Teresa z Lisieux. „Mała droga” – wielka Miłość.

Pragnęła być misjonarką i choć nie opuściła murów klasztoru w swoim rodzinnym mieście – została patronką misji. Pragnęła pozostać mała i niezauważona przez ludzi – została doktorem Kościoła i jest znana na całym świecie. To właśnie fenomen św. Teresy od Dzieciątka Jezus, z którą zaprzyjaźniłam się, będąc jeszcze dzieckiem.
Teresa z Lisieux
Teresa z Lisieux w wieku 14 lat
Nie jest przypadkiem to, że została patronką Podwórkowych Kół Różańcowych Dzieci, a jej wizerunek i cytat znajdują się na legitymacji, którą otrzymuje każdy członek naszej wspólnoty. Co mnie w niej tak bardzo zafascynowało? Przede wszystkim jej „mała droga”. Teresa miała w sercu ogromne pragnienie świętości, ale wiedziała, że nie jest w stanie doścignąć wielkich świętych, którzy zdobywali się na heroiczne czyny. Dlatego wybrała drogę zupełnie inną, drogę dziecięctwa duchowego.
Bazylika w Lisieux
Bazylika w Lisieux
Pisała: „Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaką jestem, ze wszystkimi swymi niedoskonałościami. Chcę jednak znaleźć sposób dostania się do nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką. Żyjemy w epoce wynalazków i nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach. U bogatych ludzi zastępuje je winda. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości. Windą, która mnie uniesie aż do nieba, są Twoje ramiona, o Jezu! A do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą”. Chciała być jak małe dziecko, które samo z siebie nic nie może zrobić, niczym się nie martwi, o nic dla siebie nie zabiega, ale jest całkowicie zależne od swojego ojca. Z bezgraniczną ufnością zwracała się do Ojca Niebieskiego, mając pewność, że On niczego jej nie odmówi. Wszystkie swoje obowiązki, nawet te najprostsze, wykonywała z miłości. Jej serce płonęło miłością do Boga, dlatego chciała być misjonarzem, apostołem, by nieść na krańce ziemi ten płomień Bożej miłości. Wiedziała jednak, że nie jest to możliwe. Przebywała w klasztorze sióstr karmelitanek, od świata oddzielała ją krata. Pewnego dnia odkryła więc, że to właśnie miłość jest jej powołaniem, bo w niej zawierają się wszystkie inne powołania. W swoich „Dziejach duszy” zapisała: „O Jezu, Miłości, nareszcie znalazłam powołanie. Moim powołaniem jest Miłość. W Sercu Kościoła będę miłością. Nie opuszczę żadnej okazji do ofiary, choćby najmniejszej, żadnego spojrzenia, żadnego słowa, wykorzystam najdrobniejsze nawet czyny, by je pełnić z miłości. Chcę cierpieć z miłości, cieszyć się z miłości”. Odkryłam to, że „mała droga” św. Teresy jest dostępna dla każdego, niezależnie od wieku, wykształcenia i stanu. Dzieci należące do PKRD, poznając naszą patronkę, pragną iść za jej przykładem, wzrastając w wierze z właściwą sobie prostotą i szczerością.
Tekst ukazał się w 35 numerze KRŚ
Zobacz PDF
Grób Św. Teresy
Grób Św. Teresy
Wielu rodziców nieraz nie potrafi sobie poradzić ze swoimi dziećmi, które są kapryśne i płaczliwe. W swojej bezradności często zastanawiają się, co z tych maluchów wyrośnie. I tu warto wrócić do dzieciństwa Tereski. Wcale nie była grzeczna jak aniołek. Jej mama wspominała, że była bardzo żywym, ale i upartym dzieckiem. Gdy nie dostała tego, co chciała, wpadała w histeryczny płacz, rzucała się na podłogę, wierzgała i krzyczała wniebogłosy. Pierwszym bolesnym momentem w jej życiu była śmierć mamy. Miała wtedy zaledwie cztery lata. Bardzo się zmieniła. Zaczęła walczyć ze swoimi wadami. Pozostał jej jedynie upór, który wykorzystała, by stać się świętą. Trzeba podkreślić, że na jej pragnienie świętości wpłynęła atmosfera rodzinnego domu i przykład wiary rodziców. Razem z całą rodziną klękała codziennie do wspólnej modlitwy. Często chodziła z tatą do kościoła. Obrała Maryję za swoją Mamę i prosiła Ją o opiekę. Matka Boża przyszła do niej ze szczególną łaską i uzdrowieniem w dziewiątym roku życia. Było to związane z pójściem do zakonu najstarszej siostry, Pauliny, która w domu zastępowała jej mamę. Dziewczynka tak mocno to przeżyła, że zachorowała na trudną do zdiagnozowania chorobę. Ojciec razem z pozostałymi córkami odmawiał nowennę do Matki Bożej Zwycięskiej z prośbą o uzdrowienie. Dokładnie w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego Tereska zobaczyła, że stojąca przy jej łóżku figura Maryi jakby ożyła i uśmiechnęła się do niej. Od tego momentu dziewczynka była zdrowa. Niezwykle gorliwie przygotowywała się do przyjęcia po raz pierwszy Jezusa do swojego serca. Ten wyjątkowy moment tak opisała: „O jak słodki był ten pierwszy pocałunek Jezusa dla mej duszy, czułam się kochaną i kochałam! Jezus o nic mnie nie pytał, niczego nie żądał”. Już wtedy Tereska oddała Mu siebie na zawsze. Jej krótkie, bo trwające 24 lata, życie jest jednym wspaniałym hymnem miłości wyśpiewanym Bogu zarówno w radości, jak i w trudnym do wyobrażenia cierpieniu fizycznym i duchowym. Przed śmiercią zapewniła, że z nieba będzie spuszczać deszcz róż, czyli łask od Jezusa. Wierzymy, że w ciągu 21 lat, w których patronuje naszej wspólnocie, wyprosiła nam już całe morze łask. Jesteśmy jej bardzo wdzięczni za wstawiennictwo. Warto odkrywać jej duchowość, by czerpać inspirację i zachętę do wytrwałego kroczenia drogą świętości w codziennym życiu.
0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Magdalena

Buczek

Dziennikarka
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x