Basia i Leszek od rana szykowali się do wielkiej uroczystości. Dziś mają odbyć się chrzciny ich malutkiego kuzyna – Jasia. Ciocia i wujek przynieśli go do kościoła w pięknie ozdobionym białym beciku. Było też kilkoro innych niemowlaków, które również w tym dniu po raz pierwszy zostały przyniesione przez rodziców do świątyni.
Trudno zapamiętać wszystkie obrzędy chrzcielne. Było pytanie do rodziców, czy chcą wychowywać dzieci po chrześcijańsku, było odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych przez wszystkich ludzi w kościele, było poświęcenie wody… Ale najważniejszym momentem sakramentu chrztu świętego jest polanie główki dziecka i wypowiedzenie przez kapłana słów: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Później ubrano dzieci w specjalne białe szatki i zapalono świece od Paschału, który jest znakiem zmartwychwstałego Syna Bożego. Po skończonych uroczystościach Basia, Leszek i wszyscy członkowie rodziny poszli do domu rodziców Jasia na uroczyste przyjęcie, bo ten dzień był dla nich wszystkich wielkim świętem.
Kiedy Pan Jezus miał rozpocząć swoją działalność, czyli nauczać ludzi i prowadzić ich do zbawienia, przyszedł nad rzekę Jordan do swojego kuzyna Jana Chrzciciela i poprosił o chrzest.
Nie był to taki sam chrzest, jaki my otrzymaliśmy w kościele. Chrzest udzielany przez Jana nie miał postaci sakramentu, nie włączał do wspólnoty Kościoła, bo wtedy nie było ani Kościoła, ani sakramentów. Nie znano też spowiedzi i pokuty, a więc nie wyznawano popełnionych grzechów w konfesjonale, tak jak robimy to my.
Na wiele innych sposobów ludzie jednak starali się pokazywać Panu Bogu, że żałują swoich złych czynów i chcą się poprawić. Dlatego wielu z nich wchodziło do rzeki, wyznawali grzechy, obiecywali poprawę, a zanurzenie w wodzie symbolicznie traktowali jako obmycie z win. I właśnie po taki chrzest przyszedł również Pan Jezus.
Jan bardzo się zdziwił, bo wiedział przecież, że to Mesjasz, Syn Boży, który nie popełnił żadnego grzechu i nie potrzebował nawrócenia. Jednak spełnił Jego prośbę i udzielił chrztu. Wtedy zdarzyły się niezwykłe rzeczy. Na Pana Jezusa zstąpił Duch Święty w postaci gołębicy, a z nieba odezwał się głos Boga Ojca: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Jest to też jedna z kilku scen w Ewangelii, w której występują wszystkie osoby Trójcy Świętej – Ojciec, Syn i Duch Święty.
Również każdy z nas w momencie chrztu świętego stał się umiłowanym dzieckiem Boga,
gdyż został obmyty z pierworodnego grzechu i włączony we wspólnotę Kościoła. I kiedy pamiętamy na co dzień o modlitwie, przykazaniach i dobrych uczynkach dla bliźnich, to na pewno możemy podobać się Panu Bogu.
3.34głosów
Oceń ten tekst
Renata
Gontarz
Teolożka, pisze na tematy Maryjne i różańcowe i o miejscach kultu. Autorka strony Turystyczne propozycje.