Lidia Greń-Wajdzik: żona, matka, babcia. Od wielu lata diecezjalny zelator Apostolstwa Dobrej Śmierci w diecezji bielsko-żywieckiej, a od ponad 10 lat – animator nowenny pompejańskiej. Oto jej rozmowa z redakcją „Królowej Różańca Świętego”!
Nasi Czytelnicy poznali panią z artykułu „Polskie Pompeje” zamieszczonego w pierwszym numerze naszego kwartalnika. Wielu ludzi słyszy o nowennie pompejańskiej, odmawia ją, ale niewielu działa tak szeroko, nawet można powiedzieć: radykalni, oddając całe życie misji szerzenia nowenny. Co panią skłoniło do takiego właśnie podejścia, dlaczego nowenna pompejańska stała się tak ważna dla pani?
Na to składa się całe moje życie, zatem muszę się cofnąć do kart z przeszłości. Byłam szczęśliwym dzieckiem, gdyż miałam odpowiedzialnych rodziców, za których zawsze dziękuję Bogu. Rodzice nie tylko starali się o moje dobre wychowanie, wykształcenie, ale nade wszystko dbali o wartości duchowe, które – jako dziedzictwo – przejęliśmy od nich poprzez słowo, postawę, przykład życia. Dlatego z całą pewnością mogę powiedzieć, że to, co otrzymaliśmy od rodziców w niezasłużonym darze, a później od kapłana proboszcza, który w dziecięcych sercach słowem i sakramentami wykuwał mocną wiarę – to jest najwartościowszym i niezniszczalnym posagiem duszy i ciała. Ten posag modlitwy, sakramentów – nawet, gdy studiowałam w trudnych czasach komunistycznych – pomimo wielu pokus, jakie atakowały, nie zmienił mojego myślenia i nie wyeliminował Boga z serca. Radością jest to, że moi synowie i synowe żyją żywą wiarą, i zaszczepiają miłość Bożą w serca swoich dzieci.
Wielką łaskę upatruję również w tym, że mieszkam w Skoczowie – mieście narodzin Jana Sarkandra, Wielkiego Kapłana, który jest wzorem wytrwałej, mężnej wiary. A ten posiew męczennika przez wieki wpływa na duchowe wzrastanie w wierze mieszkańców.
Zapewne każdy z nas pamięta to niezwykłe wydarzenie religijne w Skoczowie, którego nikt i nic już nie zdominuje, kiedy to Kaplicówka 22 maja 1995 r. stała się Katedrą Piotrową. Największy Pielgrzym, Namiestnik Chrystusa – Jan Paweł II – przybył wtedy z misyjną wizytą do Skoczowa. Dzień po kanonizacji Jana Sarkandra w Ołomuńcu, Ojciec Święty Jan Paweł II w Skoczowie, sprawował pierwszą pokanonizacyjną Najświętszą Ofiarę w asyście około 100 biskupów, 700 księży i z udziałem prawie 300 tysięcy pątników. Uroczystości pokanonizacyjne męczennika Jana Sarkandra w Skoczowie rozsławiły to miejsce w świecie i przyczyniły się do odrodzenia jego kultu. W naszych sercach ze zdwojoną siłą ożyła wdzięczność Bogu za Wielkiego Syna Skoczowskiej Ziemi – św. Jana Sarkandra, i za Namiestnika Chrystusa – Polaka Jana Pawła II, który na Kaplicówce potwierdził świętość tego miejsca.
Nigdy też nie przypuszczałam, że miejsce pracy stanie się źródłem mojego wzrastania duchowego i krzewienia na światową skalę Apostolstwa Dobrej Śmierci i nowenny pompejańskiej. Pracując w administracji rządowej, zostałam wszczepiona do Stowarzyszenia Matki Bożej Patronki Dobrej Śmierci, zwanego potocznie Apostolstwem Dobrej Śmierci. 1 marca br. minęły 23 lata od czasu, gdy Bóg zaakcentował w moim życiu słowa: Memento mori. Tego dnia wstąpiłam w szeregi członków Apostolstwa. Nie ukrywam, że czułam lęk, upatrywałam w tej decyzji rychłą śmierć i zadawałam sobie pytanie: dlaczego ja, matka synów w wieku szkolnym, mam umieranie wkomponować w swój codzienny scenariusz? Z czasem dziwiłam się sama sobie, dziwiłam się takiemu myśleniu, gdyż byłam – jak już wcześniej wspomniałam – wychowana w duchu głębokiej tradycji katolickiej. Wierna charyzmatom Apostolstwa, otwierałam oczy duszy, i całą szerokością dostrzegałam, jak ważna w dzisiejszym świecie jest misja tego Stowarzyszenia, którego celem jest modlitwa za wstawiennictwem Matki Bożej Bolesnej o nasze nieustanne nawracanie się, o postawienie tamy pokusom wdzierającym się do naszych serc, o ratunek, o zbawienie tych, którzy depczą swoją godność, szydzą z tajemnic wiary i gardzą zbawieniem, czyli modlitwą o świętą w oczach Bożych śmierć dla wszystkich. Stawka jest najwyższa – życie wieczne. Motto Apostolstwa: „Dobrze żyć to wiele, dobrze umrzeć to wszystko”, brzmi w moich uszach od początku przynależności. Wtedy zrozumiałam, że dotknęła mnie ogromna łaska, ale też i większa odpowiedzialność przed Bogiem za siebie i drugiego człowieka.
Tak, jak już mówiłam w pierwszym numerze KRŚ, kolejnym zdziwieniem było dla mnie drugie miejsce pracy – w samorządzie powiatowym w naszej „małej ojczyźnie”. 11 września 2002 r., kiedy ówczesny wicestarosta zdecydowaną podstawą i zachętą nieprzyjmującą sprzeciwu, wprost „wymusił” na mnie – pomimo moich oporów – zaangażowanie się w odmawianie i krzewienie nowenny pompejańskiej. Przyjęłam to wezwanie, mimo że byłam obciążona wieloma odpowiedzialnymi obowiązkami zawodowymi, rodzinnymi, religijnymi i wcześniej przyjętymi modlitwami. Już wtedy (i to od wielu lat) uczestniczyłam w codziennej Eucharystii, z której do teraz czerpię moc, pokój i nadzieję Zmartwychwstania do życia wiecznego. Pierwsza moja nowenna pompejańska – przyznam się – była jakże niestarannie odmówiona, a jednak Maryja dała mi od razu namacalny znak potwierdzający, iż rzeczywiście jest to nowenna nie do odparcia. Uprosiłam wtedy mężowi łaskę codziennej modlitwy, i to jakiej! – modlitwy brewiarzowej, liturgicznej. Od tego czasu „święte kajdanki różańcowe” stały się moim codziennym oddechem i ratunkiem…
Muszę dopowiedzieć, że w czasie odmawiana tej nowenny z całą grupą Apostolstwa Dobrej Śmierci byliśmy u Królowej Różańca Świętego w Pompejach, w dniu Jej święta – 7 października 2002 roku, czyli w dniu, kiedy papież Jan Paweł II ogłosił Rok Różańca i wprowadził nowe tajemnice różańcowe – część światła. Wyproszona nowenną łaska – pobyt w światowym sanktuarium Królowej Różańca Świętego – zmobilizowały mnie i prekursora nowenny, aby pod przewodnictwem Pasterza diecezji bielsko-żywieckiej, ordynariusza Tadeusza Rakoczego oraz błogosławieństwem miejscowego proboszcza parafii świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie, księdza prałata Alojzego Zubra, podejmować wielorakie działania, aby tą nowenną zapalać zatroskane serca nie tylko w diecezji czy w kraju, ale i na świecie.
Udało się. Zrozumieliśmy, że dusze są zgłodniałe, że potrzebują pokarmu modlitwy. Krąg odmawiających nowennę pompejańską zaczął się szybko rozszerzać. Dzięki włączeniu się w to centrali Apostolstwa Dobrej Śmierci, redakcji miesięcznika „Cuda i Łaski Boże”, „Gościa Niedzielnego” i innych gazet katolickich, radia, wydanych wielotysięcznych ulotek (też i w języku angielskim i ukraińskim), i za sprawą internetu, nowenna dotarła do wszystkich zakątków świata. Skoczów – wraz ze wspólnotami Apostolstwa z całej diecezji – stał się źródłem przepływu informacji o nowennie i wydarzeniach jej towarzyszących.
Jak pani znajduje czas na rozwój dzieł Apostolstwa Dobrej Śmierci, nowenny pompejańskiej i wszelkich działań, które dzieją się na Kaplicówce w Skoczowie, a których jest pani organizatorką?
Wierzę, że Bóg jest Panem mojego czasu, i sprawia, że na wszystkie ważne sprawy starcza tego czasu. Wszystkie chwile, każde działanie, zanurzam przez serce Maryi w ranie boku Pana Jezusa. Ufam, że Bóg tym wszystkim steruje, jeżeli to jest zgodne z Jego wolą; i wyznacza nowe szlaki, które są do pokonania z wiarą, ufnością i miłością do Niego i do ludzi. Wołam też Wojsko Niebiańskie dla obrony spraw Bożych – spraw Królewskich. A najbliżej mi do św. Jana Sarkandra, patrona mojego miasta, do moich przyjaciół z nieba: św. o. Pio, bł. Jana Pawła II, bł. Bartola Longo, bł. Marii Teresy Ledóchowskiej… i do zmarłych kapłanów, dla których stale organizujemy gregorianki.
Wachlarz próśb do Królowej Różańca na Kaplicówce obejmuje wszystkie nabrzmiałe problemy świata, Ojczyzny, rodziny. Prosimy za papieżem, biskupami, kapłanami – o ich świętość i o nowe powołania kapłańskie, zakonne i misyjne; o powstrzymanie kryzysu wiary i kryzysu gospodarczego; o odnowienie chrześcijaństwa w Europie; o wyjście osób z nałogów; o życie dla dzieci poczętych, o życie od początku aż do naturalnej śmierci i w intencjach osobistych spraw. Jesteśmy pogotowiem – „ojomem” modlitewnym – i codziennie w modlitwie różańcowej w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła zanosimy przed tron Pana wymienione wyżej prośby – i te zapisane w księgach intencji na Kaplicówce, i te zgłoszone przez e-mail czy telefonicznie. Jesteśmy wrażliwi na los człowieka, dlatego niesienie pomocy zagubionemu człowiekowi jest naszym priorytetem w apostolskich zmaganiach.
Jan Paweł II określił bł. Bartola wzorem dla świeckich katolików. Pani jest szczególną czcicielką tego błogosławionego. Proszę opowiedzieć o swojej przyjaźni z bł. Bartolem.
Wrócę jeszcze do wizyty misyjnej Jana Pawła II na Kaplicówce w 1995 roku. W czasie odmawianej modlitwy Regina Coeli Papież powiedział: „Polecam wam wszystkim radosne, bolesne i chwalebne tajemnice różańcowe.”. Jak inaczej by można odczytać jego ostatnie słowa wygłoszone na Kaplicówce, jak nie jako testament różańca świętego, który Papież zostawił na tym świętym wzgórzu w tajemnicy świętych obcowania. Staramy się, aby jak najdokładniej wypełnić testament papieża w sanktuarium św. Jana Sarkandra poprzez comiesięczne nabożeństwa pompejańskie, które trwają już ponad 4 lata, a także przez nabożeństwa 20 sobót różańcowych, poprzedzające uroczystość Królowej Różańca Świętego, i poprzez Świętą Noc Modlitwy przed uroczystością różańcową 8 maja i pierwszą niedzielą października. Bł. Bartolo Longo w relikwiach pierwszego stopnia przybył do nas nagle 2 lipca 2011 roku, ale miał już przygotowane miejsce przez Apostoła Różańca, Jana Pawła II, nie tylko na Kaplicówce, ale i w ludzkich sercach rozpalonych modlitwą różańcową na tym wzgórzu, zwanym przez wielu czcicieli Maryi „Górą Przemiany”. Chcę naśladować błogosławionego Bartola w jego gorliwości apostolskiej i zdobywaniu dusz dla Boga przez serce Maryi. Korzystam z wielu „porad adwokata” Maryi i on zaskakuje mnie w błyskawicznych rozwiązaniach. Wspomagał najuboższych, więc bierzemy z niego przykład. Poza modlitwą różańcową niesiemy pomoc potrzebującym, wspierając misjonarzy ofiarami w formie Mszy św., tzw. gregorianek za zmarłych kapłanów, czy w formie intencji 30 Mszy św. za wstawiennictwem Dworu Niebieskiego o rychłą beatyfikację sług Bożych i o kanonizację błogosławionych. Wielu z nas, z modlitewnego pogotowia różańcowego, sercem adoptuje dzieci, przekazując misjonarzom w Kamerunie i Madagaskarze środki finansowe na ich edukację.
Pani zaangażowanie w życie parafii jest wyjątkowe. Teraz gdy mówi się o tzw. laicyzacji, wydaje się, że udział świeckich w życiu parafialnym maleje. Jak pobudzić „uśpionych” wiernych do większego działania?
„Uśpieni”, jak ich pani nazywa, są obecni w naszych modlitwach, i myślę, że nasze świadectwo wiary, wspólne działania z wami, i działania wszystkich włączonych w dzieło nowenny pompejańskiej oraz Apostolstwa Dobrej Śmierci, zachęci wielu do niesienia wiary przez serce Maryi do swoich bliskich i do tych, których Pan stawia na ścieżkach naszego życia, i zaszczepi łaskę wiary w sercach ludzi obojętnych. Ważna jest też mobilizacja ludzi w różnym wieku do wstępowania do grup modlitewnych, do tworzenia wspólnot. Wspólnota tworzy komunię, czyli jesteśmy za siebie odpowiedzialni, wzajemnie podtrzymujemy się na duszy i na ciele, ale i wychodzimy z tym do ludzi w miejscu pracy i środowisku, w którym mieszkamy.
W Roku Wiary musimy sobie wziąć do serca to, że Maryja potrzebuje świeckich apostołów, aby docierali do tych, którzy nie poznali jeszcze miłości Bożej lub ją odrzucili, i aby jak najwięcej osób mogło doświadczyć Bożego Królestwa.
Na zakończenie chciałabym w imieniu kustosza, ks. prałata Alojzego Zubra i nas organizatorów, zaprosić do Skoczowa każdego 2. dnia miesiąca, aby wspólnie z nami przed obrazem Królowej Różańca Świętego upraszać łaski umocnienia życia wiarą, zawrócić z drogi błądzących i towarzyszyć słabym, aby nie ustali w drodze ku Bogu, a umierającym wypraszać śmierć w zgodzie z Bogiem i ludźmi. A jeżeli nie możesz przyjechać, to łącz się z nami duchowo w godzinach od 18 do 22. Sarkandrowskie sanktuarium w Skoczowie jest więc dziś szkołą różańcową. Jest górą ludzkich błagań, próśb i podziękowań, jest wzgórzem przemiany ludzkich serc. Dołącz do nas – Królowa Różańcowych Róż czeka na Ciebie!