Różaniec: kontemplacja, medytacja, recytacja (cz. 2)

W drugiej części rozważań, jakie snujemy 15 lat po opublikowaniu Listu o różańcu, poruszę kwestię sposobu odmawiania różańca. Inspiracją do tego tematu jest wcale nierzadkie pytanie kierowane do naszej redakcji o to, czy różaniec można odmawiać bez tajemnic. Wydaje się, że mają z tym problem szczególnie te osoby, które po latach niekorzystania z modlitwy różańcowej wracają do niej, podejmując się nowenny pompejańskiej. Oto fragment jednego z listów:
„Czy jeśli zacząłem odmawiać nowennę, ale nie rozważałem tajemnic różańcowych, a zacząłem to robić po pięciu dniach odmawiania, to powinienem rozpocząć od początku?”
Po odpowiedź sięgnijmy do Listu o różańcu Jana Pawła II. Ojciec Święty pisze wprost, że pragnie „pomóc wiernym, by zrozumieli modlitwę różańcową”, pozostawiając „sugestie dotyczące jej odmawiania”. Jakie to sugestie?

Dobra metoda różańca 

Jan Paweł II swoje rozważania wielokrotnie odnosi do kontemplacji i medytacji. Mamy więc dwa ładnie i znajomo brzmiące słowa, ale… co one dokładnie znaczą i jaki mają wymiar praktyczny? Zajrzyjmy najpierw do słowników. Kontemplacja to przyglądanie się czemuś w skupieniu, bierna obserwacja otaczającej nas rzeczywistości, np. natury. W starożytności kontemplacja wiązała się też z próbą odczytania znaków w otaczającym nas świecie i odnoszenia ich do swojego życia. O ile wiąże ona naszą uwagę ze światem zewnętrznym, o tyle medytacja oznacza zagłębienie się w sobie: myśli kierujemy do swojego serca, duszą szukając tego, co nadprzyrodzone. Jest to taki stan aktywności duchowej, który ułatwia nam rozmowę z Bogiem. Staramy się wtedy nie zwracać uwagi na to, co nas otacza, dlatego medytacji sprzyjają wyciszenie i spokój. Po przytoczeniu tych dwóch definicji zauważamy, że kontemplacja i medytacja to dwie całkiem odmienne postawy. Spójrzmy, w jakich stoją opozycjach.

kontemplacja – medytacja

bierna – aktywna

na zewnątrz – do wewnątrz

obserwowanie – rozmyślanie

oczekiwanie – działanie

to, co ludzkie – to, co nadprzyrodzone

Mamy więc dwie odmienne, „technicznie” perspektywy modlitwy różańcowej. Na pierwszy rzut oka sprzeczne ze sobą, ale… obie znajdujemy w różańcu. Zobaczmy więc, jak je ze sobą pogodzić.

Kontemplacja to Maryja, medytacja to Chrystus

Wbrew pozorom, to wcale nie takie trudne. Jan Paweł II przyszedł nam z pomocą i pięknie rozpisał etapy modlitwy różańcowej; postarajmy się je przeanalizować i zrozumieć, a z pewnością i nam uda się połączyć kontemplację z medytacją. Za radą papieża różaniec rozpoczynamy od rozważań. Najlepiej sięgając wprost do Pisma Świętego. „Inne słowa nie są bowiem nigdy tak skuteczne, jak słowo natchnione” – pisze papież różańca. Czytanie fragmentu Biblii jest „kontemplacją z Maryją”; obserwujemy życie Jezusa Jej oczami. Z tego wynika drugi krok, jakim jest „uczenie się Chrystusa od Maryi”, bowiem „wśród istot stworzonych nikt lepiej od Niej nie zna Chrystusa”. Słów Pisma Świętego należy słuchać, jak podaje papież, „mając pewność, że jest to słowo Boga, wypowiedziane na dzisiaj i dla mnie”. Tu pojawia się punkt styczny między kontemplacją a medytacją: przechodzimy od obserwacji życia Jezusa do wgłębiania się w siebie, a to jest naturalnym bodźcem dla kolejnego etapu: „upodabniania się do Chrystusa” w drodze do doskonałości. Bo, jak pisze papież, „nie chodzi jedynie o nauczenie się tego, co głosił, ale o nauczenie się Jego samego”. Czy jesteśmy w stanie to osiągnąć sami? – papież podpowiada, że rozważanie tajemnic różańcowych w postawie wiary i miłości otwiera nas na łaskę. O tę łaskę, jak i o inne dary, „prosimy z Maryją”, opierając się na ufności, że „macierzyńskie wstawiennictwo wszystko może uzyskać od Serca Syna”. A więc „medytować z różańcem znaczy powierzać nasze troski miłosiernemu Sercu Chrystusa i Sercu Jego Matki”. Mimo różnic między kontemplacją a medytacją, o których już wiemy, trzeba zaznaczyć, że mają one wspólny mianownik. Jest nim wyciszenie. Papież zachęca nas, abyśmy po odczytaniu słowa Bożego, a przed rozpoczęciem modlitwy dziesiątką różańca, w milczeniu „zatrzymali się i skupili na rozważanej tajemnicy”. Ten czas na osobistą medytację niestety nie wydaje się powszechnie praktykowany. Nie powinniśmy opuszczać tej chwili przerwy, zróbmy z niej rytuał, mający na celu uspokojenie myśli i ufne zwrócenie się ku Bogu. Różańca nie można odmawiać walcząc z czasem, byle szybko, a w konsekwencji byle jak. Papież naucza nas, byśmy w tej chwili wyciszenia „pozwolili Bogu mówić”. Powtarza też słowa Jezusa przestrzegającego nas, byśmy nie byli „gadatliwi jak poganie”, którzy myślą, że „przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani” (Mt 6, 7). Nie kierujmy więc długich litanii próśb oraz żalów do Pana Boga. Pamiętajmy, że On zna nas i nasze intencje lepiej niż my sami.

Medytacja i recytacja

Trzecim elementem modlitwy różańcowej jest recytacja, czyli powtarzanie kolejnych modlitw: Ojcze nasz, dziesięciu Zdrowaś, MaryjoChwała Ojcu. Jan Paweł II, pisząc o tej części różańca, mówi o medytacji „opartej na powtarzaniu”. Zachęca, aby te ponawiane słowa były „wyrazem nigdy nie znużonej miłości, która ciągle powraca do ukochanej osoby z gorącymi uczuciami”. Kierujmy swoje słowa wprost z serca do Boga i Maryi. Różaniec to nie odliczanie modlitw, lecz właśnie rozmowa. Starajmy się pilnować wyobraźni, aby nie wiodła naszej modlitwy na manowce; czuwajmy, by nie popaść w znużenie czy wręcz nie przysnąć.

Kilka rad praktycznych

Nasza modlitwa może mieć charakter ustny (kiedy modlimy się na głos) lub myślny. Kiedy modlimy się we wspólnocie i na głos, starajmy się dobrze artykułować słowa modlitw, by nie rozpraszać innych. Częstym błędem są niepoprawne intonacje lub wręcz mylenie imienia Matki Bożej, kiedy w Pozdrowieniu anielskim mówimy „Mario” zamiast „Maryjo”. Szczególnie osoby skłonne do rozproszeń i początkujące w różańcu powinny zadbać o odpowiednie warunki do modlitwy. Sprzyjają im: – odosobnienie – jeśli nie jesteśmy w kościele, to znajdźmy spokojne miejsce w pokoju, ściemnijmy światła, wyeliminujmy źródła różnych dźwięków, wyłączmy telefon. Postawmy na meblu mały ołtarzyk: krzyżyk lub obrazek, możemy zapalić świeczkę. – odpowiednie ułożenie ciała w postawie skłaniającej do odpoczynku, ale jednocześnie niesprzyjającej zasypianiu; można tu polecić klęcznik karmelitański, który ułatwia dłuższą modlitwę w pokornej postawie bez przeciążania nóg, – odpoczynek i wyciszenie w celu uspokojenia się. Wyciszmy myśli, oddech i tętno przed modlitwą, rozluźnijmy mięśnie, zróbmy ćwiczenie oddechowe, równomiernie wciągając/wypuszczając powietrze (nieprzypadkowo Jan Paweł II przypomina nam o rytmie oddechu zachowywanym w modlitwie Jezusowej). Zagrożenia w medytacji? – Całkiem realne! Mając już garść praktycznych rad, powiedzmy teraz o tym, co może wypaczyć istotę różańca. O sprawach, które papież nazywa „wpływami innych religii”, popularnymi wśród tych, „którzy nie znają chrześcijańskiej tradycji kontemplacyjnej”; o praktykach, które mają „podbudowę ideologiczną nie do przyjęcia” oraz „technikach o charakterze psychofizycznym, opartych na powtórzeniu i symbolice”. Autor Listu o różańcu nie wskazuje ich wprost, jednak intuicja duchowa powinna nas ostrzec w konkretnych sytuacjach, kiedy ktoś myli praktyki duchowości chrześcijańskiej z pogańskimi, nazywa je metodami równorzędnymi albo próbuje ze sobą łączyć. Różaniec nie jest równoważny z medytacją zen, tai-chi ani jogą; przenoszenie tych pogańskich praktyk (pozycji ciała, ćwiczeń, technik) do medytacji różańcowej jest kompletnym nieporozumieniem. Różaniec nie ma też nic wspólnego z wyłączaniem świadomości lub wchodzeniem w jej odmienne stany, ani też praktykami relaksacyjnymi. Nie opiera się na wizualizacji Boga i mantrowaniu, czyli wielokrotnym, monotonnym powtarzaniu tych samych sekwencji słów. I tu możemy dać odpowiedź na pytanie naszego czytelnika, zadane na początku niniejszego tekstu: Jan Paweł II (za Pawłem VI) powtarza, że różaniec sprowadzony tylko do odmawiania dziesiątek „upodabnia się do ciała bez duszy i zachodzi niebezpieczeństwo, że odmawianie stanie się bezmyślnym powtarzaniem formuł”.

Ćwiczmy się w modlitwie!

Nie pomijajmy więc rozważań i starajmy się unikać tego, co wypacza sens różańca, dobrze przeżywając tę modlitwę i pogłębiając jej rozumienie w myśl wskazówek Listu o różańcu. Różaniec jest ćwiczeniem duchowym, a ćwiczenia ze swojej natury wymagają treningu. Z pewnością nie każdemu różaniec przychodzi łatwo; można jednak rzec, że kluczowa jest nasza wola do doskonalenia się w modlitwie. Jeśli będziemy pogłębiać kontemplację i medytację (a jak to możemy zrobić, napiszę w kolejnej części cyklu), to z pewnością w odpowiednim czasie zbierzemy duchowe owoce. Doskonałej modlitwy życzmy sobie wszyscy. Oby każdy z nas odczuł, jak Jan Paweł II, że „różaniec naprawdę «pulsuje życiem ludzkim», by zharmonizować je z rytmem życia Bożego w radosnej komunii Trójcy Przenajświętszej”. Niech każdy z nas przez różaniec „pozwoli się uzdrowić i przemienić przez Ducha Świętego!”

3.5 2 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Woś

Redaktor naczelny KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od "brudnej roboty".
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x