Magda
…ile zdołam, rozszerzać będę cześć Twoją, Dziewico Różańcowa z Pompejów
Zgodnie z obietnicą daną Matce Bożej w słowach nowenny pompejańskiej, piszę to świadectwo, aby zachęcić innych do praktykowania tej niezwykle skutecznej formy modlitwy.
Spodziewając się czwartego dziecka, bardzo obawiałam się cholestazy wątrobowej – niezwykle uciążliwej dolegliwości, która wystąpiła u mnie w poprzednich ciążach. Polega ona na wadliwym metabolizmie żółci, co w efekcie powoduje niemiłosierne swędzenie całej skóry. W moim przypadku całe noce (wtedy dolegliwość się nasilała) upływały wówczas na ciągłym drapaniu się. Nierzadko w desperacji sięgałam po przedmioty typu widelec czy metalowy druciak do czyszczenia garnków, aby sobie na chwilę ulżyć. Byłam chronicznie zmęczona, a moja skóra miejscami podrapana aż do krwi. Czując więc, że cholestaza „się zbliża” (zazwyczaj pojawiała się w 7.–8. miesiącu ciąży), podjęłam się odmawiania nowenny pompejańskiej z prośbą o uniknięcie tym razem tego schorzenia.
Podczas odmawiania pierwszej części – błagalnej, z dnia na dzień czułam, że jest coraz gorzej, a kiedy miałam zacząć drugą część – dziękczynną, nie wiedziałam, jak mam dziękować, skoro moja prośba nie została wysłuchana. Byłam zawiedziona i chciałam przerwać nowennę. Okazało się, że tego akurat dnia miałam wizytę u lekarza, który widząc moje cierpienia, niespodziewanie znalazł lek. Początkowo podeszłam do tego bardzo sceptycznie, gdyż poprzednio żadne lekarstwa mi nie pomagały, wręcz przeciwnie – wywoływały niemiłe skutki uboczne. Tym razem było inaczej. Tabletki zadziałały ekspresowo, czułam się jak nowo narodzona i mogłam z sercem pełnym wdzięczności odmawiać nowennę do końca.
Kolejną – drugą, nowennę pompejańską odmawiałam w intencji podjęcia właściwej decyzji w pewnej ważnej sprawie. Mimo że miałam absolutnie dobre zamiary, bałam się konsekwencji tej decyzji. I tym razem Matka Boża mnie wysłuchała, dając mi łaskę spokoju i roztropnego podejścia do nękającego mnie problemu.
Niedawno zakończyłam moją trzecią nowennę pompejańską. Niedługo urodzę piąte dziecko, więc modliłam się o siły i zdrowie dla siebie. Już od pierwszego dnia nowenny poczułam niesamowity przypływ sił i witalności, czym często zadziwiałam rodzinę i znajomych.
Muszę dodać, że cholestaza tym razem zupełnie o mnie „zapomniała”, choć ja nie zapomniałam o niej, więc tym bardziej jestem wdzięczna Matce Bożej Pompejańskiej za wszelkie łaski, które otrzymałam za Jej pośrednictwem.
Zachęcam wszystkich (bo przecież każdy z nas ma wiele spraw i problemów, które może powierzyć Matce Bożej) do odważnego podjęcia odmawiania nowenny pompejańskiej. Uważam, że wymówki typu „nie dam rady” czy „nie mam czasu” są tylko podszeptami szatana, który boi się różańca. Jestem dowodem na to, że mimo licznych obowiązków można tak zorganizować sobie czas, że odmówienie całego różańca nie będzie aż tak absorbujące, jak nieraz wydaje się na początku.
Chciałabym jeszcze dodać otuchy tym, którzy już nowennę zaczęli, ale z różnych powodów chcą ją przerwać, i zachęcić, aby bezgranicznie zaufali Pani Pompejańskiej.
Pozdrawiam wszystkich czytelników „Królowej Różańca Świętego”.
Mogą zainteresować Cię też: