Maria Esperanza de Bianchini urodziła się w Wenezueli w 1928 roku. Jej ojciec zmarł, gdy miała kilka lat. Już od dzieciństwa doświadczała przeżyć mistycznych. W wieku pięciu lat podarowała matce różę, którą otrzymała od… św. Teresy od Dzieciątka Jezus. W okolicy, gdzie mieszkały, nie kwitły takie róże… W wieku dwunastu lat dziewczynka ciężko zachorowała. Gdy zdawało się, że jej stan jest beznadziejny, nagle wyzdrowiała i powiedziała, że objawiła się jej Maryja, która poprosiła: „Pomóż mi ocalić świat, który zmierza do zagłady”. Następne cudowne uzdrowienie dokonało się, gdy w wieku czternastu lat dziecko zachorowało na serce. Lekarze nie dawali żadnych szans na przeżycie. Maria modliła się do Jezusa, by ją uzdrowił albo zabrał do siebie. Ten drugi cud sprawił, że zapragnęła poświęcić się życiu zakonnemu i zamieszkała w klasztorze. Jednak wola Jezusa była inna. Esperanza usłyszała wewnętrzny głos, mówiący, że ma się uświęcić w małżeństwie, żyjąc w świecie i przekazując innym posłannictwo, do którego została wybrana.
Na początku lat 50-tych XX wieku Maria Esperanza wyjechała do Włoch. Tam spotkała się z o. Pio, z którym rozmawiała o dziwnej wizji, jakiej doświadczyła. W widzeniu Maria spostrzegła stary dom, wodospad i groty. Tak miało wyglądać miejsce przyszłych objawień Matki Bożej. We Włoszech Maria poznała także swojego przyszłego męża, z którym potem przez wiele lat poszukiwała owej tajemniczej okolicy.
Święty o. Pio mówił o niej: „Pewna kobieta z Ameryki Południowej będzie waszą pociechą, kiedy ja odejdę.”
„Od 1957 do 1974 roku szukaliśmy tej ziemi w całej Wenezueli” – powiedział później Geo, mąż Marii. – „Aż w końcu, w marcu 1974 roku trafiliśmy na malownicze wzgórze półtorej godziny jazdy od Caracas, które dokładnie odzwierciedlało wizję, którą opisywała moja żona”. Gdy Maria oglądała posiadłość, z jednej groty wyfrunęły niebieskie motyle. Kobieta uznała, że to znak, iż jej wieloletnie poszukiwania dobiegły końca. Geo Bianchini, jako dobrze prosperujący przedsiębiorca, zakupił tę ziemię i rozpoczął przygotowania do odpowiedniego zagospodarowania terenu pod przyszłe sanktuarium, miejsce wybrane przez Matkę Bożą i nazwane Betanią.
W lutym 1976 roku Maria przebywała za granicą. Jednak nie opuszczało jej wewnętrzne przeświadczenie, że musi szybko wrócić do Betanii, gdzie w uroczystość Zwiastowania Matki Bożej przybędzie Maryja. 25 marca 1976 roku wizjonerce towarzyszyło około 80 osób, które modliły się na różańcu. Matka Boża ukazała się przy grocie, a potem uniosła się na szczyt drzewa. Widziała Ją tylko Maria Esperanza i tak opisuje to wydarzenie:
„Zobaczyłam, że jest piękna i bardzo młoda. Miała kasztanowe włosy do ramion i jasnobrązowe oczy. Maryja wyciągnęła ramiona, a z Jej rąk trysnęło światło i wszystko zostało zalane niezwykłym blaskiem”. Wtedy też wizjonerka usłyszała słowa: „Moja córko, z moich rąk spływają łaski, aby przywołać wszystkie moje dzieci do nawrócenia. To jest zarzewie chwały. Przychodzę jako Pojednanie wszystkich ludzi i narodów. Pojednanie to jest dziedziczeniem Boskiego braterstwa mojego Syna. Przekaż moje słowa wszystkim”.
informacja
Wspieraj różańcowe inicjatywy
Czy wiesz, że poza czasopismem "Królowa Różańca Świętego" mamy wiele innych inicjatyw? Jeśli podoba Ci się nasza praca, to wspieraj nasze inicjatywy.
To był początek objawień i cudów. Dnia 22 sierpnia 1976 roku nastąpiło drugie objawienie. Maryja pozostawiła wówczas przesłanie o następującej treści: „Córko, gdy wszyscy ludzie na ziemi będą brać swój krzyż z miłości, nie będzie więcej bólu i płaczu, albowiem będą oni żyć z moim umiłowanym Synem w radosnym Alleluja! Wiara jest podstawą chrześcijaństwa i sama wiara pozwoli im osiągnąć miłość Ojca naszego, moje Serce i Serce Mojego Boskiego Syna”.
Kolejne widzenia następują w święta maryjne: Cudownego Medalika, Niepokalanego Poczęcia, Matki Bożej z Lourdes. Towarzyszą im nadzwyczajne zjawiska atmosferyczne, jak np. pulsowanie i wirowanie słońca podobne do tego, jakie miało miejsce w Fatimie. Od marca 1984 r. w Betanii miały miejsce kolejne objawienia Matki Bożej. Było ich siedem. Osoby, które towarzyszyły Marii Esperanzie, były świadkami tych objawień. Oto, jak opisały one Maryję: „Wyglądała podobnie jak Matka Boża z Cudownego Medalika i z Lourdes, niczym marmurowy posąg, który ożył”. Jej ukazaniu się towarzyszył blask, dziwne światła na niebie oraz niebiański „brokat”, który pojawił się w grocie objawień. Na niebie też był dostrzegalny gigantycznej wielkości krzyż. Według badań dr. Arrieta, na terenie Betanii, doszło do ok. tysiąca uzdrowień.
Mamy służyć innym, a nie pragnąć, aby nam służono!
W tym samym roku tamtejszy biskup, Pio Bello, podjął działania mające na celu weryfikację tych cudownych zdarzeń. Wszyscy, którzy byli świadkami objawień, zostali przesłuchani przez specjalną kościelną komisję. Trzy lata trwały jej prace nad badaniem objawień, przesłań Maryi i cudownych uzdrowień w Betanii. 21 listopada 1987 r. biskup Bello opublikował list pasterski, w którym potwierdził autentyczność tamtejszych objawień.
Orędzia, jakie przekazała Maryja swojej duchowej córce, są proste. Mówią o pokoju i pojednaniu między ludźmi, przynaglają do nawrócenia i korzystania z łaski sakramentów świętych. Maryja wzywa także do pokuty i modlitwy różańcowej. Ostatni raz wizjonerka widziała Maryję 5 stycznia 1990 roku. Następny rok miał okazać się dla Betanii wyjątkowy…
Bardzo zdziwił mnie fakt, że krew w ogóle nie wsiąkała w dość grubą przecież Hostię
Kustosz betańskiego sanktuarium, ojciec Otty Ossa Avistizabel, odprawiał Mszę św. na zakończenie czuwania przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia. Przed przyjęciem Ciała i Krwi Chrystusa połamał dużą Hostię na cztery części i zauważył, że z jednej części Hostii zaczęła wypływać krew. Jednak nie ujawnił tego cudu zgromadzonym wiernym. Oto, jak wspomina to niezwykłe wydarzenie: „Kiedy spojrzałem na patenę, nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem: na Hostii utworzyła się czerwona plama, z której zaczęła wypływać prawdziwa krew, jakby ze skaleczenia. Po skończonej Mszy św. wziąłem krwawiącą Hostię i zabezpieczyłem Ją w tabernakulum. Następnego dnia, o godzinie szóstej rano, poszedłem zobaczyć Hostię. Widziałem, że krew w dalszym ciągu wyciekała. Przez trzy dni krew była w stanie płynnym i dopiero potem zaczęła krzepnąć. Bardzo zdziwił mnie fakt, że krew w ogóle nie wsiąkała w dość grubą przecież Hostię”.
Biskup Pio Bello, ordynariusz miejsca, został powiadomiony o tym nadzwyczajnym wydarzeniu i powołał specjalną komisję, aby poddać krwawiącą Hostię naukowym badaniom, jak to ma miejsce w takich przypadkach. Wyniki badań dowiodły, że z naukowego punktu widzenia nie da się wyjaśnić tego cudu; zaś krew, która wypłynęła z Hostii, jest ludzką krwią grupy AB. Taką samą grupę krwi naukowcy znaleźli na Całunie Turyńskim oraz na świętych postaciach cudu eucharystycznego w Lanciano, we Włoszech.
Maria z przesłaniem pojednania, pokoju i braterskiej miłości
Maria z przesłaniem pojednania, pokoju i braterskiej miłości pielgrzymowała do wielu miejsc na świecie. Mówiła – „Mamy służyć innym, a nie pragnąć, aby nam służono. Służyć, pomimo naszego zmęczenia czy zniecierpliwienia”. Pomaganie innym było jednym z celów Marii Esperanzy oraz założonej przez nią fundacji. Wielką miłością i oddaniem darzyła Jana Pawła II i ofiarowywała za niego swoje cierpienia, których doświadczała wiele. Nosiła bowiem stygmaty i zmagała się z tajemniczymi chorobami. Wszystko jednak przyjmowała z ciepłym uśmiechem na twarzy i pokojem w sercu. Zmarła w lipcu 2004 roku. Świadkowie jej śmierci opisują zapach róż, który rozniósł się w jej szpitalnym pokoju. Ci, którzy ją poznali, zapamiętali tę szczerą, życzliwą i pokorną duszę, oddaną całym sercem Jezusowi i Maryi. Świętość jej życia została zauważona przez Kościół, który w 2010 roku otworzył proces beatyfikacyjny Marii Esperanzy – wiernej córki Maryi.
Proszę o informację o życiu i cudach jakie za pośrednictwem Marii wybranej przez Maryję były czynione ,Bóg zapłać