Życie ojca Pio było niezwykłym znakiem, wskazującym na niewidzialną, nadprzyrodzoną Bożą rzeczywistość, która jest fundamentem i źródłem istnienia świata poznawalnego naszymi zmysłami.
Kapłanem, który w ciągu 52 lat nie wygłosił ani jednego kazania, ani jednej prawdziwej homilii, był Święty z Gargano, czyli ojciec Pio. Charakterystyczne dla niego są jedynie krótkie rozmyślania duchowe podczas modlitwy Anioł Pański. Lubił nawiązywać kontakt z ludźmi sam na sam, ponieważ większa publiczność go peszyła.
Życie ojca Pio było niezwykłym znakiem, wskazującym na niewidzialną, nadprzyrodzoną Bożą rzeczywistość, która jest fundamentem i źródłem istnienia świata poznawalnego naszymi zmysłami.
Nadprzyrodzone dary
Od najmłodszych lat miał nadprzyrodzony dar widzenia i rozmowy z Jezusem, Matką Bożą, swoim Aniołem Stróżem i świętymi. Otrzymał także dar spotykania się ze zmarłymi. Całe życie toczył zaciętą walkę z szatanem i całymi zastępami duchów nieczystych. Przez pięćdziesiąt lat nosił na swoim ciele nieustannie krwawiące rany, znaki męki Chrystusa. Miał również dar bilokacji, czyli przemieszczania się poza swoje ciało, bez ograniczeń czasu i przestrzeni. Potrafił czytać w ludzkich myślach, znał szczegóły z życia osób, które spotykał po raz pierwszy. Za jego pośrednictwem dokonywały się spektakularne nawrócenia i cudowne uzdrowienia.
Spowiadał, rozgrzeszał, przywracał duszom utraconą łaskę. Do pewnego kapłana powiedział: „Gdybyś tak wiedział, jak cały się trzęsę, siedząc w trybunale Pokuty! Oto przychodzi nam szafować samą Krwią Chrystusa! Bądź więc czujny, byś z łatwością i lekkomyślnie Nią nie szafował!”. Ojciec Pio potępiał grzech i nienawidził go. Przez miłość dla nawrócenia się i w celu zbawienia grzesznika używał często słów mocnych i gwałtownych. Stawał się surowy, bezlitosny, przerażający, a nawet opryskliwy wobec tych, którzy udawali penitentów, byli nieszczerzy. Dość często czytał w sumieniu grzechy człowieka, zanim ten zdążył się do nich przyznać.
Był jednak pełen życzliwości i słodyczy, ojcowski, dodający otuchy, gdy jawiły się przed nim dusze szczere, otwarte, wrażliwe, spragnione pojednania się z Bogiem, chcące odzyskać łaskę i przyjaźń z Panem. Można przytoczyć cały szereg wzruszających faktów, które mówią o postawie ojca wobec zawziętych ateistów.
Przykłady nawróceń
Znany włoski adwokat Cezary Festa, doradca króla Włoch Wiktora Emanuela III, przywódca loży masońskiej w Ligurii i nieprzejednany wróg Kościoła, dowiedział się o ojcu Pio od swojego kuzyna, doktora Giorgia Festy. Z politowaniem i drwinami przyjmował informacje o stygmatach, cudownych uzdrowieniach, bilokacjach i innych nadzwyczajnych wydarzeniach związanych z osobą włoskiego kapucyna. Pomimo to, wiedziony ciekawością, udał się do San Giovanni Rotondo. Stojąc na uboczu, obserwował przechodzącego ojca Pio, który w pewnym momencie zwrócił się do niego, mówiąc: „Jak to? Pan jest masonem i tu przyjechał?”. „Tak, to jest prawda” – odpowiedział Festa. „Powiedz mi, synu, jakie jest główne zadanie masonerii” – poprosił wówczas kapucyn. „Walka z Kościołem” – odpowiedział szczerze Festa.
Wtedy zakonnik wziął adwokata za rękę i długo rozmawiał z nim na osobności. Opowiedział mu wtedy między innymi ewangeliczną przypowieść o synu marnotrawnym. Kiedy Festa, który walczył z Kościołem już od 25 lat, słuchał ojca Pio, czuł, że zaczyna się z nim dziać coś dziwnego. W pewnej chwili doszedł do stanowczego wniosku, że musi zmienić swoje życie i pojednać się z Bogiem. Ukląkł przed zakonnikiem i poprosił o natychmiastową spowiedź. „Jest jeszcze za wcześnie. Bóg da ci znać, kiedy to ma nastąpić” – odpowiedział kapucyn. Adwokat wrócił do Genui, ale po tygodniu znowu przyjechał do San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio przyjął go. Podczas spowiedzi dokonał się cud duchowej przemiany tego znanego we Włoszech przywódcy masonerii.
Cezary Festa postanowił naprawić całe zło, które wyrządził Kościołowi w czasie swojej wolnomularskiej, antyklerykalnej działalności. Jego „bracia” masoni byli zdumieni, kiedy dowiedzieli się o nawróceniu. Wezwali Festę przed wolnomularski trybunał i zagrozili surowymi sankcjami. Adwokat nie dał się jednak zastraszyć i przed masońskim sądem oświadczył, że z własnej woli opuszcza lożę i staje się wiernym synem Kościoła, którego będzie bronił do końca życia. Przed tym wystąpieniem otrzymał od ojca Pio znak jego obecności za pośrednictwem tajemniczego zapachu oraz listu z jednym tylko słowem: „Odwagi”.
Nawrócenie Festy, a szczególnie jego pierwsza pielgrzymka do Lourdes, odbiły się głośnym echem w środkach masowego przekazu. Od tego czasu słynny adwokat stał się nieustraszonym apostołem Chrystusa i duchowym synem ojca Pio.
Inni nawróceni
Inny przykład zdeklarowanego, walczącego ateisty to Ezio Saltamerenda, znany naukowiec, dyrektor Instytutu Bioterapii w Genui. Z ciekawości wybrał się do San Giovanni Rotondo, aby spotkać ojca Pio. Saltamerenda publicznie kpił z ludzi wierzących i mówił, że jeżeli Bóg istnieje, to tylko dla słabych i głupich. Wielkie było jego zaskoczenie, kiedy ojciec Pio podczas pierwszego spotkania zapytał go wprost: „Co jest najważniejszym celem twojego życia?”. „Rozmnażanie gatunku” – odpowiedział profesor. „Idź stąd, nikczemniku, czy nie czujesz, że twoja dusza jest w stanie rozkładu?” – powiedział kapucyn i dotknął ręką jego ust. Zaraz potem odszedł. Saltamerenda wrócił do domu, ale cały czas czuł dotknięcie i niezwykle silne wezwanie do nawrócenia. Było to tak mocne wewnętrzne przynaglenie, że wkrótce znów przyjechał do San Giovanni Rotondo, ale już z zamiarem pójścia do spowiedzi. Kiedy podszedł do konfesjonału, ojciec Pio odesłał go i nakazał mu się najpierw dobrze przygotować. Saltamerenda błąkał się po okolicach San Giovanni Rotondo, rozmyślając nad dotychczasowym życiem. Po kilku dniach wewnętrznej walki przyszedł ponownie. Ojciec Pio po wysłuchaniu spowiedzi z całego życia wyliczył mu wszystkie najskrytsze grzechy, których sam penitent nie wyznał, gdyż dawno już o nich zapomniał. Po otrzymaniu rozgrzeszenia Saltamerenda doświadczył uczucia niesamowitej ulgi. Pozbył się bowiem przygniatającego go ciężaru zła. Była to największa radość w jego dotychczasowym życiu. Od tego momentu stał się żarliwym chrześcijaninem, który codziennie wytrwale się modli, regularnie przystępuje do sakramentów i żyje według wymagań Ewangelii.
Francesco Ricciardi pracował jako lekarz w San Giovanni Rotondo. Jako przekonany ateista zawzięcie zwalczał ojca Pio. W 1928 roku zachorował na raka żołądka. Zwołał konsylium lekarskie, złożone z kilku jego kolegów po fachu oraz znanych specjalistów. Zawyrokowali oni, że choremu pozostało niewiele tygodni życia.
Krewni starali się go przekonać do spowiedzi, aby mógł umrzeć pojednany z Bogiem, lecz Ricciardi nie chciał nawet o tym słyszeć. Powtarzał wszystkim: „Umrę tak, jak żyłem”.
Ojciec Pio postanowił go odwiedzić. Wszyscy wiedzieli, że Ricciardi był zajadłym wrogiem „brata ze stygmatami”, toteż oczekiwano tego spotkania z wielkim zainteresowaniem. Kiedy ojciec Pio wyszedł z klasztoru, przywitał go tłum ciekawskich, który towarzyszył mu aż pod drzwi Ricciardiego. Wszedł do pokoju chorego i długo stamtąd nie wychodził.
„Twoja dusza wyzdrowiała” – oznajmił mu ojciec Pio, wychodząc z pokoju. „Teraz wyzdrowieje twoje ciało. Niebawem przyjdziesz do mnie, do klasztoru, w odwiedziny”. Tak się stało. Ricciardi wyzdrowiał w tajemniczy sposób, zaprzyjaźnił się z ojcem Pio i długo jeszcze żył.