Święty Antoni w Radecznicy

Na jednym z roztoczańskich wzgórz, położonym blisko 30 km na zachód od Zamościa, wznosi się zespół klasztorny oo. Bernardynów z Bazyliką Mniejszą pw. św. Antoniego w Radecznicy. Wydarzenia, które stoją  u początku miejscowego sanktuarium, rozegrały się 8 maja 1664 roku, a ich bohaterem był mieszkaniec wsi – Szymon Tkacz.

Staropolską opowieść o genezie kultu rozpoczyna moment, gdy mężczyzna, leżąc na łożu, usłyszał

tajemnicze wołanie, aby wyszedł przed dom. Kiedy zignorował polecenie, sytuacja się powtórzyła. Tym razem usłuchał wezwania, jednak przed swą chatą nie dostrzegł żadnej postaci. Zabrzmiał za to głos wyrzucający mu, że jest „leniwy na wolę i rozkazanie Pańskie” i polecający mu udać się na wznoszące się nad wsią wzgórze zwane Łysą Górą. W tej samej chwili Szymon dostrzegł ogień otaczający wzniesienie, więc pełen obaw, ale wiedziony wewnętrznym przymusem, udał się we wskazanym kierunku. Na miejscu spotkał zakonnika, którego postać rozjaśniało nieziemskie światło. Wyjawił swą tożsamość słowami: „jam jest Antoni Święty, mam to z woli Najwyższego Pana, abym tobie opowiedział, iż na tym miejscu chwała Boga Najwyższego odprawiać się będzie”. Święty zapewnił następnie wizjonera, że swym wstawiennictwem wesprze chorych, trapionych wszelkimi dolegliwościami, którzy, przybywając do Radecznicy, uzyskają upragnione łaski.

Schody prowadzące do sanktuarium
Schody prowadzące do sanktuarium©Fot. M. Woś

Zakonnik poprowadził następnie Szymona przez brzozowy lasek, aby u podnóża góry pobłogosławić źródło. Z jego ust padły wówczas słowa: „Ta woda szczęśliwa zostanie i będzie zdrowa na wszystkie choroby, ktokolwiek tylko uciekając się zażywać będzie tej wody”. W dalszej kolejności wizjoner otrzymał od św. Antoniego polecenie udania się do zamojskiego konwentu franciszkanów konwentualnych, a następnie do lokalnego urzędnika mieszkającego w Mokremlipiu. Szymon, obawiając się, że wskazane osoby nie dadzą wiary jego słowom, a może i wyciągną wobec niego surowe konsekwencje, próbował wymówić się od przykrego obowiązku. Wątpliwości nie ustały mimo licznych nalegań świętego. Wizjoner pozornie się zgodził, ale po zniknięciu zakonnika zrezygnował z wypełnienia powierzonego mu zadania. Dopiero, gdy usłyszał wyraźne napomnienie, a potem zachętę: „Idź, nie bój się, Pan z Tobą”, wyruszył w drogę. Wracając z Zamościa, wstąpił do urzędnika Walentego Psiorskiego, który początkowo zlekceważył słowa Szymona, po namyśle jednak postanowił ofiarować drzewo na wzniesienie figury w miejscu objawień.

Przy niewielkiej kapliczce gromadzili się wierni, czerpiąc także uzdrawiającą wodę z pobliskiego źródła. W tym czasie rozwijające się miejsce kultu objął doraźną troską pleban z Mokregolipia, a przez pewien czas dojeżdżali tu franciszkanie z konwentu zamojskiego.

Z czasem sława objawień rade­cznickich dotarła do biskupa Miko­łaja Świrskiego, administrującego wówczas diecezją chełmską. Hierarcha wykupił cały teren, a następnie zwrócił się do bernardynów z propozycją objęcia nowej placówki. Zakonnicy przybyli do Radecznicy w 1667 roku, a pierwszym przełożonym mianowano o. Ludwika Radkowskiego. Następca Świrskiego, bp Stanisław Święcicki, powołał komisję teologiczną dla zbadania doznawanych cudów. Ordynariusz, zapoznawszy się z wynikami jej prac, zaaprobował oficjalnie kult.

