Rozważania różańcowe. Jak modlitwa prowadzi nas do świętości

Autor: Katarzyna Kajzar

Rozważania różańcowe. Jak modlitwa prowadzi nas do świętości

© Fot. Freepik

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

Jakie powinny być rozważania różańcowe? Jak odmawiać tę modlitwę, by prowadziła nas do Boga i stała się przyczyną naszego uświęcenia?

Thomas Keating OCSO w jednej ze swoich książek napisał, że tradycyjnie są trzy sposoby odmawiania różańca i możemy łączyć dwa lub trzy z nich. Ten pierwszy, najstarszy, wiąże się z samym powtarzaniem modlitw „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i „Chwała Ojcu”. Stajemy wtedy w gotowości na spotkanie Pana, szukamy Go, prosimy Maryję o wsparcie i pomoc, wspominamy Jej całkowite oddanie Bogu i to, jak piękna jest wobec Niego. Samo to, że rozpoczynamy różaniec, jest naszym aktem wiary, czyli tym działaniem, które zwraca nas w stronę Boga, stawia w gotowości wobec Niego. Odmawiając różaniec, pogłębiamy naszą przyjaźń z Chrystusem i naszą relację z Maryją. Każda bliskość wymaga czasu, również ta.

„Znaczący postęp w rozwoju nabożeństwa różańcowego nastąpił, gdy do prostego recytowania modlitw dodano refleksję nad wielkimi tajemnicami wiary. Każdy z piętnastu dziesiątków różańca związany był z jednym z wielkich wydarzeń z życia Jezusa i Maryi obchodzonych w liturgii, takich jak zwiastowanie, nawiedzenie, narodzenie Pańskie, ofiarowanie czy znalezienie Jezusa w świątyni – żeby przytoczyć pierwsze pięć (…) tajemnic. (…). Różaniec stał się dzięki temu prawdziwym kompendium liturgicznym. Ci, którzy recytowali piętnaście dziesiątków różańca w ciągu dnia lub tygodnia, mieli dostęp do całych obszarów Pisma Świętego, które w innym przypadku byłoby dla nich niedostępne z powodu braku wykształcenia lub znajomości łaciny. Drugi sposób odmawiania różańca to praktyka, która pozwala ludziom pogłębić wiarę, gdy łączą oni w niej modlitwy recytatywne z własnymi refleksjami na temat tych wielkich tajemnic. Trzecim sposobem odmawiania różańca było po prostu trwanie w spoczynku w obecności Boga, Maryi lub w treści jednej z tajemnic” (Th. Keating, „Modlitwa głębi”, s. 128).

Kompendium liturgiczne

Przypomnienie sobie, że różaniec ma nas uczyć wiary i ją pogłębiać, pomaga nam zrozumieć, jak istotne są rozważania. Z jednej strony dzięki nim towarzyszymy Jezusowi i Maryi w ważnych momentach ich życia i poznajemy je, pogłębiając przyjaźń z Jezusem, ucząc się od Maryi, jak rozważać, towarzyszyć, obserwować, uczestniczyć w życiu drugiego człowieka, jak również w życiu Boga. Jezus jest i Bogiem, i człowiekiem.

To jest perspektywa, której potrzebujemy, gdy układamy rozważania różańcowe – perspektywa towarzyszenia Jezusowi, przypatrywania się dokładnie Jego drodze, zapamiętywania jej, przemyśliwania, naśladowania. Kiedy rozważamy np. narodzenie Jezusa, starajmy się dostrzec szczegóły tego wydarzenia. W różnych momentach życia odnajdziemy się w rolach osób, które tam były: gospodarzy, którzy nie mają miejsca, żeby przyjąć podróżnych w potrzebie, tego kogoś, kto powiedział im o grocie za miastem, czasem sami jesteśmy tymi potrzebującymi – bezbronnymi, jak mająca zaraz rodzić kobieta, albo bezsilnymi, jak opiekujący się nią mąż, niemający dachu nad głową, przyjaciół, żadnej możliwości manewru. I w takie życie wkracza Bóg. Bóg, który rodzi się jako człowiek, by nam w nim towarzyszyć, Bóg, który swoją opatrznością otula nas w najtrudniejszym nawet położeniu i najgorszej, zdawałoby się, drodze. Patrząc w ten sposób na kolejne tajemnice różańca, nie tylko czujemy wdzięczność do Pana i staramy się do Niego przylgnąć, lecz również uczymy się wrażliwości, dostrzegania ludzkiej biedy, wahań, wątpliwości, ale też cnoty: zaufania, pokory, cierpliwości. Uczymy się człowieczeństwa. Do tego właśnie prowadzi nas dobra modlitwa, w tym też właściwe rozważania różańcowe.

Brak rozważań różańcowych może być postrzegany jako strata. Nie pogłębiamy wtedy naszej wiary ani nie wsłuchujemy się w głos Boży, który w nich wybrzmiewa. Pan Bóg prowadzi nas przez myśli i natchnienia. Pozwólmy Mu na to. Można oczywiście odmówić sam różaniec, recytatywnie i bez kontemplacji, ale rozważanie kolejnych tajemnic jest wielką szkołą Jezusową: wiary i człowieczeństwa, powierzania się Bogu, zawierzania Mu, szkołą chrześcijańskiego życia. Gorąco zachęcam do zwracania uwagi na rozważania, które czynią różaniec modlitwą biblijną, chrystocentryczną, katechizującą i nawracającą nas na właściwe drogi.

