Dwie mniszki benedyktyńskie – dzieli je kilka wieków, ale mają ze sobą wiele wspólnego. Liczne przeciwności nie zgasiły w nich zapału do realizacji Bożych natchnień. Duchową moc czerpały z miłości do Jezusa ukrzyżowanego i rozważania jego męki.
Magdalena Mortęska urodziła się w 1554 r. w Pokrzywnie, niedaleko Grudziądza. Była najmłodszym dzieckiem Melchiora, podkomorzego chełmińskiego i Elżbiety Kostczanki, która zmarła kilka lat później. Samotny ojciec oddał Magdalenę pod opiekę swojej siostry. Tam kształtował się jej charakter i duchowość. Od ciotki uczyła się wiary i miłości do Boga oraz wrażliwości sumienia. Szczególne miejsce w jej życiu zajęła Matka Boża. Ćwiczyła się także w pracowitości, by stać się dobrą panią domu. Nie nauczono jej jednak ani czytać, ani pisać. Już wtedy w jej dziecięcym sercu pojawiło się pragnienie oddania życia Bogu.
Mając 13 lat, potajemnie złożyła ślub czystości i postanowiła wstąpić do klasztoru. Ale jej ojciec miał inne plany. Zabrał ją do domu rodzinnego w celu przygotowania do zamążpójścia. Gdy stanowczo się sprzeciwiła, zastosował wobec niej areszt domowy i zakazał kształcenia. Dziewczyna potajemnie w ciągu dwóch tygodni nauczyła się czytać i pisać. Odkryła wtedy nowe przestrzenie rozwoju i pogłębiania życia duchowego. Nie ustawała też w proszeniu ojca o zgodę na krótki wyjazd do klasztoru. Otrzymała ją przed Bożym Narodzeniem 1578 roku.
Gdy przekroczyła próg klasztoru benedyktynek w Chełmnie, wiedziała, że nie wróci już do rodzinnego domu. Po dwóch tygodniach ojciec posłał po nią służącą. Magdalena odesłała ją z powrotem, co rozgniewało ojca. Poprosiła więc biskupów i swojego wuja, aby poparli jej decyzję. Wobec zdecydowanej postawy córki oraz poparcia, jakie miała, ojciec pogodził się z jej wyborem. Od tego momentu mogła bez przeszkód rozpocząć formację zakonną.
W tamtym okresie życie zakonne przeżywało poważny kryzys. Na terenie Polski pozostały jedynie trzy niemal wymarłe klasztory benedyktynek: w Chełmnie, Toruniu oraz Staniątkach. Ta sytuacja nie zraziła młodej kobiety, a jej pragnienie i konsekwentna decyzja pociągnęły inne dziewczęta do wejścia na drogę formacji. Już następnego roku Magdalena i 12 kandydatek złożyły pierwsze śluby. Tydzień później bp Piotr Kostka zarządził wybory ksieni. Została nią Magdalena i ten urząd pełniła przez pół wieku.
Powrót do źródeł
Magdalena Mortęska dokonała gruntownej odnowy zakonu, której podstawą był powrót do Reguły św. Benedykta oraz wprowadzenie zmian zgodnych z postanowieniami Soboru trydenckiego. Zmiany dotyczyły nie tylko życia duchowego, ale także strony materialnej. Wszystko to zostało przedstawione Stolicy Apostolskiej, która zatwierdziła nową regułę i wydała zgodę na kontynuowanie rozpoczętych reform. Życie zakonne nabrało nowej jakości, co spowodowało napływ wielu kandydatek. W sumie na terenie Polski powstały 22 klasztory benedyktynek. Matka Magdalena na swoje ręce przyjęła śluby od ponad dwustu nowicjuszek.
Przez cały czas nie brakowało przeszkód w realizacji dzieła. Mimo zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską pojawiały się głosy sprzeciwu. Matka Mortęska nie zrażała się tym i miała jasno określony cel, do którego wytrwale dążyła. Jej deklaracja złożona w dzieciństwie była niezmienna: „Jestem poślubiona Panu Zbawicielowi mojemu”. Z niej wypływały wszelkie podejmowane przez decyzje. Została przez Boga wyposażona w niezwykłe umiejętności organizacyjne. Swoją postawę kształtowała poprzez lekturę dzieł ówczesnych jezuitów. Jej duchowość charakteryzowała się konsekwencją i aktywnością, wymagającą stałej uwagi i pracy wewnętrznej oraz współpracy z Bożą łaską.
Z domu wyniosła szczególne umiłowanie Męki Pańskiej, o której rozważania napisała, będąc w zakonie. Była cały czas zanurzona w tajemnicy cierpienia Jezusa. Swoich współsióstr nie uczyła niczego, czego sama by wcześniej nie praktykowała, zarówno w życiu duchowym, jak i spełnianiu drobnych posług. Mówiła: „Tak cię Bóg twój chce mieć, w poniżeniu, w zatajeniu, abyś się z Nim silnie złączyła, mając wolność od wszystkich przeszkód…”. Lata wytrwałej pracy nad sobą doprowadziły ją do niezwykłej łagodności, pokory, wolności wewnętrznej i zjednoczenia z Bogiem. Zmarła w opinii świętości 15 lutego 1631 r. w Chełmnie. Starania o wyniesienie jej na ołtarze napotykały wiele trudności na przestrzeni lat. Proces beatyfikacyjny został wznowiony w 2016 roku.
Szczęście odnalezione w ubóstwie
Druga z mniszek to bł. Matka Kolumba Gabriel. Urodziła się 3 maja 1858 r. w Stanisławowie i otrzymała na chrzcie imiona Janina Matylda. Rodzice przekazali jej głęboką wiarę i umiłowanie piękna, rozwijając w niej zainteresowanie malarstwem, muzyką i tańcem. Po przeprowadzce do Lwowa zaczęła naukę w szkole sióstr benedyktynek obrządku łacińskiego, a następnie w placówce prowadzonej przez siostry obrządku ormiańskiego. To właśnie na tym etapie postanowiła, że wstąpi do zakonu.
Nie czekała z podjęciem decyzji. Mając 15 lat, rozpoczęła formację w klasztorze benedyktynek łacińskich. W sierpniu 1874 r. przyjęła habit zakonny i imię Kolumba. Ze względu na wiek przedłużono jej nowicjat. W tym samym czasie kształciła się, by zdobyć dyplom upoważniający ją do pracy nauczycielskiej. Na początkowym etapie przeżywała zachwyt i nic nie sprawiało jej duchowych trudności. Doświadczyła wolności w prostocie i surowości życia zakonnego. Rozczytywała się w żywotach świętych. Wybierała zawsze gorsze posługi i nie miała problemu z ćwiczeniem własnej woli.
Śluby wieczyste mogła złożyć dopiero, gdy skończyła 24 lata. Współsiostry darzyły ją zaufaniem i ceniły jej liczne zdolności, powierzając ważne funkcje w prowadzonej szkole, a także w klasztorze. W krótkim czasie została mistrzynią nowicjatu, a po kilku latach ksienią. Była niezwykle energiczna w działaniu, stąd od razu zaczęła wprowadzać zmiany, które ożywiły wspólnotę. Pełnienie tak ważnej posługi zbiegło się ze spadkiem liczby powołań. Konieczna była więc reorganizacja. Systematycznie głosiła mniszkom konferencje duchowe, które były krótkie, ale niezwykle bogate w treść i skłaniające do refleksji nad własnymi postawami. Często przewijał się w nich temat krzyża i cierpienia. Powtarzała siostrom: „Uważajmy za nieszczęście dzień, w którym nie cierpiałyśmy”.
Owoc posłuszeństwa
Podjęła się także budowy domu wypoczynkowego dla sióstr w Lesienicach, ponieważ lwowski klasztor nie służył ich zdrowiu z powodu wilgoci. Wiele z nich chorowało na płuca i stawy. Do pracy Matka Kolumba zaangażowała byłego wychowanka, Pawła Podruckiego, u którego zauważyła talent rzeźbiarski i pomogła mu kształcić się w tym kierunku. Była dla niego jak matka i darzyła zaufaniem. Jednak człowiek ten wykorzystał jej dobroć. Okradł jednego z kupców i został zatrzymany w Wiedniu, gdzie zeznał, że pieniądze otrzymał od Matki Kolumby. Zasugerował też, że ma z nią romans. Rozpętała się więc nagonka przeciw mniszce. W gazetach pisano o skandalu w lwowskim klasztorze. Wszczęto śledztwo sądowe i kurialne. Wykazano w nim nieprawidłowość w zarządzaniu finansami zakonnymi. Jednak nie znaleziono dowodów potwierdzających jej romans. Nakazano jej opuścić Lwów.
Udała się do Rzymu, gdzie jej sprawa była badana przez Stolicę Apostolską. W wyniku prowadzonego postępowania została oczyszczona z wszelkich zarzutów i mogła pozostać w zakonie. Lecz metropolita lwowski nie zgodził się na jej powrót do klasztoru. Przyjęły ją benedyktynki z Subiaco we Włoszech.
Nie potrafiła się tam odnaleźć, popadła w depresję. Poprosiła o zgodę na roczne opuszczenie zakonu. W 1903 r. otrzymała zwolnienie ze ślubów zakonnych. Cały czas trwała w samotności na modlitwie i szukaniu w tym doświadczeniu woli Bożej. W jednej z rzymskich parafii podjęła się katechizacji dzieci, zaczęła pomagać potrzebującym i odwiedzała chorych. Założyła ochronkę dla dzieci opuszczonych. Podjęła też starania o powołanie nowego zgromadzenia razem z dziewczętami, które jej pomagały.
25 kwietnia 1908 r. otworzyła dom dla dziewcząt podejmujących pracę w Rzymie, a już kilka dni później powstało czynne Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek od Miłości. Zaczęło ono rozwijać się i otwierać nowe domy, gdzie siostry służyły potrzebującym. Matka Kolumba była niestrudzona w niesieniu pomocy i powoływaniu nowych dzieł. Zaufała Bogu do końca i pragnęła jedynie pełnić jego wolę.
Zmarła 24 września 1926 roku. Na ołtarze wyniósł ją Jan Paweł II w 1993 roku.