Ktoś może zapytać: a co z tej modlitwy za zmarłych będę miał? Jaką korzyść dla swojego własnego zbawienia? I znów posłuchajmy św. Jana Vianneya: „Jeśli chcemy zapewnić sobie niebo, to módlmy się bezustannie za duszami w czyśćcu cierpiącymi. Pewny to znak wybrania i potężny środek zbawienia – modlitwa za umarłych. Ten, co się modli za duszami w czyśćcu cierpiącymi, jeśli tylko stanie przed trybunałem Jezusa Chrystusa dla zdania rachunku ze swego życia, dusze owe jego staraniem uwolnione z czyśćca rzucą się do stóp Zbawiciela i powiedzą: »Panie, zlituj się nad tą duszą! Ona nas wyrwała z płomieni, ona za nas uczyniła zadość Twej sprawiedliwości. Zapomnij jej przewinienia, jak ona błagała, abyś zapomniał nasze!« To niezawodne, że te dusze pełne miłości, wywdzięczając się, wyproszą dla nas tysiąc razy więcej, niż my im dajemy.” Niech pamięć nasza o umarłych nie przemija wraz z dźwiękiem dzwonów. Pamiętajmy o nich codziennie, nie tylko w listopadzie. Jak więc skutecznie im pomagać? Jak radzi wielki orędownik dusz czyśćcowych, św. Proboszcz z Ars: „Każdego poranka możemy ofiarować za dusze w czyśćcu cierpiące wszystkie nasze dzienne czynności i wszystkie modlitwy, jakie w ciągu dnia odmówimy”. Mamy także możliwość odpustów: „Pomyślcie ile odpustów otrzymać można odbywając drogę krzyżową, odmawiając różaniec lub inne modlitwy, do których są przywiązane odpusty. Bardzo nieczułymi jesteśmy, gdy tak łatwymi środkami mogąc uwolnić dusze, nie czynimy tego”. I najpotężniejszy środek pomocy: „Gdy Mszę św. ofiarujemy za te biedne dusze, to już nie grzesznik prosi za grzesznikiem, ale Bóg równy Ojcu swojemu, który nic nie odmówi Synowi. Pewną jest rzeczą, że w naszych rękach mamy wszystko, co jest potrzebne dla przyjścia z pomocą tym nieszczęśliwym duszom. To jest: modlitwa, pokuta, jałmużna, a nade wszystko Msze święte.”To niezawodne, że te dusze pełne miłości, wywdzięczając się, wyproszą dla nas tysiąc razy więcej, niż my im dajemy.
Śpieszmy z pomocą duszom czyśćcowym!
Jan Vianney mówił w kazaniu: „Bardzo bolesne i przejmujące jest położenie naszych rodziców, krewnych i znajomych, jeżeli zeszli z tego świata nie uczyniwszy zadość Bożej sprawiedliwości. Skazani bowiem zostali do tego strasznego więzienia, które się czyśćcem nazywa i tam zostawać będą dopóki długów swoich nie spłacą. Ale po co ja wszedłem dziś na ambonę i w czyim imieniu mam do was przemawiać? Wszedłem z rozkazu Boga i przemawiać mam w imieniu waszych zmarłych rodziców, krewnych i znajomych. Wszakże należy się im od was dług wdzięczności. Przypomnijcie sobie co oni zrobili dla was kiedy żyli na tej ziemi. Weźcie na uwagę ich położenie w płomieniach czyśćcowych i pośpieszcie im z pomocą!”
Oto piękne świadectwo takiej właśnie pomocy naszego Czytelnika, Sebastiana: „Rozpocząłem drugą nowennę pompejańską we własnej intencji, gdy nagle przyśnił mi się kolega, który zmarł kilka lat wcześniej i błaga mnie o pomoc. Szybko zrozumiałem, że dostał zgodę aby mnie prosić o modlitwę. Natychmiast poprosiłem Najświętszą Panienkę o zamianę intencji i z ufnością budziłem się codziennie o piątej rano, aby modlić się w intencji duszy tegoż kolegi. Wytrwałem w nowennie całe 54 dni. Nawet modlitwę w godzinie Miłosierdzia ofiarowałem za niego. Można powiedzieć, że ponad 3,5 godziny dziennie modliłem się w intencji jego duszy”. – Jakiż to piękny przykład miłości bliźniego! Obyśmy i my potrafili tak kochać naszych zmarłych.
Mogą zainteresować Cię też: