Wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, cz. 2
Ludwik Maria Grignion de Montfort pisał: „Wspaniałomyślność osób wielkich i bogatych tego świata objawia się w obdarzaniu łaskami osób potrzebujących, zanim jeszcze o to poproszą. Pan Bóg natomiast okazuje swoją miłość w tym, że przez długi czas każe nam prosić i szukać łask, których pragniemy. Co więcej, im bardziej jest cenna łaska, którą chce nam dać, tym bardziej opóźnia się z daniem nam jej. Czyni tak: 1. aby dać nam ją większą, 2. aby osoba, która ją otrzymała, ceniła ją, 3. aby uważała, by jej nie utracić. Nie ceni się bowiem bardzo tego, co się uzyska w jednej chwili albo za małą cenę”.
Kolejnym powodem, dla którego Bóg „milczy” w naszej sprawie, może być brak przebaczenia. W Ewangelii czytamy: „…i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili (…). Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6, 12-15). Brak szczerego przebaczenia tym, którzy przeciw nam zawinili, jest podstawową przeszkodą w otrzymaniu tego, o co prosimy. Nie chodzi tu tylko o wypowiedzenie słowa „przebaczam”, ale o wybaczenie płynące prosto z naszego serca i woli.
Również jednym z powodów, dla których Bóg nas nie wysłuchuje jest fakt, że widzimy w Bogu tylko kogoś, kto powinien, a nawet musi, spełnić naszą prośbę, bo jest Bogiem, który może wszystko. Wola Boża przeraża, bo każe nam zapomnieć o swoim „ja”, choć przecież codziennie mówimy: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”, a mimo to chcemy, aby to nasza wola się spełniała…
Jeszcze innym powodem nie wysłuchania naszej prośby może być fakt, z którego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Nasza prośba jest dla nas tak ważna, że przysłania nam Boga, sprowadzając Go do roli „nadwornego” cudotwórcy, mającego działać na każde nasze wezwanie. W ten sposób nasza prośba staje się naszym „bogiem”, staje się ważniejsza od samego Pana. Popatrzmy, jak modlił się Jezus w Ogrójcu: »Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!« (Łk 22, 42-43). Jezus, nasz Pan, powiedział również: „Nie każdy, który Mi mówi: »Panie, Panie!«, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: »Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?«”. (A my możemy dodać – czyż nie odmawialiśmy tylu nowenn, a zwłaszcza nowenny pompejańskiej, czyż nie uczestniczyliśmy w procesjach ku czci Matki Bożej, czyż…). Wtedy oświadczę im: »Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!«” (Mt 7,
21-23).
Wiele lat temu, gdy wybraliśmy się z moją żoną, a wtedy narzeczoną, na pieszą pielgrzymkę, dane nam było doświadczyć spotkania z wolą Bożą w osobie pewnego franciszkanina. Radośni, że idziemy w pielgrzymce, że niedługo się pobieramy, podeszliśmy do niego, prosząc o modlitwę w naszej intencji, byśmy na pewno się pobrali. Ale ten zakonny kapłan odpowiedział: „Nie o to będę się modlił, ale o wypełnienie woli Bożej w waszym życiu”. Nie takiej odpowiedzi oczekiwaliśmy. Jednak po kilku sekundach, oboje z pełnym przekonaniem odpowiedzieliśmy: „Dobrze, niech tak się stanie”. Jesteśmy przekonani, że dopiero w tym momencie „na górze” zapadła decyzja na „tak” w naszej sprawie. Ślub wzięliśmy w święto Matki Bożej Królowej Różańca Świętego.
To bardzo trudna decyzja – wyrazić zgodę na wolę Bożą. I dlatego w oczach Boga jest ten akt naszej wiary i miłości tak cenny. Powinniśmy uważnie przyglądać się temu, co robimy i jak się modlimy, a zwłaszcza na to, co jest prawdziwym, ukrytym przed ludźmi powodem naszych modlitw. Św. Teresa z Ávila mówiła: „Na modlitwie nie chodzi o to, żeby dużo mówić, lecz żeby dużo kochać”. Zresztą, czyż sam Jezus nie powiedział: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich!” (Mt 6, 7-8a). Modlitwa to podążanie wąską ścieżką na szczyt góry Miłości; ścieżką ciągłego zapominania o sobie i otwierania się na działanie Boże. „Wąska i stroma jest droga, która prowadzi do życia. I jakże niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mt 7, 14). Nie tylko powinniśmy, ale wręcz musimy codziennie się starać, aby Jezus był w centrum naszego życia, aby nic i nikt nie przesłonił nam Jego.
Redakcja
Mogą zainteresować Cię też: