Zapałka w ręku Boga: Paulina Jaricot

Jak sama pisała o sobie: „Lekkomyślna, niecierpliwa, tak żywa, że aż porywcza…”. Do tego niezwykle przedsiębiorcza i twórcza, towarzyska i błyskotliwa. Ale jej serce cały czas pozostawało zjednoczone z Jezusem, któremu oddała się całkowicie. 21 lipca 1799 roku na świat przyszła Paulina, najmłodsza z siedmiorga dzieci Antoniego Jaricot i jego żony Joanny. Mieszkali w Lyonie i żyli dostatnio z handlu jedwabiem. Wiara miała w ich życiu ogromne znaczenie. Posiadłość państwa Jaricot często była odwiedzana nie tylko przez osoby z branży przemysłowej, ale także przez duchownych. Tak Paulina poznała m.in. św. Jana Marię Vianneya. Szczególny wpływ na jej religijne wychowanie miała matka, która była bardzo wrażliwa na potrzeby zatrudnianych pracowników. Dziewczynka od dnia Pierwszej Komunii Świętej często zabierała klucz do kościoła, który sąsiadował z ich domem i modliła się przed Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie. Choć miała gwałtowny charakter, to jednak z czasem coraz bardziej pociągało ją przebywanie w ciszy, sam na sam z Jezusem.

Nawrócenie i droga duchowego wzrastania

Gdy miała 15 lat, poważnie zachorowała. W tym czasie zmarła jej mama. To było dla Pauliny bardzo bolesne doświadczenie. Miała depresję. Był to etap, który rozpoczął jej nawrócenie. Dwa lata później w czasie Wielkiego Postu usłyszała kazanie na temat próżności, głoszone przez wikariusza parafii, do której należała. Tak mocno nią wstrząsnęło, że od razu poszła do spowiedzi i postanowiła zmienić swoje dotychczasowe życie. Zrezygnowała ze strojnych sukni i wystawnych przyjęć, na których była dotąd duszą towarzystwa. Zaczęła ubierać się jak proste robotnice. Wikariusz, który głosił to poruszające kazanie, został jej kierownikiem duchowym. W Boże Narodzenie Paulina złożyła ślub czystości, natomiast w Niedzielę Palmową następnego roku przyrzekła być służebnicą Chrystusa niezależnie od tego, ile ją to będzie kosztowało. Pragnęła przyjąć wszystko z miłości do Jezusa. Razem z kilkoma towarzyszkami zaczęła opiekować się chorymi w hospicjum, opuszczonymi, którzy mieszkali na ulicy, porzuconymi niemowlętami oraz dziećmi i młodzieżą, którym, oprócz dachu nad głową i posiłku, zapewniała także kształcenie. Założyła Stowarzyszenie Wynagrodzicielek Najświętszego Serca Pana Jezusa. Nawiązała kontakt z kobietami pracującymi w fabryce należącej do szwagra, by zapewnić im formację duchową. Rodzeństwo w obawie o jej zdrowie odradzało jej podejmowania działań z tak wielkim poświęceniem. Jednak nikt nie był w stanie powstrzymać Pauliny w inicjowaniu kolejnych dzieł, za wyjątkiem kierownika duchowego. Od swojego brata, Fileasza, który wstąpił do seminarium i przygotowywał się do wyjazdu na misje, dowiedziała się o dramatycznej sytuacji w Chinach. Chcąc pomóc tamtejszej ludności, zaangażowała kobiety pracujące w fabrykach, by co tydzień przeznaczały równowartość jednego grosza na potrzeby misji. Aby pomoc płynęła systematycznie, zorganizowała grupy dziesięcioosobowe, z których każda miała wolontariusza. Te „dziesiątki” tworzyły setki, a później tysiące pomocników. Wszystko na każdym szczeblu było sformalizowane. Na tym fundamencie powstało Dzieło Rozkrzewiania Wiary, założone 3 maja 1822 roku w Lyonie przez grupę świeckich i duchownych. Paulina nie brała w tym udziału. Oddała zarząd nad dziełem osobom, które uznała za bardziej kompetentne od siebie. Nie była to dla niej łatwa decyzja. Podjęła ją za radą kierownika duchowego. Jak pisała: „Bardzo trudno mi było zrozumieć, jak to się dzieje, że Jezus, który w Ewangelii nakazuje dzieła miłosierdzia, właśnie mi nakazał powstrzymywanie się od nich, ale na próżno chciałam to zrozumieć; ale daremnie, potrzeba było jedynie zamknąć oczy i być posłuszną”. Uświadomiła sobie, że przez zbytni aktywizm zaniedbuje modlitwę osobistą i własny rozwój duchowy. Rozpoczęła więc drogę budowania coraz głębszej więzi z Jezusem. Rozpaliło się w niej ogromne pragnienie nieustannego trwania sercem przy Sercu Jezusa, który objawił jej nieskończoność miłości Boga do każdego stworzenia. W porywie serca napisała książeczkę o Eucharystii, która jest świadectwem jej duchowych doświadczeń i wiary w żywą obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Apostolska aktywność i Żywy Różaniec

