Na wzór dzieci fatimskich
Pewnie nie jeden raz zastanawialiście się, co znaczą słowa Jezusa: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego” (Mt 18, 3), albo dlaczego Maryja, przychodząc na ziemię, za każdym razem ukazywała się dzieciom? Spróbujmy znaleźć odpowiedź, przyglądając się życiu świętych dzieci z Fatimy: Hiacynty i Franciszka.
Rok, w którym obchodzimy 100. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie, powoli dobiega końca. Wielką radością w czasie tego jubileuszu była kanonizacja dwójki dzieci, które widziały Maryję, a której Ojciec Święty Franciszek dokonał 13 maja w Fatimie. Rodzeństwo Hiacynta i Franciszek Marto to najmłodsi święci w Kościele, którzy nie zginęli śmiercią męczeńską. Czego jako dorośli możemy się od nich nauczyć? Czy mogą być wzorem dla współczesnych dzieci?
Byli zwyczajnymi dziećmi, niczym się nie wyróżniali. Pochodzili z pobożnej rodziny. Pomagali rodzicom paść owce. Wtedy też spotykali się ze swoją starszą kuzynką Łucją i spędzali czas na wspólnej zabawie. Nieraz odmawiali różaniec, ale czynili to niedbale i na skróty, żeby jak najszybciej wrócić do zabawy. Tylko Bóg wiedział, że ich serca są otwarte i gotowe, by przyjąć i wypełnić prośby, jakie skieruje do nich Maryja. Jednak zanim to się stało, został posłany do nich Anioł, który przygotowywał ich na spotkanie z Matką Najświętszą. Nauczył ich modlitwy, którą powtarzali za nim, klęcząc w wielkim skupieniu, oraz prosił, aby się umartwiali. Ich serca przejęły się słowami anioła. Od razu zapłonęło w nich gorące pragnienie, by pocieszać Boga obrażanego grzechami ludzi, wynagradzać za nie i modlić się o uratowanie grzeszników. Hiacynta miała zaledwie 7 lat, a Franciszek 9, kiedy zaczęła ukazywać im się Matka Boża. Z dziecięcą ufnością i wiarą całkowicie oddali swoje życie Bogu, by wypełnić wezwanie, jakie On przez Nią do nich i do całego świata skierował. W każdym z nich dokonała się wewnętrzna przemiana. Prowadzeni przez Maryję niezwykle szybko dojrzewali duchowo. Już nie cieszyły ich zabawy. Hiacynta zrezygnowała z tańca i zabawy, przestała się dąsać i obrażać, gdy coś nie było po jej myśli. Była wyciszona i skupiona. Modliła się szczególnie za Ojca Świętego i o nawrócenie grzeszników. Franciszek natomiast wolał przebywać w samotności, by modlić się i rozmyślać o Bogu. Maryja powiedziała, że pójdzie on do nieba, ale musi najpierw odmówić wiele różańców. Dlatego każdą wolną chwilę przeznaczał na modlitwę różańcową, przepraszając Jezusa za wszystko, czym mógł Go kiedykolwiek zranić. Wszystko czynił, aby Go pocieszać. Miał niezwykle wrażliwe sumienie. Dzieci także wiele modliły się wspólnie oraz podejmowały różne umartwienia i wyrzeczenia. Tak jak prosiła Maryja, ofiarowali je w intencji nawrócenia grzeszników i jako zadośćuczynienie za grzechy.
Hiacynta i Franciszek nigdy nie zaniedbywali swoich codziennych obowiązków. Franciszek zawsze w drodze do szkoły i z powrotem wstępował do kościoła, by odwiedzić Jezusa i pomodlić się. Oboje byli bardzo posłuszni rodzicom, chętnie pomagali im oraz wszystkim, którzy potrzebowali pomocy. Kiedy zachorowali, nie skarżyli się i nie narzekali. Mimo strasznego bólu i osłabienia wstawali w nocy, aby się modlić. Każdego dnia zbliżali się do nieba i z nadzieją czekali na spotkanie z Jezusem i Maryją. Nie przerażała ich myśl o śmierci, która zakończy ich tak krótkie życie na ziemi. Byli do niej przygotowani, bo Matka Boża zapewniła już w czasie drugiego spotkania, że niedługo zabierze ich ze sobą. Hiacynta zmarła, mając 10 lat, a Franciszek 11.
W miesiącu, który jest poświęcony modlitwie różańcowej i w którym przypada rocznica ostatniego objawienia Matki Bożej w Fatimie, poprośmy świętych Hiacyntę i Franciszka o wstawiennictwo, abyśmy stawali się jak dzieci. Pełni prostej, ale jakże głębokiej wiary, ufni, o czystym sercu, systematyczni i stali w modlitwie, gotowi do poświęceń i ofiar nie bójmy się pójść ich drogą, nie bójmy się wzrastać w świętości. Bóg nigdy nie stawia nam celów niemożliwych do osiągnięcia. Niech święte dzieci z Fatimy uczą nas modlić się wytrwale i w skupieniu, bez nastawienia, by otrzymać od Boga dla siebie czy bliskich to, czego pragniemy, ale by powierzać te intencje, które wymieniała Matka Boża. Bóg najlepiej wie i da nam w obfitości to, czego potrzebujemy.
Jako rodzice, dziadkowie, chrzestni zachęćmy nasze dzieci do przyjaźni ze świętymi, aby zamiast fikcyjnych postaci z bajek, filmów i gier naśladowały swoich rówieśników będących już w niebie. Święci będą się za nimi wstawiać i chronić przed złem, które obecnie za wszelką cenę chce zniszczyć wiarę i niewinność w sercach najmłodszych. Przykład życia Hiacynty i Franciszka jest bardzo odmienny od tego, co proponuje dzieciom współczesny świat, zachęcający do wygodnego, przyjemnego życia, skupionego wyłącznie na własnym „ja”. Jednak takie życie wcale nie przynosi trwałego szczęścia. Jedynie trwanie od najmłodszych lat przy Bogu, ofiarowanie Mu swojego życia, wykonywanie wszystkich codziennych obowiązków z miłości do Niego, gotowość do poświęcenia i pomocy ludziom, daje gwarancję wiecznego szczęścia i radości w niebie.
Ofiarujmy więc wszystkie dzieci Jezusowi i Maryi przez wstawiennictwo świętych Hiacynty i Franciszka. Niech będą wierni Bogu jak ich święci rówieśnicy.
Mogą zainteresować Cię też: