Musimy modlić się za dusze w czyśćcu. To niewiarygodne, co one mogą uczynić dla naszego duchowego dobra, z wdzięczności dla tych na ziemi, którzy pamiętają o modlitwie za nie. (św. o. Pio)
Dzisiejszy świat można porównać do rozszalałego morza, po falach którego bezradnie i po omacku miota się człowiek. Ludzie z każdej strony otoczeni współczesną, zgubną modą, przekonani o swojej wyższości nad Bogiem nie chcą słyszeć słów: „Memento mori”, które w każdym momencie naszego życia są aktualne… i nie chcą usłyszeć rozdzierającego wołania o pomoc… dusz w czyśćcu cierpiących, a nawet uwierzyć w ich istnienie! Nawet migocący płomyk palącej się na grobie świecy i szept modlitwy w listopadowe święto, niewielu przekonuje o kruchości ludzkiej egzystencji, o tym, że w każdej chwili każdy z nas może zostać odwołany z tego świata i dołączyć do dusz w czyśćcu cierpiących albo – co nie daj Boże – do tych potępionych!
Bogactwo niewidzialne
Warto uświadomić sobie, jakim bogactwem obdarzył nas Bóg. Stanowią je nasibliscy, przyjaciele, znajomi, którzy przeszli już do wieczności. Czy pozostają po nich tylko wspomnienia? Czy staramy się usłyszeć ich błagalne wołanie o pomoc, która przyniosłaby im ulgę w cierpieniu czyśćcowym? Ich prośba to wołanie o naszą modlitwę, o akt pokutny, jałmużnę, o miłosierny uczynek, przyjętą Komunię świętą, odpusty…
Zbliża się listopad. Nad grobem w cmentarnej ciszy, w blasku palących się lampionów, wpadając w zadumę, zastanówmy się – czy zdaliśmy egzamin z miłości względem bliźnich, którzy już odeszli z tego świata? Niech spływające po policzkach łzy nie wyrażają naszej bezsilności, ale wywołują w sercu pragnienie trwałego praktykowania modlitwy za zmarłych, aby pozyskać w nich nowych orędowników. Jako wierzący w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii wiemy, że w Niej kryje się siła i moc, która rozwiewa nasze troski, łagodzi nabrzmiały ból tęsknoty za zmarłymi, a im skraca czas oczyszczenia. W tej listopadowej zadumie, wpatrując się w cmentarny płomyk szarpany wiatrem, starajmy się usłyszeć głos niewidzialnego Pana, głos zapisany w Ewangelii św. Łukasza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili”. Nieśmy zatem Bogu, dzień po dniu, modlitwę za zmarłych, aby oni jak najszybciej mogli spoglądać w oblicze Boga i doznali Jego miłości.
Klucz do Bożych łask…
Msza św., w czasie której sam Jezus Chrystus modli się do swego Ojca, składa Ofiarę ze swego życia, jest najpotężniejszym sposobem zmniejszenia cierpienia dusz i zbliżenia ich do nieba… Składajmy jałmużnę za zmarłych, zamawiając Msze św., względnie tzw. „wypominki”. Zamiast niezliczonej ilości zniczy i kwiatów na grobie, złóżmy ofiarę na Mszę św. za zmarłą osobę.
Odnówmy zapomnianą tradycję zamawiania za zmarłych Mszy św. zwanych „gregoriańskimi” czy też nowennę dziewięciu Mszy św., względnie Msze św. wieczyste. „Gregorianka”, według świadectwa papieża, ma taką skuteczność, iż zmarły, za którego jest odprawiana – z łaskawości Bożej i za wstawiennictwem Świętych, zostaje uwolniony z kar czyśćca. Skuteczną pomocą niesioną duszom czyśćcowym jest też droga krzyżowa – rozważając mękę Jezusa Chrystusa, przyczyniamy się do skrócenia im kary i zbliżamy ich do nieba.
Na szczególną uwagę zasługuje również modlitwa różańcowa. Znam wiele osób modlących się przez 54 dni nowenną pompejańską za dusze w czyśćcu cierpiące. Święty Jan Macias z Limy, zwany „przyjacielem biednych dusz”, każdej nocy klęcząc, odmawiał trzykrotnie różaniec za dusze czyśćcowe. Św. Jan Ewangelista, do którego żywił on nabożeństwo, miał mu podobno objawić, że przez modlitwę różańcową przyczynił się do uwolnienia wielkiej liczby dusz z czyśćca.
Nieocenioną pomocą dla dusz czyśćcowych są odpusty ofiarowane w ich intencjach. Cierpienia, umartwienia i post podjęte w intencjach zmarłych otwierają im bramę do nieba. Zmarli nas bardzo potrzebują, a my potrzebujemy ich nieustannego wstawiennictwa, gdyż widzą oni w Bożym świetle zło, jakie nam zagraża. Każda modlitwa jest kluczem do łask Bożych zarówno dla dusz czyśćcowych, jak i dla nas przez ich orędownictwo u Boga.
Błagania duszy o „jałmużnę ducha”
Ksiądz Krzysztof Zimończyk pisał następująco: „dusze czyśćcowe są jak żebracy, którzy błagają nas o jałmużnę”.
Sama się o tym przekonałam, gdy zmarła moja ukochana ciocia. Stojąc przy jej trumnie, prowadziłam z nią monolog. Dziękowałam jej za dobroć i życzliwość, jakich doznałam mieszkając u niej w czasie studiów. Ból rozstania szarpał mi serce. Trzymając sztywną, zimną rękę zmarłej złożyłam obietnicę, mówiąc: „Ciociu, przekażę niezwłocznie ofiarę, aby kapłan odprawił 30 Mszy św. o spokój twojej duszy”. Określiłam miesiąc, w którym „gregorianka” miała być odprawiona.
W tym czasie budowaliśmy dom. Wszelkie wydatki przerastały nasz domowy budżet. Odstąpiłam od pierwotnie ustalonego terminu „gregorianki”. Zmarłą nie interesował jednak późniejszy termin. w miesiącu, w którym miała mieć odprawiane, obiecane Msze św., przyśniła mi się trzykrotnie. Natychmiast zrozumiałam swoją nierzetelność, zrozumiałam, że błaga o jałmużnę w formie obiecanej „gregorianki”. Nie zważając na sytuację finansową, zamówiłam 30 Mszy św. o spokój jej duszy, błagając jednocześnie zmarłą o wybaczenie. Od tego czasu wiem, że wszystkie nasze zobowiązania wobec dusz czyśćcowych winny być spełnione tak, jak to wcześniej obiecaliśmy.
Znakiem ważności Mszy św. za dusze zanurzone w ogniu czyśćcowym było dla mnie wymowne wydarzenie: Otóż kilka lat wstecz, w krótkich odstępach czasowych, miałam chyba już piąty zabieg chirurgiczny. Lekarz postawił wstępną, zatrważającą diagnozę. Wycinek poszedł do badania histopatologicznego. Zwróciłam się wówczas o pomoc do dusz czyśćcowych, zaznaczając, że jeżeli wynik będzie dobry i nie będzie potrzeby ponoszenia kosztów leczenia chemioterapią, od razu zamówię nowennę dziewięciu Mszy św. o ich rychłą radość w niebie. W momencie, kiedy otrzymałam pozytywny wynik badania, do biura wszedł kapłan, mówiąc: „Wpadłem, aby powiedzieć pani »Szczęść Boże!«”. Natychmiast zrozumiałam, że te odwiedziny, to działanie dusz, abym natychmiast zrealizowała złożoną im wcześniej obietnicę, zamawiając przyrzeczoną nowennę. i tak się stało.
