Oto kolejna porcja świadectw mocy różańca oraz nowenny pompejańskiej!
Joanna: Bóg rozwiązał nasze problemy
O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się przez przypadek. Gdzieś znalazłam link do strony internetowej na jakimś plotkarskim portalu. Tego właśnie mi trzeba było, choć sama o tym jeszcze nie wiedziałam. Mój mąż i ja od dłuższego czasu nie mogliśmy się porozumieć, do tego zbliżała się trudna dla nas sprawa w sądzie i wszyscy wokół nam mówili, że byliśmy na przegranej pozycji. Mieliśmy bardzo małe szanse na wygraną. Wtedy postanowiłam się modlić, by Maryja wybłagała nam łaskę pomyślności w sądzie. Nowennę przerwałam, choć byłam już w połowie drogi. Niestety poród nie pozwolił mi kontynuować modlitwy. Po wyjściu ze szpitala rozpoczęłam nowennę na nowo. Błagałam Boga o pomoc przez wstawiennictwo Maryi. Prosiłam, aby rozprawę sądową roztrzygnięto na naszą korzyść. Modliłam się na samej rozprawie, a nowennę skończyłam odmawiać dzień po. Mimo że nie mieliśmy prawnika i sami siebie reprezentowaliśmy, a druga strona miała młodą i ambitną prawniczkę, Bóg tak pokierował całą sprawą, że wszystko roztrzygnięto na naszą korzyść, a nawet lepiej. Bóg sam wiedział, co dla nas jest najlepsze, i tak wszystko ułożył, że druga strona biorąca udział w procesie nie dość, że zgodziła się na nasze warunki, to jeszcze zaproponowała korzystne dla nas rozwiązania, których się zupełnie nie spodziewaliśmy. Wyglądało to tak, jakby Bóg zawiązał tej drugiej stronie oczy, a ona podpisała i zgodziła sie na wszystko – chociaż wcześniej nie chciała ustąpić ani słyszeć o żadnych ustępstwach czy dogadaniu się.
Wierzę, że właśnie za wstawiennictwem Maryi przez nowennę pompejańską Bóg pokazał, że wysłuchuje próśb maluczkich. Od tamtego czasu rozwiązał nasze problemy… On jest wszechmocny i potrafi wszystko rozwiązać. Przez nowennę wprowadził pokój i miłość w naszej rodzinie. Bogu chwała!
Marta: uzdrowienie matki z depresji
Miałam około trzynastu-czternastu lat, kiedy moja mama zachorowała na depresję. Był to straszny czas. Często słyszałam w domu płacz, słowa, że życie nie ma sensu, że nie warto żyć. Dla mnie jako dziecka było to przerażające. Pamiętam, jak kiedyś mama leżała w łóżku i chyba płakała, a ja w ciemności kucałam przy niej i trzymałam ją za rękę. Nie wiedziałam, jak mogę jej pomóc. Wtedy cudem napotkałam w jednej gazecie artykuł o nowennie pompejańskiej. Dziecko jest szczere i łatwo przychodzi mu wierzyć w cuda, więc miałam silną wiarę, że ocalę mamę. Moja nowenna została bardzo szybko wysłuchana, chyba jeszcze pod koniec części błagalnej mamie zaczęło się znacznie polepszać. Gdy skończyłam nowennę, mama była już całkowicie zdrowa. Do dzisiaj jestem za to Bogu i Maryi bardzo, bardzo wdzięczna. Mniej więcej dwa lata później odmówiłam nowennę w intencji pokoju dla Polski i świata. Od dzisiaj zaczynam trzecią, o spotkanie dobrego chłopaka na mojej drodze. Myślałam o tej trzeciej od dawna, ale teraz czuję, że nadszedł właściwy czas. Na tę pewność czekałam, a gdy ją mam, zabieram się do „roboty”. Życzcie mi powodzenia.
Bożena: uwolnienie ze skutków okultyzmu
Postanowiłam odmówić nowennę pompejańską, gdyż prawie od dwóch lat zmagałam się ze skutkami okultyzmu. Byłam atakowana przez szatana, męczył mnie szczególnie psychicznie, bluźnił nieustannie na Matkę Bożą i Pana Jezusa, próbował ciągle nawiązywać rozmowę ze mną. Po odmówieniu nowenny pompejańskiej nie zbliża się do mnie i przestał się nade mną znęcać. Czuję opiekę Matki Bożej, niesamowitą radość i ulgę. Jestem bardzo wdzięczna Maryi za wysłuchanie mojej prośby. Polecam tę nowennę osobom, które zmagają się z podobnymi problemami po okultyzmie. Kocham Cię, Matko Boża!
Kornelia: dla wszystkich wątpiących
Modlę się już kolejną nowenną o zdrowie, które nie nadchodzi. Są okresy poprawy, ale ogólnie niewiele się zmienia. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak jest. Inni dostali swoje łaski, a ja tak ważnej nie dostaję i wszystko wokół jakby sprzysięgło się przeciwko mnie. Byłam okropnie zła na Pana Boga, codziennie zarzucałam Go pretensjami, płaczem i złością. Był moment, że pomyślałam, że to wszystko w ogóle nie ma sensu. Najczarniejsze myśli przyszły, gdy doszłam do wniosku, że wiara nie ma sensu.
Na szczęście ktoś mądry powiedział mi, że prawdziwa wiara polega na tym, by przyjąć to, co Jezus chce dać, i że Bóg słyszy moje prośby, tyle że ma widocznie inny plan niż ja.
Podjęłam kolejną nowennę, przeprosiłam. Matka Boża przyszła z pomocą. Chciałam powiedzieć, że nie jestem zdrowa, ale dostałam wiele innych łask, przede wszystkim ufność w Bożą miłość i w to, że wszystko, o co proszę, dostaję w możliwie najlepszy sposób. Wielu rzeczy po prostu nie otrzymałam, bo narzucałam Panu Bogu swoją wersję. Zrozumiałam mnóstwo spraw i odkryłam prawdę o sobie, że na przykład jestem bardzo roszczeniowa w swoich prośbach. I niby proszę o pomoc Matkę Bożą, ale sama wiem najlepiej, jak coś zrobić. Dzięki Maryi uczę się mówić: „Jezu, Ty wiesz, co dla mnie dobre, dlatego niech będzie Twoja wola”. To mi naprawdę pomaga, prowadzi w dobrym kierunku. Matka Boża mnie nie zostawiła, mimo że ja zwątpiłam…
Izabela: świadectwo
Relacje z teściami często bywają trudne. U nas problemy zaczęły się już przed ślubem, a potem było coraz gorzej. Nie potrafiliśmy nie tylko z nimi rozmawiać, ale przestaliśmy się nawet szanować, co doprowadziło do zaniku kontaktu między nami i nimi. Trwało to już ponad półtora roku. Byliśmy z mężem załamani tą sytuacją, ale nie potrafiliśmy znaleźć żadnego rozwiązania. O nowennie pompejańskiej powiedziała mi siostra. Na początku wydawało mi się bardzo trudne, żeby przez 54 dni odmawiać codziennie różaniec. Zachęciła mnie jednak obietnica Maryi, że każdy, kto odmówi przez 54 dni różaniec, modląc się o konkretną łaskę, ten ją otrzyma. Zaczynałam dwa razy, gdyż szybko przychodziło zniechęcenie. W końcu zdałam sobie jednak sprawę, że to sprawka szatana, który chce mi przeszkodzić i za trzecim razem się nie poddałam. Podczas tych 54 dni nowenny szatan nie dał niestety o sobie zapomnieć. Atakował mocno, uderzając w nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Zanim jednak skończyłam nowennę, wszystkie te rzeczy rozwiązały się pozytywnie. Na spełnienie obietnicy Maryi długo nie musieliśmy czekać. Po upływie trzech miesięcy doszło do pojednania z teściami, co wcześniej było zupełnie niemożliwe. Maryja poprowadziła to przepięknie, spokojnie i bardzo delikatnie. Nowenna pompejańska przemieniła nie tylko teściów, ale także nas, dzięki czemu możemy żyć teraz w zgodzie i we wzajemnym szacunku. Nasze życie stało się przez to radośniejsze. Dziękuję z całego serca Maryi za wysłuchanie mojej prośby.
Matko Boska Pompejańska, módl się za nami!
Agnieszka: Maryja pokazała mi moją kobiecość i serce dziecięce
Prosiłam Maryję, aby pokazała mi prawdę o moim pięknie kobiecego serca i o mojej kobiecości danej od Boga, o której nic nie wiedziałam. Żyłam długo w kłamstwach szatańskich, które zakrywały mi widzenie prawdy, jaką jest Bóg w moim życiu i sercu. Maryja na nowennie pompejańskiej dzięki łaskom pokazała mi mój strach wobec mojej kobiecości. Pochodził on z tego, że żyjąc wcześniej z dala od Boga, spotykałam na swej drodze mężczyzn tak samo oddalonych od Pana i żyjących w kłamstwach grzechu nieczystości.
Ten strach był spowodowany kolejną raną w mym sercu i strachem przed niechęcią spodobania się mężczyznom bez braku Boga w sercu. Maryja zaczęła mi wszystko tłumaczyć: dlaczego się boję i dlaczego odrzucam swoją kobiecość… Usłyszałam, że mężczyzna, który nie ma w sercu Boga i nie żyje w czystości – żyje w grzechu nieczystości i kłamstwa. Patrzy wtedy przez pryzmat grzesznego serca, w którym rodzi się pożądanie, a nie zachwyt i poznawanie kobiety i jej piękna.
Potem usłyszałam, że w swym sercu jestem małym dzieckiem, dwu-, trzylatkiem, który jest pod dobrą opieką, i że nie powinnam się niczego bać, bo Ojciec i Maryja są blisko mnie. Chwała Panu!
25 maja skończyłam odmawiać nowennę pompejańską, gdzie prosiłam Maryję o uzdrowienie mojego serca z braku miłości w relacji z moim tatą, kiedy byłam małą dziewczynką.
Maryja pokazała mi, że nie miałam wiary w sercu wobec Boga Ojca i że byłam zastraszona, ogarnięta lękiem. Zobaczyłam dzięki łaskom swoją słabość i niemoc w jakimkolwiek działaniu, byłam przerażonym dzieckiem. Zapłakałam nad sobą, kiedy zobaczyłam dzięki Maryi i łaskom Bożym – brak wiary w sercu, przyczynę mojej niemocy wobec sił, które owładnęły mnie w dzieciństwie i wykorzystały moją naiwność. Potem usłyszałam, że jestem dzieckiem bardzo mocno kochanym przez Ojca Niebieskiego i abym teraz Mu w te słowa uwierzyła. Abym przestała myśleć, że jestem sama – bo nie jestem. Obok mnie stoi Bóg, który pragnie być moim Tatą we wszystkim, co trudne i niezrozumiałe. Zawsze mi pomoże, obroni i nigdy nie odejdzie – obiecał, że będzie moim Tatą. Dziękuję za łaski i opiekę Maryi. Ona jest najczulszą mamą, która opiekuje się mną każdego dnia.
Sylwia: otrzymałam tyle łask, że nie potrafię ich zliczyć
Od mojego nawrócenia minął rok. Byłam osobą, która nie chodziła do kościoła, a jeśli już, to tylko od święta. Nie chodziłam do spowiedzi, generalnie prowadziłam bezbożne życie. Od dwudziestu lat chodziłam do wróżek i bardzo brałam sobie do serca to, co mi mówiły.
Pewnego wieczoru padlam na kolana, bo moje życie stało się puste i czułam się bardzo nieszczęśliwa. Prosiłam Boga o wybaczenie, błagałam, żeby się od mnie nie odwracał. Obiecałam wtedy, że będę się modliła codziennie i że zrobię wszystko, aby dotrzymać słowa.
Wtedy się zaczęło. Po jedenastu tygodniach odmawiania różanca i koronki pojawiły się okropne noce: śniły mi się koszmary, że pastwię się nad ludźmi, później odczuwałam obecność kogoś, kogo nie widziałam, i czułam jedno: zło. Punktem kulminacyjnym było duszenie – śniłam, a jednocześnie widziałam czarnego psa, który mnie dusił. To było makabryczne. Po otworzenia oczu czułam ogromny strach, którego nie potrafię opisać. Pobiegłam do księdza, a on powiedział, że to z powodu mojego nawrócenia; że szatan jest wściekły, powodem były też moje wcześniejsze wizyty u wróżek. Zalecił, bym często przyjmowała Komunię, przystąpiwszy do spowiedzi generalnej, i żebym chodziła na Mszę świętą. Nowenna wpadła mi w ręce przez przypadek – a może nie przypadek – była w gazecie „Miłujcie się” i jakaś siła kazała mi ją odmawiać. Bałam się, że nie podołam. A jednak… Odmówiłam cztery nowenny, obecnie odmawiam piątą. Otrzymałam tyle łask, że nie potrafię ich zliczyć. Mam spokojne noce, nic mnie już nie dręczy. Zaczęłam rozmawiać o Bogu z najbliższymi, co sprawia mi nieopisaną radość. Mój mąż miał w ustach Komunię świętą raz w życiu, a podczas odmawiania nowenny także dostąpił łaski, zapragnął spowiedzi generalnej i dzisiaj czynnie bierze udział w modlitwie różańcowej. Oczywiście chodzi do kościoła. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Mojego męża nie można było do niczego zmusić, a na pewno nie do kościoła. Matka Boża dokonała w nas tej przemiany za zgodą naszego kochanego Ojca w niebie. Dzisiaj tę cudowną modlitwę odmawia moja mama i siostra. Tata też się nad nią zastanawia – mówi inne modlitwy, ale najważniejsze, że zwraca się do Boga. Nowenna uzmysłowiła mi, że wcześniej dostawałam tak wiele, a za nic nie dziękowałam. Dzisiaj dziękuję po stokroć Matce naszego Pana i Jemu samemu, że na mnie czekał. Proszę Maryję jeszcze o to, abym mogła tę modlitwę odmawiać do końca życia. Teraz modlę się piąty raz, a przez cały następny rok zamierzam prosić o nawrócenie ludzi – chcę zrobić coś dla innych w podzięce Bogu za to, że się nade mną pochylił. Dziękuję, Maryjo i Ojcze w niebie, kocham Was.
Agata: dziecko cudu
Kiedy zaszłam w ciążę w wieku czterdziestu lat, byłam bardzo schorowana. Miałam silne zaburzenia lękowe i zażywałam leki psychotropowe. Przeżywałam problemy w pracy (wykańczający mnie psychicznie szef – mobbing) i w domu. Dlatego mimo ogromnej radości bardzo bałam się o dziecko. Już od początku pojawiało się dużo komplikacji. Zaczęłam plamić, a lekarz nie mógł usłyszeć bicia serduszka dziecka. Życie mojej kruszynki było zagrożone. Rozpoczęłam nowennę pompejańską i modlitwę do św. Rity (patronki od spraw beznadziejnych).
Po pewnym czasie wszystko wróciło do normy. Radość trwała jednak bardzo krótko, bo lekarz zauważył zmiany ginekologiczne, a podwyższone markery nowotworowe potwierdzały mój poważny stan. Trudno opisać, co się potem działo, i stres, jaki mi towarzyszył, ale nie ustawałam w modlitwie. Po pewnym czasie lekarz stwierdził, że – o dziwo – nie widzi zmian. Zrobiłam badanie kontrolne i prawidłowy wynik to potwierdził.
Będąc w piątym miesiącu ciąży, przeżyłam szczęśliwie poważny wypadek samochodowy i po kilku dniach pobytu w szpitalu wróciłam do domu. Po kolejnych badaniach okazało się, że prawdopodobnie mam rzadką chorobę tarczycy, która zagraża mojemu dziecku. Do tego na ciele pojawiły mi się lejące się rany i po badaniu stwierdzono gronkowca złocistego. Lekarz przepisał omyłkowo antybiotyk, który jest zakazany dla kobiet w ciąży.
Źle się czułam, ze stresu rosło mi ciśnienie. A tu znów szok: maleństwo przestało rosnąć. Musiałam resztę ciąży spędzić w szpitalu i to nie w tym, gdzie planowałam poród. Codziennie chodziłam do kaplicy i modliłam się o zdrowie dla dziecka, a Matka Najświętsza i św. Rita, której relikwie są właśnie w tym szpitalu, były z nami. Dwa tygodnie przed terminem straciłam przytomność i upadłam na korytarzu. To spowodowało, że zaczął się poród. Pojechałam na niego z różańcem i płatkiem róży św. Rity. Moja malutka córeczka (2,5 kg) urodziła się zdrowa. Wiem, że to cud, który zawdzięczam Maryi i św. Ricie. Modlitwa i wiara czynią cuda.
Agnieszka: potrzebowałam nadziei, że wszystko będzie dobrze
Dwa lata temu moja kilkutygodniowa wówczas córka miała wykrytą poważną wadę bioderka i musiała nosić specjalną szynę, by wyzdrowieć. Lekarze również zdiagnozowali zbyt krótkie wędzidełko jezyka. Logopeda na konsultacji stwierdził, że niezbędny będzie kolejny zabieg podcięcia wędzidełka, ponieważ inaczej dziecko może mieć problemy z poprawnym wypowiadaniem większości głosek. Córka przeszła zabieg.
Gdy moje sześciotygodniowe dziecko założyło szynę, było mi coraz ciężej. Powoli wpadałam w depresję, byłam zrozpaczona. Potrzebowałam nadziei i pomocy, wsparcia psychicznego, zapewnienia, że wszystko będzie dobrze.
Postanowiłam szukać pomocy u ukochanej Matki Bożej, tylko ona mogła pomóc mej zachwianej psychice. Słyszałam o nowennie pompejańskiej i zdecydowałam się ją odmówić. Wątpiłam, czy dam radę, ale obietnica Maryi dawała mi wewnętrzny spokój.
Nowennę zaczęłam w czerwcu, a skończyłam w sierpniu. Pod koniec września lekarz ortopeda stwierdził, że dalsze leczenie biodra nie jest konieczne.
Dziś moja córka ma prawie 2,5 roku, ma zdrowe biodro, prawie wcale nie choruje, rozwija się prawidłowo. Od roku bardzo dużo mówi, zna czternaście piosenek – niektórzy twierdzą, że to niewiarygodne.
Dziękuję Ci, Matko Boża, Ty wiesz, jak bardzo jestem Ci wdzięczna!
Agnieszka: modlitwa za syna
Witam wszystkich. Odmówiłam dwie nowenny. Pierwszą o uwolnienie mnie ze stosowania przemocy względem syna. Jest chory na zespół Aspergera i ADHD. Często jego zachowanie sprawiało, że traciłam panowanie nad sobą. Leczyłam się na depresję, dość długo. Chciałam wreszcie odstawić leki. Kiedy doktor zmniejszyła mi dawkę leku, nakrzyczałam na syna i parę razy go uderzyłam. Wtedy nie udało się odstawić leków. Po odmówieniu nowenny jestem spokojniejsza. W ciężkich sytuacjach, w których kiedyś syn pewnie dostałby lanie, zachowuję spokój, pomimo zmniejszonej ilości leków. Jeszcze dwa tygodnie i nie będę już brała żadnych leków.
Syn sprawiał też dużo kłopotów w szkole. Drugą nowennę odmówiłam o uwolnienie go ze stosowania przemocy względem otaczających go ludzi. Na zebraniu, jeszcze w czasie mojego odmawiania nowenny, wychowawczyni pochwaliła go, że poprawił swoje zachowanie. Na koniec roku szkolnego miał lepszą ocenę z zachowania niż w ubiegłym. Poprawił też oceny z przedmiotów. Jestem bardzo zadowolona z jego świadectwa. Zdarzyło się też parę razy, że przyszli do niego koledzy z klasy. Jest lepiej. Dziękuję Matce Bożej i Bogu za otrzymane łaski.
Piotr: ta nowenna działa jak antidotum na szatana
Witam gorąco wszystkich. Postanowiłem podjąć wyzwanie i realizuję nowennę pompejańską, gdyż choruję na stożek rogówki oka. Choroba ta utrudnia widzenie i ciężko jest dobrać do tej wady wzroku soczewki lub szkła korekcyjne, co utrudnia przejście badań okresowych.
Dzisiaj mija 22 dzień odmawiania modlitwy. Efekty są raczej mizerne, wspomnę też jednak jeszcze, że jestem seksoholikiem i z tym uzależnieniem również nieźle muszę się namęczyć. Często stawałem do modlitwy uzdrawiającej. Odbyłem mnóstwo spowiedzi. Kończyło się prędzej czy później na masturbacji, gdyż przegrywam walkę ze złym. Potwierdzę opinie internautów, że przystepując do tej nowenny człowiek natrafi z początku na wiele niepowodzeń. Jest to protest szatana, który usiłuje zniechęcić do odmawiania nowenny, ponieważ ona go zabja i ujarzmia, czyni bezsilnym. Przez tę wspaniałą nowennę nie czuję tzw. nękania. Nie „kuszenia”, bo nad kuszeniem człowiek panuje, natomiast nękanie prowadzi do czynów, których człowiek nie chce popełniać, lecz robi to, bo moc zła kieruje umysłem.
Zrozumie mnie każdy alkoholik, narkoman czy hazardzista, który przeczyta to świadectwo. Są to ludzie mający często wielką niemoc w swej chorobie. Polecam Wam tę nowennę, bo ona działa jak antidotum na szatana. Matka Boża ma niesamowitą moc i chroni nas przed złym, lecz zauważyłem że ta moc przybiera na sile, gdy modlitwa składa się z trzech części różańca. Tak jak pisałem, modlę się o wzrok i efekt jest mizerny, nie jestem za to dręczony w drugiej chorobie. Być może będę musiał odmawiać nowennę do końca życia, ale dzięki niej czuję spokój ducha. Jest to bezcenne – rozumieją mnie ci, którzy tak jak ja cierpią na uzależnienia. Chwała nowennie pompejańskiej.
Barbara: odmawiając tę nowennę, doświadczamy obecności Boga
Chwała Królowej Różańca Świętego w Pompejach. Chciałam podziękować Matce Bożej Różańcowej za dobrą pracę. Moja firma uległa rozwiązaniu, a ja zostałam sama z dziećmi, dodatkowo byłam mobbingowana w pracy – aż trudno opisać, jak się ze mną obchodzono. Pokornie to znosiłam i modliłam się do Maryi. Nie miałam za bardzo czasu szukać pracy, bo trudno mi było oderwać się od modlitwy. Klęczałam przed Najświętszym Sakramentem z różańcem. W domu dzieci pytały, jak chcę znaleźć pracę, skoro tylko się modlę.
Zapukałam w końcu w jedno miejsce, był dzień 13 maja godz.15, co uznałam za światełko nadziei. Niestety odmówiono mi. Kiedyś spowiednik poradził, abym mówiła każdemu, kogo znam, że szukam pracy, żebym wyruszyła do urzędów itd. Nie mogłam wyjść ze swojej jakiejś niemocy. Sytuacja się powtórzyła, a przy spowiedzi usłyszałam po raz drugi to samo.
Wykonałam jeden telefon i zostałam umówiona, jeszcze trochę trwało oczekiwanie, ale ja miałam teraz już pewność, że Matka Boża mnie nie zawiedzie. W końcu otrzymałam bardzo dobrą pracę, za wyższe wynagrodzenie, a Bóg mnie wspiera i pomaga nieprawdopodobnie. Leczy moje zranienia i tam, gdzie byłam poniżona, podnosi, a nawet wywyższa – to byłby temat na osobne świadectwo.
Dodam tylko, że z tego pierwszego miejsca równolegle otrzymałam propozycję, a więc 13 maja i godzina miłosierdzia nie były przypadkiem. Bóg przez ręce Maryi pozwolił mi w swej łaskawości nawet wybierać. Przedtem cierpiałam bardzo i długo, nabawiłam się zaburzeń lękowych, wszystkiego się bałam. Z tego też po jakimś czasie zostałam uzdrowiona. To krótkie stwierdzenie, ale powiedziałabym tak: odmawiając tę nowennę, doświadczamy obecności Boga nie tylko w tym, o co prosimy. Chwała Panu!