Paulina pragnęła w sobie łączyć dwie postawy: słuchającej Marii i posługującej Marty. Jeden z kapłanów radził jej, aby zawsze łączyła modlitwę z pełnieniem dobrych uczynków. Dlatego starała się każdą okazję wykorzystać, by służyć innym. Do tego zachęcała również swoje towarzyszki i uczyła je pokornego stawiania siebie niżej od osób, którym pomagają. Szczególnie bliska była jej Maryja. Do niej zwracała się w pełnej ufności modlitwie: „Błagam Cię Matko Najświętsza, przyjmij mnie pod skrzydła Twojej przemożnej opieki i osłoń moje ubóstwo swoją szatą, pod którą każdy może znaleźć miejsce, abym przez zasługi cnót, które zajaśniały w Tobie poprzez siedem boleści, została przyjęta na ucztę Baranka”. Widząc rozprzestrzeniające się we Francji niebezpieczne nurty filozoficzne, a także podziały wewnątrz Kościoła, postanowiła objąć kraj szczególną modlitwą. Na wzór św. Dominika, któremu Maryja w czasie szerzących się herezji dała różaniec, zaczęła zachęcać swoje towarzyszki do modlitwy różańcowej w intencji nawrócenia grzeszników oraz rozpalenia wiary we Francji i krajach katolickich. Wkrótce dostrzegła potrzebę utworzenia formuły, dzięki której modlitwa różańcowa nie będzie nużąca dla podejmujących się tego zobowiązania. Założyła więc stowarzyszenie i postanowiła „podzielić różaniec na piętnaście części i zjednoczyć wokół niego piętnaście osób, z których każda codziennie odmawia jeden dziesiątek, rozważając odpowiadającą mu tajemnicę różańca, i w ten sposób codziennie ofiarowana jest Najświętszej Maryi Pannie cała koronka”. Tak powstał Żywy Różaniec. W niezwykle szybkim tempie rozpowszechnił się we Francji i innych krajach. Po kilku latach liczył już ponad milion członków. Paulina widziała w tym dziele zarówno szkołę modlitwy, jak i szkołę wiary. Dołączyła do modlitwy różańcowej systematyczną adorację Najświętszego Sakramentu i drogę krzyżową. Uczyniła ze stowarzyszenia wielką rodzinę braci i sióstr złączonych w modlitwie. Formację członków prowadziła za pomocą wydawanych okólników. Służyły one także do formacji jej towarzyszek, „Córek Maryi”. Był to zalążek zgromadzenia zakonnego. Zamieszkały razem w zakupionym dużym domu, który nazwała „Loretto”. W nim mieściły się biura Żywego Różańca, ale swoje miejsce mieli tam też misjonarze i duchowni, którzy ten dom często odwiedzali oraz wszyscy potrzebujący pomocy. W 1834 roku Paulina poważnie zachorowała. Dolegliwości nie ustępowały przez rok. Postanowiła więc udać się na pielgrzymkę do Włoch. Modliła się w sanktuarium w Loreto, a następnie udała się w okolice Neapolu, gdzie uroczyście świętowano wspomnienie św. Filomeny. Tam po modlitwie przy relikwiach świętej spotkała się także z papieżem Grzegorzem XVI. Wieczorem wstała i zaczęła chodzić bez trudu i bólu. Została cudownie uzdrowiona. Powróciła z Włoch z nowym zapałem i siłami do podjęcia kolejnych działań. W dowód wdzięczności wybudowała przy domu Loretto kaplicę poświęconą św. Filomenie.

