Trzeci Zakon

W drugim numerze „Królowej Różańca Świętego” ukazał się artykuł poświęcony Dominikańskiemu Trzeciemu Zakonowi. Tekst ten spotkał się ze sporym odzewem Czytelników. Stąd w tym artykule napiszę kilka słów o ogólnej idei Trzeciego Zakonu, czym on jest i jakie jest jego miejsce w Kościele.

Piszę z perspektywy tercjarza dominikańskiego – w Polsce funkcjonują jednak także franciszkańskie i karmelitańskie Trzecie Zakony. Każdy z tej trójki ma nieco inną specyfikę, jednak ogólny zamysł jest bardzo podobny. Można na początek zapytać: po co właściwie istnieją Trzecie Zakony? To dobre pytanie – można je nawet rozszerzyć, pytając: po co w ogóle istnieją zakony? Franciszkanie, dominikanie, jezuici? Patrząc najprościej można powiedzieć, że są elementem Bożego zamysłu, miejscem gdzie ludzie powołani przez Boga służą Mu całym swoim życiem. I tak naprawdę sprawa wygląda identycznie z Trzecimi Zakonami. Także są one elementem Bożego zamysłu, zaś ludzie do nich powołani służą Bogu najlepiej jak potrafią. Jest to nieco inna służba niż ta w „regularnych” zakonach. Inna, ale nie mniej ważna. I tak jak pisałem w poprzednim artykule, do Trzeciego Zakonu także jesteśmy powoływani przez Pana Boga. On nas zaprasza, stawia przed nami zadanie, wyzwanie.

Kwestię te ilustruje świetnie błąd, jaki wkradł się do tłumaczenia ścieżki dialogowej dokumentalnego filmu o kamedułach. Polski lektor opisał braci zakonnych jako tych, który „wybrali życie w zakonie”. W ścieżce angielskiej można było jednak usłyszeć coś innego: mowa była o braciach, którzy „zostali wybrani do życia w zakonie”. Różnica jest fundamentalna i pokazuje pięknie kwestię powołania. To nie my wybieramy sobie powołanie – konieczne jest zaproszenie!

Co ważne, Trzeci Zakon nie jest żadnego rodzaju elitą, grupą osób lepszych, bardziej świętych czy pobożnych. To co jest ważne, to wewnętrzne dążenie każdego tercjarza do tego, żeby żyć takim życiem, które podoba się Bogu. Świadomość powołania powinna umacniać tercjarzy w dążeniu do coraz większej bliskości z Panem Jezusem i Matką Najświętszą. Każdy Zakon działa nieco inaczej, ma inny charyzmat, ba, czasem nawet fraternie jednego zakonu różnią się znacznie między sobą, np. w zakresie dzieł apostolskich. Ale cel jest zawsze taki sam: służba Panu Bogu całym swoim życiem.

W skierowanym do dominikańskich tercjarzy tekście o. Bocheński pisał: „Wiecie dobrze, że Trzeci Zakon Świętego Dominika jest zakonem w pełnym tego słowa znaczeniu: nie pobożnym bractwem, i że jego członkowie zobowiązuję się żyć w praktyce dla celu zakonu i wytężać wszystkie siły, w miarę możności i w ramach swojego życia, aby stać na wysokości zadania zakonu. Nie ma pod tym względem różnicy między nami a wami (tj. pierwszym a trzecim zakonem dominikańskim, przyp. R.A.): różnice stanowią tylko zewnętrzne formy życia, nie duch i podstawowe praktyki.”

Słowa te świetnie oddają zadanie i charakter Trzeciego Zakonu – dominikańskiego, ale także i innych. Naszym zadaniem jest głosić Ewangelię – tam gdzie żyjemy i pracujemy. Zakon jest też wsparciem i pomocą dla naszego uświęcenia. Nie każdy jest doń powołany, co w żadnej mierze nie znaczy, że nie będąc tercjarzem jest się „gorszym” katolikiem. Trzeci Zakon to nie elitarne stowarzyszenie, to grupa takich samych grzesznych ludzi jak inni chrześcijanie – ludzi, których Bóg wybrał, żeby służyli Mu najlepiej jak potrafią właśnie w Zakonie. Podobnie jak w poprzednim tekście, mogę przywołać tytuł podręcznika formacyjnego dla dominikańskich tercjarzy: Spójrz, wy­brał Cię spośród tylu lepszych niż Ty!

Zatem, drogi Czytelniku, jeżeli coś w Twojej duszy szepcze Ci „a może Trzeci Zakon?”, to czemu nie spróbować? Formacja trwa kilka lat, w tym czasie rozeznawane jest przede wszystkim powołanie – Trzeci Zakon to nie miejsce, gdzie można się po prostu zapisać. Trzeba mieć jednak świadomość, że choć tercjarze to nie żadna potężna organizacja, to bycie w Trzecim Zakonie to poważna sprawa, poważne zobowiązanie – powołanie, które należy wypełnić. Nie przyniesie nam ono raczej sławy, ani nie pomoże w karierze na tym świecie. Tercjarze zazwyczaj żyją, pracują i służą w ukryciu. Co jednak ważne, zrealizowanie tego powołanie może przynieść nam coś, co jest ważniejsze od doczesnych bogactw – szczęście wieczne. Bo tak jak w każdym życiowym powołaniu, jeżeli je wypełnimy tak jak Bóg tego chce, usłyszymy kiedyś od Pana te najistotniejsze słowa: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego Pana!” (Mt 25, 21). Czy jest coś ważniejszego?

Rafał Albiński OPs

Fraternia św. Imeldy, Warszawa

 

5 1 głos
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Woś

Redaktor naczelny KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od każdej roboty.
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x