mario_pompeje

Mario

Metoda wychowawcza Bartola Longo

Mario Moscini trafił do zakładu wychowawczego w wieku siedmiu lat i po roku nie zdradzał żadnych oznak poprawy. Tak jak i inni został przez naukę zakwalifikowany jako przyszły zbrodniarz. Nie nawiązywał przyjaźni z resztą chłopców, ale, o dziwo, tylko jemu wałęsający się przy zakładzie wychowawczym kot pozwalał się głaskać i brać na ręce.

Przeczytaj

Bartolo i jego wychowankowie

Nasi nowicjusze

Pewnego dnia przyszedł żandarm i zapragnął zobaczyć tego chłopca, którego przyprowadził do przytułku jakiś czas temu. Zawołano Franciszka, ale ten, zobaczywszy żandarma, wybuchnął płaczem i zaczął krzyczeć, że nie chce przyjść. Chociaż otrzymał jedynie pieszczoty, puszczony wolno pobiegł do swoich kolegów i obrócił się dopiero wtedy, gdy poczuł się naprawdę bezpieczny.

Przeczytaj

Bł. Bartolo Longo i dzieci więźniów

Jaka klasa ludzi jest najbardziej opuszczona? – Synowie przestępców kryminalnych. Nie są to sieroty, więc nie mogą korzystać z zakładów dla sierot. A są traktowani gorzej niż sieroty, bo znienawidzeni z powodu przestępstw rodziców, niosą na sobie bez żadnej winy piętno niesławy, a mając wciąż przed oczami zbrodnię ojca, idą tą samą drogą”. – Tak pisał Bartolo Longo w czasopiśmie „Różaniec i Nowe Pompeje”.

Przeczytaj

Serce dzieci więźniów

Posępny dzień, dzień Wszystkich Świętych. W Dolinie Pompejańskiej padało cały tydzień, ale drugiego dnia spadł gęsty, jesienny deszcz.  Był tak nudny i zniechęcający, że miało się siłę tylko na ziewanie i przygnębiające, bezczynne leżenie.

Przeczytaj