„Pod koniec lat 70 w moim kraju, Nikaragui w Ameryce Południowej, wybuchła rewolucja. Widziałem martwe ciała na ulicach, głodnych ludzi uciekających ze swoich domów. Codziennie wybuchały bomby i zabijały niewinnych cywilów. Nie chodziłem do szkoły.” – To opis krwawych potyczek między rewolucjonistami zwanymi Sandinistami, a militarnymi oddziałami prezydenta i dyktatora Anastasio Somozy, widzianych oczami 11 letniego chłopca, Juana.
Ona nas uczyła jak odmawiać różaniec
Szkoły były pod kontrolą rewolucjonistów, musieliśmy siedzieć w domu i modlić się aby bomba nie uderzyła w nasz dom. W końcu w wieku 11 lat wraz z rodzicami dzięki Czerwonemu Krzyżowi uciekliśmy do Stanów Zjednoczonych. Gdy rewolucjoniści przejęli władzę nie mogliśmy już wrócić do kraju. Sandiniści okazali się komunistami. To był najgorszy czas dla mojej ojczyzny. Rewolucja pochłonęła 50 tysięcy ofiar. Zaczęły się prześladowania Kościoła katolickiego i jego wiernych. Komunistyczny rząd wysyłał nasze towary eksportowe jak kawę i cukier do Kuby, a naród był zdany tylko na to co przysyłał Związek Radziecki. Ludzie zaczęli cierpieć głód. I wtedy przyszła do nas Dziewica Maryja. Przyszła by dać nikaraguańskiemu narodowi pocieszenie i nadzieję na wolność, na powstanie naszego kraju z ruin. Ona nas uczyła jak się modlić na różańcu i że mamy to czynić każdego dnia całą rodziną..” – kończy swoje poruszające świadectwo Juan.
Maryja w umęczonej Nikaragui wybrała sobie małą miejscowość Cuapa i biednego, ale pobożnego człowieka. Bernardo Martinez był zakrystianem i dbał o mały kościółek. Od czasu kiedy był młodym chłopakiem troszczył się o ten Boży dom, przygotowywał wszystkie uroczystości, dzwonił w dzwony, prowadził różaniec. Wielkiej miłości do Matki Bożej i różańca nauczyła go babcia.
W kwietniu 1980 roku Bernardo zauważył, że w zakrystii pali się światło. Był przekonany, że to któraś z kobiet zapomniała je wyłączyć. Poszedł je więc upomnieć. Kobiety jednak utrzymywały, że światło było zgaszone. 15 kwietnia w nocy Bernardo znowu zobaczył światło w zakrystii i poszedł je wyłączyć. Jednak światło w kościele było wyłączone… to posąg Matki Bożej świecił!
Bernardo tak później to opisał: „Myślałem, że Święta Dziewica jest zła na mnie, że upomniałem kobiety o to, że nie zgasiły światła w zakrystii. Postanowiłem więc pójść i przeprosić je. Powiedziałam im także o tym, że widziałem świecącą figurę Matki Bożej i prosiłem, aby nikomu o tym nie mówiły.” Jednak sekret szybko został ujawniony i Bernardo stał się celem niewybrednych żartów.
8 maja biedny zakrystianin poszedł łowić ryby, potem miał jeszcze w planach nakarmić zwierzęta w obejściu u rodziny gdzie mieszkał, a później poprowadzić modlitwę różańcową w kościele. Gdy wracał znad rzeki nagle przez niebo przebiegła błyskawica. Jego zdumionym oczom ukazała się piękna pani w jasnokremowym welonie odziana w długą białą suknię przewiązaną niebiańskim sznurem. Z Jej rąk emanowały promienie światła jaśniejsze niż słońce.
Chcę aby codziennie był odmawiany różaniec
„Wyglądała jak statua Maryi z Fatimy. Była nieruchoma. Myślałem, że to posąg Matki Bożej, który ktoś przyniósł i robi sobie ze mnie żarty. W końcu pomyślałem, że to chyba mi się wszystko śni. Zakryłem oczy rękami, a gdy spojrzałem jeszcze raz zobaczyłem, że ta „figura” ma ludzką skórę i mruga oczami. Dotarło do mnie, że Ona jest żywa. Zupełnie zdrętwiałem z wrażenia, nie mogłem nic powiedzieć. Z rąk Najświętszej Panny wychodziły promienie i dotykały mojej piersi. Wtedy zdołałem przemówić i zapytałem: Jak się nazywasz? A Ona mi odpowiedziała, najsłodszym głosem, jaki kiedykolwiek słyszałem, że jej imię to Maryja. Widziałem jak ruszała ustami! Ośmielony spytałem, skąd pochodzi. Z tą samą słodyczą odpowiedziała: – Pochodzą z Nieba. Jestem matką Jezusa. Zapytałem czego pragnie, a Maryja powiedziała: Chcę aby codziennie był odmawiany różaniec. Odpowiedziałem, że przecież modlimy się np. w maju. A Maryja na to:
Nie chcę abyście modlił się tylko w maju. To powinna być stała modlitwa w rodzinie razem z dziećmi, które są już w stanie rozumieć tę modlitwę. Różaniec powinien być odmawiany o dogodnej porze gdy wszystkie prace domowe są już wykonane.
Niebieska Pani powiedziała także, że nie powinno się odmawiać różańca w pośpiechu i mechanicznie, że dobrze jest czytać wtedy odpowiednie fragmenty z Pisma Świętego.
Potem dodała: Miłujcie się wzajemnie i zabiegajcie o pokój na waszej ziemi, Pokój w Nikaragui w głównej mierzy zależy od was. Wznówcie odmawianie pierwszych sobót miesiąca. Otrzymacie wiele łask gdy zacznie odprawiać to nabożeństwo. Nikaragua wiele ucierpiała z powodu trzęsienia ziemi. Ucierpi jeszcze bardziej. Ty i wszyscy Boży ludzie w tym kraju będziecie nadal cierpieć do czasu, aż się nie zmienicie. Ale nie lękajcie się bo ja wam pomogę. Powiedz tym, którzy wierzą, i tym, którzy nie wierzą, że świat zagrożony jest poważnymi niebezpieczeństwami. Proszę, przekaż tę wiadomość wszystkim ludziom. Módlcie się! Módlcie się i niech różaniec będzie odmawiany za cały świat. Proszę Boga aby opóźnił swoją sprawiedliwość, ale jeśli się nie zmienicie, przyśpieszy się nadejście trzeciej wojny światowej.
Gdy powiedziała te słowa, zrozumiałem, że musiałem to powiedzieć innym, lecz nie chciałem tego i prosiłem: Pani, ja mam tyle problemów, także w kościele. Powiedz to proszę innej osobie. Jednak Maryja odpowiedziała: Jezus wybrał ciebie.”.
Nie chcąc problemów i kpin ze strony ludzi, Bernardo nikomu nie powiedział o spotkaniu z Panią Niebios i zaczął unikać miejsca, gdzie widział Maryję.
16 maja tego samego roku Bernardo szedł przez pastwiska do rzeki po wodę i wtedy po raz drugi ujrzał Matkę Bożą…
A Maryja odpowiedziała: Nie lękaj się. Mam zamiar ci pomóc
„Czułem się winny, nie mówiąc o tym, o co prosiła mnie Najświętsza Matka. Myślałem, że unikając miejsca, gdzie mi się objawiła, nie spotkam jej. A jednak Ona przyszła w nowym miejscu i powiedziała swoim słodkim głosem ale i z wyrzutem: Dlaczego nie przekazałaś mojego posłania ludziom? Odpowiedziałem: Pani, ja się boję. Obawiam się kpin ze strony ludzi, boję się, że będą się śmiać ze mnie, że mi nie wierzą i ogłoszą, że jestem szalony! A Maryja odpowiedziała: Nie lękaj się. Mam zamiar ci pomóc, idź i powiedz o tym księdzu. Po czym zniknęła…”
Bernardo powiedział o wizji księdzu i, za jego przyzwoleniem, wszystkim ludziom, którzy przybyli do jego domu. Proboszcz poprosił też, aby w razie kolejnych objawień najpierw zwrócił się z nimi do niego.
8 czerwca 1980 r. Bernardo miał kolejną wizję. Maryja pokazała mu cztery widzenia, które Bernardo opisał jako „wyświetlone na niebie”. W pierwszym zobaczył dużą grupę ludzi ubranych na biało, śpiewających i idących w kierunku nieba. Byli to pierwsi chrześcijanie. W drugim widzeniu zobaczył dużą grupę zakonników ubranych w białe habity ze świetlistymi różańcami w dłoniach, na których się modlili. Byli to dominikanie. Tutaj Maryja powiedziała: Oni pierwsi otrzymali różaniec i od was także chcę modlitwy różańcowej. Po chwili Bernardo zobaczył trzecią grupę ubraną w brązowe szaty. Najwyraźniej byli to franciszkanie. Maryja powiedziała wtedy: „Oni otrzymali różaniec z rąk Dominikanów.
Czwarta grupa ludzi była bardzo liczna i ubrana w zwykłe ubrania. Wszyscy odmawiali różaniec. Bernardo powiedział Maryi, że chciałby iść z tą ostatnią grupą, ponieważ wszyscy tam byli ubrani podobnie jak on.
Odpowiedź Maryi była taka:
Nadal nie wypełniłeś swojego zadania. Trzeba powiedzieć ludziom to co usłyszałeś i zobaczyłeś. Ukazałam Ci chwałę wiernych chrześcijan w Panu. I wy także możecie do nich dołączyć jeżeli będziecie wypełniać wolę Bożą, żyć słowem Bożym i wytrwacie w odmawianiu różańca.
Bernardo chciał powiedzieć wszystkim o tej wizji, ale posłuszny proboszczowi powiedział tylko jemu, zdając się na jego opinię.
8 lipca 1980 r. Bernardo zobaczył anioła, który opowiedział mu o wydarzeniach, jakie miały miejsce w jego życiu. Jednym z tych wydarzeń było morderstwo kuzyna, któremu można było zapobiec, jeśliby posłuchał on ostrzeżeń od Bernarda.
Maryja ukazała się zakrystianowi jako siedmioletnie dziecko
8 września 1980 r. Maryja ukazała się zakrystianowi jako siedmioletnie dziecko. Bernardo zapytał ją, czy chciałaby, aby został zbudowany kościół na jej cześć. Maryja odpowiedziała: Pan chce żywych świątyń, którymi sami jesteście. Przywróćcie świątynie w waszych duszach dla Pana. W tobie jest świątynia Pana. Kochajcie się nawzajem. Wybaczajcie sobie. Nie tylko proście o pokój, ale budujcie pokój na ziemi. Od tego dnia nie proś o pieniądze dla siebie. Studiuj katechizm, a pomału zrozumiesz wszystko, co zawiera. Jako grupy modlitewne módlcie się z dala od hałasu świata. Powrócę 13 października.
13 października 1980 r. Maryja ukazała się Bernardowi w obecności pięćdziesięciu ludzi w Cuapa po raz ostatni.
„Nagle utworzył się wielki krąg światła nad ziemią. Wszyscy bez wyjątku go widzieli. Światło pochodziło z góry, ale nie było to światło słońca. Można było poczuć przyjemny i orzeźwiający wiatr. Nagle usłyszeliśmy trzask pioruna i zobaczyłem Matkę Bożą.” Wtedy zaczął Ją prosić, aby inni też mogli zobaczyć jej postać, gdyż inaczej mu nie uwierzą. Matka Boża spojrzała na niego i po jej pięknej twarzy zaczęły płynąć łzy. Bernardo przepraszając za niedowiarstwo mieszkańców Cuapa także zaczął płakać. Maryja powiedziała:
„Zasmuca mnie zatwardziałość serca tych osób. Ale trzeba się za nich modlić, żeby mogli się zmienić. Modlić na różańcu. Medytować jego tajemnice. Słuchać słowa Bożego. Kochajcie się nawzajem, wybaczajcie sobie i czyńcie pokój. Spełniajcie swoje obowiązki. Wprowadzajcie Słowo Boże w wasze życie. Szukajcie sposobów, aby podobać się Bogu. Służąc bliźnim będziecie się Mu podobać. Ludzie proszą mnie o rzeczy nieistotne. Proście lepiej o wiarę, aby mieć siłę nieść swój krzyż. Cierpienia na tym świecie nie można usunąć. One są waszym krzyżem, który powinniście nieść. To jest wasza droga życia. Gdy są problemy z mężem, z żoną, z dziećmi czy z braćmi to rozmawiajcie ze sobą, aby problemy zostały rozwiązane w pokoju. Nie zwracajcie się nigdy ku przemocy. Proście o wiarę, abyście mieli cierpliwość. Synu mój już mnie tu więcej nie zobaczysz”
Bernardo zaczął wołać, prosząc: Nie zostawiaj nas Matko!
Maryja rzekła: Nie bądźcie smutni! Jestem z wami, nawet jeśli mnie nie widzicie. Jestem matką wszystkich grzeszników. Módlcie się, módlcie się za cały świat, który jest w wielkim niebezpieczeństwie. Matka nigdy nie zapomina o swoim dziecku i nie zapomina o jego cierpieniach. Wzywajcie mnie tymi słowami: Święta Dziewico, jesteś moją Matką, Matką wszystkich nas, grzeszników!
Po tych słowach Matka uciemiężonych Nikaraguańczyków uniosła się do Nieba. Jej przesłanie do tego narodu było już kompletne.
3 listopada 1983 r. miejscowy biskup Pablo Antonio Vega, na prośbę którego Bernardo Martinez spisał to, co się wydarzyło, uznał objawienia w Cuapa. Zaczęły się jednak prześladowania Sandinistów, którzy chcieli zmusić Bernarda do odwołania tego, co powiedział o objawieniach w Cuapa. Gdy się to jednak nie udało, przeciwko niemu zaczęły oszczerczą kampanię komunistyczne media. Życie Bernarda było w niebezpieczeństwie. Aby go ratować, Kościół ukrył go w jednym z seminariów duchowych. I tutaj skromny zakrystian w roku 1995, wieku 65 lat, został wyświęcony na kapłana. Do końca swoich dni głosił przesłanie Pani Nikaragui, Matki Bożej Różańcowej. Zmarł w roku 2000.
W 2006 roku, po prawie 17 latach pozostawania w opozycji antysandinistowskiej, Daniel Ortega niespodziewanie wygrał wybory prezydenckie w Nikaragui. Kościół katolicki i wierni doczekali się upragnionej wolności. Walka o tę wolność odbyła się bez przemocy, tak jak pragnęła tego Matka Boża z Cuapa.
Niech to piękne i uniwersalne przesłanie Maryi dane narodowi nikaraguańskiemu trafi także do naszych, polskich serc.