Kościół i klasztor

Nawa główna
Nawa główna©Fot. M. Woś

Dynamiczny rozwój kultu św. Antoniego sprawił, że na miejscu drewnianego klasztoru i kaplicy postanowiono wznieść obiekty murowane. Ordynat Marcin Zamoyski, dobrodziej radecznickich bernardynów, w 1686 roku powierzył budowę świątyni Janowi Michałowi Linkowi, architektowi zaangażowanemu podczas fortyfikowania Zamościa. W efekcie powstała majestatyczna, górująca na okolicą świątynia, którą konsekrowano w 1695 roku. Równolegle trwało wznoszenie klasztoru, jednak wojna północna opóźniła tę inwestycję. Ukończono ją dopiero w 1707 roku. W tym też czasie, w nieodległym lesie na szycie wzgórza powstał zespół murowanych kaplic (m.in. pw. św. Marii Magdaleny i św. Stanisława) upamiętniających objawienia.

Klasztor szybko urósł do rangi głównego ośrodka kultu św. Antoniego w zakonnej prowincji. Uroczyście obchodzono doroczny odpust 13 czerwca, a stale rozbrzmiewało w kościelnych murach niezawodne responsorium „Si quaeris miracula”. Wiernych zrzeszało tercjarstwo i bractwa św. Antoniego oraz Paska św. Franciszka. Z tym oddziaływaniem korespondowała ranga domu zakonnego. Od 1731 roku mieściło się tu studium teologii moralnej, organizowano kapituły prowincji, do Radecznicy kierowano zasłużonych zakonników, a wśród nich wsławili się szczególnie gwardianie: o. Anzelm Pawęzkiewicz i o. Marian Ziemliński.

Gdy Radecznica znalazła się na terenie zaboru austriackiego (1772), nowo wytyczona granica skutecznie przerwała dawne szlaki pątnicze do sanktuarium. Bernardynów dotknęły józefińskie represje, przede wszystkim utrudnianie kontaktu z władzami zakonnymi. Pewną stabilizację przyniosło przyłączenie okolicy do Księstwa Warszawskiego w 1809 roku, rozpoczynając okres, uznawany za epokę największej prosperity ośrodka pątniczego w Radecznicy, który obwołano „Częstochową Lubelszczyzny”. Wkrótce okazało się, że było to apogeum wspaniałego rozkwitu konwentu, który po 1815 roku znalazł się na terenie zaboru rosyjskiego.

Królowa Różańca Świętego nr 68
Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma! Mnóstwo ciekawych tekstów o duchowości pompejańskiej oraz świadectwa!

Zobacz Zamów PDF

Kasata i powrót

Ołtarz główny
Ołtarz główny©Fot. M.Woś

Tragiczny okazał się rok 1869, do czego przyczyniły się bulwersujące dążenia greckokatolickiego biskupa chełmskiego Michała Kuziemskiego do przejęcia zespołu klasztornego. 5 maja 1869 roku władze carskie zdecydowały o kasacie klasztoru, zakonników wysłano do konwentu etatowego w Paradyżu, a całe wyposażenie kościoła rozdysponowano po okolicznych świątyniach – ołtarz główny z cudownym obrazem przeniesiono do Łabuń. Gdy sześć lat później diecezja unicka przestała istnieć, klasztor trafił w ręce prawosławnych. Bez większych sukcesów sztucznie forsowano tu kult św. Antoniego Pieczerskiego, w 1882 roku ulokowano w zabudowaniach mnichów, a w 1899 – mniszki. Te ostatnie przebudowały kościół na cerkiew, założyły ochronkę, seminarium nauczycielskie i pracownię ikon.

Stan taki trwał do 1915 roku, gdy mniszki wraz wycofującymi się wojskami rosyjskimi udały się na bieżeństwo. Wskutek starań zakonnej prowincji, bernardyni wrócili do Radecznicy w 1919, przejmując swój kościół za zgodą biskupa Mariana Fulmana. Od 1920 roku usuwano stopniowo prawosławne naleciałości architektoniczne. W budynku dawnej ochronki otwarto w 1922 roku Kolegium Serafickie – szkołę średnią dla młodzieży męskiej, która wkrótce zyskała duże oddziaływanie społeczno-kulturalne. Odbudowywano duszpasterskie znaczenie sanktuarium, urządzając z rozmachem odpusty, w których udział brało każdego roku kilkadziesiąt tysięcy wiernych. W 1930 roku we wnętrzu świątyni umieszczono nowy ołtarz głównym z nowym obrazem św. Antoniego.