Chrystocentryczność

Medytacja kolejnych tajemnic życia Jezusa ma prowadzić do naśladowania Go i zjednoczenia z Nim. Wszystkie prośby przez Maryję kierujemy do Chrystusa. Układając rozważania różańcowe, musimy mieć Pana przed oczyma. W różańcu patrzymy na Jezusa oczami Maryi. To ona zachowywała i rozważała w swoim sercu kolejne wydarzenia zbawcze. Lubię myśleć, że Maryja pierwsza odmawiała różaniec, my tylko idziemy jej śladem.

Zdarza się w Kościele tak, że modlimy się, tracąc Jezusa sprzed oczu. Przysłaniają Go nam nasze własne chęci i „genialne” pomysły na życie, niestety nie tylko własne, ale też ludzi wkoło nas. Modlitwa przestaje być wtedy naszym spotkaniem z Bogiem, a zaczynamy jej używać bardzo przedmiotowo. Klasyczny przykład to powiedzenie komuś w dyskusji, że jest tak beznadziejny, głupi i tak strasznie żałosny, że szkoda w ogóle z nim rozmawiać: „szkoda z tobą gadać, będę się za ciebie modlić”. Jest to rodzaj przemocy. Informacja o modlitwie za kogoś pada w tej sytuacji, żeby podkreślić, jak bardzo nie cenimy tej osoby, jak bardzo czujemy się lepsi i mądrzejsi. A Jezus rozmawiał z różnymi ludźmi i dla każdego był dobry. Nie mówię, że zawsze miły, ale dobry. Nie rozmawiał z ludźmi po to, żeby z nimi wygrać dyskusję, ale żeby coś im pokazać, uświadomić, wskazywał właściwe drogi, pokazywał, co warto poprawić. I zawsze wymagał tyle, ile człowiek w danym momencie gotów był dać, zachęcał do dalszej drogi.

Nie módlmy się rozważaniami, w których komukolwiek okazywana jest pogarda czy brak szacunku. Czasem warto sobie przypomnieć, że gdyby na świecie był tylko jeden człowiek potrzebujący zbawienia i odkupienia, gdyby tym człowiekiem był ktoś, kogo nie lubimy i z kim nam tak ciężko, że znieść go nie możemy, to Chrystus urodziłby się, żył na ziemi i umarł tylko dla tego jednego człowieka. Nie mogę być naśladowczynią Chrystusa, jeśli jest na świecie ktoś, kogo On ukochał po krzyż, a ja go odrzucam. W rozważaniach różańcowych, jak w każdej innej modlitwie, ma być troska o każdego człowieka, o jego życie, przyszłość i wieczność. Nie możemy modlić się przeciwko komuś. Obojętnie, czy to ktoś, kto ma inne poglądy życiowe czy polityczne, czy ktoś, kto atakuje nasze świętości, czy ktoś, kogo odbieramy jako zagrożenie naszego życia, zdrowia czy dobrobytu. Dobre rozważania to te, które nas i cały świat kierują ku Bogu, a nie przeciwko sobie.

Prostota

Życie Jezusa było proste. Proste i nieskomplikowane są przypowieści, którymi nauczał. Jezus nie przyszedł do nas z rozprawami filozoficznymi, nie komplikował swoich słów. Rozmawiał z ludźmi tym językiem, który rozumieli. Żył w Nazarecie tak bardzo zwyczajnie, że ludzie aż dziwili się, gdy zaczął nauczać. Maryja nie przeżyła swojego zwiastowania z wybuchami, eksplozjami i fajerwerkami. Wydarzyło się ono spokojnie.

Często przypominam sobie, jak kardynał Krajewski mówi o Jezusie, który został z nami w Chlebie: „Moi drodzy, prostszych znaków już nie ma. Nie można ich wymyślić. Garść mąki, kropla wody. Słowa kapłana, świętego lub nie, i jest Jezus Chrystus. Kiedy my Cię przywołujemy na ołtarz, to Ty przychodzisz” (abp Konrad Krajewski, „Bóg pokorny – serce i nerki”). Niesamowite! Czasem nasze systemy modlitwy są tak pozawijane, że sami się w nich gubimy – czy coś już odmówiliśmy, czy jeszcze nie. Czasem wydaje się nam, że musi być trudno, żeby było pobożnie, tymczasem, czytając Ewangelię, widzimy, jak bardzo Bóg nie lubi być skomplikowany.

Piszę o tym, żeby uczulić na przerost formy nad treścią rozważań. Żeby przestrzec przed próbą zamknięcia w naszych rozważaniach różańcowych zbyt wiele na raz albo w sposób zbyt złożony i trudny do zrozumienia. Czasem mniej słów oznacza więcej treści i większą głębię. Pamiętajmy, że w ciszy Pan Bóg mówi. Zatrzymajmy się przy jednej konkretnej myśli, przy jednym obrazie, jaki wyłania się nam ze sceny danej tajemnicy, pozwólmy, by nasze braki słów i zrozumienia stały się miejscem obecności Ducha Świętego i miejscem, z którego nas będzie prowadził. Pamiętajmy, że medytacje różańcowe są zaproszeniem do kontemplacji, w której to Pan Bóg prowadzi nas przez swoje natchnienia.

Ograniczony dostęp

Całość przeczytasz w "Królowej Różańca Świętego". To wydanie jest wciąż dostępne w sprzedaży, dlatego ma ograniczony dostęp. Nasze czasopisma możesz nabyć w cenie już od 2 zł. Zamów i wspieraj różańcowe inicjatywy!

Katarzyna

Kajzar

Żona, mama pięciorga dzieci, świecka dominikanka, programistka.

Mogą zainteresować Cię też:

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments