Z kapliczki na drzewie do największej w Polsce bazyliki

Photo of author

Autor: Stanisława Gamrat

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

„Ogłoś ludziom, że za ich grzechy zbliża się kara Boża. Zaraźliwa choroba będzie trapić całą ludność. Ludzie jak muchy będą padać nagłą śmiercią. Zachęcaj wszystkich do pokuty i modlitwy – gdy się nawrócą, kary nie będzie. Zwłaszcza niech ludzie modlą się na różańcu, rozważając życie i mękę Pana Jezusa”.

Po tych słowach Maryja ukazała Mikołajowi długi różaniec, składający się z piętnastu tajemnic.

Mikołaj był ubogim pasterzem. Pracował u bogatego gospodarza w Grąblinie. W wolnym czasie szedł do pobliskiego lasu, gdzie przed zawieszoną na drzewie kapliczką z Matką Bożą na klęczkach odmawiał różaniec. Pewnego dnia zobaczył w tym miejscu piękną Panią w białej szacie, od której usłyszał powyższe słowa. Był to rok 1850.

Matka Boża ratuje życie

Tomasz Kłossowki
Tomasz Kłossowki

Ta niepozorna kapliczka z maleńkim obrazkiem okazała się być zaczątkiem ogromnego dzieła. A miało ono początek w roku 1813.

Był październik. Po stoczonej pod Lipskiem bitwie, w której wojska Napoleona poniosły klęskę, Tomasz Kłossowski został ciężko ranny. Był on kowalem w Izabelinie koło Lichenia. Wyczerpany mężczyzna ostatkiem sił doczołgał się do pobliskich zarośli. Tam ściskał w ręku medalik z Matką Bożą i prosił o łaskę życia. Kiedy słońce zmierzało ku zachodowi, kowal ujrzał Najświętszą Panienkę ubraną w piękną, amarantową suknię, złoty płaszcz i koronę na głowie. Jej spojrzenie było pełne smutku, a do piersi tuliła białego orła. Podeszła do Tomasza, schyliła się i obiecała powrót do zdrowia i ojczyzny. W zamian poprosiła tylko o odnalezienie Jej wizerunku i umieszczenie go w miejscu, gdzie każdy będzie miał do niego dostęp i mógł poprzez ufną modlitwę dostąpić łask.

Jak obiecała Maryja, tak też się stało. Kłossowski wyzdrowiał i wrócił w swoje rodzinne strony. Wiele lat poszukiwał wizerunku Matki Bożej, jaki zapamiętał z dnia objawienia. Dopiero wracając z pielgrzymki do Częstochowy w 1836 roku, we wsi Lgota zauważył w zawieszonej na drzewie kapliczce obrazek, na którym Matka Boża wyglądała dokładnie tak, jak podczas objawienia. Na obrazku widniał napis: „Królowo Polski, udziel pokoju dniom naszym”. Kowal poczuł niezwykłą ulgę i radość.

Odnalezienie wizerunku pozwalało mu na wypełnienie prośby Matki Bożej. Po uzyskaniu zgody właściciela zabrał obrazek ze sobą. Przez pierwsze osiem lat obraz wisiał u niego w domu i dopiero po uzdrowieniu z ciężkiej choroby zrozumiał, że ten wyjątkowy wizerunek musi być dostępny dla wszystkich. Udał się więc do grąblińskiego lasu i umieścił go w kapliczce na sośnie. Na tym kończy się niejako pierwszy etap długiej drogi niezwykłego obrazu.

Maryja mówi o losach Polski

Drugim opatrznościowym mężem miał być pasterz Mikołaj Sikatka. Jemu to powierzyła Maryją swoją misję. Jednak Mikołaj, chociaż głęboko wierzący i oddany Bogu, z obawy przed drwinami nikomu nie powiedział o prośbie Matki Bożej. Maryja jeszcze kilka razy w letnich miesiącach roku 1850 objawiała się pasterzowi, prosząc go o modlitwę i nawołując okoliczną ludność do porzucenie grzechu, nawrócenia i pokuty. Zachęcała do odmawiania różańca jako modlitwy o wielkiej mocy dla naprawy życia i nawrócenia świata. Podczas ostatniego objawienia przekazała pasterzowi przesłanie:

„Gdy nadejdą ciężkie dni, ci, którzy przyjdą do tego obrazu i będą się modlić i pokutować, nie zginą. Będę uzdrawiać chore dusze i ciała. Ile razy ten Naród będzie się do mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i przygarnę do swego Serca, jak tego Orła Białego. Obraz niech będzie przeniesiony w godniejsze miejsce i niech odbiera publiczną cześć. Przychodzić będą do niego pielgrzymi z całej Polski i znajdą pocieszenie w swych utrapieniach. Ja będę królowała memu Narodowi na wieki. Na tym miejscu wybudowany zostanie wspaniały kościół ku Mej czci. Jeśli nie zbudują go ludzie, przyślę aniołów i oni go wybudują”.

Po tym objawieniu, mimo strachu przed wyśmianiem, pasterz w końcu zaczął nawoływać do nawrócenia, modlitwy i pokuty. Jednak jego napomnienia w większości przypadków nie odnosiły skutku. Szerzyło się pijaństwo, hulanki i swawole.

W sierpniu 1852 roku okolice Lichenia nawiedziła epidemia cholery. Mieszkańcy wsi i miasteczek zaczęli masowo umierać. Wtedy dopiero niewierni zaczęli przypominać sobie słowa Sikatki o zbliżającej się zaraźliwej chorobie. Zaczęły się masowe pielgrzymki do kapliczki w grąblińskim lesie, by tam upraszać zdrowie i ochronę przed zarazą. I tak jak obiecała Maryja, wszyscy, którzy do niej przybywali, nie doświadczyli choroby bądź zostali uzdrowieni. Te cudowne zdarzenia dały w końcu ludziom dowód na autentyczność objawień pasterza.

Ksiądz Florian Kosiński, ówczesny proboszcz parafii w Licheniu, pisał o tych wypadkach: „W parafii, której liczba komunikujących wynosiła 924 osoby, tego roku (1852) umarło 82 wiernych. Tak wielką liczbę zgonów odczytano jako znak, doszukując się w nim kary Bożej za ludzkie grzechy. Osoby dotknięte śmiercią bliskich i pełne lęku o swoje życie zaczęły wierzyć słowom Mikołaja. Wielu modliło się przed obrazem zawieszonym na sośnie, a niektórzy przypisywali wstawiennictwu Maryi swoje ocalenie”.

Nie można było już dłużej zwlekać ze znalezieniem godniejszego miejsca dla cudownego wizerunku. Miejscowy biskup nakazał przeniesienie go do dotychczasowego kościółka w Licheniu. Jednak sława obrazu stawała się tak wielka, że już w 1856 roku w miejscu kościółka stanęła duża, murowana świątynia, do której zmierzali pielgrzymi z całego kraju. W 1967 r. kardynał Stefan Wyszyński ukoronował Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej koroną papieską.

W 1994 roku dzięki inicjatywie księdza proboszcza Eugeniusza Makulskiego rozpoczęto budowę obecnego sanktuarium w Licheniu.

W roku 1999 przybył tutaj Jan Paweł II, a w 2006 obraz Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski został umieszczony w ołtarzu głównym. Tak oto kończy się droga skromnego obrazka z sosny do jednej z największych na świecie Bazylik. Tego niezwykłego cudu mogła dokonać tylko Maryja.

Photo of author

Stanisława

Gamrat

Dziennikarka. Publikuje na tematy Maryjne, odkrywa nieznane miejsca kultu i zapomniane historie o objawieniach Maryi.

Mogą zainteresować Cię też:

4 7 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments