Przez boleść Twoją przy spotkaniu Jezusa na drodze krzyżowej

Photo of author

Autor: Urszula Dzielawska

Pośród siedmiu boleści Matki Bożej pierwsze trzy dotyczą dzieciństwa Chrystusa, pozostałe cztery zaś – Jego zbawczej męki. O drodze Mesjasza na Golgotę wspominają wszyscy czterej ewangeliści. Te biblijne opisy stały się podstawą duchowości pasyjnej, której najpopularniejszym wyrazem jest w Kościele zachodnim nabożeństwo drogi krzyżowej.

William-Adolphe Bouguereau, Pieta, 1876 r.

William Adolphe Bouguereau, Pieta, 1876 r.

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

Pośród siedmiu boleści Matki Bożej pierwsze trzy dotyczą dzieciństwa Chrystusa, pozostałe cztery zaś – Jego zbawczej męki. O drodze Mesjasza na Golgotę wspominają wszyscy czterej ewangeliści.
Te biblijne opisy stały się podstawą duchowości pasyjnej, której najpopularniejszym wyrazem jest w Kościele zachodnim nabożeństwo drogi krzyżowej.

Pośród siedmiu boleści Matki Bożej pierwsze trzy dotyczą dzieciństwa Chrystusa, pozostałe cztery zaś – Jego zbawczej męki. O drodze Mesjasza na Golgotę wspominają wszyscy czterej ewangeliści. Te biblijne opisy stały się podstawą duchowości pasyjnej, której najpopularniejszym wyrazem jest w Kościele zachodnim nabożeństwo drogi krzyżowej.

Jak podaje wczesnochrześcijańska tradycja, Maryja była pierwszą osobą, która modliła się w miejscach związanych z męką i śmiercią Syna Bożego. Towarzyszyli Jej apostołowie: Piotr, Jakub i Jan. Za ich przykładem poszły kolejne pokolenia uczniów Chrystusa żyjące w Ziemi Świętej. To właśnie one przechowały pamięć o tym, gdzie Zbawiciel cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu, a po trzech dniach zmartwychwstał. Dzięki szacunkowi, jakim miejsca te darzyli chrześcijanie pierwszych wieków, wiedza na ten temat przetrwała do czasu ustania rzymskich prześladowań.

Pierwszą trasa drogi krzyżowej

W 326 r. do Jerozolimy udała się matka cesarza Konstantyna, Helena. To właśnie ona odnalazła relikwie Krzyża Pańskiego i – jak mówią niektóre podania – wyznaczyła pierwszą trasę drogi krzyżowej. Nabożeństwo kształtowało się przez wieki wśród pielgrzymów podążających do Ziemi Świętej. Najwcześniejsza wzmianka o drodze krzyżowej rozumianej jako przejście trasy, którą sam Chrystus kroczył na Golgotę, pochodzi z napisanego przed 1230 r. francuskiego przewodnika po Jerozolimie, natomiast pier­wszy znany nam opis via dolorosa pochodzi z 1288 roku. Wśród wydarzeń wspominanych w czasie drogi krzyżowej było już wówczas spotka­nie Chrystusa z Matką, określane jako omdlenie Najświę­tszej Maryi Panny z żalu. Za twórcę nabożeństwa w jego obecnej formie uważany jest św. Leonard z Porto Maurizio, włoski franciszkanin żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku.

Czwarta stacja drogi krzyżowej znajduje się przy bramie prowadzącej na dziedziniec kościoła Matki Bożej Bolesnej, należącego do ormiańskich katolików. Na podłodze w krypcie kaplicy stacyjnej umieszczona jest mozaika przedstawiająca dwa sandały. Zgodnie z tradycją wskazuje ona miejsce, gdzie Matka Boża stała podczas spotkania z Chrystusem.

Pierwsza wzmianka o kościele w tym miejscu pocho­dzi z VI wieku, z kolei informacje o kaplicy Omdlenia Matki Bożej pojawiają się na przełomie XIII i XIV wieku. Po II wojnie światowej miejsce to zostało odnowione dzięki staraniom żołnierzy gen. Andersa i ks. Stefana Pietruszki-Jabłonowskiego. Polacy opiekowali się kaplicą do 2000 roku.

Podgląd wydania

Maryja, uczestnicząc w ziemskim życiu swojego Syna, była zapewne – przynajmniej po części – świadkiem Jego publicznej działalności. Widząc odrzucenie, jakiego doświadczał Jezus ze strony mieszkańców Nazaretu, czy wrogość, jaką żywiła ku Niemu starszyzna żydowska, Matka Boża podzielała swym sercem los jedynego Syna, świadomie zmierzając z Nim ku Jerozolimie, a więc ku wypełnieniu zbawczego zamysłu Ojca.

Wizje męki Chrystusa

Ewangeliczny przekaz na temat ostatnich dni i godzin Chrystusa mówi jedynie o tym, iż Maryja stała pod krzyżem. Z pewnością jednak towarzyszyła Ona Synowi w ostatniej drodze, w przeciwnym razie trudno byłoby wytłumaczyć Jej obecność na Kalwarii. Ważnym źródłem, na którym możemy się oprzeć, chcąc prześledzić udział Maryi w męce Jezusa, są objawienia bł. Anny Katarzyny Emmerich. Ta niemiecka mistyczka i stygmatyczka, żyjąca na przełomie XVIII i XIX wieku, od dzieciństwa miała dar widzenia rzeczy nadprzyrodzonych. W swych wizjach zobaczyła ona między innymi szczegóły męki Chrystusa, które w wyrazisty sposób uzupełniają ewangeliczne opisy. Na pismach bł. Anny Katarzyny Emmerich opierali się twórcy filmu „Pasja”, którzy w sugestywny przedstawili ostatnie chwile Jezusa.

Według tych objawień Maryja od chwili zdrady Judasza odczuwała w swym duchu wszystkie cierpienia Jezusa. Pragnęła Ona znaleźć się blisko swojego Syna, by móc jak najpełniej dzielić z Nim Jego mękę. W towarzystwie św. Jana oraz Marii Magdaleny i innych świętych niewiast udała się zatem do domu Kajfasza, gdzie w piwnicy uwięziony został Chrystus. Choć nie dane Jej było zobaczyć się wówczas z Synem, boleśnie przeżywała Jego opuszczenie i samotność. Następnie Maryja była świadkiem wyroku śmierci, który wydano na Jezusa. Obecna była Ona również podczas biczowania, cały czas doświadczając niewyobrażalnego cierpienia. Tak jak bicze oprawców rozrywały ciało Zbawiciela, tak samo rozrywało się z bólu serce Jego Najświętszej Matki.
Największej boleści w tych strasznych godzinach doświadczyła Maryja podczas spotkania z Jezusem niosącym krzyż. Widok tak okrutnie okaleczonego, skrwawionego i skrajnie wyczerpanego Syna był jak ostry miecz przenikający głęboko Jej zbolałą i umęczoną duszę. Jak przekazała bł. Anna Katarzyna Emmerich, spojrzenia Syna i Matki spotkały się w tejże chwili. Jezus, wypatrzywszy pośród tłumu Maryję, spojrzał na Nią „wzrokiem pełnym tęsknej powagi i litości”. Wtedy Ona, nie zważając na żołnierzy otaczających Chrystusa, „wypadła z bramy na ulicę, przedarła się między siepaczy i upadła na kolana przy Jezusie, obejmując Go ramionami”. Z dwóch przepełnionych cierpieniem serc wydobyły się dwa westch­nienia: „Synu mój!” oraz „Matko moja!” W tych krótkich słowach zawarta została cała miłość, jaka łączyła Matkę z Synem. Według niemieckiej wizjonerki moment ten był tak przejmujący, iż nawet w sercach niektórych żołnierzy pojawiła się „iskierka litości”.

Chwilę póź­niej Jezus został przymuszony, by iść dalej, a Najświętsza Maryja Panna pozostała przy drodze, zastygła w bó­lu. To ostatnie pożegnanie z Synem odebrało Matce Bożej re­sztę nadziei, iż mo­że uda Jej się Go ocalić, że może Bóg odwróci swe odwie­czne wyroki i w inny sposób uratuje upa­dłą ludzkość. „Oto Ten przeznaczony jest…” – po raz kolejny zabrzmiały w uszach Bolesnej Matki słowa Syme­ona. Ten, którego z taką troską i poświęceniem strzegła od chwili narodzin, którego ocaliła przed mieczem Heroda, teraz skazany został na śmierć. Nie było już odwrotu, nie było ratunku. Maryja za chwilę miała doświadczyć tego, co napawa największym lękiem każdą matkę. Miała zobaczyć śmierć swojego Dziecka. Śmierć swojego jedynego, umiłowanego Syna.

Cierpienia Najświętszej Panny

Choć Maryi w Jej bolesnej drodze towarzyszyli apostoł Jan i Maria Magdalena, wewnętrznie pozostawała osamotniona, nikt bowiem nie był w stanie w pełni pojąć ani tym bardziej podzielić Jej bólu. Cierpienia Najświętszej Panny pogłębiał dodatkowo widok oprawców znęcających się nad Jej Synem oraz tłumu, który tak ochoczo skazał Jezusa na śmierć. Każda obelga, która padała pod adresem Jezusa, każde uderzenie, które na Niego spadało – dotykało także Jego Matki.

Z pewnością ci, którzy z pogardą i nienawiścią odnosili się do Chrystusa Pana, nie oszczędzili również Maryi. Możemy się domyślać, iż także w Jej stronę kierowane były wrogie okrzyki, że była potrącana i wyszydzana przez ludzi tłoczących się wokół Skazańca. Jak wielkim bólem musiała być też dla Niej świadomość, że oto wszyscy odwrócili się od Jej Sy­­na. Ci, których na­­­­uczał, uz­­dra­wiał, kar­mił i uwa­­lniał od złych duchów – gdzie byli teraz?

Gdzie podziali się ci, którzy kilka dni temu na widok Jezusa wznosili radosne okrzyki?
W sercu Maryi niedowierzanie prze­radzało się w bez­głośny krzyk nie­zgody na to, co oglądały Jej zapłakane oczy. Gardło ściskało bolesne py­tanie „dlaczego?”.

Przytłoczona w duchu ciężarem Chrystusowego krzyża Maryja podejmuje jednak wraz z Synem drogę na Golgotę. Pośród swo­jego bólu zdobywa się Ona na heroiczny akt wiary, który pozwala Jej wytrwać w tej najcięższej życiowej próbie. Maryja wie, że Jezus potrzebuje teraz Jej wsparcia, Jej obecności i siły. Nie pozostawia Go zatem samego, ale towarzyszy Mu wiernie do końca.

Prośmy Matkę Pana, aby przez swą boleść przy spotkaniu Jezusa na drodze krzyżowej uprosiła nam łaskę wytrwania w drodze za Jezusem, abyśmy umieli z miłością dźwigać codzienne krzyże.

Photo of author

Urszula

Dzielawska

Tomasz Parciński oraz s. Urszula Dzielawska

Mogą zainteresować Cię też:

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments