Aniołowie zbudują mi Kościół, jeśli nie zbudują go ludzie. O. Wiktor Gumienny
Ojciec Wiktor Gumienny od lat pełni funkcję kustosza Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej.
Dlaczego warto być w Licheniu? Czym to sanktuarium wyróżnia się na tle wielu innych sanktuariów maryjnych w Polsce?
Do Lichenia przyjeżdża rocznie około od 800 tys. do miliona pielgrzymów. Czym różni się od innych sanktuariów? Wydaje mi się, że wpisuje się, tak jak każde sanktuarium, jako miejsce działania Pana Boga, tutaj akurat za pośrednictwem Maryi. Pielgrzymi przybywający do sanktuarium oczekują od nas na pewno tego, żeby mogli spokojnie, w dobrych warunkach uczestniczyć w Eucharystii, usłyszeć pokrzepiające Słowo Boże, ale także oczekują od nas tego, aby móc skorzystać tutaj z sakramentu pokuty. Bardzo wielu ludzi przybywa tutaj po to, żeby doświadczyć Bożego Miłosierdzia. Myślę, że tak jest też i w innych sanktuariach. Dokładnie tak samo jak i gdzieś indziej, w innych sanktuariach, my też staramy się tym potrzebom w jakiś sposób wychodzić na przeciw. Oprócz tego każdego roku organizujemy kilkadziesiąt tur różnego rodzaju rekolekcji, które pomagają ludziom w zbliżeniu się do Pana Boga.
Jak przebiega proces kanonizacyjny ojca Papczyńskiego, założyciela ojca zgromadzenia, Marianów?
Nie ma szczegółowych informacji, jest dość poważnie zaawansowany, sprawy posuwają się do przodu.
Co ojciec mógłby powiedzieć o charyzmacie marianów?
Ojciec Papczyński, nasz zakonodawca, w pierwszej kolejności kładł nacisk na szerzenie kultu Niepokalanej Maryi, ale także zwrócił uwagę na potrzebę modlitwy za zmarłych. Sam czuł wezwanie, żeby modlić się za zmarłych, i to nam zostawił w charyzmacie. Jednym z naszych charyzmatów jest właśnie modlitwa za zmarłych. Staramy się o tym pamiętać nie tylko tutaj w sanktuarium, ale tam, gdzie są marianie. Ta sprawa modlitwy za zmarłych jest zawsze bardzo doceniania i staramy się wspierać nasze siostry, naszych braci, którzy oczekują jeszcze na pełne zjednoczenie z Panem Bogiem.
Z tym też związany jest niebieski szkaplerz, mało znany w Polsce, w przeciwieństwie do szkaplerza karmelitańskiego.
Szkaplerz nie jest związany bezpośrednio z modlitwą za zmarłych, jest związany z Maryją Niepokalaną, ale w jakiś sposób z marianami, więc też z modlitwą za zmarłych. Tak jak są ludzie noszący szkaplerz karmelitański, tak są i ci, którzy noszą niebieski szkaplerz mariański. Zajmuje się tym Stowarzyszenie Pomocników Mariańskich, mające swoją siedzibę w Warszawie, ale każdy ksiądz marianin może taki szkaplerz nałożyć, powiedzieć o łaskach, czy w jakich dobrach duchowych ten który będzie go nosił, będzie uczestniczył, no i też są zobowiązania wynikające z noszenia szkaplerza.
Teraz nieco kontrowersyjne pytanie. Choć sami jesteśmy zachwyceniu tym miejscem, to są i krytycy Lichenia, mówiący: „po co to takie wielkie, tyle tego złota, czy nie szkoda tych pieniędzy, którymi można by nakarmić głodne dzieci?”. Co ojciec mógłby im odpowiedzieć?
Odpowiedziałbym łacińskim przysłowiem: „De gustibus non est disputandum” (o gustach się nie dyskutuje). Trzeba pamiętać, że ta świątynia mogła powstać dzięki bardzo wielu, w sumie niewielkim, ale dzięki bardzo wielu ofiarom ludzi z całej Polski i najczęściej bywa tak, że ci, którzy mówią: „A po co to, a czy tych pieniędzy nie można było na coś innego przeznaczyć?”, najczęściej nie składali tych ofiar. Wydaje mi się, że nie mają w ogóle prawa do tego, by dysponować pieniędzmi, które inni dają na konkretny cel. Jeżeli oni dają na jakiś konkretny cel, to życzą sobie, aby to poszło na jego realizację. Wydaje mi się, że tak należy do tej sprawy podchodzić.
Zwłaszcza że są też tutaj dzieła pomocy miłosierdzia, pomocy rodzinie, osobom uzależnionym.
Po poświęceniu nowej świątyni, gdy sanktuarium miało już jako taki kształt docelowy, a więc gdy pielgrzymi już mieli to, co najważniejsze, a więc świątynię, wiedzieliśmy, że teraz w sposób szczególny powinniśmy zwrócić uwagę na to, aby dopieszczać, jeszcze lepiej organizować dzieła miłosierdzia. One już działały w zaczątkowych formach, kiedy sanktuarium było jeszcze w budowie. Na przykład Licheńskie Centrum Pomocy zaczynało od tego, że był jeden kleryk, który miał do dyspozycji stary baraczek. W nim spotykał się z ludźmi, którzy mieli problem z uzależnieniem od alkoholu sami lub przez kogoś w rodzinie. I tak powolutku to powstawało. Było to bardzo potrzebne, więc zaczęło się to coraz bardziej rozwijać.
Z chwilą gdy do Lichenia miał przybyć Ojciec Święty Jan Paweł II, chcieliśmy mu złożyć jakiś niekonwencjonalny dar. Nasz dar dla Ojca Świętego to był właśnie plan wybudowania porządnego centrum pomocy rodzinie i osobom uzależnionym. Papież zawsze zwracał uwagę na to, zresztą też do marianów mówił w trakcie jednej z audiencji dla naszego zgromadzenia, żeby zwracać uwagę na współczesnych ubogich. To się wpisywało świetnie w to, czego Ojciec Święty oczekiwał od nasi.
Więc jest to dzieło, które się zaczynało od jakiś małych struktur, a teraz dość prężnie działa bo to już pomoc nie tylko ludziom mającym problem z alkoholem, ale także teraz jest szereg innych uzależnień, chociażby narkotyki czy hazard, naprawdę bardzo dużo różnego rodzaju innych.
Do tego doszła też sprawa związana z rodziną, działa np. poradnia naprotechnologii. Coraz częściej mówi się o hospicjum, które u nas działa już ponad 5 lat w miejscu, gdzie dawniej był dom zakonny. Z chwilą kiedy wybudowaliśmy nową świątynię i przenieśliśmy cudowny obraz to też tutaj został wybudowany nowy dom zakonny. A stary dom przekształciliśmy na hospicjum dla ludzi będących, w stanie choroby, która może doprowadzić już do śmierci. Jest więc szereg takich inicjatyw.
Wciąż są nowe wyzwania i trzeba o nie dbać. Tak więc z chwilą, kiedy podstawowe cele zostały zrealizowane, większą uwagę zwróciliśmy na dzieła miłosierdzia i dlatego one tak pięknie powstawały.
Może na koniec prosimy o słowo zaproszenia naszych czytelników do Lichenia.
Tak jak wspomniałem, do sanktuarium przybywa szacunkowo od ok. 800 tysięcy do miliona pielgrzymów każdego roku. Tak się akurat składa, że Licheń znajduje się w centrum Polski, więc część tych ludzi przybywa tutaj przejazdem. – Chociażby w okresie wakacyjnym jadą z południa na północ, nad morze, czy też ze wschodu na zachód. Ponieważ w Licheniu krzyżują się różne drogi, to przy okazji tu zaglądają, ale też bardzo szybko się orientują, że jeden dzień pobytu tutaj to jednak za mało. Więc zapowiadają, że przybędą w następnym roku i wtedy zarezerwują sobie więcej czasu.
Z jednej strony jest tu przepiękna świątynia, a z drugiej bardzo duży obszar zieleni, na co ludzie też bardzo zwracają uwagę. Nawet kiedy jest tutaj bardzo dużo pielgrzymów, kilka-kilkanaście tysięcy, to zawsze znajdzie się jakieś miejsce, gdzie można sobie „przycupnąć”, usiąść w cieniu, wejść do jakiejś kaplicy. Mamy tu szereg kaplic, co ludzie bardzo sobie cenią.
Myślę też, że czytelnicy „Królowej Różańca Świętego” będą zadowoleni i usatysfakcjonowani pobytem tutaj, w Licheniu. Maryja zaprasza serdecznie wszystkich i ja sam bardzo serdecznie zapraszam w Jej imieniu do odwiedzenia sanktuarium.
Redakcja
Więcej tekstów tego autoraMogą zainteresować Cię też: