2200 km przebył Krzysztof Jędrzejewski w pieszej pielgrzymce na beatyfikację Jana Pawła II oraz na Noc Modlitwy w Sanktuarium w Pompejach.
Krzysztofie, kiedy pierwszy raz poszedłeś na pielgrzymkę?
Pierwszy raz poszedłem w 1988 r. do Częstochowy. Była to poznańska pielgrzymka piesza. Szedłem wtedy ze znajomymi. Tak mi się spodobało, że postanowiłem uczestniczyć w tej pielgrzymce co roku. I w następnym roku poszedłem także. Z Częstochowy dodatkowo wybrałem się Szlakiem Orlich Gniazd do Krakowa, a w kolejnym roku do Zakopanego.
Ale pielgrzymujesz głównie w celach religijnych?
Tak. Co roku w lipcu wychodziłem na pielgrzymkę poznańską, a potem w sierpniu jeszcze na warszawską. W 2000 roku poszedłem pierwszy raz do Jerozolimy i od tego czasu, oprócz Częstochowy, chodzę jeszcze w jakieś święte miejsca w Europie.
Już dwa razy poszedłeś do Ziemi Świętej. Jak wygląda przygotowanie do takiej pielgrzymki?
Zasadniczo nie przeprowadzam żadnych treningów, nie chodzę na siłownię itp. Po prostu pewnego dnia, przeważnie wiosną, pakuję plecak i wychodzę.
A co ze sobą zabierasz?
Śpiwór, namiot, karimatę, polar, koszulki na zmianę, bieliznę, płaszcz przeciwdeszczowy, lekarstwa, plastry, aparat fotograficzny, latarkę.
Gdzie nocujesz, co jesz?
Najczęściej śpię pod namiotem w lesie. Jeśli nie ma lasu, to na poboczu drogi, chyba że mocno pada, wtedy szukam jakiś osłoniętych miejsc lub pytam na plebaniach o nocleg. Jedzenie kupuję w supermarketach, nie jem w barach ani nie gotuję.
Jaką odległość dziennie pokonujesz?
Średnio 50–60 kilometrów.
Opisz nam przeciętny dzień swojego pielgrzymowania.
Wstaję przeważnie około czwartej rano, modlę się, składam namiot, pakuję się i idę. Śniadanie jem, kiedy zrobi się już cieplej, około ósmej. W czasie drogi modlę się, odmawiam np. Anioł Pański, Koronkę do Miłosierdzia, różaniec. O godzinie 21 odmawiam Apel Jasnogórski. Co 5–6 godzin odpoczywam i wtedy jem chleb z masłem czekoladowym albo z serkiem, popijam wodą, którą dostanę od ludzi. Jak zapada zmrok, kładę się spać, czyli wiosną o dwudziestej pierwszej, a jesienią o osiemnastej, dziewiętnastej.
Jakie są koszty takiej pielgrzymki?
Moje pielgrzymki nie kosztują dużo, są na każdą kieszeń. Nie płacę np. za noclegi. Gdybym chciał spać w hotelach i jeść w restauracjach, musiałbym mieć dużo pieniędzy. Muszę za to mieć pieniądze na powrót.
Czy nie doskwiera ci samotność?
Czasami tak, ale już się do niej przyzwyczaiłem. Właściwie nigdy nie jestem sam, bo zawsze czuję obecność swojego Anioła Stróża. Czuję, że czuwa nade mną Opatrzność Boża.
Twój patron, św. Krzysztof, to patron kierowców i wędrowców.
Tak, ostatnio nawet, gdy miałem problem z powrotem, spotkałem grupę Słowaków, z którymi się zabrałem. Ich autokar nosił nazwę „Krzysztof”. To był znak, że mój patron czuwa nade mną.
Czy nie ryzykujesz za dużo? Chodzisz przecież po różnych terenach, także niebezpiecznych. Jakie zagrożenia czyhają na takiej samotnej, pieszej pielgrzymce?
Najbardziej należy uważać na samochody, codziennie mijają mnie ich tysiące. Czasami trzeba ignorować zaczepki różnych podejrzanych typów, np. pijaków. Trzeba uważać także na zwierzęta, począwszy od mrówek, na niedźwiedziach w górach i w dzikich terenach kończąc. Czasami również na miny, jak np. w Bośni.
Jesteś magistrem filozofii Uniwersytetu Poznańskiego. Jaka jest Twoja filozofia życia?
Zasadniczo moja filozofia życia opiera się na Piśmie Świętym. Doceniam również św. Augustyna, Tomasza à Kempis. Inspiruje mnie także droga duchowa Małej Tereski, u której byłem w Lisieux w roku 2009.
Czy chodzisz na pielgrzymki w jakiś szczególnych intencjach?
Tak, w intencjach mojej rodziny, przyjaciół, czasem są to dziękczynne pielgrzymki. Zwykle po drodze ludzie proszą mnie o modlitwę w ich intencjach albo dają mi zdjęcia, bym zostawił je w sanktuarium, do którego idę.
Jesteś chyba jedynym człowiekiem na świecie, który odbył tyle pieszych pielgrzymek, w tym dwie do Ziemi Świętej. Mało kto jednak w Polsce o Tobie słyszał. Ile w sumie było tych pielgrzymek?
31 do Częstochowy i 15 transkontynentalnych, dodatkowo jeszcze wyprawy turystyczne po górach.
Dlaczego zatem tak niewiele osób wie o Twoich osiągnięciach?
Nie chodzę dla sławy, tylko dla Bożej chwały. Nie zależy mi na rozgłosie i szumie medialnym wokół mojej osoby, cenię sobie spokój, prywatność.
Gdzie ostatnio poszedłeś? Ile to było kilometrów?
W kwietniu poszedłem na pielgrzymkę do Rzymu na uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II, a następnie do Pompejów, gdzie 8 maja odbyło się całonocne czuwanie modlitewne z okazji 135. rocznicy powstania Sanktuarium, zakończone Mszą św. z kardynałem Sodano. Było to około 2200 kilometrów. Ale ponieważ czułem niedosyt, zdecydowałem się na pielgrzymkę do Częstochowy z Poznania, a następnie wyruszyłem jeszcze do Medjugorie na 30. rocznicę objawień, pokonując 1800 kilometrów.
Ile dni zajęło Ci dojście do Rzymu, Pompejów i Medjugorie?
Trzydzieści dni do Rzymu, kolejne pięć do Pompejów, do Medjugorie szedłem 28 dni.
Jak to fizycznie wytrzymałeś?
Właściwie nie wiem. Myślę, że łaska Boża pomagała mi w trudach pielgrzymowania, bo sam z siebie i w takim czasie nie byłbym w stanie tyle przejść, nie mam co do tego wątpliwości.
Jakie masz plany pielgrzymkowe na przyszłość?
W tej chwili nie mam żadnych planów. Każda pielgrzymka jest pewnym rodzajem natchnienia.
Które Maryjne Sanktuaria nawiedziłeś?
Lourdes, Fatimę – dwa razy, La Salette, Ostrą Bramę, Pompeje, łącznie trzy razy, Syrakuzy, Nazaret, Loreto, Mariazell – dwa razy, Medjugorie, Agłona na Łotwie, Notre Dame i Rue du Bac, tj. miejsce objawienia Cudownego Medalika, Chartres, Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Rzymie – trzy razy, oraz Santa Maria Maggiore i Santa Maria del Amore. To są te najbardziej znane. Oczywiście, naszą Częstochowę i mniej znane, lokalne, które były po drodze.
Jak rodzina postrzega Twoje pielgrzymki?
Ponieważ nie mam jeszcze swojej rodziny, martwią się o mnie tylko rodzice, ale oni przyzwyczaili się już do moich corocznych pielgrzymek.
W czasie pielgrzymek masz wiele przygód, robisz mnóstwo zdjęć. Czy planujesz napisać wspomnienia?
Może w przyszłości, bo wiele osób się tego już dopomina.
Dziękuję Ci za rozmowę.
Ja także dziękuję i pozdrawiam wszystkich Czytelników „Królowej Różańca Świętego”!
Rozmawiała Stanisława Gamrat
Od redakcji: Krzysztof Jędrzejewski będzie opisywał swoje pielgrzymki na łamach „Królowej Różańca Świętego” już od następnego numeru,
Pozdrawiam Krzysztofa!
pozdrawiam Krzysia i podziwiam go !!!!
Widuję Krzysztofa w parafii bł. JPII w Luboniu i nigdybym nie „podejrzewał”, że dokonuje tak wielkich rzeczy na Chwałe Bozą
A jest jakaś możliwość aby się skontaktować z panem Krzysztof Jędrzejewski bo bardzo bym się chciał się z nim skontaktować.
Wysłałem panu wiadomość na e-mail
Czy mogę podłączyć się do prośby o kontakt do Pana Krzysztofa.
Karol dziękuje bardzo i Pozdrawiam z Bogiem -)
powodzenia wytrwałosci , szacun
Słuchajcie jak ja Go podziwiam. W sumie to i zazdroszczę, gdyż ja tylko raz w życiu poszłam na Pielgrzymkę do Częstochowy i to jeszcze z Mym Ulubionym Księdzem- Żurkiem oraz Najlepszymi Przyjaciółkami. To było Coś, ale po Niej nie miałam już na nic siły. PODZIWIAM Pana, na prawdę.
😀 O:) <3
podziwiam Pana Krzysztofa za tak duża wytrwałość w dążeniu do celu
Może Pan być przykładem dla młodzieży
Ja tylko 9 razy byłam na Poznańskiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę. A wcześniej wydawało mi się że aż 9 razy..
😀
ja chyba 2 [nawet nie pamiętam]; niestety, kobiety mają więcej ograniczeń 'fizykalnych’ – mi, opisany ekwipunek nie wystarczyłby podczas długiej drogi; w radio usłyszałam audycję o samotnych wędrowniczkach po świecie; nie było to jednak pielgrzymowanie w pojedynkę; moja obecna Idolka 'Abuelita Peregrina’ w tym roku miała eskortę