Kiedy odmówiłam swoją pierwszą w życiu Nowennę Pompejańską, w intencji nawrócenia mojego chłopaka, nasze relacje zaczęły się psuć. „Zaczęły się psuć” to bardzo delikatne określenie tego, co się działo. Tak, jakbym rozpętała jakaś wojnę. Było to bardzo przykre. Nie da się wyrazić słowami tego, co czuje osoba modląca się o czyjeś nawrócenie. Jedyne pocieszenie, to to, że modlitwa była najwyraźniej miła Bogu, skoro odczuwałam takie udręki.
Zawierzenie Bogu mojego panieństwa przez ręce Maryi
Po dobrym związku pozostały tylko wspomnienia i wątpliwości, czy to, co kiedyś było dobre w ogóle kiedykolwiek się wydarzyło. Sytuacja obróciła się o 180 stopni… Zmęczona i wyczerpana coraz większymi problemami w swoim związku, postanowiłam zacząć odmawiać kolejną nowennę. Intencją była prośba o dobrego męża, ale w formie zawierzenia Bogu swojego panieństwa przez ręce Maryi. Pomyślałam sobie, że być może dobry Bóg ma dla mnie inny plan, że niekoniecznie jest mi pisane założenie rodziny. Pragnęłam mu się zawierzyć i poddać się jego woli. W dalszym ciągu jednak byłam w związku ze swoim chłopakiem, nie zakończyliśmy oficjalnie swojej relacji. Chciałam się z nim spotkać, żeby porozmawiać właśnie o tym pożegnaniu, ale ciągle coś mnie zatrzymywało. Nadal ufnie się modliłam i wierzyłam z całego serca, że Jezus i Jego matka, nasza matka są przy mnie. Był to piękny okres w moim życiu, choć niełatwy. Dwa miesiące po skończeniu nowenny pojawił się w moim życiu mężczyzna, który jest idealnym kandydatem na dobrego męża. Zdziwiło mnie bardzo że w moim wieku mogę spotkać kawalera, bez zobowiązań, wierzącego, dobrego, wyrozumiałego, spokojnego, cierpliwego i posiadającego wiele innych zalet. Wyobraźcie sobie moją minę, gdy mi powiedział, że kiedy usłyszał ode mnie o Nowennie Pompejańskiej i obfitych łaskach, jakich doznają modlący się, to też zaczął się modlić, prosząc by potrafił być dobry jak św. Józef. Dbamy o nasze relacje, o czystość przedmałżeńską, o modlitwę. Często mnie zaskakuje to, że jestem z kimś, kto otwarcie mówi, że dąży do małżeństwa. To dla mnie coś nowego, dopiero przy nim sobie uświadomiłam, że wcześniej nie byłam poważnie traktowana. Żeby moje świadectwo nie było odebrane jako „spełnione życzenie”, muszę opisać łaski, jakimi mnie Matka Boża obdarzyła podczas zmawiania tej nowenny. Dzięki tym łaskom będę wszystkim do końca życia zaświadczać, jak potężną siłą i bronią jest różaniec. 1. Pokój serca, niczym niezmącony- w trakcie nowenny zmarła nagle moja mama, z którą byłam bardzo związana emocjonalnie. Dla wielu jej śmierć była okropnym zaskoczeniem. A mnie dobry Bóg naprawdę na to przygotował. Może to wydawać się dziwne lub niedorzeczne, ale ja czułam to w sercu, czułam że niedługo umrze (chorowała, lecz nie tak, żeby nagle umrzeć). Miałam czas na to, żeby oddać to Bogu i powiedzieć- „Bądź wola Twoja Panie. Oddaję Ci ją.” Pokój serca, którym mnie Bóg obdarzył, dał mi siłę by nie rozpaczać, ale ufać Panu. Byłam na tyle silna że poprowadziłam różaniec i koronkę przed mszą pogrzebową. Na pogrzeb przybyło mnóstwo ludzi którzy nie znali mojej mamy, ale znali mnie i chcieli być ze mną. Mnóstwo osób przyjęło komunię św. (a wiecie jak to w dzisiejszych czasach bywa…), przybył również chór w którym śpiewam i zorganizował piękną oprawę muzyczną. Każdy się dziwił gdy patrzył na mnie i na mój spokój, a ja mówiłam- „To nie ja jestem silna, to Matka Boża mnie trzyma”. 2. Pomnożenie wiary, nadziei i miłości – tylko głęboka wiara pozwoliła mi nie rozpaczać po stracie mamy, ale wierzyć, że jest w dobrych rękach, blisko Boga. 3. Cierpliwość, której nigdy nie miałam – mam naturę niecierpliwą, jednak nowenna uczy doskonałej cierpliwości do drugiego człowieka, a także do swoich ułomności i niedoskonałości. 4. Namacalna opieka Matki Bożej w codzienności. 5. Rozwiązały się sprawy po ludzku beznadziejne- nie chcę mówić o szczegółach, ale miałam ciężką sytuację rodzinną, kiepskie relacje z ojcem. Mogłam się w końcu wyprowadzić z domu rodzinnego, bardzo tanio wynająć mieszkanie i odzyskać poczucie bezpieczeństwa psychicznego. 6. Radość w Chrystusie! Nic dodać, nic ująć – radość bycia dzieckiem Bożym; 7. Bardzo namacalna ochrona przed złem – pamiętam ten niesamowity zmysł przeczuwania złych rzeczy i zdolność do uniknięcia niejednej tragedii (nawet uniknięcie potrącenia przez kierowcę auta). A może to lepszy „słuch duszy” na ostrzeżenia swojego anioła stróża. 8. Już się nie lękam, to jest największy cud jakiego doznałam. Dotąd zawsze żyłam w poczuciu lęku, ciągle się czegoś bałam. 9. Nowenna zgasiła we mnie walkę duchową, frustrację, złość jakiej doświadczałam, szczególnie w chwili gdy zaczęłam odmawiać swoją pierwszą w życiu nowennę (o nawrócenie chłopaka). 10. Matka Boża nigdy nie dopuszczała, żebym się czuła pozostawiona sama sobie np. gdy czasem ogarniał mnie lęk (szczególnie po śmierci mamy) gdy zostawałam sama w domu, natychmiast odmawiałam różaniec i wracał pokój serca i odwaga. Mogłabym jeszcze wiele wymieniać i podawać przykłady. Dziś rozumiem, że Maryja to nasza Matka. Najprawdziwsza na świecie matka. Nie jest to żaden nic nieznaczący tytuł, żaden slogan, chociaż wiem że wielu niedowiarków tak właśnie traktuje jej macierzyństwo wobec nas. Doświadczyłam (i doświadczam cały czas) jej prawdziwej miłości, jej współczucia, jej opieki. Jestem w trakcie swojej czwartej nowenny pompejańskiej, za kilka dni ją kończę i na pewno złożę kolejne świadectwo wysłuchanych próśb. Do końca życia będę wszystkim powtarzać – odmawiajcie różaniec! Matka nigdy cię nie zostawi.
Eva
Gdyby nie różaniec…
Dziękuję Ci, Matko Pompejańska, za otrzymane łaski. Odmówiłam już kilka nowenn w różnych intencjach. Część została wysłuchana, inne jeszcze wymagają więcej modlitwy. Dzięki wstawiennictwu kochanej Matki otrzymałam bardzo dobrą pracę. Pamiętam, że jak odmawiałam nowennę w tej intencji, czułam wewnętrzny spokój, że moja prośba zostanie wysłuchana. I tak się stało (w tym czasie nie wysłałam żadnych CV). Zadzwoniła znajoma z informacją, że u niej w pracy zwalnia się miejsce. Umówiłam się na spotkanie. Przez pierwsze kilka dni jeździłam na przyuczenie i pokazanie swoich umiejętności. I tak już od dwóch lat pracuję jako księgowa i rozwijam swoje zainteresowania.
Mój syn za przyczyną Matki Pompejańskiej zdał maturę, dostał się na studia i jest już po pierwszej zaliczonej sesji. Dziękuję Ci, Matko! Oddałam moje jedyne dziecko w opiekę Matki Bożej, prosząc Ją, aby się nim zaopiekowała, chroniła go, prowadziła przez życie, bo wierzę, że tylko z Jej pomocą i Jej ochroną nic mu się nie stanie. Ona jest z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę i to jest najlepsza możliwa pomoc i opieka.
Odmówiłam również nowenny w intencji mojego męża, który od lat nie chodzi do kościoła, o jego przemianę i potrzebne łaski dla mojej rodziny (bez wskazywania konkretnej łaski – stwierdziłam, że tylko Matka wie, co w danym czasie nam potrzeba). Niestety mąż w dalszym ciągu nie chodzi do kościoła. Czasem wydaje mi się, że trochę się wyciszył, a innym razem tak jakby nic się nie zmieniło. Zły nie odpuszcza i sieje zamęt w mojej rodzinie do tego stopnia, że myślałam nawet o odejściu od męża po sytuacji, kiedy mąż mnie pobił albo gdy się awanturuje. Niestety zauważyłam, że im bardziej on krzyczy, tym bardziej ja się zamykam w sobie i nie odzywam, po części, żeby nie wywoływać niepotrzebnych kłótni, po części z bezsilności, zniechęcenia, do tego stopnia, że bywają dni, kiedy mało ze sobą rozmawiamy i tylko o sprawach bieżących. Jest mi czasem bardzo ciężko i gdyby nie różaniec… nie wiem, co by było. Obecnie odmawiam nowennę za dusze w czyśćcu cierpiące, o łaskę nieba dla nich. Jedno jest pewne – jak ktoś zacznie odmawiać nowennę pompejańską, trudno mu się będzie z nią rozstać i co rusz będzie do niej powracać. I to jest piękne. Dziękuję Ci, Matko kochana, za wszystko.
Małgorzata
Zdałam ciężki egzamin
Kochani, chcę Wam opowiedzieć, w jaki sposób wkroczyła w moje życie, ponieważ Matka Boża udziela wielu łask poprzez nowennę pompejańską. Ukończyłam studia prawnicze i moim marzeniem było dostanie się na aplikację. W tym czasie moja mama podjęła się modlitwy różańcowej do Matki Bożej Pompejańskiej i nie ustawała w modlitwie. Po kilku przykrych sytuacjach Matka Boża Pompejańska zwyciężyła wszelkie przeszkody. Dostałam się na aplikację adwokacką. Dzięki nowennie pompejańskiej podjętej przeze mnie i moją mamę szczęśliwie ją ukończyłam, zdając pomyślnie ciężkie egzaminy – pomimo tego, że nie mieliśmy żadnych znajomości i żyliśmy raczej skromnie. Matka Boża zawsze rozdaje to, co najlepsze, i zawsze daje nam więcej, niż prosimy. Po ukończeniu aplikacji Maryja zatroszczyła się o moją pracę, finanse i wszystko, co wiązało się z moim zawodem. Dzięki nowennie nawiązuje się niezwykła relacja pomiędzy Maryją a człowiekiem.
Obecnie odmawiam nowennę w trudnej i po ludzku myśląc – beznadziejnej intencji… ale całym sercem zaufałam Maryi i wiem, że nasza najlepsza Matka rozwiąże tę sytuację w najlepszy dla nas sposób. Za wszystkie łaski składam wielkie podziękowania Matce Bożej. Módlmy się na różańcu.
Basia
Mały cud
Nowennę odmawiamy z mamą, odkąd dowiedziałyśmy się, że moja siostra jest w ciąży. Od początku było wiele badań, wiele trudnych chwil i strachu o zdrowie dziecka. Najpierw podejrzenie wad genetycznych, potem wirus, przez który siostra wylądowała w nocy na kroplówce w szpitalu, i badania u specjalistów w Warszawie. Wciąż czekaliśmy od badania do badania na wyniki. Wad nie ma, ale jest konflikt, który zagroził życiu pierwszej córeczki, i potrzebna była transfuzja krwi. Nie jest to konflikt serologiczny, ale jeszcze rzadszy, bo ma go tylko 2 procent kobiet. Siostrze zalecono kroplówkę raz w tygodniu do końca ciąży w Warszawie. Jej koszt to 10 tysięcy złotych. W ostatni piątek szpital miał dać znać, czy dofinansuje leczenie. Matka Boża jednak sprawiła, że wszystko się odwróciło. Nie są potrzebne żadne leczenia. Lekarze mówią, że to prawie cud przy tym schorzeniu. Czekamy więc na nasz Mały Wielki Cud, dziękując Matce Bożej za łaskę.
Magda
Moja żona chciała rozwodu
Witam serdecznie. Wczoraj skończyłem swoją pierwszą w życiu nowennę pompejańską. Sama modlitwa, jak się okazało, nie była aż tak trudna do odmówienia. Chociaż na początku widziałem ogrom pracy, jaki przede mną czeka. Sytuacja, jaką miałem w rodzinie, tego jednak wymagała.
Moja żona chciała rozwodu. Problemy małżeńskie mieliśmy od pewnego czasu. Raz było lepiej, raz gorzej. Kłótnie, żale, złości. Żona nieraz mówiła o rozwodzie, czasami nawet przy dzieciach, na których strasznie się to odbijało. W końcu, mimo niesnasek, udaliśmy się wspólnie do poradni na terapię par. Chodziliśmy przez kilka miesięcy i wydawało mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Sytuacja znacząco się poprawiła, było lepiej niż kiedykolwiek, ale po pewnym czasie wszystko się zepsuło i wróciły dawne koszmary, a żona twardo podjęła decyzję o rozwodzie.
W naszym małżeństwie działo się różnie. Nigdy przecież nie jest tak, że wina leży tylko po jednej stronie. Popełniłem wiele błędów, które teraz widzę wyraźnie, ale nie było aż tak źle, nie były to takie winy, które wymagałyby podjęcia tak drastycznego kroku, jakim jest rozwód. Czułem się strasznie niesprawiedliwie potraktowany. Nie wiedziałem, co mam dalej robić. Byłem zrozpaczony, wiele nocy nie przespałem i wiele dni przepłakałem. Chociaż się kłóciliśmy, chociaż żona chciała odejść i wziąć rozwód, ja wciąż ją kochałem i wciąż nie widziałem życia bez niej. Zwłaszcza że mamy dzieci, które oboje kochamy nad życie.
Przeglądając internet w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy w tego typu sytuacjach, natrafiłem na informację o nowennie pompejańskiej. Poczytałem o niej, przeczytałem świadectwa, wysłuchałem wypowiedzi ojca Szustaka na jej temat i zdecydowałem, że rozpocznę nowennę w intencji o uzdrowienie naszego małżeństwa.
Sama modlitwa, jak pisałem, nie okazała się trudna. Nie odmawiałem jej jak typowego różańca. Na początku byłem zupełnie roztrzęsiony i jedyne, w czym widziałem ratunek, to modlitwa i nowenna, dlatego podczas wszystkich dziesiątek różańca rozważałem tylko tajemnicę modlitwy Pana Jezusa w Ogrójcu. Słowa Pana Jezusa: „Ojcze, jeśli chcesz, odsuń ode mnie ten kielich. Jednak nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie” pomagały mi przetrwać najtrudniejszy czas.
Potem sytuacja się nieco ustabilizowała. Żona stwierdziła, że ze względu na dzieci nie będzie wnioskowała o rozwód. Nasze małżeństwo nadal jednak wydawało mi się fikcją. Udawanie przed dziećmi, że wszystko jest w porządku, było ponad moje siły. Dlatego zmieniłem tajemnicę na drogę krzyżową i dźwiganie krzyża, by rozważania o udręce Pana Jezusa pomogły mi znieść trudy sytuacji, z którą się borykałem. Potem sytuacja znacząco się poprawiła. Były jeszcze kłótnie, ale dużo mniej nacechowane emocjonalnie, krótsze i łatwiejsze do zniesienia.
Aż w końcu, pewnego ranka, gdy jeszcze leżałem w łóżku, żona podeszła do mnie zapłakana. Gdy zapytałem, co się stało, powiedziała, że nie wie, ale że nie chce się rozstawać, że tyle pięknych chwil wspólnie przeżyliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać. Jeszcze dużo pracy przed nami, dużo ciężkich tematów, dużo różnic. Obecnie jednak jesteśmy już w stanie rozmawiać na nie pełni wyrozumiałości, myśląc o drugiej osobie, starając się zrozumieć wzajemnie punkty widzenia. Kłótnie, jak zawsze, pojawiają się, ale równie szybko znikają, a po nich następuje wybaczenie. Znów wróciła do nas czułość i bliskość, a dzieci w końcu widzą kochających się, wzajemnie wspierających się rodziców.
Koniec nowenny odmawiałem, rozważając tajemnicę zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. Nasze relacje z żoną stały się miłe, dobre, lekkie, nie ciążyły już jak krzyż Panu Jezusowi. Ja w końcu poczułem się szczęśliwy, więc przyszła pora na zmianę tajemnicy na radosną. A zwiastowanie wybrałem znowu ze względu na słowa Maryi wypowiedziane do archanioła Gabriela: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”, bym nie zapomniał, że Pan Bóg chce dla nas jak najlepiej, i żebym nauczył się Jego wolę przyjmować.
Wczoraj skończyłem swoją pierwszą nowennę pompejańską. Nie chcę jednak się już rozstawać z różańcem (chociaż całość nowenny odmówiłem… na palcach). Dlatego dzisiaj rozpocząłem nowennę w kolejnej intencji. Rozpoczęcie drugiej nowenny okazało się dla mnie trudniejsze niż pierwszej. Nie czuję zmęczenia, wręcz przeciwnie. Po odmówieniu nowenny czułem radość z podołania takiemu zadaniu, ale i żal… że to już koniec. Pierwszy dzień kolejnej nowenny przyniósł zwątpienie i zmęczenie. Nie chcę jednak robić żadnej przerwy na odpoczynek. Teraz wiem, w jak potężny oręż wyposażyła nas Matka Boża i sam Bój Ojciec. Chcę dzierżyć tę broń i wymadlać tak potrzebne nam łaski. W kolejce czekają kolejne intencje. Po odmówieniu pierwszej nowenny wiem, że podołam. Wiem również, że warto. Nawet jeśli intencja nie spełni się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, to ogrom łask, jakie na nas spływają, jest tego wart. Poza tym Bóg najlepiej wie, co jest dla nas dobre, i poprzez modlitwę pomaga nam to osiągnąć. Nowenna pompejańska jest po prostu najskuteczniejszą metodą – nie mam już co do tego żadnych wątpliwości.
Ekzuzy
Walka o trzeźwość brata
O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się podczas pieszej pielgrzymki do Częstochowy. Zawsze różaniec był mi bliski i tą modlitwą modliłam się codziennie. Podczas pielgrzymki dołączyli do nas bracia, którzy mówili o nowennie. Wtedy pomyślałam, że to jest niemożliwe, aby w ciągu dnia zmówić trzy lub cztery różańce.
W tym czasie miałam wiele problemów w rodzinie, między innymi choroba bratowej, bardzo ciężka, alkoholizm brata… Postanowiłam, że spróbuję się pomodlić nowenną różańcową. Pierwsza w intencji zdrowia bratowej, następnie o to, by mój brat nie pił alkoholu. Po upływie kilku miesięcy od skończenia nowenny za brata stał się mały cud! Mój brat podpisał krucjatę wyzwolenia człowieka na okres jednego roku! Wiem, że to tylko rok, ale dla niego to bardzo dużo znaczyło. Przede wszystkim miał chęć poprawy swojego życia. Zobaczył, jak wygląda życie w trzeźwości, że nie zawsze potrzebny jest procent, by się dobrze bawić. Po skończonym roku używał alkoholu, ale w znacznie mniejszej ilości, a na początku 2019 roku podpisał po raz drugi krucjatę, ponownie na okres roku. Mam nadzieję – i gorąco się modlę za niego – że kiedyś przestanie pić.
Obecnie odmawiam piętnastą nowennę pompejańską. Jestem szczęśliwa, że mogę uczestniczyć w czymś tak pięknym i cudownym. Maryja daje nam wiele łask, trzeba mieć mnóstwo wiary i nadziei, bo Ona zawsze pomoże. Jest naszą Matką! Dla mnie wyprosiła tak wiele łask. Namawiam wszystkich do odmówienia nowenny pompejańskiej, pomimo że jest to bardzo trudne organizacyjnie wyzwanie, naprawdę można to zrobić. Trzeba dostosować dzień do różańca.
Kamila
reklama
Piękne różańce z kamienia
Piękne i wytrzymałe różańce z wzorem Matki Bożej Pompejańskiej. Znajdź coś dla siebie!
Niezwykła pomoc Maryi
Szczęść Boże!
Chciałbym i ja podzielić się z Wami moim świadectwem.
Od dłuższego czasu próbuję pozbierać się ze swoich grzechów, które doprowadziły mnie do tego, że zmarnowałem czas swoich studiów i szansę na rozwój, jaka się z tym wiązała. Zaprzepaściłem łaski i zaniedbałem talenty, które otrzymałem od Boga. Wolałem ten czas przeznaczyć na życie przyjemnościami doczesnymi. Potrafiłem całymi dniami grać w gierki, imprezowałem, pijąc przy tym duże ilości alkoholu, zatraciłem się w nieczystości. Zawładnęły mną lenistwo, egoizm i pycha. Praktycznie się nie modliłem, a do kościoła na niedzielną mszę świętą chodziłem, jak mi pasowało – gdy padał deszcz, nie chciało mi się wychodzić z pokoju.
W końcu takie życie doprowadziło mnie do poczucia totalnej pustki i zagubienia w życiu. Wyleciałem ze studiów z brakiem pewności siebie, perspektyw i coraz większym lękiem o to, co dalej.
Postanowiłem za wszelką cenę wziąć się w garść, tłumacząc sobie, że przecież ode mnie zależy moje życie. Chcąc stanąć na własne nogi i wyznaczając sobie konkretny cel zawodowy, zacząłem uczyć się w tym kierunku, najpierw samodzielnie, później przechodząc różnego rodzaju kursy, które dałyby mi podstawy do podjęcia pierwszej pracy. Za wszystko oczywiście płacili moi biedni rodzice, których zasypywałem bajkami o moich ukończonych studiach i chęci rozwoju. Po dłuższym okresie bez pracy zacząłem nieudolne modlitwy, licząc, że dostanę ją w prezencie przy minimum wkładu własnego. Tak się jednak nie stało – dostałem propozycję bezpłatnego stażu z możliwością pracy po trzech miesiącach. Po tym okresie nie dostałem propozycji dalszej współpracy. Byłem załamany. Wtedy usłyszałem o nowennie pompejańskiej. Nie wierzyłem, że będę w stanie ją ukończyć, a jednak zacząłem się modlić. Nie było łatwo. Najgorzej znosiłem weekendy, wiedząc, że telefon nie zadzwoni. W jeden z takich weekendów, kiedy depresja coraz mocniej odciskała swoje piętno, wydarzył się pierwszy cud – dostałem wiadomość SMS-em o nowo powstałym biurze, do którego wkrótce miała zacząć się rekrutacja. Nadzieja wstąpiła w moje serce, i to w weekend. Natychmiast po weekendzie odezwałem się do tej firmy i po jakimś czasie dostałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Przyłożyłem się, jak tylko umiałem, i udało mi się dostać pracę. Byłem wniebowzięty. Ukończyłem nowennę, ale niestety nie zerwałem całkiem z grzechami.
Praca była ciężka. Jako mało doświadczony pracownik co chwilę napotykałem nowe trudności i chodziłem do pracy strasznie zestresowany. Przepracowałem tak około ośmiu miesięcy i przed samymi świętami Bożego Narodzenia w firmie rozpoczęły się zmiany kadrowe. Zostałem wytypowany do grupy ludzi, którym złożono wypowiedzenie. Zastanawiałem się, dlaczego moje życie wygląda tak, a nie inaczej. Zacząłem poważnie zastanawiać się nad tym, czy obrana ścieżka zawodowa na pewno jest dla mnie – może się do tej pracy nie nadaję? Postanowiłem zmówić kolejną nowennę pompejańską – tym razem starając się ze wszystkich sił poprawić w każdej dziedzinie mojego życia. Wyzbyć się wszystkich grzechów, regularnie się modlić i uczestniczyć we mszy świętej. Uznałem, że jeśli dam z siebie sto procent i będę się starał wyuczyć zawodu, tak żeby nie móc sobie zarzucić żadnego zaniedbania, znajdę się w jasnej sytuacji. Gdy rozpocząłem część dziękczynną, a propozycji pracy nadal nie otrzymałem, w trakcie jednej z modlitw rozkleiłem się zupełnie. Powiedziałem, że nie mam już siły i błagałem o ratunek. W tej samej chwili zadzwonił telefon. Zaproponowano mi rozmowę w znanej firmie. Łzy rozpaczy zamieniły się w łzy szczęścia. Udało mi się dostać pracę, za którą z całego serca dziękuję Bogu i Matce Najświętszej. Zachęcam wszystkich zatroskanych – polecajcie swoje życie Matce Najświętszej i wytrwajcie na nowennie do końca. Polecam Ci, Matko Boża, szczególnie wszystkich zagubionych, poszukujących swojego życiowego powołania, wszystkich bezrobotnych.
Królowo Różańca Świętego, módl się za nami.
Paweł
Modlitwa za dusze czyśćcowe
Kilka razy czytałam, że modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące jest bardzo skuteczna. Postanowiłam to sprawdzić. Pierwszy raz modliłam się za nie, kiedy mój mąż palił papierosy, a odmawiane nowenny nic nie przynosiły (tak mi się wtedy wydawało) – po pięciu miesiącach od zakończenia nowenny mąż przestał palić. Ostatnio znów wracam do modlitwy za te dusze i proszę je o wstawiennictwo. Prosiłam za moją szwagierkę, która mieszka za granicą i ogólnie życie jej się nie układa – jeszcze w trakcie nowenny dostała stałą pracę i będzie mogła dostać kredyt na dom. Obecnie znowu proszę za zbawienie dusz czyśćcowych, a je same o modlitwę o zdrowie dla mojej mamy, która miała podejrzenie ciężkiej nieuleczalnej choroby – wyniki badań wykluczyły tę chorobę, a mama ma siłę do dalszej walki o zdrowie.
To faktycznie wspaniali przyjaciele, za których powinniśmy się modlić, a oni wspaniale się nam odwdzięczą wstawiennictwem za nas.
Emilia
Śmierć córki
Chciałam dać trochę nietypowe świadectwo o nowennie pompejańskiej.
W roku 2014 moja wtedy 6-letnia córka Maja zachorowała na raka mózgu. Lekarze dawali jej maksymalnie rok życia. Zaczęliśmy całą rodziną się za nią modlić, modlili się też nasi znajomi, przyjaciele oraz nasza wspólnota. W 2016 roku usłyszałam o nowennie pompejańskiej i w tym też roku odmówiłam trzy nowenny o uzdrowienie córki z choroby. Przez pierwsze dwa lata choroby guz był stabilny i nie powiększał się, a nasza Maja prowadziła normalne życie, tak jak inne dzieci, co było dla lekarzy wielkim fenomenem. Bóg jednak miał inne plany wobec niej. Pod koniec roku 2016 guz zaczął rosnąć, a stan zdrowia córki był ograniczony, ale nie był zły. Dopiero we wrześniu 2017 stan jej zdrowia zaczął się pogarszać. Przestałam się wtedy modlić o uzdrowienie córki, a modliłam się o wypełnienie woli Bożej i o to, żebym się nie bała, cokolwiek się stanie.
22 października 2017 w niedzielę rano nasza córka, trzymając nas za ręce, odeszła do Boga. Odmówienie nowenny pompejańskiej nie uzdrowiło naszej córeczki, ale dało nam pokój, a jej – piękną i spokojną śmierć.
Mając dwóch synów, bardzo pragnęliśmy mieć jeszcze córkę. W grudniu 2018 urodziła się nam córeczka, która jest łaską od Boga.
Powinniśmy pamiętać, że Pan Bóg ma dobry plan na nasze życie, mimo tego, że nie zawsze to rozumiemy. Strata naszej córki jest wielkim bólem dla nas, ale wierzymy, że Bóg wie, co jest dla nas najlepsze.
