siebie „za chlebem” o tysiące kilometrów? Kosztem snu, zdrowia, samopoczucia, które marnujemy dla nowszego telewizora, samochodu, tabletu… I wreszcie najważniejsze: kosztem więzi z Bogiem. Człowiek, który myśli głównie o pieniądzach, z trudem znajduje chwilę, aby pomyśleć o swoim zbawieniu. W takiej sytuacji nawet symboliczna dziesiątka różańca wydaje się być ciężkim obowiązkiem nie do przejścia – jeśli nie z powodu chronicznego braku czasu, to może z powodu wyobraźni, która rozważania tajemnic różańcowych zmienia na myślenie o kursie akcji, cenach żywca wieprzowego czy promocji telewizorów w najbliższym markecie.

Rekolekcje z o. Krzysztofem o 7 grzechach głównych

Unikajmy więc chciwości, słuchając nakazu Jezusa: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie. (…) Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6). Ten jasny nakaz (!) wskazuje na drugi problem: z chciwości wypływa nieumiarkowanie. Gromadzenie to stan ciągły, a nie jednorazowa czynność. Apetyt, jak mawiamy, rośnie w miarę jedzenia: już nie chcemy mieć dużo, ale chcemy mieć więcej niż krewny, sąsiad, znajomy. Jesteśmy skłonni zaciągać kredyty, aby posiąść jak najwięcej z tego, co oferuje nam świat, i pokazać się z tym przed ludźmi. Ta pożądliwość prowadzi nas do pychy. Aż w końcu chcemy mieć tyle pieniędzy, aby zabezpieczyć finansowo już nie tylko siebie, lecz i przyszłe pokolenia. Może i pragniemy pławić się w luksusie? Do tego nie starczy milion, potrzeba wielu milionów natychmiastowej wygranej, i to najlepiej w twardej walucie.

Taka jest kolej rzeczy, jeśli poddamy się nieumiarkowaniu. Smutną tego przyczyną jest niewiara w to, że życie ludzkie nie kończy się na ziemi, czyli brak „duchowego hamulca awaryjnego”. Konsekwencją zaś jest przesadne dbanie o ciało: dobry wygląd, szykowne stroje, wspaniałą biżuterię, niecodzienne perfumy, niezwykłe pojazdy i wystylizowane domy…

Jaki ma sens gonienie za pieniądzem, skoro może „Jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy”? Czy będziemy wtedy gotowi na spotkanie z Bogiem”?

Wsłuchajmy się tu w słowa naszego Zbawiciela, który mówi: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?” (Mt 6, 25). Zaufajcie Bogu, bo „wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie” (Mt 6, 7).

Dlatego dobry chrześcijanin łatwo odrywa się od bieżących trosk materialnych. Mamona nie może stać się dla niego życiową obsesją. A jeśli jej ulegnie? Pomyślmy, ileż to zbrodni dokonano w chciwości. Człowiek owładnięty przez manię posiadania staje się skąpy i jest zdolny do kłótni o każdy grosz. Jest gotów okraść nawet własnych rodziców i trwale zniszczyć więzi rodzinne przy podziale spadku. Przesadzam? – Programy telewizyjne są pełne takich reporterskich interwencji. Spójrzmy, ile makabrycznych zbrodni dokonali w ostatnich latach nastolatkowie z dobrze sytuowanych rodzin, aby dobrać się do kont bankowych najbliższych sobie osób… W tego typu sprawach nie chodzi o kradzież chleba przez osobę przymierającą głodem; złowrogim motywem zbrodni jest właśnie chciwość. Rodzi ona zazdrość: zaczynamy lustrować krewnych, sąsiada, instytucje, czasem nawet Kościół, pod kątem stanu posiadania. I popadamy przez to w jeszcze większe kompleksy.

Jak postępowali święci?

Ofiarą takiej chciwości padł Święty Wawrzyniec. On to w połowie III wieku, w okresie prześladowań chrześcijan, opiekował się skromnymi dobrami Kościoła w Rzymie. Edykt cesarski nakazywał zagarnąć mienie kościelne, a wtedy zapobiegliwy Wawrzyniec rozdał wszystkie pieniądze biedocie. Wskazał później prześladowcom, że to właśnie ci biedacy są poszukiwanymi skarbami. Został za to wychłostany i był żywcem palony na kracie.

Święty Franciszek na modlitwie
Święty Franciszek na modlitwie

I jeszcze święty, który doświadczył zarówno wielkiego bogactwa, jak i zupełnej biedy. Kiedy Franciszek z Asyżu przeznaczył pewną część pieniędzy skąpego ojca na rzecz odbudowy kościółka i ubogich, został wydziedziczony. Cóż zrobił? Nagi oddał ojcu nawet swoje ubrania i postanowił spędzić życie w ubóstwie. Był wtedy dopiero dwudziestoparoletnim mężczyzną. I w kontekście tego świętego trzeba zadawać sobie pytanie, czy nie odwracamy uwagi młodzieży od spraw duchowych, zbyt często rozmawiając w rodzinie o pieniądzach? Czy przesadnie wartościowymi podarunkami, na przykład na pierwszą komunię, nie niszczymy w dzieciach etosu pracy? Czy nowe pokolenia nie wyrastają w przekonaniu, że „należy im się” najnowszy telefon, konsola do gier, quad, samochód, mieszkanie? Czy dobra materialne nie uśmiercają ich życia duchowego?

Lepiej dmuchać na zimne, dlatego trzeba jasno uczyć, za Jezusem: „Nikt nie może dwom panom służyć… Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6,24). Jeśli pragniemy służyć Bogu, pieniądze staną się dla nas mniej istotne, niżbyśmy mogli wcześniej uważać. Ojciec w niebie wie, czego nam potrzeba, jeszcze zanim go poprosimy (Mt 6). I jakkolwiek w trudnych czasach zabezpieczamy swój byt na wypadek choroby lub jakiegoś nieszczęścia, zachowujmy i w tym umiar. Czy ma bowiem sens gonienie za pieniądzem, skoro może „jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie” – jak przestrzega nas Jezus? (Łk 12, 20). Czy będziemy wtedy gotowi na spotkanie z Nim?

Pamiętaj, że nawet jeśli zostaniesz najbogatszym człowiekiem na ziemi, i tak nie ominie cię śmierć. Może spotka cię szybciej, niż się spodziewasz… Przed Sąd Boży nie zabierzesz ze sobą nawet złamanego grosza, a Sprawiedliwy Sędzia nie da się przekupić żadnym ziemskim bogactwem.

A jeśli będąc w pełni zdrowia, stracimy wszystko, co z takim trudem gromadziliśmy, czy będziemy jak Hiob, który „wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon, i rzekł: »Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione«” (Hi 1,20-21)? Czy będąc w biedzie będziemy kochać Boga równie mocno, jak kochaliśmy go w dostatku?

Tak więc ze chciwości wyrasta nieumiarkowanie, które może popychać nawet do zbrodni i wiecznego zatracenia. Cóż gorszego może nam się trafić? Miejmy więc zdrowy dystans do swoich potrzeb i planów, nie pokładając nadziei w bogactwie, lecz w samym Bogu. Nie zamartwiajmy się zanadto o dobra doczesne, o niepewne jutro. „U was nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Łk 12, 7).­­

5 2 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Woś

Redaktor naczelny KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od "brudnej roboty".

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
MALGOSIA
MALGOSIA
18 sierpnia 2021 06:54

Chwała Panu !!!

1
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x