Trzydziestokilkuletni maszynista z Londynu. Anglik. Kiedyś protestant. Dziś twórca własnoręcznie robionych różańców. Różańcom poświęca wolne chwile, pisząc o nich na swoim blogu w internecie.
Na jego stronę natknęłam się przypadkowo. Uderzyło mnie, że z takim zaangażowaniem opisuje swoje zmagania z pracą nad różańcami. Tworzenie różańców to jego sposób nie tylko na wolny czas, ale i na życie. Poznajmy więc historię tego niezwykłego maszynisty z Londynu.
Nie wiem, jak ma na imię, gdyż mówi o sobie po prostu „Rosary Maker” – twórca różańców. Jakby to określało go najlepiej przed czytelnikami jego bloga i miało dla niego największe znaczenie.
Urodził się w typowej anglikańskiej rodzinie, gdzie nikt nie chodził do kościoła, chyba, że z okazji chrztów, pogrzebów czy ślubów. Jego niania, choć nie była katoliczką, posiadała w swoim pokoiku mały katolicki ołtarzyk. Niania uczyła chłopca opowieści z Biblii, które zachwycały małego Rosary Makera. Aż pewnego dnia odkrył on u niej w szkatułce… stary różaniec, choć wtedy nie wiedział jeszcze, co to jest. Używał go jako „liczydła” do liczenia swoich dziecięcych modlitw.
Jako pełen energii i ciekawości chłopiec, wygrzebał pewnego dnia z domowych szpargałów torbę z rzeczami dawno zmarłej ciotecznej babki. Znalazł tam, wśród innych rzeczy m.in. katolicki mszalik i… różaniec z kryształów. Dla dziecka były to prawdziwe skarby. Jednak, ku wielkiemu rozczarowaniu chłopca, kazano mu odłożyć te rzeczy z powrotem na dawne miejsce. Ale cóż… mały Rosary Maker mimo zakazu, co jakiś czas wyciągał piękny różaniec i mszalik i przyglądał się tym skarbom z zainteresowaniem. Co dziwne, nie zmieniło się to gdy zaczął dorastać! Odkrył w mszaliku liczne modlitwy, które zaczął odmawiać gdy miał jakieś problemy. Na dodatek w tym czasie nie był nawet jeszcze ochrzczony!
Kiedy kochania niania umarła, a on, jako jedyny tak religijny w rodzinie, odziedziczył mały ołtarzyk i niekompletny różaniec po niani. Dostał także w posiadanie kryształowy różaniec i mszalik po ciotecznej babce, które to przedmioty, jak mu powiedziała niania, były pobłogosławione przez samego papieża. Rosary Maker w jednym dniu przyjął i chrzest, i bierzmowanie w kościele anglikańskim. Nosił w sobie jednak głębokie przekonanie, że to, czego pragnie, to zostać kiedyś katolikiem. Póki co wiedział, że jego rodzina jest na tyle antykatolicka, że aby uniknąć rodzinnych konfliktów musi jeszcze poczekać.
Kiedy był nastolatkiem matka opowiedziała mu historię ze swojego życia. Gdy była małą dziewczynką lubiła spacerować obok starego klasztoru. Pewnego dnia spotkała zakonnicę, którą zaprosiła ją do odwiedzin tego klasztoru. Dała jej także pewien prezent. Za kilka dni dziewczynka znów przyszła do klasztoru. Tam została zapytana o cel swojej wizyty. Odpowiedziała, że przyszła do zakonnicy, która ją zaprosiła, i która dała jej prezent. Mówiąc to pokazała pytającej ją siostrze, co do dostała i powiedziała imię tej zakonnicy. Okazało się, że nigdy w tym zakonie nie było siostry o takim imieniu… Prezentem był niebieski różaniec oraz mały, skórzany relikwiarzyk zawierający zdjęcie i fragment trumny św. Teresy z Lisieux. Dziecięcy różaniec mamy był kolejnym różańcem w życiu Rosary Makera.
W końcu został on katolikiem. Były oczywiście sprzeciwy ze strony jego rodziny, ale nasz bohater był już na tyle dorosły, by dać sobie z tym radę i dopiąć swego marzenia o przynależności do Kościoła katolickiego.
Pierwszy w swoim życiu różaniec kupił w Irlandii. W zwykłym kiosku gdzie różance były niedbale porozkładane pomiędzy codziennymi gazetami i papierosami.
Kolejny różaniec dostał od ojca Tarcisio Benvenutiego, założyciela Bractwa Zakonnego Rodziny Jezusa. Kiedy odwiedził jego klasztor we Florencji odwdzięczył się ojcu Tarcisio własnoręcznie zrobionym różańcem. Na zawsze pozostanie w jego pamięci, kiedy we wspólnocie bractwa uczestniczył w procesji różańcowej, gdzie różaniec był odmawiany w różnych językach.
Rosary Maker wspomina wyjątkowe wydarzenie z tej różańcowej procesji. Do marszu dołączył się wtedy mężczyzna z córką. Ten mężczyzna wyznał później, iż od lat był poza Kościołem katolickim, ale słysząc śpiewy i odmawiany głośno różaniec, nie mógł się powstrzymać i zdecydował się przyłączyć do procesji. Sam także zaczął się modlić zapominanymi modlitwami różańca.
Pewnego dnia charyzmatyczny ojciec Tarcisio powiedział Rosary Makerowi, że patronem jego rodziny jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Zdziwiło to bardzo naszego bohatera, bo nikomu nie wspomniał o wydarzeniu, w którym uczestniczyła jego matka gdy była dzieckiem, i o podarunku od nieznanej siostry zakonnej. Dopiero po tym stwierdzeniu ojca Tarcisia, Rosary Maker opowiedział mu o epizodzie z życia matki. Na pożegnanie dostał od ojca Tarcisia ikonę św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Wielką radością dla naszego bohatera był różaniec pobłogosławiony przez Benedykta XVI. Z okazji przyjęcia do Kościoła katolickiego swojego przyjaciela, Marka, ich wspólna przyjaciółka, siostra wizytka poprosiła zakonnego kapelana o przywiezienie z Rzymu czegoś odpowiedniego dla nowego katolika. I kapłan przywiózł dwa różańce pobłogosławione przez Papieża. Jeden dla Marka, drugi dla naszego bohatera.
A skąd w ogóle wzięła się idea własnoręcznego wykonywania różańców? W adwencie 2011 roku, nasz bohater stwierdził, że dobrym pomysłem będzie, aby samemu nauczyć się robić różańce. Gdy już dobrze zaczęło mu iść, postanowił, że różańce będzie robić także w Wielkim Poście, jako rodzaj pokuty. Od tego czasu pasja robienia różańców jest zapisywana na blogu Rosary Makera. W dobie wszechobecnego internetu jest to bardzo cenne świadectwo wiary, świadectwo rozpowszechniania różańca. Zwłaszcza, że każdy zrobiony przez niego różaniec ma swoje przesłanie. Np. różaniec z ojcem Pio to okazja dla niego, aby napisać co św. Pio mówił o różańcu jako potężnej broni przeciwko szatanowi. Podobnie z innymi różańcami, które mają innych świętych czy błogosławionych za patronów. Dla naszego bohatera to pretekst do pokazania nauki danego świętego o różańcu. Na blogu można znaleźć nie tylko dokładne instrukcje wykonywania różańców, ale także informacje o tym, jak się modlić na różańcu (i to w różnych językach), literaturę poświęconą różańcowi, czy opis pielgrzymek Rosary Makera do różnych sanktuariów w Anglii. Własnoręcznie wykonanymi różańcami dzieli się on z zaprzyjaźnionymi siostrami wizytkami, które prowadzą sklepik z różańcami.
Anglia – niegdyś kraj katolicki, później kraj prześladowań katolików, obecnie kraj protestantów, którzy jak w przypadku rodziny Rosary Makera nie chodzą nawet do swojego anglikańskiego kościoła. Być może dzięki takiej postawie, jaką prezentuje nasz bohater, i postawie tysięcy Polaków, emigrantów i dobrych katolików, wiara w Anglii kiedyś znowu się odrodzi. Skromny „twórca różańców” poprzez to, co robi ewangelizuje swoich rodaków. My też możemy pomóc mu w tym – odmówieniem różańca za Anglię!