Dorota
Uzdrowienie
Chciałabym podzielić się łaską, jaką otrzymałam po odmówieniu nowenny pompejańskiej. Dwa lata temu dostałam ostrej alergii na słońce, wszystkie odsłonięte części ciała stawały się czerwone i bardzo piekły. Uczulenia dostawałam również, gdy słońce padało przez szyby w samochodzie czy okna domu, nawet zimą. Podejrzewano u mnie nawet uczulenie na światło dzienne, co wiązałoby się z tym, że w ciągu dnia nie mogłabym wychodzić na zewnątrz. Żaden lekarz nie znał przyczyny tej alergii. Traciłam nadzieję, że kiedykolwiek to minie. Dodam, że nigdy wcześniej niczego takiego nie doświadczyłam. Od cioci dowiedziałam się o nowennie pompejańskiej i zaczęłam odmawiać ją w intencji, aby uczulenie minęło. Moja mama również odmówiła nowennę w tej samej intencji. Dzisiaj mogę normalnie chodzić po słońcu, alergia minęła i mam nadzieję, że już nigdy nie wróci. Otrzymałam również dużo innych łask za pośrednictwem Maryi. Maryja nigdy nie zostawia swoich dzieci w potrzebie. Nie traćcie nadziei i módlcie się, a na pewno zostaniecie wysłuchani.
Karolina
Dla mnie to prawdziwy cud
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Jestem Polakiem z Kresów Wschodnich. Od dawna marzyłem, by zamieszkać na stałe na Ziemi Ojczystej. Marzenia się spełniły. Razem ze mną przyjechały jednak także moje wady z grzechami. Prawie 28 lat zmagałem się z grzechem masturbacji. Po raz pierwszy usłyszałem o nowennie pompejańskiej od ojca Adama Szustaka na jego kanale na YouTubie. I kiedy upadłem już może tysiąc pierwszy raz i byłem w rozpaczy, postanowiłem spróbować poprosić Najświętszą Marię Pannę z Pompejów o wyzwolenie mnie z tego nałogu. W czasie odmawiania nowenny upadałem około pięciu razy. Mało tego, kiedy skończyłem całą nowennę, upadałem jeszcze pięć razy. Nie miałem jednak z tego grzechu przyjemności, tak jak było wcześniej. Nawet dwa razy zwymiotowałem po nim, czego nigdy w życiu u mnie nie było. Niedługo wystąpił nowy problem, związany z otrzymaniem pracy, i z ludzkiego punktu widzenia nie do pokonania. Postanowiłem znów zwrócić się do Najświętszej Marii Panny z Pompejów. Po 54 dniach jest wszystko załatwione.
Otrzymałem wszystko: jestem wolny w Chrystusie Panu od nałogu i ten drugi problem z pracą też jest szczęśliwie rozwiązany.
Od razu postanowiłem napisać swoje świadectwo. Będę chwalił Pana Boga do końca życia za dar dla nas, grzeszników, Najświętszej Marii Panny z Pompejów z nowenną do Niej.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jerzy
Jakbym miała nóż w sercu
Jestem trochę w nietypowej sytuacji, bo mój mąż nie odszedł do innej i nigdy nie miał takiego zamiaru. Ciągle mnie kocha, a jesteśmy małżeństwem już 25 lat. Jednak od kilku lat nawiązuje relacje z różnymi kobietami. Po kilku latach powiedział mi o tym mąż jednej z nich i to był dla mnie szok, bo niczego nie czułam, nie podejrzewałam ani nie zauważyłam. Stało się to 22 maja, w dzień św. Rity, do której mam szczególne nabożeństwo. Wiem, że nic nie dzieje się przypadkiem i to ujawnienie było po to, by mąż się opamiętał – on nie czuł, że grzeszy, bo przecież nic nie dawał mi odczuć, był zawsze dla mnie kochający i nigdy nie myślał o rozbiciu naszego małżeństwa.
Po kilku miesiącach zaczęłam odmawiać nowennę o oczyszczenie naszego małżeństwa ze złych związków i relacji. Najpierw modliła się koleżanka o jego opamiętanie i siłę dla mnie, ale po kilku znakach poczułam, że to ja powinnam się modlić. Przede wszystkim cały czas prosiłam św. Ritę, bym za jej przykładem była wzorem miłości, cierpliwości i łagodności, bo takie zachowanie pozwalało się mojemu mężowi opamiętać, a wszelkie łzy czy awantury tylko go ode mnie oddalały. Trwało to rok, było ciężko, bo czułam, jakbym miała nóż w sercu, a na ustach miałam uśmiech i pilnowałam miłej atmosfery – bardzo bolało, ale postanowiłam nie iść do psychologa, tylko trwałam na modlitwie i zażywałam ziołowe tabletki uspakajające.
Skończyłam część błagalną nowenny i w pierwszy dzień części dziękczynnej mąż powiedział, że zakończył związek na boku, odkrył, jaki ma skarb u swego boku i że bardzo docenia moją postawę, bo wie, jak mi było ciężko i jak mnie bardzo zasmucił. Teraz z lżejszym sercem kończę część dziękczynną, bo naprawdę mam za co dziękować.
Jestem osobą zamkniętą w sobie i nigdy nie udzielam się na żadnych forach, ale poczułam, że muszę dać to świadectwo, bo po pierwsze łaska, jaką otrzymałam, jest ogromna, a po drugie może to świadectwo komuś pomoże, jak mnie pomagały świadectwa innych i wpisy pod nimi. Wielka jest moc modlitwy. Jest to lek na depresje i wszelkie trudy, jakie nas spotykają. Ufajcie i trwajcie w modlitwie cały czas, a otrzymacie to, co Wam potrzebne!
Agata
Uzdrowienie
W 2017 roku moja mama wyczuła u siebie guzka na piersi. Byłam zrozpaczona, bardzo się modliłam. I wtedy natrafiłam na nowennę pompejańską. Martwiłam się także, że nie zdołam jej odmówić, ale mimo wszystko dałam radę. Już w trakcie odmawiania nowenny guzek u mojej mamy zniknął. Poczułam wtedy niesamowitą ulgę. Dziś jestem w trakcie odmawiania nowenny pompejańskiej, ale już w zupełnie innej intencji. Moi drodzy, odmawiajcie nowennę pompejańską, a Matka Przenajświętsza udzieli Wam łaski!
Karolina
Znowu mam rodzinę
Jeżeli ktokolwiek zastanawia się nad odmawianiem, to niech się już nie zastanawia. Ta nowenna jest nie do odparcia i kto się nią modli, zostanie wysłuchany. Prędzej czy później Maryja pomoże. Ja modliłam się na dwóch i przymierzam się do następnej. Fakt, jest to dość ciężkie, ale trzeba zorganizować czas. W najgorszych momentach odmawiałam na leżąco z powodu trudności czy zmęczenia, ale myślę, że liczył się fakt, że codziennie byłam z Maryją i Ją prosiłam. A prosiłam o nawrócenie męża.
Ale od początku – pierwsze, co zrobiłam, to od niego odeszłam z naszą córką. On nie chciał mieć z nią kontaktu. Mieszkaliśmy w jednym mieszkaniu, a jego świat się zawalił, bo ona się urodziła. Totalnie mnie opuścił. Mieszkał w swoim pokoju, a do nas nie zaglądał. Prowadził osobne życie. Taki stan trwał niecałe dwa lata i postanowiłam odejść. Żeby mieć siłę to zrobić, modliłam się nowenną o rozwiązanie tej sytuacji. I tak zrobiłam – odeszłam, udało mi się. Wyprowadziłam się i nie chciałam z nim mieć kontaktu. On nagle zatęsknił za rodziną. Oj, długo to trwało, aż w końcu pozwoliłam mu widywać się z dzieckiem. Widziałam, że ma duże problemy ze sobą. Zaczęłam następną nowennę o jego duszę. Nie chciałam z nim być. Ja po prostu czułam, że muszę, jak umiem, mu pomóc. Ta nowenna była trudniejsza w odmawianiu. Teraz jednak, po różnych wydarzeniach mam znów rodzinę – męża i ojca, który troszczy się o nas, a ja go za to bardzo doceniam i dziękuję mu. Uważam to za prawdziwy cud. Faceci są trudni, ciężko im idzie coś zmienić w sobie. A tutaj nałogi i ta przedziwna nienawiść do mnie – nie wiem, czym spowodowana – ustala. Dziękuję Ci, kochana Mamo! Odmawiajcie i się nie bójcie. Ona pomaga. Życzę wiary i wytrwałości.
Bogna
Dziękuję Ci, Mamo!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Mam na imię Marysia. Od zakończenia mojej nowenny minęły już ponad dwa lata. Tym świadectwem chcę podziękować Najświętszej Panience, mojej kochanej niebieskiej Mamie za to, że przez 27 lat mojego życia nie zostawiła mnie bez pomocy, ani jednego dnia. Za to, że zanosi każde, nawet najmniejsze moje westchnienie przed tron Pana Boga.
Kochani, aby opisać to, co za Jej wstawiennictwem zmieniło się w moim życiu, z jakiego bagna wyciągnęła mnie i moją rodzinę, zabrakłoby dnia. Módl się, ufaj, a wszystko przyjdzie w swoim czasie. Ona wie, co i w jakim czasie będzie dla Ciebie najlepsze. Modliłam się i traciłam nadzieję. Byłam bardzo niecierpliwa i nie potrafiłam zaufać. Wiele razy zastanawiałam się, co ja takiego złego w życiu zrobiłam, że nawet Ona nie chce mi pomóc. Mało tego, targowałam się z Nią i bardzo się z Nią kłóciłam. A moja Mama zawsze patrzyła na mnie z miłością i pomimo mojej grzesznej natury nigdy, ale to przenigdy nie zostawiła mnie samej.
„…wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział, jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie”. Dziękuję Ci, moja Mateńko, i proszę, miej nas w swojej matczynej opiece całe nasze życie. Dziękuję, kocham!
Maria
informacja
Wspieraj różańcowe inicjatywy
Czy wiesz, że poza czasopismem "Królowa Różańca Świętego" mamy wiele innych inicjatyw? Jeśli podoba Ci się nasza praca, to wspieraj nasze inicjatywy.