Słowa przekazują wiedzę, a przykłady inspirują do działania. To właśnie świadectwa najmocniej zachęcają do modlitwy. Dzięki ofiarności naszych darczyńców, mogliśmy powiększyć czasopismo o osiem stron pełnych świadectw nowenny pompejańskiej. Jeśli chcesz się nimi podzielić,
zajrzyj na stronę 58.
Uzdrowienie
Zgodnie z obietnicą chciałabym się podzielić świadectwem. W lutym tego roku, krótko po zaręczynach, moje szczęśliwe życie wywróciło się do góry nogami. Dowiedziałam się, że najprawdopobniej choruję na nieuleczalną chorobę. Byłam załamana, gdyż nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę mogła zostać matką, a co za tym idzie – wymarzoną żoną… Od razu sięgnęłam po różaniec i zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską. Wiedziałam, że tylko to może mi pomóc.
W trakcie odmawiania bywało różnie. Dolegliwości nieco ustąpiły, ale cały czas zmagałam się z ogromnym bólem i dyskomfortem. Bywały takie dni, że odmawiałam modlitwę z łatwością, ale i takie, że przysypiałam i kończyłam różaniec rano. Pomimo tej nieidealnej, ale szczerej i pełnej ufności modlitwy Matka Boża cały czas mnie wspierała. Dodawała otuchy, że moje życie się ułoży, a nawet jeśli nie, to dzięki wierze nie zostałam ze wszystkim sama.
W trakcie nowenny otrzymywałam wiele łask. Moi uczniowie wygrali prestiżowy konkurs, z łatwością załatwiłam sprawy urzędowe, które miały być kłopotem, narzeczony zaakceptował chorobę i cały czas mnie wspierał. Zniknęły stany lękowe, z którymi borykałam się od roku. Jednak koniec nowenny zbliżał się coraz bardziej, a ja nie czułam znaczącej poprawy w samopoczuciu fizycznym, co było moją intencją. Najgorzej czułam się ostatniego dnia modlitwy dziękczynnej. Musiałam sięgnąć po silne leki, które i tak zazwyczaj tylko częściowo pomagały.
Następnego dnia wydarzył się CUD. Przewlekły ból, który uprzykrzał życie, zniknął i nie czuję go do tej pory. Nigdy wcześniej nie doznałam takiego stanu, dopiero teraz, gdy Matka Boża wysłuchała modlitwy. Czekają mnie jeszcze badania, ale głęboko wierzę, że Maryja mnie uzdrowiła i teraz będzie tylko lepiej.
Jednym z najważniejszych owoców nowenny jest moje nawrócenie i częściowe nawrócenie narzeczonego, nasze życie w czystości. Wierzę, że moja choroba była po to, aby zerwać z grzechem i mieć czyste serca. Po odmówieniu nowenny moje życie nabrało sensu i znowu jest radosne…
Zachęcam wszystkich do odmawiania tej modlitwy! Nawet jeśli nie jest ona idealna, to Mateńka zawsze się nad nami pochyli, pomoże i wybaczy to, co dotąd było złe…
Karolina
Szybka odpowiedź
W 2015 roku poczułem się bardzo źle w pracy. Zaczęły mi mrowieć ręce, dręczył mnie uporczywy ból głowy, nie do opisania, jakby ktoś chciał mi rozsadzić czaszkę od wewnątrz. Do tego nieustanne zawroty głowy i poważne problemy z równowagą przy wstawaniu czy kładzeniu się spać.
Prześwietlenie wykazało zniesienie lordozy szyjnej. Był to czas odświeżania wynajmowanego mieszkania, ponieważ na świat niebawem miał przyjść nasz pierwszy syn. Zacząłem samodzielnie ćwiczyć, ale efekty były mizerne – traciłem nadzieję. Pojechałem do pani doktor w Izabelinie pod Warszawą, która miała mi zlecić zabiegi rehabilitacyjne. Jadąc rowerem, wypowiedziałem słowa: „Maryjo, jeżeli mam się modlić do Ciebie o zdrowie, daj mi znak!”. Wszedłem do gabinetu i zaczęła się rozmowa. Pani doktor spojrzała na zdjęcie kręgosłupa i powiedziała: „Jest pan młodym człowiekiem, niech się pan ratuje”.
Opanowało mnie przerażenie i strach. Odparłem: „Tu może pomóc już tylko modlitwa”. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pani doktor odpowiedziała: „Tak, niech się pan modli nowenną pompejańską”. Wiedziałem, że dostałem odpowiedź od Maryi. Zawierzyliśmy razem z żoną tę sprawę Niebieskiej Matce. Odmówiliśmy całą nowennę i nie wiem nawet, kiedy choroba odeszła!! Powiem, że od tamtej pory nie chodzę na żadną rehabilitację i nie ćwiczę, a przecież mam dzieci i pracuję. Maryja jest godna zaufania, powiedziała: „Otrzymacie wszystko, o co poprosicie przez mój różaniec”, a także „Wy, ludzie, zapomnieliście o tym, że przez różaniec możecie zawiesić prawa natury”. Wybacz mi, grzesznikowi, że tak późno składam świadectwo Twej niezawodnej Miłości – bądź po stokroć wysławiona, cudowna lekarko w chorobach!
Wiesław
Warto wytrwale odmawiać nowennę pompejańską!
Szczęść Boże. Nowennę pompejańską odmawiam od 9 lat. Wiele razy w intencji syna, który nie chodzi do kościoła i jest daleko od Pana Boga. Nie wiem, czy otrzymam łaski, o które proszę. Odczuwam smutek, ale staram się wyrzucać każdy cień żalu z serca.
Czy Matka Boża mnie wysłucha, czy wesprze? To Boże tajemnice. Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie bez nowenny pompejańskiej. Może byłoby znacznie gorzej. Ostatnio syn powiedział, że dwóch kolegów, z którymi utrzymywał bliskie relacje kilka lat temu, siedzi w więzieniu za rozbój.
Naszła mnie wtedy taka myśl, że był to czas, kiedy dużo się za niego modliłam. Może właśnie dzięki nowennie pompejańskiej jego droga potoczyła się inaczej. Skończył liceum, pracuje, chce iść na studia. Myślę, że wiele spraw będzie kiedyś przed nami odkryte i wszystko zrozumiemy. Dni bez nowenny pompejańskiej wydają mi się jałowe, pozbawione sensu. Zachęcam do tej modlitwy, czas się zawsze znajdzie.
Moją deską ratunku w dniach, kiedy jest nawał obowiązków w domu, stanowi odsłuchiwanie nowenny pompejańskiej na YouTube. Myślę, że warto ofiarować tę modlitwę innym, to najlepsze, co możemy zrobić dla drugiego człowieka.
Modliłam się nowenną pompejańską w intencji kobiety, która choruje na depresję i nie chciała się leczyć. Nie wiedziała, że odmawiam za nią nowennę pompejańską, ale okazało się, że kiedy ją zakończyłam, sama zgłosiła się do lekarza i zaczęła brać leki. O owocach modlitwy dowiedziałam się pół roku później. Trzeba było poczekać. Dziękuję również za inne złożone świadectwa.
Iza
Cud poczęcia
W 2020 roku odmówiłam nowennę pompejańską, byśmy z mężem zostali rodzicami. Staraliśmy się o to już cztery lata, odwiedziliśmy wielu lekarzy, zrobiliśmy badania, przeszłam zabieg. Lekarze namawiali na in vitro.
Jednak po modlitwie pompejańskiej wiedziałam, że nie mogę się na to zgodzić. Czułam, że tylko Pan Bóg może nam pomóc. O tej modlitwie dowiedziałam się od koleżanki z pracy. W 2021 roku dostałam namiar na dobrego, wierzącego lekarza w Białymstoku. Zostałam przebadana, przepisał mi suplementy. Ostatnio miałam mieć kolejny zabieg histerosalpingografii z lipiodolem. Dostałam gorączki, nie poszłam. Płakałam, wołałam do Boga, a wierzę w jego moc. Wiedziałam, że jeśli tylko zechce, udzieli mi łaski macierzyństwa.
To było miesiąc temu. Dziś po wizycie u lekarza wiem, że jestem w ciąży. Po ośmiu latach starań. Wielu lekarzy nie dawało mi szans na naturalną ciążę. To cud. Nowenną pompejańską modlę się za bliskich. Od września zaczynam kolejną, tym razem za dzieciątko. Modlitwa pompejańska sprawiła, że całkowicie zaufałam Bogu. Z serca polecam.
Monika
Pragnienie dziecka
Nie zliczę już, którą nowennę pompejańską odmawiam, od kiedy się o niej dowiedziałam. Jednak ta jest szczególna. Modlę się w intencji zajścia w ciążę.
Od zawsze miałam problemy ginekologiczne. Na USG, dwa dni przed owulacją, okazało się że moje endometrium jest bardzo małe i mam małe szanse na to, żeby zarodek się zagnieździł. Dzień po owulacji okazało się, że endometrium ma 15 mm i jest idealne.
Mało prawdopodobne, żeby w krótkim czasie tak urosło. Nowenna pompejańska dalej trwa, a Matka Boża wraz z Bogiem już działa. Chwała Panu!
Marcelina
Chciała wystąpić z Kościoła
Modliłam się nowenną pompejańską za wnuczkę, która chciała wystąpić z Kościoła katolickiego. Dzięki modlitwie odstąpiła od tego zamiaru.
Dzięki Bogu i Maryi, pozdrawiam serdecznie.
Józefa
Wybawienie z traum
O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się przypadkiem już dawno temu, prawdopodobnie z Internetu. Odmawiałam ją już kilkakrotnie, za zmarłych, a także w intencji moich dzieci. Będąc w ciąży z drugim dzieckiem, doświadczyłam traumatycznego przeżycia, jakim była strata mojego brata.
Ogromnie bałam się wówczas o zdrowie i życie dziecka, które nosiłam pod sercem, że stres, którego doświadczam, negatywnie wpłynie na ciążę lub rozwój synka. Lęki wzmagały bolesne doświadczenia z przeszłości, niezagojone rany. Wówczas zaczęłam odmawiać nowennę. Najpierw w intencji dziecka, a później brata. Synek urodził się zdrowy i jest całkowitym zaprzeczeniem tego smutku, którego wówczas doświadczyłam. Wiem, że Matka Boża czuwała nad nim i nade mną. Dzięki modlitwie byłam spokojniejsza. Chcę wspomnieć również, że dzień przed porodem okazało się, że synek jest owinięty pępowiną. Lekarz zasugerował, aby spróbować porodu siłami natury.
Pamiętam, że modliłam się do Matki Bożej w trakcie skurczy, z bólu nie byłam pewna, ile razy odmówiłam „Zdrowaś Maryjo”, jednak wiem, że to bez znaczenia, bo Ona stała przy mnie. Poród był w moim odczuciu najlepszy, jaki mógł. Dodam, że pierwsze dziecko rodziłam bardzo długo i doświadczenia z nim związane to dla mnie trauma, co skończyło się depresją poporodową i ogromną niechęcią do decyzji o drugim dziecku. W intencji córki również odmówiłam nowennę, by Matka Boża otoczyła ją opieką i uwolniła od lęku. Oprócz tego w ostatnim czasie zgłębiałam też inne aspekty wiary, słuchałam wypowiedzi i kazań kapłanów w Internecie oraz świadectw nawrócenia. Moją uwagę bardzo przykuły świadectwa ludzi po śmierci klinicznej. Pragnę wyznać, że doświadczyłam swego rodzaju łaski, tyle rzeczy zrozumiałam.
Wiem, że Duch Święty mi w tym pomógł i Matka Boża również. Poczułam ogromną potrzebę modlitwy za innych ludzi, żywych i umarłych. Zrozumiałam, jaką wartość ma modlitwa, choć może się wydawać, że nie została wysłuchana. Jednak nie na tym ona polega, to nie koncert życzeń. Bóg słyszy każdą modlitwę, działa w odpowiednim dla nas czasie. Musimy Mu zaufać bezgranicznie, zdać się na Jego wolę i akceptować. Matka Boża wstawia się za nami, pragnie naszego zbawienia.
Marzena
Czy tonie jest cud?
Od dawna noszę się z zamiarem napisania świadectwa. Nowennę pompejańską odmawiam od kilku lat z małymi przerwami. Za każdym razem Maryja mi pomagała. Również tym razem.
Modliłam się w intencji mojej przyszłej synowej, która nosiła pod sercem moją wnusię, żeby urodziła się zdrowa i wszystko potoczyło się szczęśliwie. Nadszedł ten dzień, tj. 14 sierpnia 2024 roku, godzina 5:30. Okazało się, że urodziła się z węzłem na pępowinie, który mógł spowodować duże niedotlenienie, wywołać padaczkę, a w rezultacie stanowić ryzyko dla płodu.
Lekarz powiedział, że jest szczęściarą ponieważ to przypadek 1 na 2000, że dziecko rodzi się zdrowe. Tak właśnie było. Wnusia urodziła się całkowicie zdrowa, 10/10 w skali Apgar. Modlitwę skończyłam odmawiać dwa dni później. Czy to nie cud? Dla mnie tak! Dlatego z całego serca dziękuję Ci, Matko Boża Pompejańska.
Alicja
O urodzenie zdrowego dzieciątka
W grudniu 2023 roku dowiedziałam się, że po raz drugi zostanę mamą. W pierwszej ciąży nie robiłam badań prenatalnych, natomiast tym razem postanowiłam, że z ciekawości je wykonam, chociaż podświadomość podpowiadała mi inaczej.
Po wykonaniu testu PAPP-A oraz badania USG 12 lutego 2024 roku okazało się, że istnieje pośrednie ryzyko zespołu Downa – 1:438. Załamałam się, miałam okropne myśli i tak chodziłam około miesiąca. Wtedy przypomniała mi się rozmowa ze znajomym, który opowiadał, jak modlił się nowenną pompejańską o zdrowie dla żony chorej na raka. Postanowiłam, że ja również będę ją odmawiać i zawierzę Matce Bożej zdrowie mojego dzieciątka.
Podczas modlitwy wszystko się zmieniło, czułam, że Maryja nade mną czuwa, złe myśli zniknęły i wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. W maju zakończyłam nowennę pompejańską, zauważyłam, że bardzo brakuje mi tej modlitwy, a złe myśli powracają, znów zaczęłam się załamywać.
Postanowiłam, że po raz drugi odmówię nowennę, którą zakończyłam 6 sierpnia. Swoje świadectwo piszę ze szpitala, gdzie jestem razem ze zdrową córeczką. Do końca życia będę dziękować Matce Bożej, że wysłuchała moich próśb i pomogła przetrwać w tym stresującym czasie. Chwała Tobie Pani!
Monika
Pomoc w leczeniu
Mam 13 lat, w innym świadectwie zostało opisane moje uzdrowienie z cukrzycy (wielkie uzdrowienie).
Okazało się, że u mojej mamy znaleziono wiele dużych torbieli w ciele. Przyjmowała zastrzyki, które powinny minimalnie je zmniejszyć, a potem miała przejść operację.
Zacząłem razem z rodzicami odmawiać nowennę pompejańską. Po kilku miesiącach moja mama miała badanie USG. Okazało się, że niektóre torbiele w całkowicie niewyjaśniony sposób zniknęły. Po jednej z torbieli nie został nawet taki jakby „woreczek”, a to niemożliwe, bo nawet jakby się wchłonęła, to nie mógłby zniknąć. Inne bardzo się zmniejszyły.
Mama dzięki temu miała tylko kilka drobnych zabiegów. Lekarze nie wiedzieli, jak to się stało, podobnie jak w przypadku mojego uzdrowienia. Jestem bardzo wdzięczny Maryi.
Paweł
Maryja zaopiekowała się moim synem
Pragnę podzielić się świadectwem pomocy Matki Bożej. Zacznę od tego, że różaniec odmawiałam od dawna i był moją ulubioną modlitwą. O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się jakieś 8 lat temu. Odmawiam ją z małymi przerwami cały czas.
Mój syn w gimnazjum źle się uczył, był poniżany, czuł się gorszy. Było mi go żal, postanowiłam odmówić nowennę w jego intencji. Po skończonej modlitwie sytuacja nie poprawiła się. Nie odpuszczałam, bo bardzo go kocham. Zaczęłam więc kolejną.
Po jej ukończeniu zaczęły dziać się CUDA! Syn dostał się do technikum, szło mu dobrze, ku zdziwieniu wszystkich. Zdał egzamin zawodowy, zdał maturę i dostał się na studia! Koledzy i koleżanki nie mogli w to uwierzyć. Mało tego, dostał bardzo dobrą pracę, ma wspaniałą dziewczynę i jest bardzo szczęśliwy. Uwierzył w siebie. Wszyscy dookoła zaskoczeni. Otrzymał wiele łask od Matki Bożej, dlatego proszę wszystkich czytających to świadectwo o wytrwałość w modlitwie. Maryja zawsze pomaga! Nowennę pompejańską będę odmawiać do końca życia. Najtrudniej odmawiało mi się pierwszą. Najlepiej rozłożyć ją w czasie i modlić się rano i wieczorem.
Jest to piękna modlitwa. Czasem trudna, czasem łatwa. Miałam chwile zwątpienia, ale wierzcie, Maryja zawsze pomaga, bo to jest kochająca Matka, która nigdy nie opuści swojego dziecka. Nie do wiary, co może uczynić ta modlitwa. Rano i wieczorem odmawiałam jeszcze nabożeństwo: trzy „Zdrowaś Maryjo”, nowennę, trzy „Zdrowaś Maryjo”. Polecam również te piękne, krótkie modlitwy. Z Panem Bogiem, pozdrawiam wszystkich czytających.
Anonim
Pomoc w uratowaniu małżeństwa
Niech Będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica. Nowenna pompejańska uratowała moje małżeństwo. Nie umiałem dogadać się z żoną, po kilku miesiącach kłótni powiedziała, że mnie nie kocha i wyprowadziła się z domu.
Jedynym ratunkiem była nowenna pompejańska, bardzo trudno się ją odmawiało, brakowało mi skupienia. Po dwóch miesiącach żona wróciła do domu, przed nami jeszcze dużo pracy, ale jestem pewny, że dzięki nowennie pompejańskiej udało się uratować nasze małżeństwo.
Paweł
Uzdrowienie z choroby nowotworowej
Około 5 lat temu u mojego syna Jakuba stwierdzono złośliwy nowotwór płuca. Guz był bardzo duży i blisko serca. Powiadomiła mnie o tym kuzynka, która jest lekarzem i miała kontakt ze specjalistami stawiającymi diagnozę.
Powiedziała, że stan jest beznadziejny i brak chętnych do wykonania operacji. Gdy ruszył szturm modlitewny, po tygodniu znalazł się chirurg, który wykonał operację. Ocalił życie mojemu synowi. Inni lekarze stwierdzili, że to koniec jego życia. Na szczęście postawa młodego chirurga go uratowała.
Lekarz ten stwierdził, że jeśli nie wykona się operacji, wówczas syn umrze, ale jeśli zabieg się uda, to będzie żył. Uważam, że wszystkie przeciwności ustąpiły, gdy ruszył szturm modlitewny. Dzięki Ci, Matko Boża, za pomoc.
Waldemar
Cudowny dom
Odmówiliśmy z mężem wiele nowenn pompejańskich i otrzymaliśmy wiele łask. Każdego dnia odczuwamy opiekę Matki Bożej i Bożej Opatrzności. Największą łaską jest miłość i pokój w naszej rodzinie.
Zaczęliśmy od modlitwy o wymarzony dom i mamy go. Jest piękniejszy, niż sobie wyobrażałam. Moje córki mają kochających mężów, o to również się modliliśmy. O niektóre rzeczy prosiliśmy dla innych, więc nie do końca wiem, w jaki sposób łaska Boża zadziałała u nich. Może nie zawsze było tak, jak prosiliśmy, ale zawsze kończyło się dobrze.
Dziękujemy Ci, Matko Boża.
Dorota
Wymodlona praca
O nowennie pompejańskiej dowiedziałem się z Internetu. Przeżywałem bardzo trudny okres. Na początku roku zmieniłem pracę. Chciałem, aby była lepsza i wszystko miało być inaczej. Na początku było dobrze, ale później okazało się, że trafiłem z deszczu pod rynnę.
Czułem się fatalnie, nie potrafiłem sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. Byłem załamany, wszystko było nie tak, jak obiecywał pracodawca. Praktycznie od samego początku kłopoty ze wszystkim, problemy z każdą nawet najdrobniejszą sprawą. Kiedy chciałem wziąć urlop, bo miałem komunię syna, zostałem wyzwany. Nie wytrzymałem, płakałem i nie mogłem się pozbierać. Żona i dziecko trzymali mnie przy życiu i mobilizowali do tego, żeby coś zrobić. Takiej depresji nigdy nie miałem. Było mi wszystko jedno, co się ze mną stanie…
Wtedy postanowiłem, że będę odmawiał nowennę pompejańską w intencji znalezienia pracy. Codziennie odmawiałem każdą część różańca, czasem z przerwami, a czasem całą. Kiedy się modliłem, zacząłem chodzić na rozmowy w sprawie pracy, ale nie udawało się niczego znaleźć. Nikt mnie nie chciał zatrudnić. Myślę, że głównie chodziło o mój wiek. Cały czas wysyłałem podania i modliłem się. Podjąłem leczenie, chodziłem codziennie do kościoła. Nigdy tak dużo się nie modliłem. Pierwszą nowennę pompejańską skończyłem odmawiać 28 czerwca. Pomyślałem, że od 1 lipca odmówię kolejną.
Znów w intencji znalezienia pracy. Tym razem dodałem jednak w intencji moje miasto zamieszkania. Część błagalną miałem skończyć 27 lipca, czyli w przeddzień wyjazdu na wakacje. W tych dniach miałem dwie rozmowy kwalifikacyjne w tej samej firmie. Tuż przed wyjazdem na wakacje odebrałem telefon, że dostałem się do ostatniego etapu decydującego o tym, czy dostanę pracę. Co zrobić? Będę na wakacjach, a tu taka szansa? Skoro Pan Bóg tak chciał, postanowiłem, że przyjadę na decydującą rozmowę. Tak też zrobiłem, po czym wróciłem do żony i dziecka. Podczas wyjazdu cały czas się modliłem i chodziłem do kościoła. Z wakacji wróciliśmy w niedzielę 4 sierpnia. W poniedziałek otrzymałem telefon, że 12 sierpnia mam się stawić w siedzibie firmy, aby podpisać umowę o pracę. Ostatnie dni nowenny pompejańskiej odmawiałem już po powrocie z pracy.
Muszę też dodać, iż razem ze mną w tej samej intencji modliła się żona.
Nowenna pompejańska pozwoliła mi wrócić do zdrowia i do życia. Znów cieszą mnie te rzeczy, co wcześniej. Po powrocie z pracy codziennie idę do kościoła na mszę, aby podziękować za łaskę, którą otrzymałem. Dziś wiem, że bez modlitwy nigdy bym tego nie dostał. Moja praca jest wymodlona. Dziękuję Ci, Matko Boża, za łaskę, którą mnie obdarzyłaś.
Marcin
Maryja w Tokio
W ubiegłym roku moja 16-letnia córka miała sama wyjechać do Tokio do pracy w modelingu. Nie jest to taki świat, jak mówią. Większość modelek to fantastyczne dziewczyny, kontrakty zagraniczne są bezpieczne, ale… Moja córka wyjeżdżała sama po raz pierwszy.
Na co dzień nieśmiała, skromna dziewczyna. Nie wybierałam daty wylotu ani powrotu. Zrobiła to agencja z Tokio, która ją zatrudniła. Wyjazd był kompletnie nieprzygotowany. Dziecko nic nie wiedziało i nigdy wcześniej nie leciało samolotem. W dniu wyjazdu, a było to 16 lipca 2023 roku, dostałam ataku paniki. W samochodzie na lotnisko postanowiłam odmawiać nowennę pompejańską w intencji udanego pobytu i szczęśliwego powrotu córki z Tokio. Rozpoczęłam pierwszy dzień nowenny jeszcze przed jej wylotem. Na lotnisku chaos. Córka nie wiedziała, dokąd iść, co mówić, jak się zachowywać. Uświadomiliśmy sobie z mężem, że nie jesteśmy normalni, wypuszczając tak nieśmiałą dziewczynę samą w daleką podróż. Powiedziałam „Maryjo, pomóż”. Wówczas mąż podszedł do obcych ludzi, aby o coś zapytać. Było to małżeństwo z Polski lecące do Tokio.
W tym czasie na lotnisku były tysiące pasażerów, a mąż, nie wiadomo dlaczego, podszedł właśnie do nich. Zaopiekowali się naszą córka w czasie podróży, na lotnisku w Tokio, potem zaprowadzili ją do kierowcy, który z kartką z jej imieniem czekał na lotnisku. Szalałam z niepokoju. Drugiego dnia nowenny córka doleciała na miejsce, zamieszkała z Brazylijką, starszą od niej modelką, która się nią opiekowała i uczyła pierwszych kroków w Tokio. Potem poznała Polkę w tym samym wieku, też modelkę, również początkującą w dalekim kraju. Wspierały się i pomagały sobie. Policzyłam, kiedy skończę nowennę i okazało się, że 54. dzień mija 8 września, czyli w dniu urodzin Maryi, a zarazem w dniu powrotu mojej córki. Ja nie wybrałam tego terminu podróży.
Wybrała go Agencja, która kupowała bilety na samolot. Wylot 16 lipca, w dniu Matki Bożej Szkaplerznej (córka przyjęła szkaplerz karmelitański rok wcześniej), i powrót 8 września w dniu narodzin Maryi. Przypadek? Przez 54 dni Matka Boża była z moją córką w Tokio. Opiekowała się nieśmiałą, skromną dziewczyną, która mieszkała tysiące kilometrów od domu, stawiając na jej drodze dobrych ludzi. Ja w tym czasie chodziłam codziennie na mszę świętą, przyjmowałam komunię, odmawiałam różaniec. Mnóstwo problemów pokonałam dzięki modlitwie. Najpiękniejsze 54 dni. Córka przeżyła niezwykłą przygodę pod opieką Maryi. W modelingu jednak pracować nie będzie. Dziękuję Ci, Matko Boża.
Joanna