Trzeci już odcinek z przypowieściami, które są jedną z ważniejszych składowych nauczania Jezusa, poświęcamy analizie tekstu trzynastego rozdziału Ewangelii według św. Mateusza. W tym rozdziale pojawia się aż siedem przypowieści: o siewcy, o kąkolu i pszenicy, o zaczynie, o odnalezionym skarbie i drogocennej perle, o sieci zagarniającej ryby. Czy wszystkie dotyczą jednej i tej samej sprawy? Sprawdźmy!
Jezus w tych siedmiu przypowieściach zwraca się do uczniów, wskazując, jaką postawę powinni przyjąć wobec instytucji judaistycznych. Podkreśla również konieczność podjęcia się krzyża. Jezus opowiada historię człowieka, który posiał na swoim polu pszenicę, lecz gdy spał, „przyszedł nieprzyjaciel, nasiał chwastu pomiędzy pszenicę i odszedł”. Gdy pszenica wzeszła, podniósł się również do góry chwast. Do ziemskiego właściciela przyszli jego słudzy i zaproponowali, by wyrwać chwast. Właściciel przestrzegł ich przed tym, twierdząc, że grozi to uszkodzeniem zboża. Warto poczekać na czas żniw, kiedy łatwiejsze stanie się odseparowanie roślin. Wtedy pszenica zostanie przeniesiona do spichlerza, a chwast wrzucony do ognia.
Rzecz jasna, to że chwast pojawia się wśród pszenicy, nie jest niczym nadzwyczajnym. Za to tak spora ilość chwastów pośród zboża jest już zjawiskiem nadprzyrodzonym. Jezus kolejny raz wykorzystuje obraz znany jego odbiorcom. Dokonuje jednak rzeczy charakterystycznej dla przypowieści. W przedstawienie znane wszystkim włącza się element pewnego wyolbrzymienia lub przejaskrawienia całej sytuacji. Inną sprawą jest fakt, że skoro chwastu jest tak dużo, iż trudno go obecnie oddzielić od pszenicy, by jej nie zniszczyć, to w jaki sposób udało się samej pszenicy dotrwać do czasu zbiorów? Przecież istniało niebezpieczeństwo zniszczenia jej przez to, że również chwasty pobierają wiele wody i promieni słonecznych. Ta zagadkowość w przypowieści jest przypadkowa i nie ma odwzorowywać faktycznej sytuacji na polu uprawnym. Celem Jezusa jest raczej przedstawienie postaw antagonistycznych – siewca, który zasiał pszenicę, dba o nią, ma świadomość zagrożenia ze strony rozrastających się chwastów, jednak nie podejmuje ryzykownych działań, dopóki nie będzie to konieczne. Tak też jest z Bogiem, który jako siewca zasiał w ludziach dobro, lecz pojawiło się w nich także zło, które pochodziło od Bożego antagonisty. Mimo roztaczającego się wokół zła, które symbolizują chwasty, pszenica dotrwała do zbiorów tak jak dobro w ludziach, którzy doczekali się ponownego przyjścia Jezusa w chwale na końcu czasów. Oddzielenie pszenicy od chwastów to nic innego jak sąd ostateczny. Tym razem jednak Jezus zaoszczędził odbiorcom złowieszczo brzmiących przedstawień, kierując ich uwagę na wiejski obraz.
Druga z przypowieści, której znaczenie chcę przedstawić, opowiada o odnalezionym skarbie i drogocennej perle (Mt 13, 44-45). Jest ona charakterystyczna z tego względu, że Jezus już na samym początku nakierowuje odbiorcę jej treści na porównanie przez niego zastosowane. Właściwie pojawiają się tu dwie przypowieści, jednak są do siebie tak bliźniaczo podobne, że wielu badaczy analizuje je, nie oddzielając od siebie. W obydwu przypadkach występuje mężczyzna („pewien człowiek” i „kupiec”), który, natrafiając na drogocenny przedmiot, sprzedaje cały swój dobytek i dokonuje zakupu odkrytego skarbu („rola” i „perła”). Warto jednak pamiętać, że w pierwszym przypadku to nie skarb odgrywa znaczącą rolę, lecz moment jego odkrycia. Tak też jest i w drugim przykładzie – Jezus nie skupia się na przedmiotach (które przecież mogą być prawdziwym symbolem Królestwa Bożego), lecz na działaniu podejmowanym przez dwóch odkrywców. Tym samym podkreśla wagę działania, bez którego nie jest możliwe odnalezienie prawdziwego szczęścia, jakim jest osiągnięcie Królestwa Bożego. Ważny jest również sam moment decyzji, bez której nie da się osiągnąć Królestwa.
Może się wydawać dziwne, że „pewien człowiek”, kiedy odkrył skarb, nie odkopał go od razu, lecz podjął decyzję o zakupie pola, na którym dokonał odkrycia. Ta tajemnicza sprawa jest na wskroś interesująca, bowiem dotyczy również kwestii prawnej związanej z odkryciem skarbu w polu. Starożytni nie mogli liczyć na to, że wartościowe przedmioty będą bezpieczne w ich domach, których drzwi mogły zostać szybko sforsowane przez złodziei. Budynki stawiano zwykle z gliny, a to nie czyniło z nich fortec nie do zdobycia. Wobec tego skarby zwykle zakopywano w polu, co stało się interesującą kwestią prawną. Starożytni zastanawiali się, czy – jeśli doszło już do odkrycia skarbu – pole było własnością znalazcy, czy też było niedawno zakupione oraz czy kupujący wiedział wcześniej o zakopanym tam skarbie. Te kwestie prawne pojawiły się również w żydowskich opowiadaniach. W jednym z nich rabini podawali, że podczas orki wół pobożnego Żyda wpadł do wykopanego dołu, skrzętnie przykrytego, by nikt nie odkrył jego istnienia. Na nieszczęście, zwierzę złamało nogę. Okazało się jednak, że w podziemnej jamie znajduje się skarb. Była to prawdziwa lekcja dla potomnych – zesłanie na człowieka jakiegoś nieszczęścia może prowadzić do wielkiej nagrody.
Jeśli chodzi o perłę, należy podkreślić trudy poszukiwań, jakie znosić musiał kupiec, poszukujący tej jednej i jedynej drogocennej perły. Trudy te porównać można z dążeniami człowieka, który podejmuje wysiłek odkrywania świata i poszukiwania w nim prawdy o Bogu. Kiedy ją poznaje, postanawia poświęcić dla niej wszystko, by móc pogłębić swoją relację z Bogiem. Tak też może być z tymi ludźmi, którzy poznając Chrystusa, nawracają się i oddają swoje życie Bogu, ofiarując mu wszystko to, co dotychczas stanowiło dla nich prawdziwe bogactwo.
Trzecia z przypowieści, jaka znajduje swoje miejsce w przywołanym rozdziale Ewangelii, podobnie jak dwie poprzednie pojawia się jedynie w niej. Także i w tym przypadku Jezus rozpoczyna od jasnego wskazania, że przypowieść dotyczyć będzie rzeczywistości Królestwa Bożego. To na pewno pomaga w jej dalszej interpretacji. Pomocne okazuje się również wykorzystanie obrazu, który dla odbiorców Jezusowej mowy był doświadczeniem codzienności. Niektórzy z nich, zwłaszcza uczniowie, byli przecież rybakami, a więc obraz połowu ryb nie był im obcy. Różni się jednak ta przypowieść w swoim wyrazie od poprzednich, bowiem dotyka sprawy niezwykle ważnej – ci, którzy odkryli Królestwo Boże, są nie tylko zobowiązani do podjęcia decyzji o prowadzeniu życia moralnie dobrego, lecz muszą w tym postanowieniu wytrwać.
Nie wystarczy zostać uczniem Jezusa, ale za tą decyzją powinny iść uczynki zgodne z prawem Bożym. O tym zresztą mówi sam Jezus, kiedy wskazuje na tych, których aniołowie na końcu czasów usuną spośród sprawiedliwych. Nie będzie zatem miejsca w niebie dla ludzi, którzy przynależeli formalnie do Kościoła, lecz prowadzili życie moralnie złe. Jak widać, Jezus nie jest pobłażliwy, a wręcz można rzec, że „nie patyczkuje” się z tymi, którzy nie spełnili oczekiwań i pozostali na poziomie decyzji, która nie pociągnęła za sobą oczekiwanych skutków.