Serce otwarte dla każdego

Oddając swoje pierwsze dzieło, Paulina nie zapomniała o misjach i misjonarzach. Nadal wraz ze swoimi współpracownikami wspierała wszelką działalność misyjną. W ramach Żywego Różańca założyła sekcje dziecięce i młodzieżowe. Ich członkowie wspierali misje swoją modlitwą i darem serca. Ta pomoc nie była kierowana tylko do jednego miejsca, ale miała charakter powszechny i docierała do tych miejsc, które były w potrzebie. Dzieło Rozkrzewiania Wiary i Żywy Różaniec miały więc wspólny cel. Misjonarze z wdzięcznością zwracali się do niosących pomoc, gdyż to właśnie dzięki nim mogli pełnić swoją posługę. Kolejnym kierunkiem jej działania był ekumenizm, w który włączyła członków Żywego Różańca. Podejmowali oni dodatkową modlitwę o dar jedności. Paulina nie była też obojętna na sprawy społeczne. Wspierała robotników, domagających się prawa do godnego życia. Aby zachęcić protestujących i wojskowych do pokojowego rozwiązania kryzysu, rozdawała im medaliki z wizerunkiem Matki Bożej. Miała także zmysł gospodarczy. Chciała założyć „Bank Niebieski”, czyli pewnego rodzaju kasę oszczędnościowo-pożyczkową. Zgromadzone pieniądze zainwestowała w uruchomienie huty, która byłaby przedsiębiorstwem zapewniającym uczciwe warunki pracy. Została jednak oszukana przez osoby, którym zaufała. Zdefraudowali część pieniędzy na spłatę własnych długów. Paulina w efekcie straciła cały swój majątek. Została przy tym oskarżona o niegospodarność i upokorzona. Ze względu na skrajnie trudne warunki Córki Maryi zaczęły opuszczać założycielkę. Przeżywała ogromne cierpienie, ale nie poddała się. Całkowicie zaufała Bożej opatrzności i zachowała pogodę ducha. Oto jej modlitwa: „Uczyń ze mną, co chcesz, jak z rzeczą, która do Ciebie należy, nie tylko dlatego, że mnie stworzyłeś, ale dlatego, że ja się Tobie oddałam”. W tym trudnym momencie swojego życia Paulina udała się do św. Jana Marii Vianneya, który podarował jej duży drewniany krzyż i pocieszył, mówiąc, że nawet jeśli jest zgubiona w oczach ludzi, to jednak nikt nie przeszkodzi Jezusowi trwać przy niej. Odeszła do Pana 9 stycznia 1862 roku. Zaledwie kilka osób odprowadziło ją na cmentarz. Nazywała siebie „zapałką, która rozpala ogień” i ten ogień mimo wichrów przeciwności nie zgasł, ale płonie do dziś w dziełach, jakie z woli Bożej zapoczątkowała. Dzieło Rozkrzewiania Wiary otrzymało status papieski i jest jednym z największych dzieł misyjnych Kościoła. W 1910 roku rozpoczęto jej proces beatyfikacyjny. 26 maja bieżącego roku papież Franciszek podpisał dekret zatwierdzający cud za wstawiennictwem służebnicy Bożej Pauliny Jaricot.
4.3 3 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Magdalena

Buczek

Dziennikarka

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x