Kościół w Radecznicy
Kościół w Radecznicy©Fot. M.Woś

W czasie okupacji zakonnicy zaangażowali się w działalność patriotyczną – zapewniano schronienie poszukiwanym przez Gestapo, drukowano ulotki, prowadzono tajne nauczanie. Punktem oparcia dla konspiracji pozostał klasztor także w okresie powojennym, gdy zakonnicy zaangażowali się w tworzenie struktur Inspektoratu Zamojskiego AK. W kwietniu 1950 roku czterech bernardynów zostało aresztowanych, a klasztor na pewien czas zamknięty. Choć zakonnicy wkrótce powrócili do Radecznicy, większa część zabudowań klasztornych została przejęta na szpital psychiatryczny, a cały teren stopniowo dewastowano.

Jako najważniejsze wydarzenia we współczesnych dziejach sanktuarium wskazać należy dwa – tragiczne i radosne. W 1995 roku spłonęła część wyposażenia świeżo odrestaurowanego kościoła. Po dwudziestu latach kolejnych prac remontowych, a także rozwijania duszpasterstwa, nastąpiło doniosłe podniesienie klasztornej świątyni do godności bazyliki mniejszej (2015).

Historyja zjawienia świętego Antoniego

Objawienie się św. Antoniego. Obraz w kościele w Radecznicy
Objawienie się św. Antoniego. Obraz w kościele w Radecznicy ©Fot. M. Woś

W roku Pańskim 1664, dnia 8 maja, tj. w dzień św. Stanisława, o świcie uwielbiona jest w słudze swoim Antonim Świętym moc Boska, który na tej radecznickiej górze w wielkiej światłości po trzykroć ubogiego, ale bojącego się Pana Boga, człowieka imieniem Szymon, tkacza mieszkającego we wsi, głosem takim [zawołał]: „Szymonie, wyjdź do mnie”. Nie odzywa się na pierwsze wołanie, aż za drugim, rozumiejąc, że go ktoś za oknem woła, otworzył okno, lecz nie widział nikogo. Położył się znowu na łożu. Wtem usłyszał po raz trzeci to, co za pierwszym razem, na co powstał, włożył suknię, wyszedł z chałupy, mówiąc sobie „Na Boga, któż mnie tak woła?”. A tu słyszy słowa: „O Szymonie, też leniwy na wolę i rozkazanie Pańskie, pójdź co prędzej a wejdź na Łysą Górę”. Wtem zobaczył ogień i mówi do żony swojej: „Pewnie nasze ubóstwo chce Bóg ogarnąć. Widzisz ogień? Zaprawdę pieniądze goreją. Pójdę co prędzej”. Przychodzi na górę, aż w niebieskiej światłości zobaczył osobę zakonnika. Mówi sam do siebie: „Kiedy i którędy ten zakonnik na to miejsce przybył, ja przy kołowrocie mieszkam”. A wtem [słyszy] do tego głos: „Szymonie leniwyś na rozkazanie Najwyższego Pana, znasz mnie i ktom jest”.
„Nie znam” – odrzecze Szymon – „Widzę zakonnika osobę”. Rzekł do Szymona: „Jam jest Antoni Święty, mam to z woli Najwyższego Pana, abym tobie opowiedział, iż na tym miejscu chwała Boga Najwyższego odprawiać się będzie; przeze mnie chorzy, ślepi, chromi i różnymi dolegliwościami utrapieni, znajdować i otrzymywać będą pociechę swoją. Chorzy zdrowie, ślepi widok, chromi chód, zgoła wszyscy uciekający się na to miejsce, bez zysku łaski nie pójdą”. A potem rozkazuje mu za sobą w las brzozowy pójść. Tu Szymon stracha się sam w sobie, ale mówi do niego święty Antoni: „Nie bój się, pójdź za mną”. I tak doszli do stoku. Zacznie Święty mówić: „Ta woda szczęśliwa zostanie i będzie zdrowa na wszystkie choroby, ktokolwiek tylko uciekać się będzie zażywać tej wody”. Przystąpili wtem piękni młodzieńcy drogo ubrani ze świecami, a święty Antoni święcił tę wodę w stoku.

Szymon Wilk

SZYMON WILK historyk

Autor książek z zakresu historii Kościoła, bada dzieje duszpasterstwa, życia zakonnego i kultu maryjnego, staropolskie piśmiennictwo religijne.
Wyszukaj jego teksty.


1 1 głos
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x