Łaski za przyczyną dusz
Byliśmy – jako wspólnota Apostolstwa Dobrej Śmierci – na rekolekcjach w Montligeon we Francji. To miejsce znane jest na całym świecie jako światowe Centrum Modlitwy za Zmarłych i Umierających. To także światowe Centrum Apostolstwa Dobrej Śmierci. Tu, nad niewielką miejscowością, góruje piękna, neogotycka bazylika pod wezwaniem Matki Bożej, Wyzwolicielki Dusz Czyśćcowych. Założycielowi sanktuarium w Montligeon zależało na tym, aby było takie miejsce na ziemi, w którym każdego dnia i o każdej godzinie trwa pamięć o zmarłych.
Podczas konferencji rektor tego sanktuarium, ks. Paul Preaux mówił o wdzięczności dusz czyśćcowych względem osób modlących się za nich. Wspominał również, że modląc się za dusze, doświadcza ich pomocy w codziennym prowadzeniu ośrodka w Montligeon.
Druga Księga Machabejska (12, 45-46) mówiąc o czyśćcu, skłania nas do ogarnięcia dusz modlitwą i „pchnięcia” ich ku niebu. Ks. Paul mówił dalej, że dusze mogą zrobić bardzo dużo dla nas, gdyż Bóg obdarza je wielką miłością. Zatem modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące powinna być obecna w całym naszym życiu.
Przybliżę tutaj świadectwo pewnej Francuzki, która wspominała o tradycji zamawiania dziewięciu Mszy św. za dusze w czyśćcu cierpiące, o tzw. „Nowennie za zmarłych” oraz o ich pomocy. Syn owej Francuzki ukończył z wyróżnieniem studia. W całym regionie, gdzie mieszkali, panowało wysokie bezrobocie. Znalezienie tutaj pracy było niemożliwe. O zatrudnieniu na innym terenie mężczyzna nie chciał nawet słyszeć. Po odprawieniu przez kapłana dziewięciu Mszy św. za dusze czyśćcowe, syn otrzymał upragnioną pracę w swoim mieście. Rok później z takim samym problemem spotkała się córka, która ukończyła farmację. Matka zwróciła się do dusz czyśćcowych z prośbą o podobną pomoc dla swojego dziecka i zamówiła kolejną nowennę dziewięciu Mszy świętych. Również i dla niej znalazła się praca w miasteczku, w którym żyli. Na zakończenie kobieta składająca świadectwo, dodała: „Wiem, że w jednym i drugim przypadku pomoc przyszła przez wstawiennictwo dusz czyśćcowych”.
Nie mogę też nie przytoczyć świadectwa Irlandczyka, pracownika jednej z klinik aborcyjnych. Przyjmując kobiety, udzielał im szczegółowych wyjaśnień dotyczących ciężkich skutków fizycznych, psychicznych i duchowych aborcji. Rozmowy, mimo jego przekonujących argumentów, pozostawały bez efektów. Jednej z kobiet poświęcił nawet kilka godzin. Nie udało się jednak zmienić jej postanowienia. Postawił na dusze czyśćcowe. Zamówił u kapłana Mszę św. w intencji uwolnienia dusz. Eucharystia niezwłocznie została odprawiona. Kilka godzin później ponownie skontaktował się z tą kobietą, aby dowiedzieć się, czy nie zaplanowała aborcji w innym centrum przyjęć. Ku jego wielkiej radości dowiedział się, że zmieniła zdanie i że zachowa swoje dziecko. Umocniony tym szczęśliwym doświadczeniem, ponawiał swoje prośby do dusz czyśćcowych, gdy natrafiał na ciężki przypadek kobiet, które nie chciały zrezygnować z aborcji. Ta forma niesienia pomocy duszom sprawiła, że uratował wielu niewinnym życie.
Pamiętajmy o kapłanach
Czytając ten artykuł czytelniku, pomyśl również o kapłanie czy kapłanach, którzy stanęli na Twojej drodze życia, i którzy odeszli już do wieczności. Okaż im wdzięczność za życie sakramentalne. Powierz ich dusze Miłosiernemu Panu, bo oni i za życia, i teraz stanowią pomost, po którym możemy bezpiecznie przejść do wiecznego zjednoczenia z Bogiem w Trójcy Przenajświętszej.