Uśmiechnięta Królowa wysłuchanych modlitw

15 sierpnia 1963 roku doszło do proroczego wydarzenia. W czasie koronacji Matki Bożej Ludźmierskiej, podczas procesji z ręki Maryi wypadło berło, które w locie pochwycił biskup Karol Wojtyła. Wtedy to kardynał Wyszyński powiedział: „Karolu, Matka Boska dzieli się z tobą władzą!”. W Nowym Targu w roku 1979 ludźmierska Maryja towarzyszyła podczas mszy świętej Janowi Pawłowi II jako potwierdzenie tego proroczego zdarzenia. Zwieńczeniem zaś była wizyta papieża w Ludźmierzu 7 czerwca 1997 roku.

Historia pełna cudów

A cała cudowna historia zaczęła się około roku 1400, kiedy to nieznany rzeźbiarz wykonał figurę Maryi z Dzieciątkiem. Figurę wyjątkową, bo twarz Matki Bożej jest pogodna i uśmiechnięta! Tak jakby chciała i nas natchnąć pogodą ducha i radością. I tak właśnie się dzieje. Wielu pielgrzymów doznaje bowiem w Ludźmierzu ukojenia w trudnych chwilach i pomocy w problemach. Ludzie doznają uzdrowień, wychodzą z kryzysów małżeńskich, porzucają niszczące nałogi. Najważniejszy jednak cud to żywa wiara, nadzieja i miłość, które wynoszą z tego miejsca obdarzeni uśmiechem Maryi. Koronacja MB Ludźmierska Dzieje cudownej figury nieraz były dramatyczne: pożar kościoła, konieczność ukrywania figury przed Niemcami w czasie II wojny światowej, kiedy to przez sześć lat była zamurowana w ścianie kościoła, czy zuchwała kradzież koron i berła dokonana w roku 1983. Mimo tych przeciwności figura jednak przetrwała i kult Matki Bożej Ludźmierskiej, nazwanej Gaździną Podhala, ani na moment nie zmalał! Jakby na potwierdzenie wyjątkowości tego miejsca przy sanktuarium znajduje się źródełko, uważane za cudowne. Podczas ulew, gdy woda w studniach podnosi się i staje się mętna, woda w źródełku zawsze jest czysta i świeża. Legenda mówi, że źródełko pojawiło się w miejscu objawienia Matki Bożej, a miejscowa ludność oraz pielgrzymki uznają je za dar od Niej i z wiarą z niego korzystają.
Tekst ukazał się w 35 numerze KRŚ
Zobacz PDF
Ludźmierz to także centrum różańcowe. Wokół sanktuarium rozciąga się Różańcowy Ogród Maryjny na pamiątkę odmówionego różańca z Janem Pawłem II w roku 1997. Wtedy to papież powiedział: „Już bowiem prawie od 600 lat kolejne pokolenia Podhalan i wiernych z całej Polski oddają tu hołd Matce Boga. A ta cześć dla Maryi nierozerwalnie łączy się z różańcem. Tutejszy lud, który się odznacza prostą i głęboką wiarą, zawsze miał poczucie tego, jak wspaniałym źródłem życia duchowego może być modlitwa różańcowa. Od wieków z różańcem w ręku przychodzili tu pielgrzymi różnych stanów, rodziny i całe parafie, aby od Maryi uczyć się miłości do Chrystusa. I wybierali w ten sposób szkołę najlepszą. Odmawiając różaniec, rozmawiamy z Maryją, powierzamy Jej ufnie wszystkie nasze troski i smutki, radości i nadzieje. Prosimy o to, by pomagała nam podejmować Boże plany i by wypraszała u Syna łaskę potrzebną do wiernego ich wypełniania. Ona radosna i bolejąca, i chwalebna, zawsze u boku Syna – jest równocześnie obecna pośród naszych codziennych spraw. Rytm różańcowych pacierzy odmierza czas na tej podhalańskiej, krakowskiej i polskiej ziemi – przenika go i kształtuje”. Matka Boża Ludźmierska czuwa nad Polakami w kraju i za granicami, a także na… misjach wojskowych. Jak wtedy, gdy 7 kwietnia 2010 roku w bazie w Afganistanie w wyniku ostrzelania rakietowego przez Talibów zniszczona została kaplica, w której znajdowała się kopia figury Matki Bożej Ludźmierskiej. W wyniku ostrzału nikt nie zginął ani nie został ranny, a według przekonania żołnierzy to sama Maryja przyjęła na siebie atak Talibów, by ochronić polskich żołnierzy.

Księga łask

Cuda i łaski towarzyszą figurze od wieków. Przytoczmy kilka z nich z „Księgi łask”. Kazimiera Zarzycka dziękuje: „Za ocalenie wzroku mego synka, który wybiegł z domu i bawiąc się, wpadł do niegaszonego wapna, które zasypało mu oczy. W tym nieszczęściu wołaliśmy o zdrowie do Matki Ludźmierskiej. Lekarz odesłał dziecko do Krakowa na okulistykę, a tam lekarze nie robili nam nadziei. A jednak z wiarą zanosiliśmy modlitwy o szczęśliwy przebieg leczenia i Matka Boża sprawiła, że syn w krótkim czasie wrócił do nas z dobrym wzrokiem, za co gorąco dziękujemy”. Ludwika Sroka zgłosiła się do kancelarii parafialnej i zeznała: „Gdy miałam około dwóch lat, byłam chora na krzywicę. Ręce i nogi moje były jakby wyschnięte i nie mogłam chodzić. Wszyscy sądzili, że grozi mi kalectwo na całe życie. Rodzice przynieśli mnie do Ludźmierza do Matki Boskiej, złożyli ofiarę na mszę świętą przed cudowną figurą i błagali o moje zdrowie. W niedługim czasie nastąpiła poprawa i jestem zdrowa do dziś”. Władysław Komperda kilkukrotnie cudownie ocalał od śmierci w czasie II wojny światowej. Gdy wracał do Ludźmierza, Niemcy otworzyli do niego ogień z karabinów maszynowych. Czekał tylko, aż od nich padnie. A jednak uciekł spod gradu kul bez szwanku. Innym razem nadleciały niemieckie bombowce, a on ukrył się pod beczkowozem. Bomba spadła kilka metrów dalej i nie wybuchła! W jego legitymacji był włożony obrazek Matki Bożej Ludźmierskiej i to Jej pan Władysław przypisywał swoje ocalenie. Franciszka Jamróz nagle dostała paraliżu podczas pielgrzymki do Ludźmierza. Nie mogła chodzić o własnych siłach. Poprosiła więc o przyniesienie jej wody z cudownego źródełka. Po wypiciu i obmyciu twarzy całkowicie wyzdrowiała i wzięła udział w odpuście ku czci ludźmierskiej Pani. Anonimowa pątniczka: „Do trzeciego roku ani nie chodziłam, ani nie siedziałam samodzielnie, tylko leżałam. Mama zabrała mnie na odpust do Ludźmierza. Tam z sąsiadką na kolanach obniosły mnie dookoła ołtarza i niedługo po tym zaczęłam chodzić bez żadnego leczenia”. Józef: „Kiedy byłem mały, moje ciało pokrywały blizny i czyraki, które nie chciały się leczyć. Nie ruszałem także ręką. Moi rodzice przynieśli mnie wtedy do cudownej figury Maryi w Ludźmierzu i ofiarowali mnie Matce Bożej. Zaraz po tym wszystkie objawy ustąpiły i wróciłem do zdrowia”. Weźmy do serca te słowa pożegnania Jana Pawła II z Matką Bożą Ludźmierską: „Pozdrawiam serdecznie całą ludźmierską wspólnotę parafialną, jej duszpasterzy i wiernych. Można powiedzieć, że ta wspólnota rozciąga się na cały świat. Wszędzie bowiem, gdzie docierali i nadal docierają polscy górale, jest też obecna ludźmierska Gaździna. Jest obecna w domach i kościołach, ale nade wszystko w sercach. Niech tej obecności nigdy nie zabraknie! Zwracajcie się do niej jak najczęściej. Odmawiajcie różaniec. Niech ta modlitwa stanie się fundamentem waszej jedności!”.
5 2 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Stanisława

Gamrat

Dziennikarka Publikuje na tematy Maryjne, odkrywa nieznane miejsca kultu i zapomniane historie o objawieniach Maryi.
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x